Problem celu i zadań
Fot. US DoD
W ostatnich tygodniach nasileniu uległy dyskusje dotyczące funkcjonowania w Wojsku Polskim komponentu rezerwowego, w tym ewentualnej możliwości istnienia w nim jednostek lub pododdziałów określonych mianem „specjalnych”.
Zobacz także
Michał Piekarski Kilka kolejnych słów o tradycji i „Czerwonych Beretach”
Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza...
Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza granicami państwa, co jakiś czas niestety powracają kwestie dotyczące historii i tradycji.
Michał Piekarski Anatomia Zamachu
Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Michał Piekarski Scenariusz Chaosu
Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez...
Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez wydawnictwo WarBook.
Opinie te, zwłaszcza wyrażane przez niektóre instytucje państwowe, w tym Akademię Obrony Narodowej i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego w dużej mierze utożsamiają rezerwowy komponent sił zbrojnych z komponentem obrony terytorialnej a zadania jednostek specjalnych przede wszystkim z działaniami nieregularnymi w razie okupacji części lub całości terytorium Polski.
Można odnieść wrażenie, że w obecnych czasach, gdy siły specjalne odgrywają tak istotną rolę we współczesnych konfliktach zbrojnych, w niektórych środowiskach wytworzyła się szczególna moda na bycie "operatorem” i posiadanie własnej, nawet służącej de facto tylko do pokazów "grupy ludzi w kominiarkach". Nie jest w tym nic złego, jeśli moda zostaje tam gdzie jest jej właściwe miejsce, czyli w popkulturze i rozrywce. Problem zaczyna się wówczas, gdy moda zaczyna mieć wpływ na decyzje polityczne, strategiczne i budżetowe. W tych sferach nieubłaganie rządzi zimna, racjonalna kalkulacja.
Racjonalne działanie jest działaniem celowym, a jego celem jest zaś osiągnięcie możliwego do osiągnięcia efektu w aktualnie istniejących warunkach (na przykład politycznych, prawnych i ustrojowych ) przy istniejących aktualnie albo możliwych do uzyskania środkach (choćby budżetowych) , co ważne uwzględniającym istniejące ograniczenia.
W przypadku takich szczególnych elementów Sił Zbrojnych (czy też innych służb) jakimi są jednostki specjalne, ograniczenia są bardzo poważne. Na tyle poważne, że nierzadko to właśnie ograniczenia mogą determinować ich zadania i miejsce w systemie bezpieczeństwa państwa, podobnie jak ma to miejsce na przykład w przypadku Marynarki Wojennej czy lotnictwa wojskowego.
Są to bowiem struktury które są znacznie bardziej zależne od jakości niż od ilości. Gdzie kluczowe jest wyselekcjonowanie, wyszkolenie wreszcie utrzymanie w służbie osób z odpowiednimi predyspozycjami. Gdzie kluczowe znaczenie ma także posiadanie zaawansowanego technicznie uzbrojenia i wyposażenia i gdzie właśnie przewaga jakościowa – w wyszkoleniu i wyposażeniu – może zniwelować przewagę liczebną przeciwnika. Jest to zjawisko w dziejach wojskowości relatywnie nowe.
Ma to swoje odzwierciedlenie w istniejącym częściowo do dziś systemie rezerw. Od wieku dziewiętnastego czyli od wytworzenia się koncepcji masowych armii, typowych dla państw przemysłowych system rezerw nastawiony był na wyprodukowanie jak największej liczby żołnierzy, wyszkolonych w stopniu podstawowym, których w razie potrzeby można szybko powołać do służby, umundurować, wydać broń i rzucić na front. Wsparciu działań na froncie miała służyć także kontrola wojska nad zasobami gospodarki narodowej, jak również odpowiednia edukacja (a czasem indoktrynacja) młodzieży na etapie nauki szkolnej. Taki system miał sens w czasie gdy dominującym a wręcz jedynym zagrożeniem była otwarta wojna z innym państwem. Dlatego też zarówno w Polsce międzywojennej, jak i w okresie PRL tak właśnie funkcjonowało wojsko i cała gama struktur w jego otoczeniu.
Tymczasem wyzwania i zagrożenia w wieku dwudziestym pierwszym są odmienne i znacznie bardziej różnorodne, zaś potencjalna agresja i to prowadząca do okupacji (całkowitej lub częściowej) jest tylko jednym z wielu potencjalnych scenariuszy. To z kolei oznacza, że zadania Sił Zbrojnych ulegają poważnym przemianom, i dotyczy to zarówno okresu pokoju, sytuacji kryzysowych jak i konfliktów zbrojnych na większą skalę.
Pozornie w tym momencie wszystko przemawia na korzyść sił specjalnych. Tego rodzaju jednostki mogą być wykorzystywane w bardzo różnych sytuacjach, historycznie udowodniły swoją zdolność do szybkiej adaptacji do nowych warunków a we współczesnych konfliktach zbrojnych odgrywają istotną rolę. W tym momencie na scenę wkraczają jednak wspomniane już ograniczenia.
