Trzy lata temu tradycje 6 Brygady Powietrznodesantowej, w tym osoba patrona 6 batalionu powietrznodesantowego doczekały się wysoce kontrowersyjnej oceny ze strony Sławomira Cenckiewicza w wywiadzie udzielonym „Polsce Zbrojnej”, które to słowa i ich konsekwencje spowodowały zdecydowane reakcje wśród publicystów zajmujących się tematyką wojskową.
Niestety jak donosi prasa, cytując wypowiedzi wiceministra obrony narodowej i historyka IPN, znów pojawiają się pomysły zmiany patronów trzech spośród pięciu batalionów 6 brygady. Jest to zamiar budzący szereg pytań, mając na uwadze osoby patronów tych jednostek.
Patronem 6 Batalionu Powietrznodesantowego jest generał brygady Edwin Rozłubirski, żołnierz Armii Ludowej i powstaniec warszawski odznaczony przez przez gen Tadeusza „Bora” Komorowskiego Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, dowodzący ówczesną 6 Pomorską Dywizją Powietrznodesantową w latach 1963-1968. Ze stanowiska został odwołany m.in. za odmowę użycia wojska przeciwko protestującym studentom podczas wydarzeń marcowych. Z powodów politycznych został zwolniony z wojska w roku 1951, do służby czynnej powrócił w roku 1956, po czym znów zwolniono go ze służby w roku 1971.
16 Batalionowi Powietrznodesantowemu patronuje generał brygady Marian Zdrzałka, przez wiele lat związany z wojskami powietrznodesantowymi. Był dowódcą tego batalionu w latach 1963-1967 a 6 Dywizji w latach 1973-1983. Także on został odwołany z tego stanowiska z przyczyn politycznych, nie godząc się na tyle na ile mógł w ówczesnych realiach na wykorzystywanie dywizji w działaniach represyjnych w czasie stanu wojennego.
Wreszcie patronem 16 Batalionu Dowodzenia jest generał broni Józef Kuropieska. Jako ochotnik walczył on w wojnie polsko – bolszewickiej 1920 roku, następnie pozostał w zawodowej służbie wojskowej, brał udział w walkach wrześniowych w 1939 roku. Pozostały okres wojny spędził w niewoli niemieckiej, a po wyzwoleniu przez wojska brytyjskie powrócił do służby czynnej. Był jednym z tych którzy powrócili do Polski i podjęli służbę i podobnie jak inni stał się ofiarą stalinowskich represji. W roku 1952 skazano go na karę śmierci. Wyrok uchylono w 1954 a po ostatecznym umorzeniu w roku 1956 powrócił do służby wojskowej i odegrał znaczącą rolę w formowaniu powojennych wojsk powietrznodesantowych, korzystając z doświadczeń i pomocy oficerów 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Niektórzy spośród podwładnych generała Sosabowskiego wstąpili zresztą po 1956 roku do służby a ich wiedzę i doświadczenia wykorzystano formując nową dywizję.
Każdy z tych oficerów przeszedł długą i krętą drogę, jaka była udziałem wielu Polaków w czasach wojennych i powojennych. Zarazem każdy z nich został zapamiętany jako osoba o znacznych zasługach dla polskich wojsk powietrznodesantowych. Wydaje się więc że jedynym „zarzutem” pod ich adresem jest fakt służby w Wojsku Polskim w okresie PRL a w przypadku gen Rozłubirskiego – także w Armii Ludowej. Czy to jednak oznacza, że tylko to ma czynić ich niegodnymi lub gorszymi? Co więcej, wszystkim tym trzem batalionom patronów nadano już po roku 1989, więc nie jest to dziedzictwo okresu PRL
Przyjmując taką optykę, należało by pamiętać o kilku podstawowych faktach. Faktem jest że Polska pod rządami komunistycznymi nie była państwem w pełni suwerennym. O najważniejszych dla Polski sprawach decydowani nierzadko na Kremlu. Tym bardziej nie była państwem demokratycznym. Było to państwo w którym zabijano ludzi za poglądy, za rzekomy udział w nieistniejących spiskach skazywano na karę śmierci. Z powodu pochodzenia czy ideologii złamano tysiące życiorysów. Brały w tym udział także organa wojskowe, zwłaszcza owiana szczególnie złą sławą Informacja Wojskowa i aparat polityczny. Faktem jest także, że w okresie PRL tworzono nowe tradycje, symbole i mity założycielskie. Dotyczyło to także wojska. Stąd też liczne nazwy wyróżniające jednostek nawiązujące do miejsc walk toczonych przez 1 i 2 Armie Ludowego Wojska Polskiego. Stąd też brali się tacy patroni zbiorowi jak „niemieccy bojownicy antyfaszystowscy” czy okręt szkolny ORP „Zetempowiec”.
