Polscy dżihadyści?

Fot. FBI
W ostatnich dniach w polskich mediach pojawiły się informacje o Polakach walczących w Syrii po stronie
islamskich fundamentalistów. Zważywszy na to że jak dotąd są to informacje niepotwierdzone, należy do nich podchodzić ostrożnie. Nie oznacza to jednak że nie jest to informacja nieprawdopodobna i sam problem udziału osób związanych w różny sposób z Polską w globalnym ruchu jakim jest salaficki dżihad, zasługuje na szerszy komentarz.
Zobacz także
Michał Piekarski Kilka kolejnych słów o tradycji i „Czerwonych Beretach”

Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza...
Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza granicami państwa, co jakiś czas niestety powracają kwestie dotyczące historii i tradycji.
Michał Piekarski Anatomia Zamachu

Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Michał Piekarski Scenariusz Chaosu

Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez...
Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez wydawnictwo WarBook.
Od momentu brutalnego uświadomienia decydentom, mediom i społeczeństwu istnienia i siły zjawiska terroryzmu islamskich fundamentalistów, co w Polsce (podobnie jak w wielu innych państwach ) wiąże się z zamachami z 11 września 2001 roku, problem tego nurtu terroryzmu w Polsce był postrzegany głównie z perspektywy walki z nim, a zwłaszcza wsparcia amerykańskiej polityki w tym zakresie.
To w ramach „wojny z terroryzmem” polscy żołnierze zostali wysłani do Afganistanu i Iraku, polskie okręty brały udział w operacjach w Zatoce Perskiej i na Morzu Śródziemnym. Widoczne było wręcz bezwarunkowe poparcie – i to udzielane przez wszystkie kolejne rządy, a więc praktycznie całą elitę polityczną – dla amerykańskiej polityki, także w wymiarze współpracy służb specjalnych, co wykazała domniemanego sprawa ośrodka CIA w Starych Kiejkutach.
Na mniejszą skalę widoczne było zagrożenie samym terroryzmem islamskich fundamentalistów. Polscy obywatele byli wśród ofiar wielu zamachów, od samego 11 września, poprzez zamach na Bali w roku 2002, po zamachy w Madrycie i Londynie. W tych przypadkach byli jednak jednymi z wielu przypadkowych ofiar tych ataków.
Zdarzały się także ataki wymierzone w konkretne osoby, jak uprowadzenia obywateli polskich w Iraku i tragicznie zakończone uprowadzenie polskiego inżyniera Piotra Stańczaka w Pakistanie w roku 2009. Nieustannie celami zamachów byli także polscy żołnierze uczestniczący w misjach w Iraku i Afganistanie. Nie można także pominąć ataku na ambasadora Polski w Iraku generała Edwarda Pietrzyka, do którego doszło w roku 2007 i w którym poległ funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu, ppor. Bartosz Orzechowski
Nie doszło jednak do udanego zamachu terrorystycznego w Polsce. Polska była – i nie można wykluczyć, że dalej jest - postrzegana jako potencjalny cel sieci globalnego dżihadu, o czym świadczą rozpowszechniane przez nie od dawna komunikaty, zawierające także groźby pod adresem polskich władz.
Sprawa zatrzymanego przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego w roku 2012 Artura Ł, któremu postawiono zarzuty publicznego pochwalania zamachu terrorystycznego i rozpowszechniania treści mogących ułatwić dokonanie przestępstwa o charakterze terrorystycznym, nie doczekała się finału na sali rozpraw, wobec umorzenia śledztwa. Taki zakończenie może więc dawać poczucie komfortu, gdyż całą sprawę można by uznać za swoistą anomalię, za nieszczęśliwy zbieg okoliczności i spać spokojnie. Inny finał sprawy, jakim byłby prawomocny wyrok skazujący oznaczałby bowiem że zaistniał potwierdzony przypadek polskiego konwertyty pochwalającego terroryzm Al-Kaidy.
Inną sprawą jest również związany z Polską przypadek Christiana Ganczarskiego. Jest to obywatel Niemiec, urodzony w Gliwicach, którego rodzina wyjechała z PRL do ówczesnych Niemiec Zachodnich w ramach łączenia rodzin. Podczas pobytu w Niemczech przeszedł na islam a z czasem dołączył do Al-Kaidy, brał między innymi udział w przygotowaniu zamachu na tunezyjskiej wyspie Dżerba w roku 2002 w którym zginęło dwadzieścia jeden osób. Ganczarski został aresztowany we Francji, osądzony i skazany na karę osiemnastu lat więzienia.
Te dwa znane przypadki nie wyczerpują całej gamy możliwych sytuacji, które mogą zachodzić także w przypadku Syrii. Pojęcie „Polacy uczestniczący w dżihadzie” jest bowiem niezwykle szerokie. Obywatelstwo nie jest równoznaczne z narodowością, a tym bardziej z wyznawaną ideologią. Szersze i paradoksalnie bardziej rzeczowe określenie „osoby związane z Polską” byłoby w tym przypadku właściwsze. Chodzi bowiem tu o sam fakt dłuższego pobytu w Polsce, a co za tym idzie znajomość tutejszych warunków społecznych, politycznych, języka, także posiadanych w Polsce kontaktów. Wszystko to są czynniki mogące mieć istotne znaczenie dla możliwości przeprowadzenia w Polsce zamachu.
Należy przy tym pamiętać, że taki zamach nie miałby jedynie znaczenia ograniczonego tylko do Polski. Jego celem mogą być polscy obywatele, czy też instytucje państwa, ale także obywatele obcych państw, choćby Stanów Zjednoczonych, Izraela czy Rosji.
Wspomniany zamach na wyspie Dżerba był wymierzony w niemieckich turystów zwiedzających zabytkową synagogę, w Burgas celem ataku byli turyści z Izraela, w 1998 w Kenii i Tanzanii w zamachach na ambasady amerykańskie większość ofiar stanowili obywatele tych państw, w roku 2011 we Frankfurcie nad Menem celem byli amerykańscy żołnierze – przykłady można mnożyć.
Nie jest trudno wyobrazić sobie podobny atak w Polsce, a jeśli czegoś nie można odmówić terrorystom spod znaku Al-Kaidy i ich naśladowcom to właśnie wyobraźni połączonej z fanatyzmem. Taki atak wymierzony w obywateli Rosji, Izraela, Francji czy Stanów Zjednoczonych, ale także w Polaków (bomby i pociski nie odróżniają przecież narodowości) mógłby mieć poważne konsekwencje międzynarodowe, o wewnętrznych nie wspominając.
Najbardziej spektakularnym i wysoce niepokojącym przypadkiem byłby terrorysta (lub terroryści) działający samotnie lub w grupie, będący Polakiem , który uległ radykalizacji w Polsce – pod wpływem innych osób. Taki scenariusz jest znany ale głównie dotyczy państw najsilniej spenetrowanych przez siatki islamskich fundamentalistów, jak Wielka Brytania, Francja czy Niemcy.
Oznaczałby także że Polska dołączyłaby do tych państw i oznaczałoby to znaczący wzrost zagrożenia kolejnymi zamachami. Oznaczałby bowiem także że oprócz samej radykalizacji i rekrutacji, konwertyci mogli by uzyskać dostęp do wiedzy (np. w zakresie konstrukcji urządzeń wybuchowych ), umożliwiającej przeprowadzenie zamachu od osób już zaangażowanych w działalność terrorystyczną.
Istnieje jednak inny kanał pozyskania takiej wiedzy. Procesy migracyjne sprawiają, że co roku dziesiątki tysięcy osób wyjeżdżają z Polski do państw Europy Zachodniej, w tym tych gdzie aktywność islamskich fundamentalistów jest wyraźnie widoczna. Oznacza to ryzyko że Polacy przebywający za granicą mogą zetknąć się z takimi ugrupowaniami i ich ideologią. Biorąc pod uwagę, że emigracja zarobkowa poważnie nasiliła się od roku 2004, jest wręcz pewne, że takie kontakty miały miejsce. Nie jest natomiast pewne czy któreś z osób które z taką ideologią (a ściślej – z jej wyznawcami) miały bezpośredni kontakt uległy ich wpływom. Jeśli takie osoby istnieją, być może zaangażowały się w działalność ekstremistyczną na Zachodzie, mogły także wyjechać poza Europę aby brać udział w zbrojnym dżihadzie, na przykład w Syrii.
