Rocznica 11 września : przyszłość

Jaki więc w kolejnych latach będzie terroryzm? Czy Al-Kaida upadnie a świata nie będą trapić zamachy i czy komandosi w przyszłości będą bezrobotni? O tym w ostatnim wpisie z okazji rocznicy 11 września.
Zobacz także
Michał Piekarski Kilka kolejnych słów o tradycji i „Czerwonych Beretach”

Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza...
Mimo że głównym tematem wiadomości dotyczących elitarnych jednostek Wojska Polskiego pozostają informacje dotyczące programów modernizacji technicznej lub bieżących działań szkoleniowych lub działań poza granicami państwa, co jakiś czas niestety powracają kwestie dotyczące historii i tradycji.
Michał Piekarski Anatomia Zamachu

Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Na polskim rynku od kilkunastu lat wydano już wiele książek traktujących o tematyce terroryzmu. W tym morzu pozycji czasem trudno zauważyć te które niosą ze sobą najbardziej merytoryczny przekaz.
Michał Piekarski Scenariusz Chaosu

Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez...
Siły specjalne i gry wywiadów są jednymi z ulubionych tematów po jakie sięgają autorzy książek z gatunku military fiction. Tak jest także w przypadku najnowszej powieści Piotra Langenfelda, wydanej przez wydawnictwo WarBook.
To już ostatni wpis z okazji dziesiątej rocznicy wydarzeń w Stanach Zjednoczonych, który ukazuje się w inną rocznicę – zamachu i dramatycznej operacji ratunkowej na moskiewskiej Dubrowce a jednocześnie niedługo po tym, jak jedna z najdłużej istniejących organizacji terrorystycznych – ETA - ogłosiła zakończenie walki zbrojnej. Jaki więc w kolejnych latach będzie terroryzm? Czy kolejne uderzenia bezpilotowców, eliminujące kolejnych liderów siatek fundamentalistów islamskich zwiastują koniec Al-Kaidy?
Próby odpowiedzi na to pytanie, podejmowane są już od wielu lat. Terroryzm nowoczesny bowiem, od końca wieku dziewiętnastego, pojawiał się i znikał, przybierając według niektórych badaczy, formę fal, z których pierwszą była anarchistyczna, drugą separatystyczna, trzecią lewicowa, i czwartą wreszcie religijno – fundamentalistyczna. Nietrudno zauważyć, że pierwsza i trzecia były lewicowe, a drugą i czwartą należało by umieścić na prawicy. Czy więc następna fala terroryzmu, będzie znów buntem przeciw państwu (i religii) nie zaś formą ekspresji mniej lub bardziej radykalnej ideologii dążącej do budowy ładu odwołującego się do zakorzenionych w tradycji wartości? Trudno odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie, jednak w dłuższej perspektywie, nie jest to wykluczone. Problem w tym, że nie wiemy czy mowa o latach, czy dekadach.
Co wiemy na pewno? Wiemy, że terroryzm zależny jest od szeregu czynników społecznych. Terroryzm fundamentalistów islamskich był reakcją na szereg zjawisk, które zepchnęły państwa muzułmańskie na margines polityki światowej i spowodowały ich głęboki kryzys. Czy te zjawiska ustały, czy może islamski fundamentalizm zrodzi kolejną organizację terrorystyczną? Niestety, na razie można obawiać się tego drugiego. Większość z tych państw znajduje się w trudnej sytuacji gospodarczej i społecznej. Wysiłek modernizacyjny, odpowiadający poniekąd temu, który podjęła Europa, a który oznaczałby między innymi budowę gospodarki nie uzależnionej od eksportu ropy i gazu, demokratyzację, sekularyzację i emancypację kobiet. Ale oznaczałby także opór konserwatywnej części społeczeństwa, a co to oznacza, przekonał się Reza Pahlavi. Być może państwa w tym regionie z czasem staną się demokracjami, zbliżonymi do wzorców europejskich, tak jak demokracjami stały się Indie, Tajwan, Korea Południowa czy Japonia, ale byłby to proces wieloletni i trudny, w którym fundamentaliści mogą ujawnić się jako siła zapewniająca nie tyle dobrobyt, co elementarny - także kulturowy – porządek, w dodatku odwołujący się do znanych i zakorzenionych w świadomości społeczeństwa wzorców. Ale te wzorce można wykorzystać na korzyść demokratyzacji – ale niestety dla Zachodu, zwłaszcza jego liberalnej części, demokracja jaka wyłoniła by się być może w Egipcie, Tunezji, Libii (czy nawet Arabii Saudyjskiej) pod pewnymi względami (obyczajowymi) bliższa była by zapewne wzorcom z lat pięćdziesiątych niż wizjom post-1968.
