SPECIAL OPS: Wojska Specjalne to nasz produkt „eksportowy”, szanowana i rozpoznawalna międzynarodowo marka, wizytówka polskiej armii i znaczący wkład w NATO. Proszę powiedzieć, jak to się nam udało zbudować prawie od zera?
Gen. dyw. Piotr Patalong: Trudno zgodzić się z tezą, że budowaliśmy Wojska Specjalne od zera. Długo przed powstaniem Dowództwa Wojsk Specjalnych istniały jednostki specjalne, które miały swoją „markę” zarówno w kraju, jak i poza jego granicami, i to one zbudowały podstawy wizerunku polskich wojsk specjalnych. Jednak należy się zgodzić, że okres, w którym Wojska Specjalne tworzyły piąty Rodzaj Sił Zbrojnych, przyczynił się znacznie do ich rozpoznawalności w NATO i pokazał, że Polacy potrafią nie tylko realizować zadania na poziomie taktycznym, ale także doskonale radzą sobie w dowodzeniu na poziomie operacyjno-strategicznym. Jak do tego doszło?
Myślę, że można ująć to w kilku słowach – wizja, motywacja, planowanie i ciężka praca.
Gen. bryg. Jerzy Gut: Polskie ambicje w zakresie Wojsk Specjalnych, po raz pierwszy zostały wyartykułowane podczas Szczytu NATO w Pradze w listopadzie 2002 roku. To na jego forum strona polska zaproponowała uznać Wojska Specjalne, jako „polską specjalność” w Sojuszu.
W następstwie powyższych postanowień Polska aktywnie włączyła się do dyskusji i prac nad kształtem przyszłych Sił Specjalnych w NATO. Wynikiem tych prac było przedłożenie, w maju 2006 roku, przez Polskę, Stany Zjednoczone, Holandię i Norwegię, Radzie Sojuszu Północnoatlantyckiego inicjatywę w sprawie Sił Specjalnych Sojuszu tzw. „Special Operations Forces Transformation Initiative (NSTI)”.
Proponowana inicjatywa postulowała o zwiększenie potencjału Wojsk Specjalnych NATO, jak również dostrzegała potrzebę powołania instytucji sojuszniczych zdolnych do koordynacji rozwoju i wykorzystania Sił Specjalnych na poziomie strategicznym.
Rezultatem tej inicjatywy było utworzenie w Mons (Belgia) Centrum Koordynacji Operacji Specjalnych NATO (NATO Special Coordination Center – NSCC).
Jeżeli chodzi o Polskę, to czynnikami sprzyjającymi powstaniu Dowództwa Wojsk Specjalnych i kilka miesięcy później Wojsk Specjalnych jako czwartego rodzaju sił zbrojnych była wysoka efektywność sojuszniczych sił specjalnych operujących w Afganistanie i Iraku, w tym także pierwsza udana bojowa misja JW GROM w Iraku w 2003 roku.
Podkreślić należy także zabiegi i starania gen. dyw. Jana Kempary w tym czasie (rok 2006), Szefa Szefostwa Działań Specjalnych w Sztabie Generalnym o stworzenie Dowództwa Wojsk Specjalnych.
![]() Gen. dyw. Piotr Patalong; fot. DKWS, MON |
Jedną z kluczowych ról w całokształcie rozwoju Wojsk Specjalnych odegrał śp. gen. broni. Włodzimierz Potasiński, dowódca WS w latach 2007–2010, którego zdolności dowódcze i organizacyjne oraz determinacja zaowocowały szybkim nawiązaniem owocnej współpracy z wieloma krajami, w tym z Dowództwem Sił Specjalnych Stanów Zjednoczonych oraz wytyczeniem kierunków rozwoju nowych Wojsk Specjalnych.
Nawiązanie współpracy z USSOCOM skutkowało podpisaniem bilateralnej umowy o współpracy polskich i amerykańskich Sil Specjalnych.
Obecna wysoka pozycja Wojsk Specjalnych w środowisku sojuszniczym wiąże się z aktywną działalnością w przestrzeni międzynarodowej poprzez:
- uczestnictwo w operacjach NATO,
- aktywną współpracę z siłami specjalnymi innych krajów,
- wielokrotną kontrybucję do Komponentu Operacji Specjalnych Sił Odpowiedzi NATO,
- delegowanie swoich przedstawicieli na kluczowe stanowiska do Dowództwa Sił Specjalnych NATO (NSHQ),
- a także do tworzonych regionalnych dowództw sił specjalnych w ramach operacji NATO, np. Komponentu Operacji Specjalnych NATO w Afganistanie (NSOCC-A).
Obecna pozycja Wojsk Specjalnych to także przede wszystkim duża determinacja i wiara w to. co robiliśmy na co dzień w kraju, na misjach, w Siłach Odpowiedzi NATO, szkoląc i wspierając rozwój sił specjalnych innych krajów, tworząc coraz lepiej funkcjonujący organizm – polskie Wojsk Specjalne.
SO: Jakie były największe sukcesy tego 10-lecia i porażki lub też elementy procesu budowania Wojsk Specjalnych, które można było zrealizować sprawniej?
PP: Było wiele porażek i momentów, które mogły zagrozić budowaniu zdolności Wojsk Specjalnych.
Dla mnie osobiście taką do dziś niedokończoną zdolnością jest lotnictwo Wojsk Specjalnych.
Znamiennym i bardzo ważnym etapem było utworzenie w Siłach Powietrznych 7. Eskadry Działań Specjalnych, a następnie szkolenie jej pilotów w Stanach Zjednoczonych.
