Brałem udział w czymś niezwykłym
Zdjęcie: Trec Nutrition
Rozmowa z Wojciechem „Zacharem” Zacharków – byłym żołnierzem Jednostki Wojskowej AGAT.
Zdjęcia: arch. własne Wojciecha Zacharków (Irak, Afganistan, Selekcja AGAT, szkolenia), Tomasz QNA Chochół photography (MURPH Challenge Finał, 16 batalion powietrznodesantowy), Prod. MAGIC Waszkiewicz - Foto: Emil Sobczak („Granice wytrzymałości Zachara”), AWL Wrocław (MURPH Challenge), Daniel Dmitriew (MURPH Challenge Lubliniec), Krzysztof Plażuk (Czad), Trec Nutrition (Trec Challenge)
Zobacz także
Tomasz Łukaszewski Nie widzę problemu
Rozmowa z Sebastianem Grzywaczem – ociemniałym mówcą motywacyjnym, fanem boksu, skoków spadochronowych i strzelectwa, prowadzącym szkolenia dla służb mundurowych i jednostek specjalnych. Rozmawiał: Tomasz...
Rozmowa z Sebastianem Grzywaczem – ociemniałym mówcą motywacyjnym, fanem boksu, skoków spadochronowych i strzelectwa, prowadzącym szkolenia dla służb mundurowych i jednostek specjalnych. Rozmawiał: Tomasz Łukaszewski Zdjęcia: arch. Sebastiana Grzywacza
Tomasz Łukaszewski Bezpieczeństwo nie jest drogie – jego brak kosztuje
Rozmowa z prof. dr. hab. Kubą Jałoszyńskim – ekspertem zajmującym się problematyką związaną z walką z zagrożeniami terrorystycznymi, organizacją i funkcjonowaniem jednostek kontrterrorystycznych. Byłym...
Rozmowa z prof. dr. hab. Kubą Jałoszyńskim – ekspertem zajmującym się problematyką związaną z walką z zagrożeniami terrorystycznymi, organizacją i funkcjonowaniem jednostek kontrterrorystycznych. Byłym funkcjonariuszem policji z 23-letnim stażem pracy w jednostce KT, dowódcą warszawskiego pododdziału KT, twórcą centralnego pododdziału kontrterrorystycznego - obecnie to CPKP „BOA”, nauczycielem akademickim w Akademii Policji w Szczytnie, członkiem Rady Naukowej Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium...
Krzysztof Mątecki Nic nie zastąpi przeżyć, jakie wyniosłem ze służby w JW GROM
Wywiad ze Zbigniewem Radeckim, weteranem Jednostki Wojskowej GROM z blisko dziesięcioletnim doświadczeniem bojowym w strefach działań wojennych, w tym w misjach w Afganistanie i Iraku. Rozmawiał: Krzysztof...
Wywiad ze Zbigniewem Radeckim, weteranem Jednostki Wojskowej GROM z blisko dziesięcioletnim doświadczeniem bojowym w strefach działań wojennych, w tym w misjach w Afganistanie i Iraku. Rozmawiał: Krzysztof Mątecki Zdjęcia: archiwum Zbigniewa Radeckiego
W tym roku Jednostka Wojskowa AGAT obchodzi 10-lecie sformowania. Byłeś w niej jednym z pierwszych żołnierzy. Jak wspominasz początki funkcjonowania Jednostki i jak odnalazłeś się w nowej roli?
Gdy podczas rozmów kadrowych, w których uczestniczył gen. Piotr Patalong, wtedy jeszcze dowódca Wojsk Specjalnych, dostałem od śp. płk. Sławomira Berdychowskiego propozycję utworzenia Grupy Szkolenia Bazowego, czyli m.in. prowadzenia selekcji i kursu bazowego, było to dla mnie ogromne zaskoczenie i przede wszystkim wielkie wyzwanie. Poczułem się dumny, ale zdawałem sobie sprawę z ogromnej odpowiedzialności i trudności tego przedsięwzięcia. W trakcie rozmowy z gen. Patalongiem i płk. Berdychowskim zapytałem się: „Dlaczego akurat ja?”. Odpowiedzieli, że na pewno sobie z tym poradzę, mając na uwadze moje kompetencje. Wychodząc z tej rozmowy, a był to prawdopodobnie maj 2011 r., nie docierało jeszcze do mnie, z czym to jest związane w kontekście organizacyjnym.
Pierwsza nasza selekcja została przeprowadzona we wrześniu 2011 r. i zorganizował ją w roli kierownika i instruktora osobiście płk. Berdychowski, a wzięli w niej udział dowódcy zespołów, instruktorzy pionu szkolenia, oficer S-3. Jedna osoba jej nie zaliczyła. W trakcie tej pierwszej selekcji odwiedził nas czwartego dnia gen. Patalong, dodając nam tym samym ogromnej motywacji i przypominając, że tworzymy w tym momencie legendę.
Ja osobiście poprowadziłem pierwsze selekcje już w październiku 2011 r. z instruktorami, którzy ukończyli tę pierwszą. Selekcje trwały od poniedziałku do soboty. W październiku przeprowadziłem ich cztery pod rząd. Spałem w 2-osobowym prywatnym namiocie (Marabut Baltoro) przez cały okres ich trwania i miałem wtedy ze sobą mojego psa Husky. I tak spędziłem z moimi instruktorami cały miesiąc w Bieszczadach. Dbałem o to, aby wykonywać te zadania rozsądnie, rzetelnie, profesjonalnie, ale przede wszystkim zgodnie z własnym sumieniem. Do dzisiaj dokładnie wspominam tamte wydarzenia, tak jakby one miały miejsce wczoraj, bałem się, żeby niczego nie spieprzyć. W końcu decydowałem o losie wielu żołnierzy, jak i o przyszłości naszej Jednostki, w kontekście osób, które miały w niej służyć. Selekcje prowadziłem w oparciu o Program Selekcji opracowany przez płk. Berdychowskiego, a także Jego osobiste porady i wskazówki. W końcu prowadził Selekcje w JW GROM i miał w tym obszarze ogromne doświadczenie.
