Kolejna wojna na Krymie?

Krążownik rakietowy "Kercz" rosyjskiej Floty Czarnomorskiej Fot. Wikipedia Commons
Wojska Francji, Wielkiej Brytanii i Turcji lądują na Półwyspie Krymskim. Dochodzi do wieloletniej wojny w wyniku której ginie ponad sto tysięcy ludzi. To nie jest scenariusz z roku 2014, to jednozdaniowe podsumowanie wojny krymskiej z polowy dziewiętnastego wieku. Czy ten scenariusz może się powtórzyć?
Zobacz także
Michał Piekarski Kilka kolejnych słów o tradycji i „Czerwonych Beretach”

Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza...
Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza granicami państwa, co jakiś czas niestety powracają kwestie dotyczące historii i tradycji.
Michał Piekarski Anatomia Zamachu

Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Michał Piekarski Scenariusz Chaosu

Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez...
Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez wydawnictwo WarBook.
Niewątpliwie sytuacja do jakiej doszło w wyniku zamieszek w Kijowie i zmiany władzy na Ukrainie budzi niepokój. Nie ulega wątpliwości, że jest to jeden z najpoważniejszych kryzysów w Europie w dwudziestym pierwszym wieku.
Nie ulega też wątpliwości, że ładunek emocjonalny zawarty w doniesieniach medialnych i wypowiedziach polityków jest poważny. Jednak w polityce i bezpieczeństwie nie liczą się emocje, ale fakty i zimna gra interesów.
Gdy odłoży się na bok emocje, i uwzględni fakty, okazuje się ze konflikt dookoła Krymu jest specyficzny. O ile obecnie jest on najczęściej przedstawiany jako interwencja jednego państwa – Rosji w wewnętrzne sprawy Ukrainy, i na podobieństwo wcześniejszych konwencjonalnych konfliktów, w innych częściach świata, to jednak taki obraz pomija szereg istotnych faktów.
Otóż ów konflikt jest kolejnym rozgrywającym się na obszarze postradzieckim a więc na obszarach tworzących do roku 1991 jedno wielkie państwo. Związek Radziecki był formalnie federacją piętnastu republik, a w tych występowały także mniejsze, również formalnie autonomiczne twory (republiki i obwody). Formalnym kryterium podziału, widocznym także w nazwach jednostek administracyjnych było kryterium etniczne. Istniała więc na przykład Ukraińska czy Litewska Socjalistyczna Republika Radziecka, w skład Gruzińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej wchodziła Abchaska Autonomiczna Socjalistyczna Republika Radziecka.
Rozpad Związku Radzieckiego przypominał pod względem geografii politycznej dekolonizację. Gdy mocarstwa kolonialne wycofywały się z Afryki, nowe państwa przejmowały terytorium dawnej kolonii, mimo że podziały kolonialne były podziałami sztucznymi, wynikającymi jedynie z geografii fizycznej i interesów mocarstw. Nie odzwierciedlały rzeczywistych warunków społecznych – jednak zdecydowano się zaakceptować taki stan rzeczy, gdyż ponowne wytyczanie granic byłoby otwarciem puszki Pandory.
Ten sam mechanizm zadziałał w roku 1991. Związek Radziecki funkcjonował jako państwo zupełnie inaczej niż sugerowałyby to formalne zapisy. Liczne migracje – przymusowe lub dobrowolne, zmiany społeczne (rozwój miast, industrializacja) fakt że w sferze polityki gospodarczej, nie mówiąc już o obronności ignorowano podział administracyjny sprawiły że de facto było to państwo unitarne a nie federalne.
Podczas rozpadu ZSRR wybrano najprostsze z możliwych rozwiązań. Republiki stały się formalnie suwerennymi państwami, z teraz formalnie własną gospodarką i siłami zbrojnymi. Stąd też Ukraina, Kazachstan czy Białoruś stały się nagle państwami atomowymi, o znacznych arsenałach uzbrojenia konwencjonalnego nie mówiąc. Podobnie stało się z przemysłem zbrojeniowym.
Paradoksalnie, dwanaście z piętnastu byłych republik utworzyło szczególny twór jakim jest Wspólnota Niepodległych Państw, która w założeniu miała być organizacją współpracy regionalnej, także w wymiarze bezpieczeństwa wypełniającą próżnię jaka nastała po rozpadzie ZSRR.
Mimo że nie miały miejsca próby rewizji granic państwowych na dużą skalę, to jednak bardzo szybko tarcia etniczne dały o sobie znać, niektóre konflikty – takie jak w Górnym Karabachu - wybuchły jeszcze gdy istniał Związek Radziecki.
Te wszystkie konflikty, które trwały i czasem trwają do dziś, są w istocie rozciągniętymi na okres wielu lat konwulsjami towarzyszącymi śmierci supermocarstwa, walką o uporządkowanie sytuacji w obrębie pewnego zamkniętego zbioru jakim są państwa postradzieckie.
Dotyczy to także Krymu, który jako baza morska dająca możliwość obecności floty na Morzu Czarnym był dla Rosji obszarem szczególnego zainteresowania .I w tym przypadku widać konsekwencje wcześniej opisanej specyfiki funkcjonowania ZSRR. Istniejąca w latach 1921 – 1991 Krymska Autonomiczna Socjalistyczna Republika Radziecka do roku 1954 wchodziła w skład Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Przekazanie Krymu Ukrainie było wówczas gestem propagandowym, który nie miał znaczenia dla faktycznego statusu Krymu. W roku 1991 sytuacja się zmieniła. Dopiero w roku 1997 kompromisowo unormowano status baz rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, choć napięcia w relacjach ukraińsko – rosyjskich pozostały.
Obecny kryzys napędzany jest kilkoma czynnikami, z którym najważniejszym jest wyraźnie chęć utrzymania przez Rosję kontroli nad Krymem (gdzie około sześćdziesięciu procent mieszkańców stanowią Rosjanie) w sytuacji w której w Kijowie władzę utraciły siły prorosyjskie.
Można sądzić że poprzez demonstrację siły i efektywności własnych wojsk, połączoną z działaniami psychologicznymi i dezinformacyjnymi (wyprowadzenie na ulice żołnierzy bez oznaczeń wskazujących na ich przynależność państwową) i działaniami dyplomatycznymi Rosja może osiągnąć ten cel.
Biorąc pod uwagę zakres powiązań pomiędzy Rosją a państwami europejskimi, zwłaszcza natury gospodarczej, mało prawdopodobne jest aby doszło do bardziej aktywnych działań, zarówno sił rosyjskich jak i państw zachodnich. Konflikt zbrojny – nawet bardzo ograniczony – pomiędzy Rosją i Zachodem nie leży bowiem w niczyim interesie. Siły zbrojne pozostaną prawdopodobnie jedynie narzędziem oddziaływania psychologicznego.
Nie można wykluczyć, że może dojść jednak do konfrontacji ukraińsko – rosyjskiej. Z uwagi na dysproporcję potencjałów, zarówno gospodarczych jak i militarnych, wynik takiego starcia byłby przesądzony a udzielenie przez NATO lub Unię Europejską zbrojnego wsparcia Ukrainie jest niemal nieprawdopodobne.
Mało prawdopodobne jest jednak aby potencjalne starcie było pełnoskalowym konfliktem zbrojnym. Celem Rosji w tym konflikcie nie jest zmiana władzy w Kijowie, bo to możliwe jest do osiągnięcia, przy pewnej dozie cierpliwości innymi, bardziej subtelnymi i nie rzucającymi się w oczy zachodniej opinii publicznej środkami – także poprzez działania służb specjalnych.
Celem wydaje się być jedynie utrzymanie stanu bieżącego, a więc zapewnienie swobody działania Flocie Czarnomorskiej. To można osiągnąć łatwo i obecnie Rosja już to osiągnęła, gdyż jej siły praktycznie kontrolują Krym i mogą łatwo udaremnić ukraińskie siłowe próby zmiany tego stanu rzeczy.
W takim konflikcie, przy założeniu że faktycznie celem jest jedynie utrzymanie Krymu – a jak dotąd wszystko na to wskazuje – nie należy spodziewać się konfliktu na dużą skalę. Potencjalne działania zbrojne mogą mieć charakter znany już ze wcześniejszych konfliktów i obejmować selektywne, względnie precyzyjne użycie sił morskich, lotniczych, ograniczonych działań lądowych i bez wątpienia także operacji sił specjalnych.
Jest bardzo możliwe, że rosyjskie siły specjalne mogłyby w razie potrzeby zostać użyte do sparaliżowania działań sił ukraińskich, zwłaszcza poprzez ataki na kluczowe elementy systemów łączności i dowodzenia, także samą kadrę dowódczą oraz ewentualnie decydentów politycznych. Nie ulega wątpliwości że takie działania prowadzone byłyby we współpracy ze służbami specjalnymi. Jest także możliwe, gdyż leży to w naturze zadań wykonywanych przez siły specjalne, że operacje te byłyby upozorowane na działania nieznanych sprawców, lub wręcz zbuntowanych żołnierzy ukraińskich. Zarazem przeciwdziałanie takim działaniom było by bardzo trudne, zwłaszcza w świetle niedawnego przejścia jednego z ukraińskich dowódców na stronę Krymu.