Polacy wracają do Iraku

Polscy żołnierze jednostki GROM podczas działań w Iraku,
Fot. US DoD
W dniu 17 czerwca prezydent Andrzej Duda podpisał decyzję na mocy której Polska ponownie wyśle żołnierzy do Kuwejtu i Iraku, tym razem do wsparcia walki z tzw. Państwem Islamskim. Będą to dwa kontyngenty, lotniczy i wojsk specjalnych.
Zobacz także
Michał Piekarski Kilka kolejnych słów o tradycji i „Czerwonych Beretach”

Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza...
Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza granicami państwa, co jakiś czas niestety powracają kwestie dotyczące historii i tradycji.
Michał Piekarski Anatomia Zamachu

Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Michał Piekarski Scenariusz Chaosu

Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez...
Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez wydawnictwo WarBook.
Polski Kontyngent Wojskowy w Kuwejcie, ma liczyć do st pięćdziesięciu żołnierzy i pracowników wojska. Ma to być komponent lotniczy, wyposażony w cztery samoloty F-16, wyposażone w zasobniki rozpoznawcze DB 110 i mający wykonywać zadania na potrzeby wsparcia operacji Inherent Resolve. Będą to więc zapewne samoloty i personel z 32 Bazy Lotnictwa Taktycznego.
Drugi kontyngent – Polski Kontyngent Wojskowy w Iraku – ma tworzyć do sześćdziesięciu ludzi a wystawić go mają Wojska Specjalne a żołnierze tego kontyngentu mają wykonywać zadania doradczo – szkoleniowe na rzecz irackich wojsk specjalnych. W tym przypadku trudno wskazać jakie jednostki wystawią ten kontyngent, choć pojawiły się już w mediach trudne do weryfikacji wzmianki o udziale Jednostki Wojskowej GROM.
Z wojskowego punktu widzenia, jest to wkład zaledwie symboliczny. Cztery samoloty i kilkudziesięciu żołnierzy sił specjalnych, to relatywnie skromny wkład w porównaniu z siłami jakie kierowały i kierują tam inne państwa. Oczywiście nie można porównywać tego z potencjałem amerykańskich sił zbrojnych, ale dla przykładu, w latach 2014 – 2015 Dania utrzymywała na Bliskim Wschodzie siedem samolotów F-16, które przez niemal rok wykonały ponad pół tysiąca lotów bojowych na bombardowanie pozycji Daesh. Obecnie Dania ponownie kieruje tam siedem samolotów bojowych, zwiększony zostanie także lądowy komponent doradczo – szkoleniowy. Przez prawie dwa lata Kanada utrzymywała na Bliskim Wschodzie sześć myśliwców Hornet, a obecnie w Iraku działają żołnierze kanadyjskich sił specjalnych, według dostepnych informacji wspierani przez własne śmigłowce.
Co więcej, polski komponent lotniczy ma wykonywać jedynie zadania rozpoznawcze. Na podstawie dostępnych informacji można ocenić, że nagromadzenie rozlicznych systemów gromadzenia informacji – w tym załogowych i bezzałogowych statków powietrznych - jest w tym obszarze bardzo duże, zwłaszcza uwzględniając potencjał amerykański, brytyjski czy francuski. Oczywiście nie oznacza to, że ten komponent jest zbędny, przeciwnie, Polska zdecydowała się tam wysłać samoloty zaopatrzone w bardzo nowoczesny system rozpoznania pola walki, ale ten potencjał jakim są polskie F-16 mógłby być wykorzystany efektywniej.
