Polowanie na „samotne wilki”
Fot. US DoD
Problem samotnie działających sprawców, określanych mianem „samotnych wilków” jest jednym z najpoważniejszych wyzwań we współczesnych działaniach przeciwterrorystycznych. Wydarzenia w Bostonie po raz kolejny potwierdziły aktualność tego zagadnienia.
Zobacz także
Michał Piekarski Kilka kolejnych słów o tradycji i „Czerwonych Beretach”

Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza...
Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza granicami państwa, co jakiś czas niestety powracają kwestie dotyczące historii i tradycji.
Michał Piekarski Anatomia Zamachu

Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Michał Piekarski Scenariusz Chaosu

Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez...
Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez wydawnictwo WarBook.
Sprawcy działający samotnie, ewentualnie w małych grupach (jak Timothy McVeigh i Terry Nichols czy bracia Carnajewowie) są, o czym wielokrotnie już pisano i mówiono niezwykle trudni do wykrycia. Nie działają oni w hierarchicznej, czy nawet sieciowej strukturze. Nie ma w ich przypadku lidera, nie ma podziału pracy, obozów szkoleniowych. Nie otrzymują wsparcia materiałowego ani finansowego.
To oznacza że nie istnieją te powiązania które tradycyjnie można wykryć i na ich podstawie ustalić zamiary i cele danej organizacji, zapobiegać zamachom i eliminować poszczególnych terrorystów. Nie można monitorować transakcji finansowych. Nie ma sensu angażować się w obserwację czy inwigilację jakieś grupy, czy miejsc (w bardzo szerokim znaczeniu).
Nie jest celowe pozyskiwanie osobowych źródeł informacji w szeregach danej organizacji czy stosowanie narzędzi wywiadu elektronicznego. Nie ma bowiem organizacji, którą można tak rozpracowywać, nie ma liderów których eliminacja zniszczyła by siatkę, nie ma szans na pozyskanie zeznań „skruszonych” terrorystów obciążających ich kolegów, bo takowych nie ma.
W ciągu ponad dekady wojny z terroryzmem, amerykański aparat bezpieczeństwa przeszedł gruntowną ewolucję, a w ślad za nim, podobne przemiany można na większą lub mniejszą skalę obserwować w innych państwach.
Struktury i narzędzia przeznaczone głównie do walki z innymi państwami, czy to do walki bezpośredniej, czy to do rozpoznawania ich zamiarów, obserwacji innych armii, przekształciły się w narzędzia walki z siatkami terrorystycznymi. Wprowadzono nowe struktury, nowe rozwiązania taktyczne i techniczne, w każdej możliwej sferze. Udało się dzięki temu odnieść znaczące sukcesy w Iraku, Afganistanie i Pakistanie. Czy problem „samotnych wilków” może wymusić kolejne reformy?
Odpowiedź na to pytanie kryje się w analizie modus operandi takich sprawców. Jak mówi samo określenie, są to często samotnicy. Czasem działają w małej grupie, mogą to być, jak w przypadku Bostonu, bliscy krewni albo osoby długo i dobrze się znające, mające za sobą wspólne doświadczenia tworzące silne więzi (służba wojskowa, pobyt w więzieniu, udział w konflikcie zbrojnym, edukacja w tej samej szkole).
Nie mają dużych zasobów, zarówno materialnych, jak i przeszkolenia. Ich możliwości dokonywania zamachów zamykają się w granicach tego, czego może dokonać jedna osoba , ewentualnie dwie, w ostateczności trzy. Nie wchodzą w grę więc duże sytuacje zakładnicze, gdzie zamachowców musi być z przyczyn obiektywnych kilkunastu lub wręcz kilkudziesięciu. Pozostają zamachy bombowe i ataki z użyciem broni palnej, co i tak daje sprawcom znaczne możliwości działania.
Wśród ataków „samotnych wilków” do tej pory odnotowano bardzo różne scenariusze. Ted Kaczynski („Unabomber”) czy Franz Fuchs pozostawali niezwykle długo nieuchwytni rozsyłając bomby pocztą. Mohammed Merah dokonał serii zabójstw we Francji a McVeigh i Nichols jedną silną bombą zniszczyli budynek federalny. Nidal Malik Hassan wybrał scenariusz „aktywnego strzelca” a Breivik połączył takowy z zamachem bombowym.
W zasięgu możliwości „samotnego wilka” jest więc zniszczenie dużego budynku, jak również zabicie wielu (nawet kilkudziesięciu) osób przy użyciu broni palnej. Nie jest niewykonalne osiągnięcie znacznego poziomu biegłości w posługiwaniu się bronią palną czy materiałami wybuchowymi. Zawsze po stronie sprawcy stoją czynniki obiektywne, zwłaszcza mobilność i brak konieczności koordynacji własnych działań z wieloma innymi osobami czy strukturami.
