Powtórka z historii?
Fot. US Navy
Fakt opanowania przez Islamskie Państwo Iraku i Lewantu znacznej części terytorium Syrii oraz Iraku, ogłoszenie powstania kalifatu i ewidentny zamiar utworzenia tam organizmu państwowego funkcjonującego według zasad fundamentalistycznej interpretacji islamu może nasuwać skojarzenia z innym, podobnym przypadkiem który miał daleko idące konsekwencje, o wręcz globalnym zasięgu.
Zobacz także
Michał Piekarski Kilka kolejnych słów o tradycji i „Czerwonych Beretach”
Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza...
Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza granicami państwa, co jakiś czas niestety powracają kwestie dotyczące historii i tradycji.
Michał Piekarski Anatomia Zamachu
Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Michał Piekarski Scenariusz Chaosu
Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez...
Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez wydawnictwo WarBook.
Mowa jest oczywiście o opanowaniu prawie całego obszaru Afganistanu przez talibów, co miało miejsce w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. Dalszy bieg wydarzeń jest znany. Talibowie udzielili schronienia Osamie ben-Ladenowi i członkom kierowanej przez niego Al-Kaidy. To w Afganistanie koncentrowała się na przełomie dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku aktywność szkoleniowa i planistyczna. Ataki Al-Kaidy, a w szczególności zamach z 11 września spowodowały nie tylko międzynarodową interwencję w Afganistanie ale także rozpoczęcie przez Stany Zjednoczone globalnej wojny z terrorystami Al-Kaidy. Konflikt ten rozlał się z czasem na inne obszary, wystarczy wspomnieć Jemen, Somalię czy w szczególności Irak. Oczywiście każda z tych kampanii miała i ma swoją genezę i historię, jednak wpływ zaplecza (określanego w anglojęzycznych publikacjach mianem sanktuarium ) w Afganistanie był w działalności Al-Kaidy i sprzymierzonych z nią grup ewidentny.
Niewątpliwie, dla każdej organizacji terrorystycznej posiadanie takiego zaplecza, w postaci de facto państwa jest szczególnie korzystne. W okresie Zimnej Wojny taką rolę odgrywały niektóre państwa, głównie Bliskiego Wschodu i Bloku Wschodniego, choć nie tylko.
Nierzadko państwa te nie poprzestawały tylko na zapewnieniu schronienia , wsparcia szkoleniowego, finansowania czy dostaw broni, jak czyniła to Libia czy Niemiecka Republika Demokratyczna.
Zdarzały się także przypadki, w których terroryści stawali się faktycznie wykonawcami zleceń danego rządu (jak Japońska Armia Czerwona na rzecz Libii w końcówce lat osiemdziesiątych) zdarzały się także, dość liczne przypadki terroryzmu państwowego, gdzie wykonawcami byli funkcjonariusze służb specjalnych (lub żołnierze sił specjalnych) danego państwa.
Korzyści polityczne są oczywiste. Państwo goszczące dysponuje dodatkowym narzędziem oddziaływania na inne państwa. Terroryści otrzymują dostęp do zasobów materialnych i ochronę, zarówno prawną jak i fizyczną. Ewentualna operacja przeciwko terrorystom musi mieć formę tajnej operacji specjalnej albo jawnej operacji konwencjonalnej , co oznacza oczywiste koszta polityczne i nie tylko polityczne.
Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy – tak jak obecnie w Iraku, tudzież w Pakistanie – rząd nie jest w stanie kontrolować własnego terytorium. To oznacza uwzględnienie w politycznej układance nie jednego ale dwóch aktorów politycznych – rebeliantów i rządu danego państwa, który może ale nie musi być jednoznacznie przychylnie nastawiony do obcej interwencji, zwłaszcza jeśli polityczne reperkusje takiej akcji mogą mu zaszkodzić.
Oprócz problemów typowo politycznych, każda próba uderzenia we wspomagające terrorystów państwo (uznawane bądź nie przez społeczność międzynarodową) wiąże się z poważnymi problemami wojskowymi. Jest to obce terytorium, możliwości gromadzenia danych wywiadowczych są z natury rzeczy ograniczone. W przeciwieństwie do dywizji pancernych, terroryści nie wymagają rozbudowanej infrastruktury i łatwo mogą być ukryci na bardzo wiele sposobów. To z kolei oznacza by operacja była skuteczna musi być precyzyjnym ciosem, ten musi być oparty na bardzo dobrym rozpoznaniu...i koło się zamyka. Alternatywą jest masowe uderzenie i dążenie do zmiany reżimu politycznego – jak w Afganistanie w roku 2001 – ale tu wymagane są dużo większe siły, środki i potrzebny jest przychylny klimat polityczny.
