Jeńcy, więźniowie i zakładnicy

Fot. US DoD
Niespodziewane zakończenie historii jedynego amerykańskiego żołnierza znajdującego się w rękach talibów po raz kolejny ilustruje problem, jakim są sytuacje zakładnicze we współczesnej polityce bezpieczeństwa.
Zobacz także
Michał Piekarski Kilka kolejnych słów o tradycji i „Czerwonych Beretach”

Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza...
Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza granicami państwa, co jakiś czas niestety powracają kwestie dotyczące historii i tradycji.
Michał Piekarski Anatomia Zamachu

Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Michał Piekarski Scenariusz Chaosu

Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez...
Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez wydawnictwo WarBook.
Okres pięciu lat które sierżant Bowe Bergdahl spędził w rekach talibów jest wciąż pełen niejasności. Nie jest nawet pewne, czy został przez talibów schwytany, czy też wpadł w ich ręce po zamierzonym samowolnym oddaleniu się z miejsca stacjonowania. Faktem jest jednak, że talibowie żądali w zamian za jego uwolnienie zwolnienia terrorystów ujętych przez Amerykanów, jak również okupu.
Faktem jest także, że w zamian za wolność szeregowego Bergdahla (w chwili schwytania, został dwukrotnie awansowany już po zaginięciu) z obozu w bazie Guantanamo wypuszczonych zostało pięciu wysokich rangą talibów, w tym były minister spraw wewnętrznych, zastępca szefa wywiadu i szef sztabu sił zbrojnych. Oczywiście, z punktu widzenia morale wojska, świadomość że dowódcy i polityczni decydenci nie zapomną o zakładniku i podejmą każdą próbę aby go uwolnić, może być i jest budująca. Trzeba jednak zadać brutalne, może cyniczne ale realistyczne pytanie, o to jaka była by cena, gdyby zakładnikiem był kapitan, pułkownik czy generał?
Jest to jednocześnie częściowa wizerunkowa porażka amerykańskiej armii i służb wywiadowczych. Zrozumiałe jest, że samo ustalenie miejsca pobytu zakładnika na obszarze tak trudnym pod względem geograficznym i politycznym (wszak część obszarów kontrolowanych przez talibów znajduje się na terytorium Pakistanu), przypomina szukanie igły w stogu siana, zwłaszcza że owa „igła” była zapewne stale przemieszczana.
Natomiast siły i środki, jakimi dysponują amerykańskie służby specjalne, są jednymi z najlepszych na świecie, przynajmniej w wymiarze ilości oraz wielkości budżetu. W przeszłości wielokrotnie udowodniły one przecież , że są w stanie odszukać zarówno terrorystów, jak i zakładników i przeprowadzić adekwatną do sytuacji operację – czy to odbicia zakładników, czy likwidacji terrorystów.
Możliwe jest jednak także, że wysiłki ukierunkowane na rozwiązanie sprawy Bergdahla były ograniczone. Ograniczone nie tylko przez konieczność równoległego prowadzenia wielu innych działań i inne czynniki. Nie można bowiem wykluczyć, że wysiłki te były ograniczone zarówno poprzez niejasności związane z jego schwytaniem, jak i jego niski stopień. Powraca tu w innej formie wcześniej zadane pytanie, o to jaki priorytet nadano by poszukiwaniom kogoś o wiele bardziej znaczącego dla sił zbrojnych. Wystarczy przypomnieć, że do poszukiwań zestrzelonego w czasie wojny w Wietnamie pułkownika Iceala Hambeltona (przedstawionych w filmie „Bat-21”) , eksperta w zakresie środków walki radioelektronicznej zaangażowano kilkadziesiąt samolotów, śmigłowców, zmieniono plany operacji lądowych i powietrznych. Także inne operacje tego rodzaju, nawet kosztowne, były prowadzone głównie w celu odszukania zestrzelonych lotników, a więc osób relatywnie cennych, zarówno dla sil własnych jak i przeciwnika.
Podobnie było w przypadku uprowadzonego w we Włoszech w roku 1981 generała Jamesa Doziera, wówczas pełniącego funkcję zastępcy szefa sztabu sił lądowych NATO w Południowej Europie. Zarówno włoskie, jak i amerykańskie służby specjalne wykorzystały znaczne siły i środki (w tym prawdopodobnie specjalna jednostkę ISA), a finałem uprowadzenia było uwolnienie zakładnika przez włoską jednostkę kontrterrorystyczną NOCS.
Także te okoliczności nakazują zastanowić się czy gdyby miało miejsce uprowadzenie wysokiego rangą oficera, zwłaszcza dysponującego szczególnie cenna dla przeciwnika wiedzą (np. oficera wywiadu, sapera czy pilota) , zaangażowane w operację ratowniczą siły i środki nie byłyby znacząco większe. Można podejrzewać, że w takim przypadku, gdyby zaszła konieczność wkroczenia na terytorium pakistańskie, Biały Dom udzieliłby zgody na taką operację.
Te wszystkie czynniki, podobnie jak szereg innych problemów związanych z operacjami ratowania zakładników komplikują obraz sytuacji związanej z poszukiwaniami Bergdahla. Kolejne mogą zostać ujawnione w przyszłości. Problemem jest jednak nie zestaw obiektywnych faktów i czynników, ale obraz jaki tworzą one w oczach amerykańskiej i światowej opinii publicznej. To z kolei wiąże się z faktem podjęcia negocjacji z talibami (i przyznania się do takowych) wobec publicznie deklarowanej polityki nie negocjowania z terrorystami i dokonania wymiany więźniów. Okazuje się więc, że nawet pozytywne zakończenie kryzysu, może być politycznie kłopotliwe,
Pojawia się więc kolejne pytanie, o to jak państwo, dysponujące przecież stosownymi narzędziami jakimi są służby oraz siły specjalne, ale nie zawsze zdolne lub skłonne je wykorzystać. Trudno spodziewać się by jakiekolwiek współczesne państwo ogłosiło swoją oficjalną polityką pożądany w takich sytuacjach realizm, i zastrzegło że „być może” albo „zależnie od okoliczności” będzie wykorzystywać swój potencjał, a „czasem” będzie godzić się na ustępstwa. Jedyną rozsądną i dopuszczalną oficjalną polityką powinno być nie ustępowanie terrorystom, nawet jeśli nie zawsze będzie ona w praktyce realizowana.
Jasne jest jednak, że im większe są możliwości własnych sił specjalnych, a także struktur je wspierających, tym mniejsze są szanse na przyjęcie polityki ustępstw. Czym innym jest bowiem obiektywna niemożność wykonania danego zadania, choćby z powodu braku np. odpowiednich statków powietrznych czy informacji wywiadowczych, a czym innym jest subiektywna decyzja politycznych organów decyzyjnych.
Polska kilkakrotnie w ostatnich latach zetknęła się z problemem uprowadzeń swoich obywateli, także tych noszących mundury (w tym niedawno na Ukrainie). Na szczęście, żaden z żołnierzy służących w Iraku czy Afganistanie nie został zakładnikiem islamskich fundamentalistów. Nie jest to niestety jednak scenariusz który nie może się wydarzyć w przyszłości, w innych okolicznościach.
O ile nie można w prosty sposób wpłynąć na decyzyjność poszczególnych decydentów, to jednak możliwe jest wpływanie na zdolności własnych sił. Można to osiągnąć utrzymując stabilnie rozwijające się siły specjalne oraz struktury wspierające ich działania, tak aby zapewnić jak największe z możliwych prawdopodobieństwo przyjścia z pomocą własnym obywatelom bez potrzeby uciekania się do politycznie kontrowersyjnych kompromisów.