Nowa doktryna w założeniach
Żołnierz PKW Irak, rok 2008 Fot. US DoD
Biuro Bezpieczeństwa Narodowego upubliczniło dokument opatrzony tytułem „Doktryna Komorowskiego”, zawierający założenia dotyczące kierunków polityki prowadzonej przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.
Zobacz także
Michał Piekarski Kilka kolejnych słów o tradycji i „Czerwonych Beretach”
Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza...
Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza granicami państwa, co jakiś czas niestety powracają kwestie dotyczące historii i tradycji.
Michał Piekarski Anatomia Zamachu
Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Michał Piekarski Scenariusz Chaosu
Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez...
Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez wydawnictwo WarBook.
Jak można dowiedzieć się ze skromnego, bo liczącego zaledwie dwie strony dokumentu, są pojęcie „Doktryny Komorowskiego” jest nieformalną nazwą „głównej myśli polityki realizowanej przez prezydenta Bronisława Komorowskiego odnoszącej się do strategii bezpieczeństwa państwa”.
Już pierwsze akapity muszą budzić pewne zdziwienie. Pojęcie doktryny w obszarze bezpieczeństwa narodowego Polski jest bowiem ściśle związane z określonymi dokumentami strategicznymi – a zwłaszcza ze Strategią Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej. Biorąc pod uwagę fakt że obecnie obowiązuje dokument przyjęty w roku 2007, używanie określeń „doktryna” w oficjalnych dokumentach odnoszących się do tej sfery może prowadzić do nieporozumień i chaosu pojęciowego.
Dokument ma formę założeń, i stanowi zapowiedź wprowadzenia nowych dokumentów strategicznych , a więc Strategii Bezpieczeństwa Narodowego oraz Polityczno – Strategicznej Dyrektywy Obronnej (która jest dokumentem niejawnym). Z formalnego punktu widzenia, o doktrynie będzie mowa dopiero po wejściu w życie tych dokumentów.
Zasadniczą treścią dokumentu są cztery założenia dotyczące postulowanej, przyszłej polityki bezpieczeństwa Polski. Publikacja odwołuje się także do treści opublikowanej w maju roku 2013 ”Białej Księgi Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej”, dokumentu interesującego i ambitnego, ale budzącego szereg wątpliwości merytorycznych.
Pierwszym założeniem jest konieczność przeniesienia strategicznego priorytetu z operacji ekspedycyjnych na obronę własnego terytorium. Nie ma to oznaczać postulatu całkowitej rezygnacji z misji zagranicznych a jedynie nadania im „właściwego miejsca w hierarchii zadań dla państwa i sił zbrojnych” co jest sformułowaniem wybitnie mało czytelnym, acz może być odczytywane jako chęć uznania tych zadań za drugorzędne.
Trudno jednak zgodzić się z wyrażoną w dokumencie tezą że potencjał wojskowy w ostatniej dekadzie był rozwijany z myślą o operacjach zagranicznych. Faktem jest, że zaangażowanie to, zwłaszcza w przypadku Iraku i Afganistanu było szczególnie duże w wymiarze liczebności kontyngentów wojskowych. Trudno jednak wskazać, aby potencjał Sił Zbrojnych był w tym kierunku szczególnie intensywnie rozwijany, poza niektórymi zakupami interwencyjnymi. Decyzja o zakupie będących symbolem misji afgańskiej Kołowych Transporterów Opancerzonych „Rosomak” została podjęta na długo przed wysłaniem tam polskiego kontyngentu. Szereg programów modernizacyjnych, takich jak zakup i wdrożenie do eksploatacji samolotów F-16 czy przeciwpancernych pocisków kierowanych również nie miało związku z operacjami zagranicznymi.
Także te zmiany które w największym stopniu są wynikiem udziału Polski w operacjach zagranicznych – a więc wręcz rewolucyjna modernizacja wyposażenia i uzbrojenia indywidualnego nie są wyłącznym kosztem tych operacji – musiałyby zostać dokonane niezależnie od okoliczności. Paradoksalnie, gdyby nie misje zagraniczne, proces ten trwałby dłużej i skutkiem tego, Wojsko Polskie byłoby więc gorzej przygotowane także do wypełniania innych zadań.
Drugim założeniem jest podstawowe znaczenie własnego potencjału obronnego dla bezpieczeństwa Polski. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie stwierdzenie że „takie właśnie, obronne, zdolności powinny być naszą narodową specjalnością w NATO i je powinniśmy przede wszystkim wnosić do wspólnego potencjału sojuszniczego”. Słowa o „narodowej specjalności” są oczywistym odwołaniem do koncepcji „smart defence” - a więc podziału zadań w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego i współdzielenia zasobów. Trudno uznać aby „zdolności obronne” były „narodową specjalnością” gdyż gdy mowa o siłach zdolnych do obrony jakiegoś terytorium, to z definicji ograniczone są do obrony określonego terytorium, przed określonym przeciwnikiem. Co więcej, nie określa się jakie to miałyby być zdolności, co czyni obraz kreślony w tym punkcie jeszcze bardziej nieczytelnym.