W dużo bliższej perspektywie czasowej, nowe pokolenia terrorystów, są przewidywalne w swojej nieprzewidywalności. Nawet stosunkowo słabo scentralizowana organizacja jak Al-Kaida, okazała się podatna na ciosy wymierzane przez usieciowiony po 11 września amerykański aparat bezpieczeństwa. Zamachy do których doszło w ostatnich pięciu latach w Europie Zachodniej, nie były atakami na dużą skalę. Paradoksem jest, że najbardziej krwawym czynem w tym okresie był nie zamach islamskich fundamentalistów, ale tegoroczny zamach w Norwegii. Zamach dokonamy przez działającego samotnie fanatyka wyznającego eklektyczną ideologię własnego autorstwa, nawiązującą do koncepcji prawicowych i konserwatywnych.
Nie można wykluczyć, że przyszły terroryzm będzie jeszcze bardziej amorficzny niż obecny. Że zamachów dokonywać będą samotni sprawcy, ewentualnie niewielkie rozproszone grupy i ich ideologiczne oblicze będzie niezwykle zróżnicowane, i że krwawe zamachy będą dokonywane w imię idei egzotycznych, choć wpisujących się w jakiś ogólny nurt. Podobnie jak obecnie, owi sprawcy oprócz posiadania dużej zdolności niszczenia, nie będą w stanie, pozbawieni szerszej organizacji, nie będą w stanie przedstawić innej niż własna urojona wizja – alternatywy.
Paradoksalnie, oznacza to że terroryzm, który w XX wieku był istotnym czynnikiem, zmieniającym sytuację międzynarodową, być może, mimo że posługujący się nowoczesną techniką i na poziomie taktycznym niezwykle niebezpieczny, okaże się zjawiskiem strategicznie mniej niebezpiecznym, w długiej perspektywie niezdolnym do spowodowania trwałych zmian politycznych, ale wywołującym masowe reakcje, czy to paniki, czy irracjonalnej agresji, co może powodować dalsze, coraz mniej racjonalne akty przemocy i to po obydwu stronach konfliktu.
Czy oznacza to, że państwo wciąż zachowuje swoją dominującą pozycję na arenie politycznej? Niestety, państwo słabnie, stopniowo oddając innym podmiotom tradycyjne dla niego pola aktywności. W ta próźnię wchodzą rozmaici aktorzy, od grup przestępczych, przez organizacje pozarządowe, międzynarodowe, także korporacje i inne poza narodowe grupy. W państwach pozaeuropejskich takimi aktorami są często klany i plemiona.
Przyszły konflikt – podobnie jak już się toczące zaciera granice między wojną a pokojem, cywilami a wojskowymi, działaniem wewnątrz i na zewnątrz państwa. Będzie też zapewne sumą działań szeregu podmiotów, od supermocarstw po pojedyncze osoby, działające niemal na równorzednych poziomach.
Jakie to ma przełożenie na przyszłość sił specjalnych? W przyszłych konfliktach i kryzysach, potrzebne będą siły zdolne działać niekonwencjonalnie, zdolne do szybkiej adaptacji do środowiska, zdolne do działań jawnych i niejawnych, w czasie uważanym za pokój i i za wojnę. Będą potrzebne siły zdolne wykorzystywać najnowocześniejszą technikę – ale i niezależne od rozbudowanej infrastruktury. To oznacza coraz większe zapotrzebowanie na siły specjalne, w różnych i formach. Być może na jeszcze większą skalę w przyszłości wojsko będzie wykonywać zadania tradycyjnie postrzegane jako właściwe dla policji, a policja – te wojskowe, w tym zagraniczne. Być może z czasem część państw na jeszcze szerszą skalę niż dziś, będzie korzystać z usług prywatnych korporacji zbrojeniowych, choćby z powodu kosztów związanych z utrzymaniem sił specjalnych. Czy doczekamy czasów, w których tak jak teraz firmy ochroniarskie zapewniają usługę grup interwencyjnych czy konwojowych, podmioty prywatne zapewnią państwom usługę w postaci interwencji jednostki wyspecjalizowanej w ratowaniu zakładników? Niewykluczone. Jedno jest pewne – w przyszłości komandosi nie będą narzekać na brak zajęcia.