Niestety, nie udało się przejść do kolejnego etapu, jakim miało stać się stworzenie Jednostki Lotnictwa Wojsk Specjalnych i podporządkowanie jej DWS czy obecnie DKWS. Bez tego elementu nie jest możliwa pełna integracja pilotów i operatorów, a także wypracowanie niezbędnych procedur operacyjnych umożliwiających realizację pełnego spektrum zadań ciążących na pilotach misji specjalnych.
JG: Niewątpliwie największym sukcesem było osiągnięcie w listopadzie 2013 r. zdolności do Dowodzenia Sojuszniczymi Operacjami Specjalnymi i tym samym dołączenie do elity państw NATO posiadających już takowe zdolności tzw. państwa ramowego w zakresie sojuszniczych operacji specjalnych, takich jak: USA, WB, Francja, Turcja, Włochy i Hiszpania.
W ślad za tym, po raz pierwszy, od kiedy należeliśmy do NATO, Polska jako państwo ramowe wystawiła w 2015 roku Komponent Operacji Specjalnych (Special Operations Component Command – SOCC) do Sił Odpowiedzi NATO (SON). Tym samym staliśmy się pierwszym polskim dowództwem na poziomie komponentu, które w pełni zintegrowało się z systemem dowodzenia NATO.
Porażki…? Nie przypominam sobie… Natomiast niewątpliwie porażką dla Wojsk Specjalnych, ale niezawinioną przez nas samych, było „wtłoczenie” w nowy system kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP, wprowadzony na początku 2014 roku, zahamował on rozwój Wojsk Specjalnych.
W jednej chwili rozdzielono jednostki od Dowództwa WS, powstał Inspektorat Wojsk Specjalnych, którego zbyt mała struktura nie odpowiadała zadaniom stawianym przed tą instytucją. Tym samym Dowództwo Wojsk Specjalnych utraciło to, co było kręgosłupem Wojsk Specjalnych, tj. jednoczesne ponoszenie odpowiedzialności za przygotowanie wojsk do działań bojowych (force provider) i dowodzenie nimi w operacjach (force user).
Powstał chaos kompetencyjny w zakresie planowania i realizacji zadań, nasi sojusznicy nie wiedzieli, do kogo i w jakiej sprawie mają się zwracać.
Przez blisko dwa lata przekonywaliśmy decydentów o konieczności ponownej konsolidacji Wojsk Specjalnych, którą udało się częściowo zrealizować w sierpniu 2015 roku.
Straciliśmy dwa lata na to, aby przekonywać decydentów, że „białe jest białe, a czarne jest czarne”, zamiast myśleć o budowaniu kolejnych zdolności.
W tym czasie Dowództwo Wojsk Specjalnych trzykrotnie zmieniło nazwę, co wiązało się z całym szeregiem dodatkowej działalności administracyjnej i kadrowej, przypomnę tylko, że rok 2014 był rokiem intensywnych przygotowań i ćwiczeń przed objęciem dyżuru przez Wojska Specjalne w SON 2015.
SO: Jakie były największe wyzwania, przed którymi stanął Pan Generał w trakcie dowodzenia Wojskami Specjalnymi zarówno zawodowo, jak i osobiście, prywatnie?
PP: Bardzo trudno powiedzieć o wyzwaniach, przed którymi stawałem w trakcie dowodzenia Wojskami Specjalnymi, gdyż pojawiały się one codziennie.
Nie potrafię także oddzielić spraw zawodowych od prywatnych, gdyż dowodząc czy Jednostką Wojskową, czy Rodzajem Sił Zbrojnych oficer musi dedykować dowodzeniu całego siebie. Ale sądzę, że największe wyzwaniem, przed którym stanąłem nie tylko ja, ale wielu oficerów DWS, była tragiczna śmierć generała Potasińskiego w Smoleńsku i poczucie, że to teraz my jesteśmy odpowiedzialni za wdrożenie w życie jego wizji. Przy nim czułem się bezpieczny, to on wyznaczał kierunki i cele, a my odpowiadaliśmy za ich realizację. Ten komfort już nigdy się nie powtórzył.
JG: Głównym wyzwaniem od początku funkcjonowania Dowództwa Wojsk Specjalnych (DWS) jest edukacja kadry, zarówno pod kątem wiedzy specjalistycznej, jak i językowej. Należy zaznaczyć, że w tym czasie kadra, która trafiała do DWS, miała tylko wiedzę na temat operacji specjalnych z poziomu taktycznego. Natomiast kadra DWS potrzebowała wiedzy i procedur dotyczących planowania i kierowania operacjami specjalnymi z poziomu operacyjnego.
Tu z pomocą w pierwszej kolejności przyszli nasi przyjaciele z USSOCOM i SOCEUR, którzy przeprowadzili wiele kursów i szkoleń, tu w Krakowie.
Następnie w edukację kadry DWS włączyło się Dowództwo Operacji Specjalnych NATO (NSHQ), oferując wiele wartościowych kursów.
Jeżeli do tego dodamy jeszcze konieczność sprawnego posługiwania się językiem angielskim przez personel DWS, realizację spraw bieżących, to powiem tak, naprawdę mieliśmy niezły „rock and roll” w tym okresie.
Jeżeli chodzi o odczucia osobiste, to w tym czasie pomimo ogromu zadań z przyjemnością przyjeżdżałem do pracy, bo był jeden rozumiejący się „team”, który wiedział, jaki jest cel i konsekwentnie do niego dążył, pomimo wielu trudności. Zrobiliśmy to także dla naszego byłego Dowody śp. gen. broni Włodka Potasińskiego, kończąc to, co on z takim entuzjazmem rozpoczął!
Czytaj też: W Krakowie przekazano dowodzenie >>>
Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera! |