Czarny tydzień polskiej obronności ?
Śmigłowiec Mi-14PŁ; fot. M. Piekarski
Bieżący tydzień w sferze bezpieczeństwa mija pod znakiem dwóch wydarzeń. Pierwszym, bardzo głośnym jest rezygnacja z zakupu śmigłowców Airbus Helicopters H225M Caracal. Drugim są decyzje dotyczące planów rozwoju Marynarki Wojennej, a dokładniej zamknięcie postępowań w ramach programów „Miecznik” oraz „Czapla” w ramach których miało powstać sześć nowych okrętów.
Zobacz także
Michał Piekarski Kilka kolejnych słów o tradycji i „Czerwonych Beretach”

Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza...
Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza granicami państwa, co jakiś czas niestety powracają kwestie dotyczące historii i tradycji.
Michał Piekarski Anatomia Zamachu

Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Michał Piekarski Scenariusz Chaosu

Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez...
Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez wydawnictwo WarBook.
Fakt, że po ponad rocznym okresie niepewności, zrezygnowano ostatecznie z pozyskania pięćdziesięciu sztuk nowych śmigłowców, jest decyzją skrajnie niezrozumiałą pod względem stricte wojskowym.
Stan polskiego wojskowego lotnictwa śmigłowcowego jest bowiem krytyczny. W ciągu najbliższych sześciu lat wycofane z eksploatacji, z powodu przekroczenia resursu (czyli mówiąc wprost – z wyeksploatowania) zostaną morskie śmigłowce Mi-14 PŁ, służące do zwalczania okrętów podwodnych oraz innych zadań bojowych na morzu. W ślad za nimi, wycofane będą pokładowe śmigłowce SH-2G. Lotnictwo morskie pozostanie więc bez maszyn zdolnych do wykrywania i niszczenia okrętów podwodnych oraz współdziałania (w zakresie rozpoznania) w działaniach przeciwko siłom nawodnym. Nie będzie także śmigłowców, które będzie można wykorzystać do zadań patrolowych, także w razie wystąpienia zagrożeń asymetrycznych (w tym wsparcia sił specjalnych).
Brak nowych śmigłowców oznaczać będzie nie tylko utratę tych zdolności, ale także utratę przyszłych zdolności, wynikających z możliwości jakie dają nowe śmigłowce, zarówno pod względem ich wyposażenia (sensory, systemy łączności ) ale także uzbrojenia – potencjalnie mogło nastąpić ich uzbrojenie w kierowane pociski przeciwokrętowe, co jest niemożliwe w przypadku Mi-14.
Jeszcze gorsza sytuacja panuje w ratownictwie morskim. Flotę ciężkich maszyn stanowią dwa Mi-14PŁ/R, które są przebudowanymi w Polsce do wersji ratowniczej śmigłowcami Mi-14PŁ, tymczasową protezą w oczekiwaniu na nowe śmigłowce. Oryginalne Mi-14PS zakończyły służbę w roku 2010. Natomiast ratownicze Anakondy są maszynami o mniejszych możliwościach, także mają już swoje lata,, a co najgorsze – część z nich pozostaje w zakładach w Świdniku na pracach remontowo – modernizacyjnych. Prace te trwają już ponad dwa lata. Także w tym przypadku próbowano sięgnąć po protezę czyli przebudowę dwóch transportowych Sokołów do wersji ratowniczej ale...one także tkwią w Świdniku. Skutkiem tego, dyżur ratowniczy w gotowości do działania na całym południowym Bałtyku pełnić może w danym momencie tylko jeden śmigłowiec.
Niewiele lepsza sytuacja panuje w lotnictwie transportowym (w tym 7 eskadrze działań specjalnych). Śmigłowce Mi-8 i ich pochodne (Mi-17 w różnych podwersjach) pochodzą z zakupów z czasów Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, tylko niewielką ich ilość (12 sztuk) pozyskano na potrzeby misji w Afganistanie i poddano modernizacji, w tym na potrzeby 7 eds. O ile Mi-17, których posiadamy 21 sztuk mogą jeszcze być wykorzystywane, zwłaszcza najmłodsze egzemplarze, to starsze i o słabszych parametrach Mi-8 potrzebują pilnie następcy. Ich miejsca w działaniach bojowych nie zajmą krajowe Sokoły, gdyż są to śmigłowce innej klasy (mniejsze).
Mowa tu tylko o tych śmigłowcach, które miały zastąpić Caracale. Nie można jednak zapominać, że potrzeby są jeszcze większe. Szturmowe Mi-24 kończą już swój żywot, także z powodu wieku i wyeksploatowania, a ich systemy uzbrojenia nie zostały poddane, mimo takich planów, modernizacji. Z czasem, i to także niedługo, zakończą swoją służbę mało efektowne, ale ważne lekkie wielozadaniowe Mi-2 i „coś” będzie musiało je zastąpić. Wreszcie, wspomniane już Sokoły nie są wieczne.