Efektywne wykorzystanie tych czynników zależy tylko od determinacji, inteligencji i pomysłowości sprawcy. Można spokojnie założyć, że gdyby Carnajewowie niedługo po zamachach opuścili obszar Bostonu, mogliby uderzyć przynajmniej w jeszcze jednej metropolii o ile udałoby im się uniknąć przypadkowego kontaktu z policją.
Od strony zwalczania, problem „samotnych wilków” można rozdzielić na dwa obszary. Jedynym jest prewencja, drugim reakcja.
Zapobieżenie jest niezwykle trudne. Nie tylko z powodów wymienionych wcześniej. Zasoby potrzebne takim sprawcom są relatywnie niewielkie i łatwe do pozyskania w legalny lub nielegalny sposób. Kilka bomb czy sztuk broni palnej to nie kilkadziesiąt, więc prawdopodobieństwo że pozyskiwanie materiałów zwróci uwagę policji, jest mniejsze niż w przypadku większych organizacji.
Znane są jednak przypadki, w których takich sprawców udało się zatrzymać na etapie planowania i przygotowywania zamachów, także poprzez doprowadzenie do kontrolowanego zakupu przez nich broni od funkcjonariuszy pod przykryciem. To wskazuje, że istnieje inna droga do wykrywania takich sprawców.
Żaden znany terrorysta nie funkcjonował w izolacji od innych osób. Kompletna izolacja oznaczałaby wszak brak możliwości podjęcia jakiejkolwiek działalności. Każdy ze znanych sprawców funkcjonował w określonym otoczeniu społecznym, ale i ideologicznym. Także radykalizacja prowadząca do przemocy nie zachodzi samoistnie i niezależnie od innych. Nie zawsze wreszcie strategia „samotnego wilka” jest świadomym wyborem, często wypływa z sytuacji sprawcy.
Niezwykle rzadcy są tacy samotnicy jak Breivik czy Kaczynski. Droga do ekstremizmu z reguły prowadzi przez jakieś środowiska, stopniowo coraz bardziej radykalne, kontakty z innymi radykalnie nastawionymi osobami, współcześnie często owe kontakty mają formę internetową.
Monitorowanie takich środowisk może pozwolić na wychwycenie osób które mogą być na tyle zdeterminowane by uciekać się do przemocy. Może wskazać osoby które dążą do nawiązania kontaktów z innymi potencjalnymi terrorystami.
Nie można jednak uznać tego za panaceum. Część sprawców unika i będzie unikać nadmiernych kontaktów, w obawie przed działaniem służb, ograniczając się do odbioru propagandy terrorystycznej czy dostępnych w Internecie materiałów instruktażowych. Część – jak Tamerlan Carnajew – nawet jeśli znajdą się w orbicie zainteresowania służb, może zostać uznanych za nie budzących poważniejszych podejrzeń, wszak nie każdy radykał to potencjalny terrorysta.
Dochodzi więc, i można z całą pewnością założyć, że będzie dochodzić do kolejnych, podobnych ataków. Co oznaczają one w wymiarze reakcji?
Zasadniczym wymogiem w odniesieniu do służb policyjnych, jest aktywna reakcja. Mobilność sprawcy, łatwość zniknięcia w tłumie we współczesnych miastach, brak potrzeby utrzymywania kontaktu z innymi oznaczają że działania statyczne, wyczekiwanie na ruch przeciwnika – nie mają racji bytu. Podobnie jak w taktycznej sytuacji „aktywnego strzelca”, także w przypadku „samotnego wilka” dążenie do jak najszybszego wyeliminowania zagrożenia – zarówno w wymiarze działań taktycznych, jak i w szerszej perspektywie- powinno być priorytetem.
Niezbędne w związku z tym jest dysponowanie nie tylko efektywnymi, mobilnymi i zdolnymi do szybkiej reakcji siłami – w tym jednostkami taktycznymi i kontrterrorystycznymi oraz komórkami minersko – pirotechnicznymi – ale także adekwatny system zarządzania kryzysowego. O cenie nieefektywności boleśnie przekonali się Norwedzy w roku 2011.
Tak jak w każdym przypadku zagrożenia terrorystycznego, system zarządzania kryzysowego – czyli tworzący go ludzie - musi być w stanie wypracować i wdrożyć szybkie, ale racjonalne decyzje, nawet jeśli mogą budzić kontrowersje.
Zagrożenie tym szczególnym rodzajem terroryzmu nie wymaga posiadania żadnej „magicznej broni”, czy głębokiej rewolucyjnej zmiany. Wiele elementów jest tożsamych lub bardzo podobnych do wymaganych w zwalczaniu innych rodzajów terroryzmu czy przestępczości kryminalnej. To co jest potrzebne, to stałe doskonalenie istniejących elementów w formie ewolucyjnej, możliwie precyzyjnie dopasowanych do współczesnych i przyszłych zagrożeń.