Survival to za mało, by przetrwać realny kryzys
Survival to za mało, by przetrwać realny kryzys
Zbudowanie szałasu z gałęzi, rozpalenie ognia krzesiwem i zagotowanie wody w puszce po konserwie - to umiejętności, które wielu osobom kojarzą się z byciem przygotowanym na wszystko. W końcu jeśli potrafisz przeżyć noc w lesie bez śpiwora, to poradzisz sobie w każdej sytuacji, prawda?
Nie do końca.
Rzeczywistość pokazuje, że większość zagrożeń, które mogą dotknąć zwykłego człowieka, nie rozegra się w głuszy. Raczej w blokowisku bez prądu, w samochodzie w rowie w czasie gołoledzi albo w mieście, w którym nie działa wodociąg. W takich warunkach rozpalanie ogniska nie będzie w żadnym stopniu pomocne, a często także nie będzie możliwe.
W tym artykule pokażę, dlaczego survival w tradycyjnym rozumieniu tego pojęcia, to tylko jeden z elementów skutecznego przygotowania na kryzysy, które realnie mogą nas spotkać. Wyjaśnię, czego jeszcze potrzebujesz i jak połączyć wiedzę z lasu z praktycznymi narzędziami, które naprawdę robią różnicę, gdy kończy się świat jaki znamy.
Gdzie kończy się survival, a zaczyna realna walka o przetrwanie?
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że pojęciem survivalu będę posługiwał się w rozumieniu sztuki przetrwania w głuszy, czyli zestawu technik i umiejętności, które mają pomóc, gdy znajdziemy się w kłopotach z dala od cywilizacji. Survival to dla mnie nie jest nocowanie w lesie z w hamaku i zjedzenie przyniesionej ze sobą kiełbaski z ogniska, nawet, jeśli będzie rozpalony prymitywnymi metodami, poprzez pocieranie patyków.
W głuszy, w realnej sytuacji awaryjnej, walczysz o zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych. Chodzi o to, by przetrwać do momentu, gdy ktoś nas odnajdzie, albo do momentu, gdy sami wydostaniemy się z powrotem do cywilizacji. Ryzyko, że ktoś z nas znajdzie się w takich opałach jest minimalne, bo choć i w polskich lasach zdarzały się zgony, to raczej były efektem daleko idącej nieostrożności, żeby nie powiedzieć, że zwykłej głupoty.
W lesie walczysz o ciepło, schronienie i zdatną do picia wodę. W dłuższej perspektywie: także o pożywienie. W mieście podczas blackoutu walczysz o to samo -- tylko w innych warunkach. Nie zbudujesz szałasu z gałęzi i nie rozpalisz ognia w salonie żeby się ogrzać. Nie będziesz pozyskiwać wody za pomocą torebki transpiracyjnej, ani pić tego, co jest w przydrożnym rowie czy parkowej fontannie. Prawdziwe sytuacje kryzysowe, związane z awariami infrastruktury, która na co dzień zaopatruje nas w prąd, żywność, wodę, wymagają adaptacji -- nie tylko do naszego codziennego środowiska, lecz także do ograniczeń prawnych, społecznych i infrastrukturalnych.
Tradycyjny survival skupia się głównie na prymitywnych metodach zaspokajania potrzeb życiowych, przydatnych w dziczy, gdzie mamy dostęp do wielu zasobów. Ale większość z nas nie mieszka w dziczy. Mieszkamy w blokach, domach, mamy dzieci, zwierzęta, starszych rodziców. W teorii da się zabrać ich wszystkich do lasu, ale to się skończy katastrofą. I dlatego potrzebujesz systemu - nie tylko solidnego noża full-tang i krzesiwa, lecz także planu ewakuacji i komunikacji awaryjnej z rodziną, zapasów wody i żywności, sposobu na ogrzanie mieszkania i metody na zdobycie informacji, gdy padnie internet.
Tradycyjny survival to sztuka przeżycia w głuszy, w niesprzyjających warunkach. Nowoczesny survivalu to sztuka przetrwania w niesprzyjających warunkach, ale w naszym zwykłym, codziennym otoczeniu. To metoda przygotowywania się na kryzysy takie jak blackout, pożar w domu czy śmierć głównego żywiciela rodziny, w taki sposób, aby czerpać możliwie dużo korzyści z tych przygotowań, jeśli nawet nic złego się nie przydarzy.
