Czarny scenariusz

Fot. USAF
Analizując zjawisko terroryzmu, nie można uciec od pesymistycznych prognoz, dotyczących możliwych zamachów terrorystycznych o szczególnie dużym rozmiarze lub konsekwencjach politycznych i społecznych. Aby móc dokonać racjonalnej analizy tego problemu należy porównać możliwe technicznie scenariusze wydarzeń z wiedzą jakiej dostarcza analiza całokształtu zjawiska.
Zobacz także
Michał Piekarski Kilka kolejnych słów o tradycji i „Czerwonych Beretach”

Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza...
Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza granicami państwa, co jakiś czas niestety powracają kwestie dotyczące historii i tradycji.
Michał Piekarski Anatomia Zamachu

Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Michał Piekarski Scenariusz Chaosu

Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez...
Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez wydawnictwo WarBook.
Należy przy tym odłożyć na bok wszystkie osobiste uprzedzenia oraz poglądy polityczne, gdyż te z reguły sprawiają że przeceniane jest zagrożenie płynące z określonego kierunku ideologicznego, tymczasem, zjawisko terroryzmu jest niezwykle zróżnicowane.
Obecne w nim są ugrupowania o skrajnie lewicowym lub skrajnie prawicowym, świeckim obliczu ideologicznym, religijni fundamentaliści (zarówno islamscy jak i chrześcijańscy lub judaistyczni), sekty (jak japońska Najwyższa Prawda), radykałowie o węższej ideologicznie perspektywie (jak ekologiczni czy antyaborcyjni), wreszcie samotni sprawcy charakteryzujący się szczególnym eklektyzmem ideowym, wierzący najczęściej w swoją własną ideologię (jak Breivik).
Na tą mozaikę nakłada się działalność służb specjalnych niektórych państw, rozmaite ideologiczne wolty i podziały wśród nurtów i organizacji, zdarza się że cele polityczne usiłują osiągnąć organizacje przestępcze.
Charakterystyczne jest na przykład to, że największy pod względem liczby ofiar zamach w Irlandii Północnej (zamach bombowy w Omagh w roku 1998), dokonanym gdy trwał już proces pokojowy do którego przystąpiła działająca od trzydziestu lat Tymczasowa IRA, a samego zamachu dokonała rozłamowa frakcja znana jako Prawdziwa IRA. Takich przykładów w historii terroryzmu jest wiele, dość wspomnieć że jedyny premier Izraela zabity w zamachu terrorystycznym zginął z ręki żydowskiego fanatyka, a nie arabskiego terrorysty.
Nie można więc ściśle wiązać potencjalnego zagrożenia z jego ideologicznym tłem. Można wyróżnić szereg możliwych kierunków czy nurtów ideologicznych, ma to istotne znaczenie dla analiz i działań w szerszej, strategicznej perspektywie, jednak w tym wpisie mowa jest o samych zamachach. Wobec tego właściwą perspektywą są możliwości działania sprawców i granice jakie wyznaczają im czynniki nie polityczne, ale fizyczne.
Oczywiście, największe szkody może wyrządzić broń masowego rażenia: atomowa, chemiczna lub biologiczna. Taki atak mógłby spowodować liczne ofiary śmiertelne, ale przede wszystkim miałby niezwykle poważne konsekwencje społeczne i gospodarcze. Detonacja nuklearnego urządzenia wybuchowego o relatywnie niewielkiej mocy dwudziestu kiloton w Nowym Jorku czy Londynie, spowodowałaby być może dziesiątki tysięcy ofiar śmiertelnych, byłaby poważnym ciosem dla gospodarki, zarówno regionalnej jak i globalnej z racji roli jaką odgrywają w niej te miasta.
Atak biologiczny, dokonany w dużym mieście (niech znów to będzie Londyn) szybko dałby się odczuć na całym świecie, z uwagi na łatwość przemieszczania się. Epidemia szybciej dotarłaby na kilka kontynentów niż trwałby okres inkubacji choroby. Sama panika mogłaby wywołać globalny kryzys ekonomiczny.
