Granice bezpieczeństwa
Niszczyciel min "Kormoran"; Fot. autor
Pod koniec maja opublikowana została „Koncepcja Obronna Rzeczypospolitej Polskiej” będącą podsumowaniem Strategicznego Przeglądu Obronnego. Jest to dokument ciekawy, opisujący zasadnicze uwarunkowania bezpieczeństwa Polski w perspektywie najbliższych piętnastu lat i określający planowane kierunki rozwoju Sił Zbrojnych. Zarazem dokument ten zawiera stwierdzenia budzące pewne, acz istotne wątpliwości.
Zobacz także
Michał Piekarski Kilka kolejnych słów o tradycji i „Czerwonych Beretach”
Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza...
Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza granicami państwa, co jakiś czas niestety powracają kwestie dotyczące historii i tradycji.
Michał Piekarski Anatomia Zamachu
Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Michał Piekarski Scenariusz Chaosu
Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez...
Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez wydawnictwo WarBook.
Nie chodzi tu bynajmniej o Wojska Obrony Terytorialnej, którym media poświęcają ostatnio wiele uwagi, a których ostateczny kształt i zakres zadań najprawdopodobniej wyklaruje się w ciągu najbliższych lat, wraz z budową struktur i kolejnymi etapami szkolenia podddziałów i oddziałów tych sił.
Nie chodzi tu także o rozwój Wojsk Specjalnych, który wydaje się w chwili obecnej, ponownie, pomimo kontrowersji dotyczących głównie zmian kadrowych, niezagrożony, przeciwnie, na łamach „Koncepcji...” mówi się o wzmocnieniu ich potencjału, choć nie wspomina się o szczegółach, co akurat, mając na uwadze wymogi ochrony informacji niejawnych, może być uzasadnione.
Problematyczne jednak jest w tym dokumencie zdefiniowanie roli sił Marynarki Wojennej. Jej podstawowym zadaniem będzie przygotowanie obrony polskiego Wybrzeża i uniemożliwienie przeciwnikowi panowania nad południowym Bałtykiem. Jest to odmienna myśl, niż wyrażona w opracowanej przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Strategicznej Koncepcji Bezpieczeństwa Morskiego.
Dla wykonania tego zadania Marynarka Wojenna będzie dysponować nadbrzeżnymi jednostkami rakietowymi, okręty podwodne, siły minowe, załogowe i bezzałogowe platformy rozpoznawcze, wzmocniony ma być także komponent lotniczy. Potwierdził to, w niedawnym wywiadzie dla „Polski Zbrojnej” wiceminister obrony narodowej, Tomasz Szatkowski.
Można się więc spodziewać kontynuacji prób pozyskania okrętów podwodnych, włącznie z ryzykowną technicznie próbą licencyjnej budowy tych jednostek w Polsce, dalszej rozbudowy Morskiej Jednostki Rakietowej , kontynuacji budowy niszczycieli min w ramach programu „Kormoran”. Bardziej mgliste (poza obietnicą pozyskania pocisków przeciwokrętowych dla samolotów F-16 ) są w tym momencie zapowiedzi wzmocnienia lotnictwa morskiego i nabycia (jakich?) systemów bezzałogowych. Nie będzie natomiast planowane pozyskanie nowych nawodnych okrętów bojowych, takich jak korwety czy fregaty. Być może jedynie uda się pozyskać używane fregaty rakietowe z Australii, co było by dobrym wyborem...ale na czas przejściowy, do pozyskania fabrycznie nowych okrętów.
Jest to pomysł na modernizację kłopotliwy, z kilku powodów. Przede wszystkim, budowa takiego systemu antydostępowego, fortyfikującego południowy Bałtyk, oznacza wycofanie się Marynarki Wojennej tylko do tego akwenu. Było by to zrozumiałe, w skrajnie niekorzystnej sytuacji strategicznej, porzucenia przez sojuszników i konieczności obrony własnego wybrzeża przed obcym desantem. Oczywiście, jest to system możliwy do zbudowania. Trzy Nadbrzeżne Dywizjony Rakietowe z pociskami NSM o zasięgu przekraczającym sto osiemdziesiąt kilometrów są potencjałem, z którym należy się liczyć, zwłaszcza że pociski te mogą razić z wysoką skutecznością okręty, jak i cele lądowe. Ich uzupełnieniem są obecnie okręty rakietowe projektu 660 z pociskami RBS-15 o porównywalnym zasięgu, dodatkowy potencjał może stworzyć lotnictwo uderzeniowe.
Aby jednak siły te mogły spełnić swoje zadania, niezbędne są środki rozpoznania – zarówno w postaci okrętów podwodnych, okrętów rozpoznawczych, samolotów i śmigłowców patrolowych – prowadzące rozpoznanie także w czasie pokoju oraz kryzysu. Niezbędne jest także ich osłonięcie własnym lotnictwem i obroną przeciwlotniczą, w tym rakietową dalekiego zasięgu oraz uniemożliwienie przeciwdziałania siłom nawodnym przeciwnika. Jest to ważne zarówno dla brzegowych sił rakietowych (przeciwnik będzie starał się wykryć ich pozycje i zawczasu je obezwładnić), sił minowych (okręty te dysponują z reguły słabą obroną przeciwlotniczą ) no i wykonania innych zadań.
