Narkotykowe wojny

Fot. US DHS
Od 11 września 2001 roku pojęcie „wojny z terroryzmem” stało się jednym z najczęściej używanych sformułowań dotyczących bezpieczeństwa w skali globalnej. Nie można jednak pominąć innych problemów, które zwłaszcza w języku amerykańskich władz również określono jako przeciwnika w wojnie.
Zobacz także
Michał Piekarski Kilka kolejnych słów o tradycji i „Czerwonych Beretach”

Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza...
Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza granicami państwa, co jakiś czas niestety powracają kwestie dotyczące historii i tradycji.
Michał Piekarski Anatomia Zamachu

Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Michał Piekarski Scenariusz Chaosu

Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez...
Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez wydawnictwo WarBook.
Szczególnym przypadkiem stały się narkotyki i związane z nimi problemy, które zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej stały się na równi z politycznymi ideologiami katalizatorem konfliktów zbrojnych, stwarzających zagrożenie do tego stopnia że obecnie działania policji w Rio de Janeiro różnią się od działań przeciwpartyzanckich w Iraku czy Afganistanie zaledwie scenerią.
Problem używania narkotyków jest równie stary jak ludzkość, jednak przez długi czas zagadnienia te nie wpływały w widoczny sposób na politykę państw. Dopiero wojny opiumowe toczone w latach 1839 - 1842 i 1856 - 1860 przez Wielką Brytanię i Chiny były pierwszymi konfliktami w których tle był widoczny problem narkotyków – choć paradoksalnie, w tym przypadku chodziło o wymuszenie na Chinach zalegalizowania handlu opium , co z kolei wynikało z interesów gospodarczych państw zachodnich.
Do drugiej połowy dwudziestego wieku narkotyki pozostawały problemem głównie medycznym, choć przemyt i handel środkami takimi jak morfina, heroina, opium czy kokaina stawał się stopniowo coraz poważniejszym problemem dla policji, wciąż jednak traktowanym jako niszowy. Narkotyki stały się sprawą polityczną dopiero na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, kiedy to administracja Richarda Nixona pierwszy raz posłużyła się określeniem „wojna z narkotykami”, a jednym ze skutków zaostrzenia polityki antynarkotykowej było utworzenie w 1973 roku nowej służby federalnej – Drug Enforcement Administration – odpowiedzialnej za zwalczanie przestępczości narkotykowej. Agencja ta powstała poprzez konsolidację kilku służb wcześniej zajmujących się tymi zagadnieniami.
Światy polityki i narkobiznesu w najbardziej spektakularny sposób przeplatają się w kontekście konfliktów zbrojnych. Czasem są tylko środkiem, czasem zasadniczym problemem. Geneza problemu jest jednak zawsze taka sama, gdyż chodzi o zyski z ich produkcji i sprzedaży.
Z uwagi na mechanizmy ekonomiczne, które funkcjonują identycznie w przypadku legalnej i nielegalnej działalności, narkotyki są towarem przynoszącym szczególnie duże zyski. Według danych ONZ z roku 2009 sam rynek kokainy był wart 85 miliardów dolarów, z czego czterdzieści procent przypadało na Amerykę Północną.
Oczywiście, te zyski są one osiągalne tylko wtedy gdy towar dotrze do konsumentów dysponujących odpowiednimi środkami. Stąd też szlaki kokainowe i heroinowe prowadzą od państw Trzeciego Świata, do Ameryki Północnej, Europy Zachodniej i Australii.
To sprawia, że współcześnie występuje swoiste sprzężenie zwrotne w relacjach konfliktów zbrojnych i narkobiznesu. Obszary produkcji narkotyków pochodzenia roślinnego pokrywają się z miejscami występowania konfliktów zbrojnych. Tak jest choćby w Kolumbii i Afganistanie. Kontrola nad uprawą maku i koki oznacza dostęp do zysków z narkotyków. W innych regionach, jak w Afryce, na Bałkanach czy w Ameryce Środkowej, kluczowa jest z kolei kontrola nad szlakami handlowymi. Aby zapewnić sobie kontrolę nad tymi zasobami, należy zapewnić sobie kontrolę nad danym obszarem – wypierając z niego konkurencję i siły rządowe, lub neutralizując je w inny sposób. To z kolei wymaga pieniędzy – choćby na broń – a źródłem dochodu są narkotyki. W efekcie trudno odróżnić, czy kontrola nad produkcją i przemytem narkotyków jest „zaledwie” środkiem czy już celem działalności poszczególnych grup.
Tak dzieje się właśnie w Kolumbii, gdzie lewicowa organizacja partyzancka FARC korzystała i korzysta ze środków pochodzących z narkobiznesu (nakładając „podatki” na kartele) i gdzie prawicowe ugrupowania zbrojne były bezpośrednio finansowane przez kartele, bynajmniej nie z pobudek politycznych, ale właśnie dla walki o dochody.