Podobnie wygląda sytuacja w przypadku wojsk specjalnych - nie ulega wątpliwości, że wsparcie irackich sił specjalnych jest zadaniem ważnym i polskie wojska specjalne mogą je wykonywać efektywnie, jak już to udowodniła poprzednia odsłona polskiej obecności na Bliskim Wschodzie oraz działania w Afganistanie. Pojawia się jednak pytanie o efektywność tego wsparcia – jednym słowem – kogo i w jakim zakresie polscy żołnierze będą szkolić. Logicznym krokiem byłoby oczywiście odnowienie współpracy z siłami z którymi Polacy współpracowali już wcześniej – o ile jest to wykonalne. Oczywiście może to być także wsparcie udzielone innym siłom, ale sensem działań doradczo – szkoleniowych jest budowa lub wzmocnienie nowych zdolności sił miejscowych i dążenie do nawiązania długotrwałych relacji – co może procentować w przyszłości.
Oczywiście, takie założenie ma sens tylko w wypadku prowadzenia długoterminowej polityki wobec danego regionu, obliczonej na realizację interesów narodowych państwa. Polska jednak nie jest państwem o którym można powiedzieć, że jakaś politykę bliskowschodnią prowadzi – poza mniej lub bardziej gorliwym podążaniem za silniejszymi graczami, w szczególności Stanami Zjednoczonymi.
To prowadzi do najistotniejszego politycznego problemu, jakim są właśnie polskie interesy narodowe. Wysłanie relatywnie niewielkiego i najwyraźniej wykonującego zadania względnie mało ryzykowne zgrupowania wojsk ma przede wszystkim być swoistą zapłatą za zaangażowanie Stanów Zjednoczonych i innych państw NATO w Polsce. Można więc sądzić, że chce się w ten sposób zapłacić ten rachunek jak najtaniej.
Wysłanie czterech samolotów i maksymalnie dwustu dziesięciu ludzi nie generuje dużych kosztów, to nie jest przecież wysyłanie na misję całych brygadowych grup bojowych a przy okazji można zyskać wizerunkowo. Nie bez znaczenia jest także fakt, że w ostatniej dekadzie szereg rodzajów wojsk i jednostek wojskowych było zaangażowanych w działania zagraniczne, i jednostki wyposażone w F-16 są jednymi z nielicznych, jak dotąd nie biorących udziału w tych operacjach, komponentami Sił Zbrojnych. Zakup F-16 był kosztowny, a w pierwszych latach eksploatacji – kontrowersyjny medialnie. Można więc dopatrywać się silnych motywów wizerunkowych w ustaleniu takiej a nie innej kompozycji sił wysyłanych na Bliski Wschód.
Tzw. Państwo Islamskie (ISIS) od rozpoczęcia nalotów Koalicji na cele w Syrii i Iraku podkreśla, iż są to działania Krzyżowców wymierzone w Muzułmanów. Tej retoryki i nazewnictwa używa w stosunku do państw biorących udział w nalotach. Od tego czasu agencje medialne współpracujące z ISIS pokazują zniszczenia dokonane przez koalicję, przy czym pokazuje się przede wszystkim zawalone szpitale, martwe dzieci i cierpienia ludności cywilnej. Drastycznym zdjęciom rozczłonkowanych ciał towarzyszą deklaracje, że mimo nalotów władze ISIS robią wszystko, by obywatelom żyło się bezpiecznie, a naloty w gruncie rzeczy tylko wzmacniają morale bojowników i zostaną wkrótce pomszczone.
Motyw odwetu za działania Koalicji bardzo często powtarza się oficjalnych mediach ISIS, w postaci artykułów w magazynie Dabiq, ujęciach wklejanych do kolejnych filmów, w deklaracjach mudżahedinów. W grudniu 2014 w ręce terrorystów z ISIS dostał się 26-letni pilot jordańskiego F-16, który rozbił się podczas wykonywania nalotów w Syrii (źródła ISIS podaja, że został zestrzelony). Na początku stycznia 2015 (najprawdopodobniej 3.01) został on spalony żywcem w metalowej klatce. Na filmie (produkcja Al – Furqan Media) powstałym z tej okazji pobity chłopak w pomarańczowym uniformie został zmuszony do opowiadania przez kilkanaście minut o prowadzonych nalotach, wymieniania państw uczestniczących w akcjach z powietrza, monologowi towarzyszyły doskonale opracowane wizualizacje oraz drastyczne zdjęcia ludzi zabitych w nalotach, zniszczonych budynków i umierających dzieci. Wymowa filmu jest bardzo jasna. Długa i bolesna śmierć jordańskiego pilota jest zemstą za udział jego kraju w Koalicji.
Terroryści, którzy zaatakowali w listopadzie 2015 w Paryżu byli obywatelami UE (Francuzi i Belgowie), prawdopodobnie wszyscy walczyli przez jakiś czas w szeregach ISIS. Przed wylotem z Syrii nagrali kilkuminutowe wywiady. Opowiadają w nich o zemście na narodzie, który popiera władze zabijające muzułmanów na terytorium Syrii i Iraku. Deklarują, że niedługo nikt w Europie nie będzie się czuł bezpieczny ponieważ europejskie samoloty bombardują cele na terytorium ISIS. Jednakże należy pamiętać, że o zemście na członkach Koalicji propaganda ISIS wspomina przy każdej okazji. W filmie wyprodukowanym z okazji ataku w klubie w Orlando też wspomina się o odwecie na kraju niewiernych, który bombarduje cele w Iraku i Syrii. Trudno przypuszczać, że to właśnie chęć zemsty za amerykańskie naloty kierowała zamachowcem, który otworzył ogień w klubie dla gejów, a zamach planował od miesięcy.
Oficjalne media ISIS Polski prawie nie dostrzegają. W opublikowanej w zeszłym roku 100-stronnicowej broszurce pt. Państwo Islamskie 2015 w rozdziale dotyczącym wrogów Kalifatu pojawia się mapa Europy z zaznaczoną na niebiesko Polską. Kolor niebieski oznacza przynależność do grupy państw wałczących z ISIS. Obok podano symbole oferowanego wsparcia; w przypadku Polski to sprzęt wojskowy i pomoc humanitarna. Jakkolwiek, należy zauważyć, że na tę stronę po prostu wklejono mapę z zachodniej publikacji (jako źródło podano US State Department) i udział naszego kraju, a także innych państw europejskich (Węgry, Estonia, Włochy, Irlandia – wymienione jako dostarczyciele sprzętu wojskowego bądź pomocy humanitarnej) nie został w żaden sposób skomentowany. Polska pojawia się ponownie w kilkuminutowym filmie wyprodukowanym przez Al-Hayat Media Centre. Film dotyczy słabości USA, potęgi ISIS oraz koalicji walczącej z ISIS. Polska flaga pojawia się (w ostatnim rzędzie) na planszy z 60 innymi flagami państw koalicji. Plansza jest widoczna zaledwie przez klika sekund. Film kończy deklaracja, iż sojusze niewiernych są niczym wobec potęgi Boga Jedynego (Allaha).
Biorąc pod uwagę fakt, że pod artykułami dotyczącymi udziału polskiego kontyngentu w walce z ISIS pojawiają się komentarze dotyczące akcji odwetowych, czy bardziej niż wcześniej prawdopodobnych ataków terrorystycznych na terytorium Polski. Warto przypomnieć, że tego typu zamachy nie są organizowane pod wpływem impulsu, wymagają miesięcy przygotowań, planowania, obserwacji obiektów, zakupu broni, bądź składników do wykonania IED. Niedawne ataki tzw. samotnych wilków w USA (Orlando, San Bernardino) także nie były rezultatem chwili; zamachowcy planowali je miesiącami, czy nawet latami. Ujawnienie informacji o polskim kontyngencie nie spowoduje nagłego najazdu na terytorium Polski żądnych odwetu terrorystów. Jeśli terroryści z ISIS planują uderzyć, to już tu są od tygodni i realizują plan opracowywany miesiącami.
Współautorką tego wpisu jest dr Karolina Wojtasik, socjolog, specjalistka w zakresie oficjalnych mediów islamskich ugrupowań fundamentalistycznych