Dowodzi tego historia amerykańskich zmagań z Al-Kaidą przed 11 września. Amerykanie zdawali sobie sprawę z obecności terrorystów na kontrolowanym przez talibów terytorium. Plany operacji z udziałem sił specjalnych nie zostały wcielone w życie z racji niedostatecznie dokładnych informacji na temat miejsca pobytu liderów Al-Kaidy i dużego prawdopodobieństwa odniesienia strat własnych.
Uderzenie dokonane 20 sierpnia 1998 roku z użyciem pocisków manewrujących (operacja Infinite Reach) trafiło niemal w próżnię – cios który wystarczyłby aby zadać poważne straty konwencjonalnej armii, nie był dostatecznie precyzyjny by dosięgnąć poszczególnych osób. Nie przyniosło też żadnych wymiernych efektów, poza kolejnymi zamachami i deklaracjami dżihadu. Nie zapobiegło także atakom które nastąpiły trzy lata później. Nieskuteczne okazały się także pierwsze próby wykorzystania bezzałogowych samolotów MQ-1 Predator do polowania na terrorystów.
Te same problemy mogą o sobie dać znać, jeśli terytorium opanowane przez Islamskie Państwo Iraku i Lewantu, podobnie jak opanowany przez talibów Afganistan stanie się rozsadnikiem aktywności terrorystycznej, choćby w innych państwach Bliskiego Wschodu czy w nieodległej przecież Europie.
Taki scenariusz jest prawdopodobny zwłaszcza wobec zauważalnego już problemu obecności w Europie fundamentalistów, którzy mają za sobą udział w wojnie w Syrii. Taką przeszłość ma za sobą między innymi sprawca tegorocznego zamachu w Brukseli.
Biorąc pod uwagę czynniki polityczne, zwłaszcza skomplikowaną sytuację jaką tworzą powiązania i sojusze, oraz trudną sytuację wewnętrzną (także w kontekście Kurdystanu) Iraku, nie mówiąc już o kosztach, najmniej prawdopodobne jest to, co stało się trzynaście lat temu w Afganistanie a więc kompleksowa operacja mająca na celu odzyskanie kontroli nad terenami opanowanymi przez fundamentalistów. W przeciwieństwie do Afganistanu sytuację komplikuje także fakt sprawowania przez nich kontroli także nad częścią syryjskiego terytorium – co do polityczno – militarnej łamigłówki dodaje kolejne elementy.
Jeśli zapadną polityczne decyzje dotyczące podjęcia aktywnej działalności przeciwko siłom rebeliantów w Iraku i być może w Syrii oznaczać to będzie najprawdopodobniej operacje podobne do tych które prowadzono lub zamierzano prowadzić wobec Al-Kaidy w Afganistanie przed rokiem 2001, a obecnie prowadzone są w Jemenie, Pakistanie czy Afryce.
Znany jest repertuar możliwych operacji – tworzą go głównie uderzenia lotnicze i akcje bezpośrednie sił specjalnych. Niewątpliwie, znaczną przewagą obecnie jest nabyte przez amerykańskie siły specjalne i służby wywiadowcze w ciągu ostatnich trzynastu lat olbrzymie doświadczenie w tego rodzaju działaniach, których skuteczność została już wielokrotnie potwierdzona. Można więc spodziewać się, że takie działania będą relatywnie skuteczne i mogą w znacznym stopniu zakłócić lub zdezorganizować działalność siatek terrorystycznych.
Należy przy tym pamiętać, że Amerykanie dysponują nie tylko dużymi, dobrze wyposażonymi, wyszkolonymi i doświadczonymi jednostkami specjalnymi. Można sądzić, że okres prawie dziesięciu lat działań w Iraku nie został zmarnowany przez służby wywiadowcze co ma fundamentalne znaczenie dla powodzenia ewentualnych operacji. Istnieje także zaplecze, a w tym kontekście trzeba mieć na uwadze zwłaszcza współpracujące od dawna z Amerykanami siły kurdyjskie, zwłaszcza że jeden z ośrodków do którego skierowano w ostatnim czasie amerykańskich doradców wojskowych – także z sił specjalnych – znajduje się właśnie w Kurdystanie.