To właśnie różni tradycyjny survival od nowoczesnego podejścia do przygotowań. Nie chodzi o przetrwanie kilku nocy w lesie aż pomogą nam służby ratownicze, ale o funkcjonowanie w codziennym otoczeniu przez dni, tygodnie, a może i miesiące - w świecie, który przestał działać tak, jak działał do tej pory.
Czego nie uczy tradycyjny survival?
Tradycyjne umiejętności przetrwania w dziczy: rozpalenie ognia, budowa schronienia z gałęzi, filtrowanie wody z rzeki, zdobywanie pożywienia. To wszystko jest fascynujące i może być bardzo przydatne, może realnie uratować życie - gdy faktycznie zgubisz się w lesie.
Tradycyjny survivalu nie uczy reagować w razie realnych kryzysów, które rozgrywają się w domach, miastach i osiedlach. Blackout, pandemia, atak cybernetyczny, skażenie wody w wodociągu, przerwane łańcuchy dostaw -- to scenariusze, w których nie pomoże krzesiwo, umiejętność rozpoznawania tropów zwierzyny, ani zastawianie pułapek. Pomoże ci za to radio, latarka, zapas baterii, porządny system pozyskiwania wody i plan, jak wydostać się z miasta z dziećmi i zwierzętami, by udać się w razie czego do bezpieczniejszego miejsca.
Tradycyjny survival nie uczy też myślenia systemowego, holistycznego: jak zadbać o potrzeby kilku osób przez dłuższy czas, jak łączyć w przygotowaniach na trudne czasy różne warstwy sprzętu, zapasów i możliwości pozyskiwania zasobów (np. zapasy wody + możliwość spuszczenia jej z domowego ogrzewacza ciepłej wody + system do zbierania deszczówki + pojemniki do przyniesienia wody z rzeki + zatapialna pompa zasilana z samochodu + filtr do uzdatnienia tej wody), jak komunikować się, gdy nie ma tradycyjnej łączności, i jak zapewnić sobie w domu ogrzewanie bez prądu i gazu.
Co powinien zawierać nowoczesny system przetrwania?
W klasycznym podejściu do survivalu chodzi głównie o to, by nie zginąć tu i teraz. Przeżyć noc w lesie. Przetrwać kilka dni bez jedzenia. Odnaleźć drogę do cywilizacji. To ważne umiejętności - ale w realnym, długotrwałym kryzysie potrzebujesz znacznie więcej niż tylko przetrwania pierwszych 72 godzin.
System, który pozwoli rodzinie poradzić sobie w takiej sytuacji, musi uwzględniać takie scenariusze, gdy:
- nie będzie prądu przez tydzień albo miesiąc,
- zabraknie leków dla twoich dzieci albo rodziców,
- w sklepach nie będzie jedzenia, a na stacji nie zatankujesz auta,
- policja nie odbierze telefonu, a sąsiadów ogarnie panika.
W takich sytuacjach największe znaczenie mają przygotowania z wyprzedzeniem. Systemowe podejście: zapasy podstawowych produktów, sprzęt do zaspokajania podstawowych potrzeb życiowych, plany awaryjne, procedury działania - czyli to, co z survivalem ma niewiele wspólnego.
Jeśli chcesz realnie przygotować się na sytuacje kryzysowe - takie, które mogą trwać tygodniami, a nawet miesiącami - potrzebujesz czegoś więcej niż klasyczny zestaw survivalowy. Twój plan powinien być systemem, który obejmuje różne aspekty życia: jedzenie, wodę, ciepło, bezpieczeństwo, higienę, komunikację i plan działania.
Kluczowe elementy nowoczesnego systemu przetrwania
Zapas wody i sposoby jej uzdatniania - bo brak dostępu do czystej wody zabija szybciej niż głód, o czym zupełnie słusznie przypomina survivalowa zasada trójek. Minimum to 7-10 dni wody na każdą osobę w ilości co najmniej 5-10 litrów dziennie, a do tego solidny filtr z wkładem węglowym (do usuwania zanieczyszczeń biologicznych, mechanicznych i chemicznych) albo przynajmniej tabletki do dezynfekcji wody (do neutralizacji zanieczyszczeń biologicznych).