Na pierwszych selekcjach mieliśmy od 50 do 70 kandydatów. Średnio pozytywnie kończyło ten etap około 30% z nich. Dodam, że uczestniczenie w tworzeniu nowej jednostki dla mnie było jak wyjazd na pierwszą zmianę misji. Byłem na czterech misjach zagranicznych, z czego dwie to były pierwsze zmiany, a te charakteryzują się zawsze tym, że są najgorsze pod względem logistycznym i operacyjnym. Współtworzenie jednostki, czyli organizacja selekcji i całej struktury Szkolenia Bazowego, to było dla mnie właśnie takie działanie jak na tych pierwszych zmianach, gdzie należało opracowywać nowe dokumentacje szkoleniowe, formować struktury grupy, uczyć się na błędach, prowadzić rekrutacje do tych struktur, opracowywać procedury itp.
Wiedzieliśmy, że to będzie coś wyjątkowego, elitarnego i unikatowego. Do dzisiaj udaje mi się utrzymać kontakt z większością kadry, z którą w tamtym trudnym okresie tworzyliśmy AGAT. Takie wspólne pokonywanie trudnych, ale ważnych momentów wiąże w pewien sposób ludzi na długo.
Podsumowując, to było dla mnie wielkie wyróżnienie, ale też poświęcenie, wyzwanie, obowiązek, odpowiedzialność i ogromna satysfakcja z dobrze wykonywanej roboty.
Co najbardziej zapisało się w twojej pamięci ze służby w JW AGAT?
Na pewno relacje międzyludzkie i atmosfera pracy, bo zawsze wychodziłem z założenia, że można wykonywać najtrudniejsze zadania w najgorszych warunkach pod warunkiem współpracy z ludźmi godnymi zaufania i dzięki dobrym relacjom. Zawsze starałem się wybierać do zadań takich instruktorów, z którymi mógłbym pojechać i na wojnę, i pójść na imprezę. Chyba każdy z nas zna takie osoby, z którymi by poszedł na imprezę, ale już niekoniecznie chciałby z nim pracować i odwrotnie. Nam udało się stworzyć taki team i przez kilka lat wspólnej służby tworzyliśmy właśnie taki klimat pracy.
Wspomniałeś o tym, że w czasie służby uczestniczyłeś w kilku misjach zagranicznych. Co z nich wyniosłeś?
Po odbytych misjach zauważyłem, że stałem się człowiekiem bardziej zdecydowanym, pewnym siebie, konkretnym w działaniu i podejmowaniu decyzji, co wymusiła na mnie przede wszystkim funkcja dowódcy polowego. Na wszystkich moich misjach pełniłem funkcje dowódcze, wykonując zadania bojowe w strefach działań wojennych. Wyniosłem na pewno to, że potrafiłem kontrolować emocje, patrzeć na życie z punktu widzenia możliwości jego utraty każdego dnia w różnych uwarunkowaniach.
Z mojej pierwszej zmiany misji w Iraku zapamiętałem niezwykle ciężkie warunki prowadzenia zadań operacyjnych. Nieznany teren, nikt nas nie wprowadził w strefę odpowiedzialności, brak informacji rozpoznawczych, sami musieliśmy ją rozpoznać, stworzyć własne procedury przy prawie zerowej logistyce. Wracaliśmy z patrolu do bazy i wchodziliśmy od razu w QRF.
W tamtym czasie (1. zmiana PKW IRAK) były informacje, że na terenie Iraku przebywali terroryści i najemnicy z Afganistanu, którzy go opuścili po interwencji USA po 11 września. Dlatego na pierwszych zmianach w Afganistanie był względny spokój, natomiast w Iraku zagrożenie było większe. Później, jak wyjechałem na siódmą zmianę do Afganistanu, to w Iraku zrobiło się spokojniej, ale w Afganistanie było niebezpieczniej.
Czytaj też: Ludzie pełni pasji i z wielką wyobraźnią >>>
Przeżyte doświadczenia nauczyły mnie na pewno perfekcyjnego planowania działań, umiejętności przewidywania ich skutków, wariantowania i dbałości o swoich żołnierzy. Ale też nauczyły mnie umiejętności dostosowywania się do nowych, trudnych warunków, elastyczności w funkcjonowaniu. To była po prostu twarda szkoła życia, tego nie nauczysz się w szkole oficerskiej, podczas ćwiczeń czy poligonów. Ta szkoła też weryfikowała i pokazywała, na co kogo naprawdę stać. Po tym doświadczeniu wiedziałem już, że ludzi tak naprawdę poznaje się w ekstremalnie ciężkich warunkach, a nie kiedy jest komfortowo.
Misje nauczyły mnie także kontrolować pozytywne i negatywne emocje. Będąc na misji udało mi się na tyle zapanować nad tymi emocjami, że nie wpływały na moje decyzje i nie powodowały problemów rozkazodawczych czy nawet w trakcie walki, a zdarzały się sytuacje podbramkowe.