Takie scenariusze, mimo że budzące niepokój niemal apokaliptycznymi konsekwencjami, są jednak mało prawdopodobne. Wyprodukowanie broni masowego rażenia wymaga znacznych zasobów i wielką rzadkością są ataki terrorystyczne dokonywane z jej udziałem. Także polityczne konsekwencje, a zwłaszcza żądza odwetu na sprawcach, mogłyby okazać się dla terrorystów destruktywne. Mogliby utracić wsparcie państwowe, o ile takie zostało by im wcześniej udzielone. Ponadto zwłaszcza broń biologiczna może szybko wymknąć się spod kontroli i uderzyć w te grupy w których (faktycznym lub rzekomym) imieniu występowali sprawcy zamachu. Stali by się więc oni banitami potępianymi przez wszystkich dookoła. Tymczasem celem zamachu terrorystycznego jest uzyskanie politycznych korzyści, poparcia dla swojej sprawy.
Równie intrygujący problem terroryzmu cybernetycznego, a więc ataków dokonywanych za pośrednictwem sieci komputerowych, jest natomiast o tyle kontrowersyjny, że samo istnienie tego zjawiska (w przeciwieństwie do sabotażu czy szpiegostwa komputerowego) budzi wątpliwości. Jest ich na tle dużo, że zasługują one na odrębny wpis.
Spośród konwencjonalnych rodzajów zamachów, tradycyjnie wyróżniano kilka zasadniczych, przede wszystkim sytuacje zakładnicze (w tym uprowadzenia osób) oraz zamachy bombowe i zamachy z użyciem broni palnej (w tej grupie mieszczą się także „ataki fedainów” czy „aktywnych strzelców”). Często zdarza się wprawdzie że jeden zamach łączy w sobie cechy tych kilku zasadniczych rodzajów ataków. Taka sytuacja szczególnie utrudnia sprawną reakcję służb policyjnych i ratowniczych.
Czy można wskazać jakiś ostateczny pułap, najwyższy możliwy poziom jaki może osiągnąć konwencjonalny zamach terrorystyczny? W zasadzie nie, gdyż terroryzm adaptuje się do zmieniających się realiów społecznych. Gdy znaczenia i popularności nabrała komunikacja lotnicza, zaczęły się przypadki uprowadzeń samolotów, gdy pojawiły się nowe rodzaje broni czy materiałów wybuchowych, terroryści zaczęli ich używać.
Terroryzm jednocześnie nie jest dziełem dużych struktur. Biorąc pod uwagę dotychczasowe przypadki, można ocenić, że górną liczbą osób bezpośrednio zaangażowanych w przeprowadzenie zamachu może być pięćdziesiąt osób. Im większa grupa, tym większe prawdopodobieństwo porażki. Z tych samych powodów, naturalne jest dążenie do rozdzielenia zadań pomiędzy autonomicznie działające komórki, wykonujące poszczególne elementy planu.
Liczba pięćdziesięciu sprawców oznacza jednocześnie określone limity dotyczące samego potencjału i uzbrojenia. Najprościej jest założyć że pięćdziesiąt osób oznacza pięćdziesiąt osób mogących dokonać ataku, a więc pięćdziesięciu „aktywnych strzelców” czy zamachowców – samobójców. Wizja tylu równoczesnych ataków w dużym mieście, czy wręcz kilku miastach może być uznana za bardzo czarny scenariusz.
Trzeba jednak uwzględnić, że takie założenie nie jest zgodne z tym, co wykazują faktyczne zamachy. Poza „samotnymi wilkami” rzadkością jest atak samotnego sprawcy, jeśli mowa o jakieś organizacji, to zamachowców z reguły jest kilku, często zdarza się że jeden faktycznie dokonujący zamachu jest ubezpieczany przez innych albo atak ma kilka etapów. W warunkach europejskich czy amerykańskich, gdzie służby policyjne są mobilne, zaopatrzone w nowoczesne środki łączności i obserwacji, często dysponują specjalnymi środkami do walki z terrorystami, potencjalni sprawcy muszą uwzględnić ten czynnik, choćby konieczność siłowej konfrontacji z policją.