Faktem jest także to, że byli tacy którzy liczyli na zmianę tej sytuacji – albo po prostu usiłowali przetrwać, czy to w podziemiu czy też na emigracji. Inni uznali z kolei że trzeba po ratować co się da i w takich realiach jakie były – i takie motywy kierowały, zwłaszcza tymi którzy jak generał Kuropieska wrócili do służby podczas odwilży roku 1956. To wypełnianie dostępnych przestrzeni swobody miało miejsce także w poprzez symbole i tradycję. To właśnie generał Rozłubirski zadbał o właściwą godną oprawę pogrzebu generała Sosabowskiego w Polsce w roku 1969. To właśnie dlatego, zwłaszcza po 1956 roku wiele okrętów Marynarki Wojennej nosiły tradycyjne nazwy nawiązujące do czasów przedwojennych.
Pojawia się więc pytanie czy skoro za „niewłaściwych” można uznać patronów batalionów 6 Brygady, to czy w takim razie zmieniony zostanie patron 3 Flotylli Okrętów? Komandor Bolesław Romanowski, bohaterski dowódca okrętów podwodnych w czasie II Wojny Światowej był właśnie jednym z tych oficerów, którzy wrócili do Polski po 1945 roku, był represjonowany w okresie stalinowskim a po roku 1956 powrócił do służby. Te same losy były udziałem gen. bryg Stanisława Skalskiego, obecnie patrona 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego. Czy fakt służby gen Skalskiego w siłach zbrojnych PRL ma oznaczać, że także ta baza będzie musiała zmienić patrona? Ci wszyscy oficerowie nie skompromitowali się udziałem w represjach, nie służyli też w aparacie politycznym.
W przypadku symboliki wojskowej, nazwa, osoba patrona, dziedziczone tradycje powinny być zgodne z historią danej jednostki. W przypadku 6 Brygady Powietrznodesantowej wspomniani oficerowie mieli niebagatelny wpływ na jej powstanie i rozwój, tak jak na historię polskich wojsk powietrznodesantowych miał wpływ generał Sosabowski będący patronem tego związku taktycznego.
Historia Polski jest skomplikowana, tak jak skomplikowane były losy wojska i żołnierzy. Odrodzone wojsko II Rzeczypospolitej tworzyli żołnierze wywodzący się z trzech armii państw zaborczych oraz członkowie organizacji paramilitarnych, oddziałów ochotniczych i formacji emigracyjnych. Podobnie złożone tradycje odziedziczyło współczesne Wojsko Polskie. Wśród patronów obecni są zarówno władcy i dowódcy z czasów I Rzeczypospolitej, oficerowie czasów walk o niepodległość, II Rzeczypospolitej i wojny, oficerowie służący w czasach powojennych, a od utworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej do tego grona dołączyli także żołnierze walczący w podziemiu antykomunistycznym. Patronów i symboli będą potrzebowały także kolejne formowane jednostki, zwłaszcza wojsk lądowych i obrony terytorialnej. Nie więc ma sprzeczności w takiej różnorodności tradycji. I nie chodzi tutaj o powierzchownie rozumianą politykę, gdyż dla żołnierzy ważniejszym wskaźnikiem i punktem odniesienia są inne wartości. Dowódca biegły w żołnierskim rzemiośle, dobrze dowodzący, cieszący się zaufaniem i szacunkiem podwładnych będzie wzorem i punktem odniesienia niezależnie od czasów w których przyszło jemu oraz im służyć.