Żywność zjadana codziennie - zapas podstawowych produktów, które jadamy regularnie, także w lodówce i zamrażarce. Zamrażarka powinna być pełna żywności, a jeśli obawiamy się jej zmarnowania w razie awarii zasilania, puste przestrzenie wypełnijmy kostkami lodu.
Żywność długoterminowa - trwałe produkty jak konserwy, makarony, kasze, olej roślinny, orzechy, fasola, czekolada i ciastka. Wszystkie produkty tego typu, które wykorzystujemy w codziennych posiłkach. To będzie rdzeń naszego zapasu żywności, takich produktów warto kupić i trzymać w zapasie dużo.
Żywność specjalistyczna - na przykład awaryjne racje żywnościowe z kilku- lub kilkunastoletnim terminem trwałości (np. Seven OceanS, NRG-5, BP-ER), dania liofilizowane, wojskowe racje żywnościowe. Produkty droższe, ale trudniejsze do uwzględnienia w codziennych posiłkach.
Źródła żywności - przydomowy ogródek, kilka drzew owocowych, znajomość stanowisk jadalnych roślin w okolicy, wędka, zaufany rolnik lub właściciel lokalnego sklepu spożywczego. Nawet kilka doniczek ziół na parapetach i kiełkowanie ziaren z zapasu żywności dostarczy cennych składników odżywczych i w dużym stopniu urozmaici posiłki.
Źródła ciepła i energii - turystyczna kuchenka benzynowa lub gazowa, kilka powerbanków (o których naładowanie będziemy dbać), przetwornica 12/230 do samochodu, zapas baterii, latarki, radio na korbkę, składana turystyczna ładowarka słoneczna (im większa powierzchnia panela słonecznego, tym lepiej).
Higiena i zdrowie - apteczka, leki na choroby przewlekłe i powszechne dolegliwości, środki dezynfekujące, zapas mydła, papieru toaletowego i podpasek. Dużo ręczników papierowych. Mokre chusteczki do mycia i sprzątania. Przydadzą się, gdy nie będzie wody.
Bezpieczeństwo - solidne zamki, folia antywłamaniowa na oknach, alarm domowy, czujniki zalania, tlenku węgla, dymu i gazu, awaryjna metoda, by otworzyć bramę garażową w razie braku prądu, dwie gaśnice w domu, znajomość sąsiadów, wiedza o lokalnych zagrożeniach.
Plan ewakuacji i łączność - papierowa mapa bliższej i dalszej okolicy, kompas, radiotelefon CB i/lub PMR, ustalone miejsce spotkania z rodziną, gotowy plecak ratunkowy.
Sprzęt survivalowy jako ostatnia warstwa zabezpieczenia - nóż, krzesiwo, multitool, łom, siekiera -- nie do życia w lesie, ale do improwizacji w trudnych warunkach.
Wszystkie te elementy tworzą przemyślany, wzajemnie uzupełniający się system, który zwiększa twoją odporność na zakłócenia. Czy będą to przerwy w dostawie prądu, kryzysy gospodarcze, wojny, czy pandemia, to nie ma znaczenia: potrzeby życiowe, które trzeba zaspokoić, są takie same.
Zbuduj swój system, zanim będzie za późno
W sytuacji realnego zagrożenia nie wygrywa ten, kto ma najmocniejszy nóż do batonowania drewna, albo potrafi najszybciej rozpalić ognisko prymitywnymi metodami. Wygrywa ten, kto ma plan, zasoby, świadomość zagrożeń i trochę szczęścia. Kto wcześniej przemyślał, czego będzie potrzebował, i sobie te rzeczy przygotował. Kto potrafi dzięki temu wszystkiemu zadbać o siebie i swoją rodzinę, niezależnie od okoliczności.
Tradycyjna sztuka przetrwania to świetny punkt wyjścia - uczy przecież zaradności, improwizacji i brania spraw we własne ręce. Ale to dopiero początek.
Autorem tekstu jest Krzysztof Lis, który od 2010 roku współtworzy Domowy Survival, blog, kanał i podcast o przygotowaniach i strategiach na sytuacje awaryjne. Od 2016 roku prowadzi sklep survivalowy KARALUCH z produktami na trudne czasy.