Oznacza to, że opóźnienie pozyskania śmigłowców transportowych oraz morskich doprowadzi do sytuacji w której nałoży się na siebie w czasie konieczność pozyskania kilku rodzajów śmigłowców – z oczywistymi skutkami dla budżetu. Może to wymusić rozmaite, nieraz bolesne kompromisy właśnie z powodów finansowych. Częściowo już można doszukiwać się zapowiedzi takich kompromisów w deklaracjach już padających ze strony polityków. Co jeszcze bardziej komplikuje sytuację, to to, że przyszłe zakupy mogą odbywać się bez założenia potrzeby „wspólnej platformy” czyli zakupu jednego typu śmigłowca w kilku wersjach – co doprowadzi do komplikacji w sferze logistyki i szkolenia, a trzeba pamiętać, że śmigłowce są zakupem na całe dekady. Także czas jest w tym momencie najważniejszy, gdyż biorąc pod uwagę i specyfikę polskich postępowań zakupowych, oraz czas konieczny na samo fizyczne wyprodukowanie i wdrożenie do eksploatacji nowych maszyn – zajmie to wiele lat, a nowe śmigłowce mogą wejść do służby dopiero w kolejnej dekadzie.
W przypadku sił okrętowych, sytuacja jest jeszcze gorsza. Śmigłowce mimo wszystko były czasem kupowane lub modernizowane. Trzonem nawodnych sił ofensywnych Marynarki Wojennej są dwie stare fregaty klasy "O.H.Perry", korweta ORP Kaszub będąca prototypem nigdy nie zbudowanej serii okrętów oraz trzy okręty rakietowe, na szczęście przenoszące nowoczesne uzbrojenie. Okręty podwodne to jeden radzieckiej budowy ORP Orzeł oraz cztery Kobbeny pozyskane w roku 2002 jako tymczasowa proteza...do czasu pozyskania nowych okrętów. Relatywnie lepsza sytuacja panuje tylko w zakresie sił przeciwminowych. A i tam potrzeby są spore, o innych klasach okrętów i pomocniczych jednostek pływających nie mówiąc. Także Morski Oddział Straży Granicznej ma ograniczone siły i środki. O znaczeniu bezpieczeństwa morskiego dla bezpieczeństwa państwa napisano już wiele
Co to oznacza w kontekście bezpieczeństwa państwa, w tym wojsk specjalnych? Oznacza to po prostu, że Polsce wskutek zarówno obecnych decyzji, jak i wcześniejszych zaniedbań, utrata elementarnych zdolności obronnych. Nie będziemy w stanie kontrolować własnej części Bałtyku (a o czym często się zapomina, nie chodzi tylko o pas wód terytorialnych). Pojawi się problem z przeciwdziałaniem zagrożeniom na morzu – w czasie pokoju, kryzysu (w tym „wojny hybrydowej”) oraz otwartej wojny.
Polska dysponuje sporym potencjałem w zakresie morskich działań specjalnych, ale nie można zapominać, że siły te nie będą mogły być użyte samodzielnie. Przykładowo nie da się prowadzić skrytych działań rozpoznawczych, jeśli nie ma okrętów podwodnych, zapewniających skryty transport. Zaokrętowana na fregacie czy korwecie grupa specjalna jest uzupełnieniem możliwości okrętu, a nie jego alternatywą. Siły okrętowe i lotnicze są niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa szlakom żeglugowym, także przed zagrożeniami o charakterze terrorystycznym czy dywersyjnym („niebieskie ludziki”).
Rola śmigłowców w lądowych działaniach specjalnych oraz konwencjonalnych, jest również szeroka i jeszcze bardziej oczywista. Bez maszyn transportowych oraz szturmowych trudno mówić nie tylko o działaniach w czasie wojny, ale także w czasie pokoju (częste użycie bojowych Mi-24 do ochrony przestrzeni powietrznej podczas ważnych wydarzeń przykładem), w tym podczas działań przeciwko zagrożeniom terrorystycznym lub spowodowanym przez użycie przez obce państwo niekonwencjonalnych sił i środków walki (w tym wojsk specjalnych).
Obie te decyzje, choć nie przekreślają planów modernizacji technicznej polskich sił zbrojnych, wiele mówią o stosunku decydentów politycznych do tych planów. Modernizacja techniczna jest wstrzymywana, a wręcz opóźniana w czasie, gdy impetu nabiera budowa sił Obrony Terytorialnej, której wyznacza się niezrozumiałą, a wręcz absurdalną rolę „sił pierwszego kontaktu” z...wojskami specjalnymi przeciwnika, a jednocześnie zakłada że służbę w niej będą pełnić osoby z kategorią zdrowia D po szesnastodniowym szkoleniu unitarnym. Samo to zasługuje na odrębne potraktowanie.
Biorąc pod uwagę powyższe, wyraźne ograniczenie postrzegania tego jak potencjalny konflikt zbrojny miałby wyglądać, głównie w zakresie ograniczenia jego charakteru do jednego, wyłącznie lądowego wymiaru, o określonym, sztywnym i schematycznym scenariuuszu, możliwe jest, że dojdzie do znaczącej utraty potencjału Sił Zbrojnych, co więcej, może dojść do sytuacji, w której szanse na ich wzmocnienie także utracimy, a to z kolei będzie mieć już daleko idące skutki i konsekwencje na podłożu militarnym i politycznym, także w odniesieniu do przebiegu i wyniku potencjalnej przyszłej konfrontacji z hipotetycznym adwersarzem.