Działanie w grupie ma swoje oczywiste korzyści, jeden członek może przejąć rolę innego, grupa może się rozdzielić, wzajemnie wspierać itd. Stąd też trzeba założyć, że przy pięćdziesięciu sprawcach na jeden element planu przypada kilku terrorystów, a więc liczba możliwych do przeprowadzenia ataków się zmniejsza.
Przy założeniu maksymalnego możliwego rozmiaru zamachu, takiego który będzie najbardziej odczuwalny i da szeroki rozgłos, owe ataki musiałby by być rozciągnięte w czasie. Samobójczy zamach bombowy, nawet symultaniczny, jest aktem jednorazowym. Sytuacja zakładnicza czy seria ataków następujących w ciągu kilku dni, przykuwa uwagę mediów i sprawia że dłużej utrzymuje się na pierwszych stronach gazet. Wystarczy wspomnieć jak długo media donosiły o wydarzeniach w Kenii, czy Bostonie w roku bieżącym.
Możliwe cele są zróżnicowane. Każde rozwinięte państwo to dziesiątki potencjalnych miejsc – od hoteli po dworce kolejowe, od portów lotniczych po szkoły. Dla terrorystów szczególnie atrakcyjne są „miękkie” cele, a więc te gorzej chronione i łatwiejsze do zaatakowania, a więc nie siedziby władz państwowych czy obiekty wojskowe, gdzie można spodziewać się zwiększonej ochrony.
Pomijając kryteria ideologiczne, za atrakcyjne cele zamachów należy uznać te miejsca i rejony, gdzie przebywa duża ilość osób, do których można łatwo się dostać i względnie łatwo jej opuścić. Oznacza to więc kluczowe miejsca miast – nie w rozumieniu ścisłego centrum, ale te miejsca gdzie koncentruje się aktywność gospodarcza i społeczna, stała i sezonowa, a więc obejmuje to zarówno same miasta jak i ich otoczenie, węzły komunikacyjne, centra handlowe, czy ośrodki sezonowej aktywności (kurorty, obiekty sportowe).
Szczególnym problemem są takie obiekty które są położone blisko morza, a także sama żegluga morska. Konsekwencje zakłócenia pracy portów i żeglugi są niezwykle dotkliwe gospodarczo, sytuacje kryzysowe w środowisku morskim wymagają szczególnych środków i umiejętności.
Pod względem uzbrojenia, można uznać, że punktem odniesienia jest potencjał jakim dysponują pododdziały wojska. Terroryści nie będą przecież w stanie wystawić kompanii czołgów, są zdani na takie uzbrojenie jakie może być łatwo przenoszone przez nich samych lub ukryte w typowo cywilnych pojazdach. Oznacza to, szeroki wachlarz środków wybuchowych, zarówno improwizowanych urządzeń wybuchowych, jak również granatników i być może moździerzy oraz broni palnej – w tym maszynowej.
Uwzględniając te czynniki, można uznać, że we współczesnym terroryźmie, z perspektywy europejskiej (czy szerzej – północnoatlantyckiej) mianem czarnego scenariusza można określić atak około pięćdziesięciu sprawców, silnie uzbrojonych w broń typowo wojskową oraz urządzenia wybuchowe o dużej sile rażenia, atakujących cele miękkie, ale ważne dla funkcjonowania organizmów państwowych, społeczeństw i miast.
Zamach taki miałby charakter skoordynowanego, ale rozłożonego w czasie i przestrzeni ataku kilku grup, być może stosujących odmienną taktykę w celu zdeorientowania i utrudnienia przeciwdziałania sił policyjnych. Niewątpliwie, był by on wspomagany przez środki propagandy i walki psychologicznej. Taki scenariusz należy uważać za ostateczny punkt odniesienia dla konstruowania i oceny funkcjonowania systemu przeciwterrorystycznego. Dotyczy to także Polski.