Podobnie jak inne wysokojakościowe komponenty siły specjalne są przede wszystkim kosztowne. Nie chodzi tu tylko o sam nakład środków budżetowych, choć i tutaj nie można zapominać o tych ograniczeniach. Selekcja i szkolenie są czasochłonne. Jeśli do jednostek specjalnych przechodzą żołnierze z jednostek konwencjonalnych, ktoś musi zająć ich miejsce w tych ostatnich. Niezbędna jest odpowiednia infrastruktura a więc trzeba ją zbudować (koszty finansowe) albo ktoś inny nie będzie mógł z niej korzystać (co znów trzeba uznać za koszt).
Działania specjalne wymagają odpowiednich sił i środków wsparcia i zabezpieczenia, to znów oznacza że będzie to pochłaniać pieniądze, personel, czas, zasoby materialne. Ponieważ środki budżetowe zawsze są ograniczone, to generuje kolejne koszty – zakup wyposażenia (np. samolotów bezzałogowych, uzbrojenia, pojazdów) dla sił specjalnych oznacza że inne jednostki dostaną je później lub nigdy. Są to rzeczy pozornie oczywiste ale bardzo często pomijane.
Można ocenić, że gdyby Wojska Specjalne w obecnym kształcie „przeliczyć” na siły konwencjonalne, to sumaryczne koszty materialne, finansowe, kadrowe, odpowiadałyby przypuszczalnie kilku brygadom lekkiej piechoty. Nie chodzi tu o porównanie wartościujące , na zasadzie „lepsze – gorsze” bo byłoby to absurdalne, ale o wykazanie różnic.
To oznacza że racjonalne jest wykorzystywanie tak kosztownych sił tylko do tych zadań, w których ich możliwości zostaną najpełniej wykorzystane. Zadania Wojsk Specjalnych mimo że są relatywnie szerokie są jednak ujęte określone ramy.
Wobec tego, nawet w jednym wąskim choć ważnym wymiarze polityki bezpieczeństwa jaką jest obrona jedynie własnego terytorium, Wojska Specjalne muszą być postrzegane tylko w obrębie swoich możliwości i ograniczeń.
Przykładowo, koncepcja rozbudowy liczebnej tych sił może wydawać się atrakcyjnym pomysłem, ale musi uwzględniać wspomniane wcześniej koszty, które mogą nawet udaremnić wcielenie w życie takich koncepcji, zwłaszcza jeśli nie poszłyby za tym dalsze inwestycje – więcej żołnierzy to większe zapotrzebowanie na infrastrukturę, na środki do szkolenia (choćby amunicję), środki transportu, rozpoznania itd. To oznaczałoby że należy je pozyskać (czyimś kosztem) albo zmniejszyć wydatki na inne jednostki specjalne.
To oznacza także że w polskich warunkach ewentualne rezerwowe pododdziały sił specjalnych z uwagi na koszty właśnie mogą okazać się nie „przepustką do zawodowej służby wojskowej” jak obecnie promowane są Narodowe Siły Rezerwowe ale raczej jej finałem, mechanizmem pozwalającym na korzystanie z wiedzy i doświadczeń tych żołnierzy którzy z różnych powodów zakończyli czynną służbę. Potrzeba istnienia takiego mechanizmu była wielokrotnie już postulowana.
Kolejny problem to oczywiście same zadania. Z reguły w Polsce koncepcja Obrony Terytorialnej utożsamiana jest z całym spektrum zadań – od pomocy w wypadkach klęsk żywiołowych po działania nieregularne na terytorium zajętym przez przeciwnika. W tym kontekście, trudno uznać potencjalne zadania sił specjalnych za inne, niż wypełniające pewną niszę. Taką niszą może być prowadzenie działań nieregularnych – potencjalnie mogące przynieść szereg korzyści militarnych, jednak obarczone wieloma ograniczeniami, spośród których najważniejszy to wymóg maksymalnego utajnienia takich struktur i było by zadaniem wymagającym ścisłej współpracy ze służbami specjalnymi. Należy przy tym pamiętać, że w takim scenariuszu działania Wojsk Specjalnych w czasie okupacji prawdopodobnie byłyby przede wszystkim ukierunkowane na prowadzenie rozpoznania i wsparcie działań wywiadowczych, a działania dywersyjne miałyby charakter drugorzędny, tylko wobec celów szczególnie ważnych i niemożliwych do zaatakowania w inny sposób.
Biorąc pod uwagę te czynniki, pojawiają się tu kolejne ograniczenia dotyczące potencjalnej liczebności, gdyż jeśli jakaś organizacja konspiracyjna ma przetrwać we współczesnych warunkach w Europie, przy dostępnych narzędziach gromadzenia informacji, musi być ona nieliczna i głęboko zakonspirowana. Stoi to w sprzeczności z niektórymi wizjami masowego oporu w razie okupacji jednak pozostaje w zgodności z obserwowanymi faktami i zjawiskami.