Wiadomo z góry, że potencjalny przeciwnik będzie dążył do uniemożliwienia działań minowych i przeciwminowych na Bałtyku, oczywistym jest też że będzie prowadził działania przeciwko naszym okrętom podwodnym oraz innym jednostkom wykorzystując własne okręty podwodne. Tymczasem siły rakietowe nie będą w stanie zwalczać obcych okrętów podwodnych, kłopotliwe może okazać się wykorzystanie pocisków rakietowych bazowania lądowego do zwalczania wszystkich celów nawodnych. Nie z powodów technicznych, ale ekonomicznych, biorąc pod uwagę koszt pocisków i ich ograniczoną liczbę. Wobec braku samolotów wczesnego wykrywania i naprowadzania, kłopotliwe może być także oddziaływanie na cele daleko od własnego wybrzeża. W tym momencie ujawniają się zalety dużych okrętów nawodnych. Są one zdolne prowadzić obserwację morza, przestrzeni powietrznej i toni wodnej. Są w stanie przenosić załogowe i bezzałogowe statki powietrzne, a przy odpowiedniej konstrukcji także bezzałogowe pojazdy nawodne i podwodne.
Dysponując zarówno sensorami, jak i efektorami, mogą skutecznie zwalczać nawet liczne cele powietrzne oraz nawodne. Nie chodzi przy tym o budowę samotnego wojownika, czy nawet kilku, ale o skuteczny komponent uzupełniający całość systemu, zdolnego działać w czasie pokoju, kryzysu oraz wojny. Oznacza to także zdolność do skutecznego wspierania Wojsk Specjalnych w morskich operacjach specjalnych, w tym także tych, które mogą być odpowiedzią na zagrożenia hybrydowe.
Tutaj pojawia się drugi, szerszy problem. Zadania Sił Zbrojnych, w tym zwłaszcza sił morskich, zostały ewidentnie zdefiniowane przez pryzmat konfliktu konwencjonalnego. Jest to najgorszy z możliwych, ale najmniej prawdopodobny scenariusz. Współczesne zagrożenia, o których zresztą mowa w części pierwszej „Koncepcji...” mają złożony charakter. Są to działania państw, poniżej lub powyżej progu otwartego konfliktu. Są to działania terrorystyczne, są to kryzysy humanitarne.
W sytuacji, w której prognozowany rozwój Sił Zbrojnych, w tym podwojenie ich liczebności oraz intensywna modernizacja techniczna, zależne są od stabilnego wzrostu gospodarczego. Tymczasem zakłócenie funkcjonowania gospodarki, poprzez samą tylko groźbę zablokowania morskich szlaków komunikacyjnych jest tym łatwiejsze, im słabsze są siły zdolne na bieżąco monitorować i reagować na pojawiające się zagrożenia. Te zagrożenia mogą występować daleko od własnych wybrzeży i mogą wymagać stałej obecności własnych sił w określonych regionach. W systemie sojuszniczym taką rolę pełnią stałe zespoły okrętowe – łącznie cztery – i prowadzone przez siły sojusznicze operacje morskie. W tych zespołach i operacjach wielokrotnie brały udział i biorą polskie okręty.
Należy w tym miejsciu zauważyć, że wycofanie się tylko do własnych wybrzeży jest politycznie i militarnie kłopotliwe z jeszcze jednego powodu. Otóż w razie kryzysu w republikach bałtyckich, wywołanego choćby przez kolejną operację "zielonych ludzików" , Bałtyk będzie drogą po której dostarczana będzie Litwie, Łotwie i Estonii pomoc - gospodarcza, humanitarna, wojskowa. Tego zadania, wynikającego ze zobowiązań sojuszniczych, nie da się wykkonać tylko siłami "fortecznymi". Będzie niezbędna zakrojona na szeroką skalę operacja sojusznicza.
Biorąc pod uwagę, że „Koncepcja...” i cały kierunek obecnej polityki obronnej państwa zakłada, ze maksymalizuje się potencjał obrony własnego terytorium, a udział w operacjach zagranicznych będzie prowadzony „przy minimalnym uszczupleniu potencjału obronnego państwa” i jest to uzupełnione bardzo racjonalnym stwierdzeniem, że „Dołożymy starań, by pozyskiwany sprzęt wojskowy, odpowiedni do użycia misjach, mógł z równą skutecznością wypełniać potrzeby obronne w naszym kraju” to automatycznie to założenie, obok Wojsk Specjalnych i niektórych komponentów innych rodzajów sił zbrojnych pozwala także na rozbudowę potencjału sił nawodnych. Być może w ten postulat wpisze się pozyskanie wspomnianych już, używanych ale wciąż nowoczesnych australijskich fregat klay "Adelaide" które, biorąc pod uwagę stan polskich sił nawodnych, byłyby ich cennym - ale jednak przejściowym - uzupełnieniem lui pokoleniowej.
Nie jest to kwestia techniczna, ani nawet ideologiczna, ale kwestia percepcji tego, w którym miejscu i czasie zaczyna się dbanie o bezpieczeństwo państwa. Niezależnie od opcji politycznej, w Polsce to postrzeganie (czego doświadczyły także siły specjalne na wcześniejszych etapach swojego istnienia) jest wciąż zbyt zawężone.