Niezależnie od tego, taki scenariusz także oznaczałby poważne zagrożenie, gdyż osoba działająca od dłuższego czasu w siatkach islamskich fundamentalistów, z doświadczeniem w walce zbrojnej, ciesząca się zaufaniem, mogłaby stanowić w Polsce znaczne zagrożenie, nawet jeśli poprzestałaby na „zaledwie” wspieraniu informacyjnym lub logistycznym bezpośrednich sprawców.
Kolejny scenariusz to osoba mieszkająca w Polsce, być może posiadająca obywatelstwo polskie, ale pochodząca z innego państwa. W tym kontekście szczególne znaczenie mogą odgrywać imigranci, zarówno z państw arabskich, Bałkanów, Afryki (która także penetrowana jest przez islamskich fundamentalistów – vide Nigeria czy Somalia), Azji oraz obszaru postradzieckiego. Możliwości jest tu niezwykle dużo. Może być to osoba już wcześniej działająca w grupach terrorystycznych, która w Polsce się ukrywa.
Może być to także imigrant który radykalizacji ulega na miejscu, może być to wreszcie potomek imigrantów, a jak wykazują dotychczasowe doświadczenia – dzieci imigrantów, a więc osoby znajdujące się na kulturowym pograniczu, są swoistą grupą podwyższonego ryzyka, gdy mowa o islamskim fundamentaliźmie. Trzech z czterech sprawców zamachów 7 lipca w Londynie w 2005 roku, sprawca zamachu we Frankfurcie w roku 2011 i sprawca ataków we Francji w 2012 roku to właśnie takie osoby. Możliwe jest, że w poszukiwaniu tożsamości, takie osoby uciekają właśnie w radykalną religijną ideologię, gdzie właśnie radykalizm jest głównym kryterium oceny, nie inne cechy.
Także takie osoby, nawet jeśli mogą szukać okazji do prowadzenia walki zbrojnej lub innej działalności poza granicami Polski, na przykład wspomagając (choćby jedynie finansowo) grupy działające w Syrii, Azji, na Kaukazie czy w Afryce, należało by uznać za ponadprzeciętne zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski. Pochodzenie takiej osoby ma tu znaczenie drugorzędne. Kluczowa jest znajomość lokalnych warunków i fakt, że przebywając w Polsce od dłuższego czasu dla swojego najbliższego otoczenia jest osobą znaną.
Możliwe jest więc że taka osoba, dążąc do przeprowadzenia zamachu, wystąpi w roli inspiratora i organizatora, zaś bardziej ryzykowne czynności, które będą wymagać szerszej interakcji z obcymi osobami (na przykład pozyskanie środków do przeprowadzenia zamachu ) wykonają zwerbowani przez niego Polacy.
Znacznym czynnikiem komplikującym możliwe scenariusze i utrudniającym przeciwdziałanie, jest samodzielna radykalizacja, dokonująca się jedynie – albo głównie - poprzez propagandę internetową. Zarazem brak dostępu do zasobów informacyjnych i materialnych jakie mają siatki terrorystyczne wpłynąć może na to że zamachy które takie osoby mogły by przygotować miałyby inny charakter znany już z dokonanych przez „samotne wilki” zamachów.
Rozmaitość możliwych wariantów w tym szczególnie, pochodzenia sprawców jest tu także kolejnym szczególnym wyzwaniem dla służb państwowych i ich funkcjonariuszy. Stereotypowy terrorysta islamski to brodaty Arab, tak przedstawia go kultura masowa i przekaz popularnych mediów. Funkcjonariusze, jako obecni w społeczeństwie także mogą ulegać stereotypom. Tymczasem islamski fundamentalizm, jako ruch globalny jest wieloetniczny i można spodziewać się że dla wielu osób może być znacznym zaskoczeniem ze groźnym terrorystą okaże się osoba pochodząca z Afryki subsaharyjskiej, Azji Południowo – Wschodniej czy Europy Środkowej.