Trzeci punkt mówi o kolejnych zdolnościach tym razem nieco bardziej precyzyjnie je opisując. Używając określeń znanych już z „Białej Księgi Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej” mówi się w nich o zagrożeniach „aterytorialnych” przejawiających się w zagrożeniach
„o charakterze nagłym, niespodziewanym, selektywnym” które „niekoniecznie wiązać się muszą z zamiarem opanowania terytorium RP, a jedynie zadania strat”. Mimo że nie jest to jednoznacznie wyrażone w treści dokumentu, za potencjalnego sprawcę takowych ataków najwyraźniej uważa się aktora państwowego zwłaszcza że mowa w dokumencie o użyciu takich ataków do „wywierania presji polityczno-strategicznej”. Zwraca się także uwagę na możliwość trudności uzyskania pomocy sojuszniczej i używa się w tym kontekście sformułowania „sytuacje trudnokonsensusowe” wyjaśnianego jako sytuacje w których problematyczne może być osiągnięcie przez sojuszników porozumienia odnośnie charakteru reakcji.
Zdolności jakich w tym kontekście wymaga się do przeciwdziałania takim zagrożeniom , w tym obrona powietrzna i przeciwrakietowa również sugerują że mowa o obronie przed obcym atakiem konwencjonalnym na ograniczoną skalę. Takie założenia jednak są problematyczne gdy zestawi się je z faktami. Konflikty zbrojne, nawet niewielkie nie wybuchają same z siebie. Poprzedza je okres narastania napięcia w konflikcie politycznym lub ekonomicznym. To z kolei oznacza że jest czas na wypracowanie określonej reakcji czy uzgodnienia sojusznicze.
Można odnieść wrażenie – choć może być to przesadna ocena – że w tym punkcie widoczny jest ślad konfliktu o Południową Osetię z roku 2008. Cień tego konfliktu widoczny był i jest w polskiej publicystyce dotyczącej bezpieczeństwa, jednak trudno z uwagi na odmienne warunki polityczne i społeczne przyrównywać tamtą sytuację do realiów europejskich.
Czwarte założenie dotyczy miejsca Polski w NATO i polityce bezpieczeństwa Unii Europejskiej. Podkreśla się w nim znaczenie tradycyjnej misji NATO utożsamianej z „zapewnieniem bezpośredniego bezpieczeństwa państw członkowskich”. Jest tu widoczny zasadniczy problem którego prawie nie widać w całości dokumentu. Otóż aby mówić o obronie, należy zdefiniować przeciwnika. Gdy NATO było sojuszem wybitnie obronnym, przeciwnikiem był Związek Radziecki i inne państwa Bloku Wschodniego.
Obecnie trudno wskazać porównywalne zagrożenie. Nie ma powodu by sądzić aby zagrożenie konwencjonalnym konfliktem zbrojnym w przewidywalnej przyszłości miało rosnąć, przeciwnie stale maleje wskutek coraz intensywniejszych powiązań między państwami i regionami. Wojny pomiędzy państwami stają się zbyt kosztowne.
Od ponad dwóch dekad obserwowany jest natomiast nowy nieporządek światowy. Państwa nie walczą przeciwko sobie, konflikty zbrojne mają charakter walk z terrorystami, partyzantami, grupami przestępczymi. Przeciwnicy nie bez powodu określani mianem asymetrycznych przekraczają granice państw nie pokonując je zbrojne, ale po prostu je ignorując.
Dla państw Europy większym problemem niż obrona przed obcą agresją są napięcia i konflikty wynikłe z procesów migracyjnych i konfliktów kulturowych. Trudno wskazać potencjalnego wiarygodnego agresora wśród sąsiadów Polski, który miałby interes w rozpoczęciu konfliktu. Ale zagrożenie dla morskich szlaków komunikacyjnych jest stałe a ich blokada miałaby dla gospodarki państw europejskich – także dla Polski – katastrofalne konsekwencje. Obce armie mogą być może kiedyś w bliżej nieokreślonej przyszłości zagrozić polskim obywatelom w Polsce. Ale polscy obywatele poza granicami kraju – dość przywołać popularne wśród turytów kurorty na Półwyspie Synaj – mogą być celem ataków każdego dnia, nie dlatego że są obywatelami Polski, ale dlatego ze są turystami z Europy. Takie przykłady można mnożyć.
Polska, modernizując i powiększając wojska specjalne, podnosząc ich status aż do poziomu – istniejącego do niedawna – Rodzaju Sił Zbrojnych w ostatniej dekadzie dokonała postępu na dużą, zauważalną przez sojuszników skalę. Rozwój sił specjalnych i zdolności do działań w konfliktach asymetrycznych był widoczny w całej Europie w ostatnich dwudziestu latach i wszystko wskazuje że procesy te będą trwać dalej.
Pozostaje mieć nadzieję, że dalsze decyzje polityczne i nowe doktryny bezpieczeństwa będą uwzględniać te zjawiska.