Biorąc pod uwagę znaczne środki uzyskiwane z narkotyków, nietrudno zauważyć, że organizacje przestępcze, ale także terrorystyczne, korzystające z tego źródła finansowania, dysponują środkami równoważącymi, a nawet przewyższającymi budżety obronne wielu państw. Przekłada się to zarówno na możliwości pozyskiwania nowoczesnego uzbrojenia i wyposażenia, ale także odpowiednio wykwalifikowanych osób. Oznacza to także łatwość korumpowania urzędników, policjantów czy żołnierzy, czasem wręcz prowadząca do sytuacji w której można „kupić” całą służbę czy wręcz państwo.
Takie były korzenie meksykańskiego kartelu Zetas, założonego przez żołnierzy wojskowej jednostki specjalnej GAFE. Także w Meksyku kilkakrotnie służby policyjne tworzone do walki z kartelami trzeba było rozwiązywać, gdyż okazywały się przeżarte korupcją. Tego rodzaju skandale nie omijają także państw Pierwszego Świata. W roku 1984 cały departament policji z Key West na Florydzie został uznany przez władze federalne za organizację przestępczą, po ujawnieniu skali skorumpowania i zaangażowania wysokich rangą funkcjonariuszy w przemyt kokainy.
Podobne mechanizmy są obserwowane w przypadku handlu heroiną, której głównym producentem jest Afganistan, gdzie od ponad dekady widoczny jest żywiołowy wzrost produkcji opium – będącego surowcem do produkcji heroiny. To z kolei ma znaczenie polityczne, gdyż zyski przekładają się na możliwość utrzymania lub przejęcia władzy, a zważywszy na specyficzną sytuację społeczną i polityczną Afganistanu, nie jest wykluczone, że podział władzy w przyszłości będzie kształtowany właśnie przez to, komu przypadnie udział w tych zyskach.
Kolejnym poważnym problemem jest sam przemyt. Z uwagi na wcześniej wskazane uwarunkowania ekonomiczne i geograficzne, znaczna część narkotyków przemycana jest, przynajmniej częściowo drogą morską. Morskie szlaki przemytnicze są niezwykle dogodne, zwłaszcza w transporcie międzykontynentalnym, pozwalają omijać miejsca częstych kontroli na lądzie i na lotniskach. Według statystyk Biura Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości, opracowanych na podstawie przejętych transportów, przeciętny jednorazowy przemyt drogą morską to 350 kilogramów narkotyków (lądową – około 100 kilogramów, m, a drogą morską przemycane jest czterdzieści jednej procent ogólnej ilości wszystkich typów tych substancji. Do transportu narkotyków oprócz statków handlowych na których pokładzie ukrywana jest kontrabanda wykorzystywane są także łodzie półzanurzalne i pojazdy bezzałogowe - a czasem wręcz miniaturowe łodzie podwodne.
Te wszystkie zjawiska sprawiają, że problem narkobiznesu od dawna przestał być problemem wyłącznie dla policji. Od lat osiemdziesiątych amerykańska marynarka wojenna wykonuje zadania antynarkotykowe na wodach Morza Karaibskiego. Obecnie te działania prowadzone są wraz z siłami morskimi państw europejskich. Operacja „Just Cause” - inwazja na Panamę w roku 1989 – miała po części charakter operacji przeciwko kartelom narkotykowym, z którymi powiązany był rządzący tym państwem Manuel Noriega.
Podobnie jak terroryzm, międzynarodowy handel narkotykami jest problemem szczególnym. Z jednej strony jest to działalność typowo przestępcza, prowadzona z chęci zysku. Zarazem wysoki stopień zaawansowania technicznego i zdolność do penetracji struktur państwowych oznacza że zacierają się granice pomiędzy zadaniami policji, służb celnych czy straży granicznych, a tymi które muszą wykonywać – z racji posiadanych środków – siły zbrojne. Zacierają się także granice terytorialne, zwłaszcza gdy produkcja i przemyt narkotyków odbywa się w państwach upadłych.
Znaczna część działań wykonywanych w ramach walki z narkobiznesem prowadzona jest przy pomocy sił specjalnych. Dotychczasowe działania, zwłaszcza wykonywane w Ameryce Łacińskiej zarówno przez jednostki wojskowe jak i policyjne, mieszczą się w całym spektrum działań – od doradztwa i szkolenia, poprzez rozpoznanie specjalne, aż po akcje bezpośrednie. W operacje przeciwko kartelowi z Medellin, zakończone śmiercią Pablo Escobara, zaangażowane były między innymi jednostki Delta oraz ISA, współpracujące z kolumbijskimi służbami i siłami specjalnymi
Podobnie jak terroryzm, problem narkotyków nie zniknie w przewidywalnej przyszłości. Może wręcz narastać, a z pewnością jego objawy będą w coraz większym stopniu dawać się we znaki w państwach europejskich. Jakkolwiek w ciągu ostatnich miesięcy, uwagę polskich decydentów i wielu analityków lub komentatorów przyciągnęły wydarzenia na Ukrainie, to jednak nie można zapominać o szeregu innych zagrożeń.
Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera!