60 lat JW4101
Jednostka Wojskowa Komandosów to najstarsza, nadal istniejąca jednostka specjalna Wojska Polskiego w 2021 roku obchodzi dwie wyjątkowe rocznice. O historii i zmianach zachodzących w Jednostce rozmawialiśmy z płk. Michałem Strzeleckim, dowódcą JWK. Fot. arch. JWK (Daniel Dmitriew)
Jednostka Wojskowa Komandosów to najstarsza, nadal istniejąca jednostka specjalna Wojska Polskiego, która w tym roku obchodzi dwie wyjątkowe rocznice. O historii i zmianach zachodzących w Jednostce rozmawialiśmy z płk. Michałem Strzeleckim, dowódcą JWK.
Zdjęcia: arch. JWK (Daniel Dmitriew)
Zobacz także
Redakcja news Pierwsza w Polsce konferencja byłych i czynnych żołnierzy Wojsk Specjalnych – „GROM-VETERANS”
W dniach 24-25 września 2024 roku w Zakopanem odbyła się pierwsza w Polsce konferencja „GROM-Veterans”, poświęcona zagadnieniom związanym z życiem i adaptacją byłych żołnierzy Wojsk Specjalnych po zakończeniu...
W dniach 24-25 września 2024 roku w Zakopanem odbyła się pierwsza w Polsce konferencja „GROM-Veterans”, poświęcona zagadnieniom związanym z życiem i adaptacją byłych żołnierzy Wojsk Specjalnych po zakończeniu służby. Wydarzenie zorganizowane przez Fundację REkonwersja SOF, pod przewodnictwem Mariusza „Mańka” Urbaniaka, byłego operatora JW GROM, zgromadziło zarówno czynnych operatorów, jak i weteranów SOF oraz ekspertów z dziedzin biznesu, sportu, prawa i medycyny. Konferencja miała na celu poruszenie...
Krzysztof Mątecki K9 KT
Psy bojowe wykorzystywane są obecnie przez najlepsze jednostki specjalne i kontrterrorystyczne na świecie. Te doskonale wyszkolone, bezkompromisowe zwierzęta stanowią znakomite uzupełnienie grup szturmowych,...
Psy bojowe wykorzystywane są obecnie przez najlepsze jednostki specjalne i kontrterrorystyczne na świecie. Te doskonale wyszkolone, bezkompromisowe zwierzęta stanowią znakomite uzupełnienie grup szturmowych, niejednokrotnie przejmując na siebie główne niebezpieczeństwa zagrażające życiu lub zdrowiu ludzi. Ich ogromną wartość dla kolegów z zespołów bojowych w pełni oddaje motto: „Pies bojowy nie nienawidzi celu przed sobą, on kocha ludzi, którzy są za nim”.
Tomasz Łukaszewski Jesteśmy przygotowani na każde zagrożenie
Rozmowa z insp. Łukaszem Pikułą, Dowódcą Centralnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji „BOA”.
Rozmowa z insp. Łukaszem Pikułą, Dowódcą Centralnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji „BOA”.
W tym roku Jednostka Wojskowa Komandosów obchodzi dwie wyjątkowe rocznice…
– Tak, to prawda. Pierwsza wynika z faktu sformowania 60 lat temu 26. Batalionu Rozpoznawczego. Druga dotyczy przeprowadzonego 10 lat temu przeformowania 1. Pułku Specjalnego Komandosów w Jednostkę Wojskową Komandosów. Nasza Jednostka jest najstarszą, nadal istniejącą jednostką specjalną Wojska Polskiego. Oczywiście w okresie powojennym, przed powstaniem 26. Batalionu Rozpoznawczego, istniały inne jednostki specjalne, które z różnych przyczyn zostały rozformowane lub przeformowane w zupełnie inne struktury. Natomiast między obecną Jednostką Wojskową Komandosów i 26. Batalionem Rozpoznawczym, a nawet kompanią rozpoznawczą ówczesnej 6. Dywizji Powietrzno-Desantowej, na bazie której został on sformowany, jest ciągłość funkcjonowania.
Jednostka Wojskowa Komandosów to nie tylko najstarsza jednostka specjalna Wojska Polskiego, ale także jednostka, która może poszczycić się dziedziczeniem licznych tradycji innych formacji z czasów II wojny światowej. Jakie rodzi to zobowiązania dla Jednostki?
– Dzięki dziedzictwu tradycji wielu jednostek, mamy kontakt z szerokim środowiskiem ich weteranów. Kombatantów II wojny światowej jest pośród nas coraz mniej i coraz rzadziej pojawiają się też w Lublińcu. Wcześniej regularnie zapraszaliśmy na organizowane przez nas uroczystości wszystkich, którzy chcieli do nas zawitać. Dziś, mając na uwadze ich stan zdrowia i kondycję, jest to coraz trudniejsze i obecnie organizujemy uroczystości dla weteranów głównie w Warszawie, bo tam przede wszystkim skupia się środowisko byłych żołnierzy batalionów Kierownictwa Dywersji Armii Krajowej: Zośka, Parasol i Miotła. Kontakt z weteranami pomaga nam budować tożsamość JWK, zwłaszcza wśród najmłodszych żołnierzy naszej Jednostki.
Jakie zmiany w funkcjonowaniu Jednostki zachodziły przez ostatnie lata?
– Krokami milowymi najnowszej historii jednostki było przeniesienie 1. batalionu szturmowego z Dziwnowa do Lublińca w 1986 roku oraz przeformowanie go w 1993 roku w 1. Pułk Specjalny, który w 1995 roku wyróżniony został nazwą „Komandosów”.
W 2001 roku rozpoczął się proces zmian w wielu aspektach funkcjonowania Jednostki; wprowadzono selekcyjny nabór kandydatów do zawodowych pododdziałów bojowych, które rok później uzawodowiono całkowicie, pozostawiając jeden z batalionów specjalnych do rozwinięcia poprzez mobilizację rezerwistów. Selekcją objęto nie tylko nowych kandydatów, ale również tych spośród żołnierzy zawodowych ówczesnego 1PSK, którzy chcieli nadal służyć w pododdziałach bojowych.
W 2004 roku (od 1 lipca – przyp. red.), poprzez połączenie sztabów istniejących batalionów specjalnych oraz zawodowych kompanii zaimplementowano w Jednostce strukturę zespołów bojowych. Wiązało się to z uzawodowieniem całej Jednostki; do końca tego roku nie było w niej już żadnego żołnierza służby zasadniczej.
W tym czasie, w celu koordynacji rozwoju Wojsk Specjalnych państw NATO, powołano Centrum Koordynacyjne Operacji Specjalnych NATO (NSCC – NATO Special Operations Coordination Center), przeformowane później w Dowództwo Operacji Specjalnych NATO (NSHQ – NATO Special Operations Headquarters).
1PSK w swoim rozwoju korzystał z rozwiązań wypracowanych w NSCC/NSHQ, a przyjęta struktura oparta na zespołach bojowych pozwalała na ich podstawie formować podstawowe moduły bojowe operacji specjalnych, opracowane w NATO-wskim dowództwie: Zadaniowe Zespoły Bojowe (SOTG – Special Oprations Task Group). Drugą oś rozwoju Jednostki stanowiło nasze zaangażowanie w misje zagraniczne.
Jesienią 2001 roku po raz pierwszy w historii Jednostki wysłaliśmy na misję zwarty pododdział, sformowany w oparciu o naszych żołnierzy; wcześniej pojedynczy żołnierze 1PSK uczestniczyli w misjach pokojowych ONZ w ramach zbiorczych pododdziałów tworzonych na potrzeby poszczególnych misji. Była to misja w Macedonii, gdzie nasz kilkudziesięcioosobowy pododdział stanowił samodzielny Polski Kontyngent Wojskowy.
Wkrótce otworzyły się dla nas nowe kierunki, pododdziały wystawiane przez naszą Jednostkę weszły w skład PKW Afganistan i Irak, a nawet Czad czy Pakistan.
W Afganistanie, z krótką przerwą, jesteśmy do tej pory, jednak w świetle niedawno podjętych decyzji, nasze zaangażowanie w tym kraju właśnie dobiega końca.
Czym różni się JWK od innych jednostek specjalnych Wojska Polskiego?
– Każda jednostka Wojsk Specjalnych, pomimo wielu podobieństw, ma swoją specyfikę w zakresie struktury, systemu szkolenia, naboru, wyposażenia i innych aspektów. Jednocześnie wszystkie jednostki Wojsk Specjalnych utrzymują nakazany poziom zdolności do realizacji podstawowego kanonu operacji specjalnych, czyli rozpoznania specjalnego, akcji bezpośrednich i wsparcia militarnego.
Gdybym miał wskazać zadania, w których specjalizuje się JWK, to niewątpliwie należy do nich wsparcie militarne, czyli szkolenie zagranicznych pododdziałów partnerskich. W celu podnoszenia zdolności do realizacji tego typu operacji chętnie angażujemy się w udzielanie pomocy szkoleniowej jednostkom Wojska Polskiego i Policji, które się o tę pomoc zwrócą.
Innym aspektem specyfiki JWK są rozwijane we współpracy z Siłami Specjalnymi Wojsk Lądowych USA nowe zdolności, częściowo zbieżne z misją wsparcia militarnego, dedykowane do wykorzystania w ramach operacji obronnej naszego kraju.
Poza wymienioną rolą instruktorską, charakterystyczne dla JWK jest także utrzymywanie szerokich partnerskich kontaktów z jednostkami w kraju i za granicą: współpracujemy stale z 1. Batalionem 10. Grupy Sił Specjalnych US Army, 2. Batalionem Jegrów z Kowna oraz słowackim 5. Pułkiem Specjalnym z Żyliny. Mamy również stałe kontakty szkoleniowe z jednostkami konterrorystycznymi polskiej Policji, przede wszystkim SPKP Katowice, Opole i Wrocław oraz CPKP BOA. Dodatkowo wciąż pojawiają się nowi partnerzy i ta współpraca – zarówno krajowa, jak i zagraniczna – coraz bardziej się rozwija.
Czytaj też: GROM inspiruje do tworzenia i działania >>>
Inną cechą charakteryzującą JWK jest rola podoficerów; w Jednostce stanowią oni znacznie powyżej połowę żołnierzy; w zespołach bojowych odsetek ten jest jeszcze większy, a w pododdziałach stricte bojowych: grupach specjalnych i wsparcia jest ich ponad 90%.
W celu optymalnego wykorzystania potencjału korpusu podoficerów w JWK utworzyliśmy w zespołach bojowych stanowiska odpowiadające funkcji Starszego Podoficera Dowództwa. Podlegają oni bezpośrednio pod dowódcę zespołu i pełnią funkcję jego doradcy, dzieląc się swoim ogromnym doświadczeniem oraz pomagając właściwie wykorzystać i rozwijać potencjał szeregowych i podoficerów w pododdziale.
Pan związał prawie całą swoją karierę wojskową z Jednostką Wojskową Komandosów. Jak trafił Pan do jednostki i co spowodowało, że to właśnie JWK okazała się tą jedyną?
– Dołączyłem do Jednostki w momencie, w którym rozpoczął się proces jej przeformowania ze starej formuły na nową.
Gdy kończyłem Szkołę Oficerską (Wyższa Szkoła Oficerska im. T. Kościuszki we Wrocławiu – przyp. red.), proces naboru do 1PSK nie był jeszcze prowadzony drogą selekcji. Trafiłem na pododdział złożony z żołnierzy służby zasadniczej, kilka dni po zakończeniu pierwszej w historii Jednostki selekcji do zawodowych pododdziałów bojowych. Wkrótce rozpoczął się cykl kolejnych edycji selekcji, do której również przystąpiłem i ukończyłem ją z powodzeniem, aby utrzymać prawo do służby w kompanii specjalnej i docelowo trafić na tzw. „kadrówkę”, czyli pododdział zawodowy. W efekcie rok po rozpoczęciu służby w 1PSK objąłem obowiązki dowódcy Zespołu Grup Specjalnych w kompanii specjalnej płetwonurków.
Co mną kierowało, służąc w Jednostce?
Przede wszystkim możliwość uczestnictwa w rozwijaniu jej zdolności oraz budowania nowych, przekształcania jej w kierunku, aby jak najlepiej przygotować podległych mi żołnierzy do wyzwań, które może nam przynieść współczesne pole walki. Awansując w stopniu oraz na kolejne, wyższe stanowiska, miałem coraz większy wpływ na podległe mi pododdziały.
Zaczynając od etatu dowódcy grupy specjalnej, poprzez różne stanowiska w zespołach bojowych oraz pionie szkolenia, doszedłem do stanowiska dowódcy Jednostki Wojskowej Komandosów i mogłem krok po kroku uczestniczyć w procesie jej rozwoju.
Możliwość wzięcia udziału w budowaniu przyszłości JWK była głównym czynnikiem, który mnie motywował. Możliwość, która, nie będę ukrywał, daje ogromną satysfakcję. Widzieć efekty tego, co się robi na przestrzeni lat, kiedy procesy zainicjowane przez moich poprzedników i rozwijane wysiłkiem wielu ludzi zdeterminowanych, by je wspierać, dają pozytywne efekty po latach.
Czy misje zagraniczne, o których Pan Pułkownik wcześniej wspominał, takie jak Irak i Afganistan, w których żołnierze Jednostki Wojskowej Komandosów wzięli udział, przyczyniły się do rozwoju jednostki?
– Na zaangażowanie Jednostki Wojskowej Komandosów, a wcześniej 1. Pułku Specjalnego Komandosów, w misjach zagranicznych trzeba spojrzeć właśnie przez pryzmat rozwoju Jednostki. Zaczęliśmy od zadań nieco mniej wymagających i skomplikowanych. Następnie przyszedł początek naszego zaangażowania w Afganistanie, czyli zadania związane przede wszystkim z ochroną bezpośrednią innych elementów PKW oraz Irak, gdzie nasze dotychczasowe taktyki, techniki i procedury zostały zweryfikowane w warunkach bojowych i musieliśmy błyskawicznie adaptować się do panujących warunków. W Iraku nawiązaliśmy partnerską współpracę z siłami specjalnymi US Army oraz rozpoczęliśmy służbę w charakterze mentorów pododdziałów lokalnych sił specjalnych, które zostały nam przydzielone.
Irak i „wczesny Afganistan” to okres budowania naszych zdolności, tworzenia procedur, kształtowania rozwiązań, które musieliśmy wypracować. Następnie przyszedł czas naszego zaangażowania w misję ISAF jako samodzielnego Task Force-50 i podległość pod Dowództwo Operacji Specjalnych tej misji. Był to okres największej dynamiki w historii zaangażowania pododdziałów wydzielanych z JWK w działania bojowe, tempo operacji było największe. Później nastąpiło płynne przejście do misji RSM, która była dla nas krokiem do przodu, ze względu na fakt, że zmienił się szczebel jednostki, z którą współpracowaliśmy.
W czasach misji ISAF partnerowaliśmy policyjnym jednostkom specjalnym poziomu prowincji, w ramach misji RSM rozpoczęliśmy współpracę z jednostką kontrterrorystyczną afgańskiej policji szczebla narodowego. Zmienił się charakter misji Polskiego Kontyngentu Wojskowego, który był odpowiedzialny za mentorowanie sztabów i dowództw oraz szkolenie w centrach szkolenia. Wojska Specjalne NATO otrzymały jednak zadanie wsparcia partnerowanych jednostek specjalnych afgańskiej armii i policji również podczas prowadzonych przez nich operacji; dzięki temu operatorzy JWK zachowali możliwość zdobycia doświadczenia bojowego podczas walk z przeciwnikiem, do których dochodziło podczas działań wykonywanych wspólnie z afgańskimi partnerami.
Co Pan Pułkownik, jako uczestnik tych misji, wyniósł z nich dla siebie?
– Moje zaangażowanie w misje zagraniczne rozpoczęło się niemal 15 lat temu w Iraku. Na pierwszą wyjechałem jako dowódca sekcji; był to czas, gdy pododdział 1PSK uległ znacznej redukcji, co było związane ze zmianą formuły misji.
Sytuacja uległa zmianie pod koniec istnienia PKW Irak; terroryści urośli w siłę, Polski Kontyngent musiał stawić czoła nowym wyzwaniom. Odpowiedzią było m.in. utworzenie w strukturze PKW niewielkiego pododdziału opartego na wdrożonej już w 1PSK formule Zadaniowego Zespołu Bojowego. W ostatniej zmianie PKW Irak dowodziłem Zadaniową Grupą Specjalną, wchodzącą w skład tego zespołu.
W Iraku rozwój naszej Jednostki nabrał nowej dynamiki, uczyliśmy się błyskawicznie, nieraz na własnych błędach, nabieraliśmy doświadczenia, ale także zdobywaliśmy przyjaciół w świecie Wojsk Specjalnych NATO.
Wyzwaniem dla operatorów 1PSK w Iraku był fakt, iż nie podlegaliśmy w tym czasie pod struktury koalicyjnego Dowództwa Operacji Specjalnych; nasze zadania, skala zaangażowania w działania kinetyczne, były uzależnione od decyzji dowódcy PKW.
Później była VIII zmiana kontyngentu w Afganistanie – to była druga zmiana Task Force-50 i chyba najbardziej intensywny okres, jeżeli chodzi o misje poza granicami kraju, w czasie mojej służby; ponownie dowodziłem Zadaniową Grupą Specjalną.
Czytaj też: Morska ochrona statków - robota dla komandosa >>>
Następnie była misja RSM, w której wziąłem udział jako dowódca Zadaniowego Zespołu Bojowego i musiałem przestawić się na zupełnie inną perspektywę; nie dowodziłem już operacją w polu, lecz musiałem nauczyć się kontrolować ją z perspektywy ekranu monitora, na który rzucany był obraz ze środków rozpoznawczych. To było zupełnie nowe doświadczenie i umiejętność.
Dla mnie udział w misjach zagranicznych to ogromny rozwój i zdobyte na kolejnych szczeblach dowodzenia doświadczenie w dowodzeniu.
Kto może zostać żołnierzem Jednostki Wojskowej Komandosów?
– Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba najpierw wyjaśnić, kim są żołnierze naszej Jednostki. Dzielą się na dwie zasadnicze grupy: operatorów grup specjalnych i grup wsparcia zespołów bojowych oraz wszystkich pozostałych, odpowiedzialnych za szeroko pojęte zabezpieczenie. Wielu pośród tych drugich rozpoczęło służbę jako operatorzy; na części stanowisk w zespołach bojowych, pionie szkolenia i sztabie jest to wręcz wymagane. Pozostali, m.in. specjaliści w zakresie logistyki, łączności, medycyny, pracy sztabowej rekrutowani są drogą kwalifikacji, znacznie mniej rygorystycznej niż proces selekcji operatorów grup specjalnych i grup wsparcia.
Kandydatów na operatorów czekają zdecydowanie bardziej wygórowane wymagania, realizowane w ramach procesu selekcji, których zwieńczeniem jest tzw. „gra terenowa”. Stanowiska operatorów grup specjalnych i grup wsparcia zespołów bojowych JWK przeznaczone są przede wszystkim dla podoficerów oraz w niewielkiej liczbie (około 8%) dla oficerów, przy czym dla oficerów przeznaczone są tylko i wyłącznie etaty dowódców grup.
Ze względu na specyfikę realizowanych zadań, wśród operatorów JWK nie ma szeregowych; każdy operator musi być przygotowany do pełnienia funkcji instruktora, mentora dowódcy partnerskich jednostek różnych szczebli, a jeżeli zajdzie taka potrzeba, przejęcia dowodzenia pododdziałem złożonym z sił lokalnych, stąd konieczność co najmniej podoficerskich szlifów.
Nie oznacza to jednak, że nie poszukujemy kandydatów na operatorów pośród szeregowych żołnierzy Wojska Polskiego; wręcz przeciwnie, stanowią oni w tej chwili większość uczestników procesu selekcji do JWK.
Żołnierzom korpusu szeregowych, którzy chcą się rozwijać, szukają nowych wyzwań, czują, że stać ich na więcej, niż wymaga od nich obecnie zajmowane stanowisko, lub po prostu nie widzą szansy rozwoju w jednostce, w której obecnie służą, proponuję przystąpienie do procesu selekcji do JWK. Kandydatów, którzy go ukończą, wyznaczamy na stanowiska zabezpieczające w JWK i kierujemy na najbliższy roczny Kurs Szkolenia Bazowego, którego ukończenie wymagane jest do objęcia stanowiska w grupie specjalnej lub grupie wsparcia zespołu bojowego. Szeregowi, którzy go ukończą, kierowani są na specjalny dla nich, skrócony kurs podoficerski, po którego ukończeniu, wraz z objęciem stanowiska operatora, mianowani są na stopień kaprala.
To rozsądna propozycja dla ambitnych szeregowych, którzy nie mogą przebić się w aktualnym miejscu służby. W JWK ich los jest w ich własnych rękach; wymagania są wysokie, ale droga rozwoju klarowna. „Bazówka” realizowana jest każdego roku i każdego roku grono operatorów JWK zasila kolejna grupa nowo mianowanych podoficerów młodszych. Te same zasady dotyczą żołnierzy rezerwy, których po ukończeniu selekcji powołujemy do zawodowej służby wojskowej.
Przez minione lata zmieniała się nie tylko Jednostka, ale także sposób przeprowadzenia Selekcji, której pomyślne zakończenie otwiera drzwi do służby w pododdziałach bojowych JWK. Co się zmieniło?
– W lipcu 2021 roku obchodzić będziemy dwudziestą rocznicę pierwszej Selekcji do pododdziałów bojowych naszej Jednostki.
Oczywiście, Jednostka Wojskowa Komandosów nie była pierwszą jednostką specjalną Wojska Polskiego, która zaczęła rekrutować kandydatów na operatorów w ten sposób. Pomysł też nie urodził się w Polsce. Jest to sprawdzona formuła, która w jednostkach specjalnych funkcjonuje od co najmniej kilku dekad.
Formuła Selekcji podlega nieustannej ewolucji; analizujemy elementy tego procesu i wprowadzamy zmiany, by w efekcie pozyskać jeszcze lepszych kandydatów.
Najważniejszą zmianą, jaka nastąpiła przez te wszystkie lata, jest to, że obecnie znacznie większy nacisk kładziemy na ocenę umiejętności pracy w grupie potencjalnych kandydatów, co w czasie tradycyjnej formuły pięciu dni marszu w górach nie zawsze było możliwe. Pomimo faktu, że w trakcie Selekcji zawsze prowadzone były różnego typu testy sprawdzające umiejętność pracy w grupie, to w praktyce okazało się, że było to niewystarczające. Dlatego jej formuła się zmieniła.
Obecnie końcowy etap procesu Selekcji, czyli gra terenowa, podzielony został na dwie fazy: indywidualną i grupową. Faza indywidualna realizowana jest tak, jak do tej pory w górach, na dystansach trochę dłuższych niż dotychczas, tak aby te dni odpowiednio wykorzystać.
Po fazie indywidualnej kandydaci zmieniają lokalizację i rozpoczyna się faza grupowa, która ma charakter bardziej wojskowy, podczas której kandydaci występują w mundurach i z atrapami broni. Wykonywanych jest szereg testów sprawdzających realizowanych w małych pododdziałach, do których kandydaci są przydzieleni. Ma to określić ich umiejętność pracy w niewielkich grupach na skrajnym zmęczeniu po kilku dniach fazy indywidualnej.
W mojej ocenie ta duża, zasadnicza zmiana pozwoliła nam przede wszystkim lepiej ocenić kandydatów pod kątem umiejętności pracy w grupie, a z drugiej strony, lepiej ich poznać, dlatego, że do fazy grupowej jesteśmy w stanie zaangażować więcej personelu i więcej operatorów zespołów bojowych. Dzięki temu mamy szansę przyjrzeć się tym ludziom w większym stopniu, niż było to możliwe w poprzedniej formule. Efekt jest taki, że ci kandydaci, którzy ukończą cały proces, są nam już bardzo dobrze znani i nie ma możliwości, by ktoś, kto po zakończeniu Selekcji dołącza do pododdziału bojowego, pozostał anonimowy. Zawsze w zespole znajdzie się ktoś, kto pamięta go z Selekcji, przyjrzał się jego postawie i zachowaniu, co ułatwi w przyszłości pracę z tymi ludźmi.
Obecnie do JWK można dostać się także bezpośrednio z cywila. Czy ten pomysł się sprawdza?
– Ta formuła nie jest tak odległa od tego, co było wcześniej.
Co do zasady kandydat do Jednostki musiał być żołnierzem, czyli przejść przeszkolenie wojskowe, ewentualnie w innej służbie mundurowej, ale nadal nie była wymagana służba zawodowa.
Jeżeli ktoś przeszedł jakiekolwiek przeszkolenie na poziomie rezerwy czy służby przygotowawczej w ramach Narodowych Sił Rezerwowych, czy też przeszkolenie studentów na potrzeby rezerwy Wojska Polskiego, było to wystarczające.
W tej chwili pojawiła się możliwość udziału w selekcji 100% cywilów, ludzi, którzy nigdy nie mieli do czynienia z wojskiem. Z jednej strony, jest to słuszny kierunek, który umożliwia nam rekrutację w szerszym środowisku.
Trzeba mieć jednak świadomość, że osobom całkowicie spoza środowiska wojskowego znacznie trudniej przygotować się do procesu selekcji, zrozumieć jego specyfikę i wymagania – efekty tego widać już od pierwszych etapów. Mimo wszystko nabór ze środowiska cywilnego jest dla nas szansą na z jednej strony rozszerzenie bazy rekrutacyjnej, z drugiej – na odmłodzenie Jednostki. Stąd wziął się m.in. pomysł na otwarcie się na cywilów.
W naszej Jednostce ta formuła dopiero się rozpoczyna. Jakie będą tego efekty, ocenimy po czasie. Namiastką tego typu rozwiązania był kurs JATA, realizowany wcześniej w Ośrodku Szkolenia naszej Jednostki, a w chwili obecnej przekazany został do Centrum Szkolenia Wojsk Specjalnych.
Wiele jednostek działających w strukturach DKWS zgłasza problem z naborem kandydatów do udziału w Selekcji, a ci, którzy się zgłaszają, są dużo słabsi fizycznie i gorzej przygotowani do służby, niż to było jeszcze kilka lat temu. Czy ten problem dotyka również JWK?
– Problem ten nie dotyczy tylko jednostek specjalnych, ale całego Wojska Polskiego oraz innych służb mundurowych. Zmienia się społeczeństwo i coraz mniej ludzi odczuwa potrzebę poświęcenia się dla Ojczyzny poprzez niełatwą służbę. Efekt jest taki, że z chwilą gdy od ponad dekady nie ma obowiązkowej służby wojskowej, która niegdyś stanowiła swego rodzaju „rytuał przejścia” i okres próbny dla młodych ludzi, którzy rozważali pomysł związania się z mundurem na stałe, kandydatów do zawodowej służby jest mniej.
Kiedyś nie była zaskoczeniem sytuacja, gdy grupa ponad 100 kandydatów rozpoczynała grę terenową w górach. Dzisiaj ich liczba jest zwykle znacznie niższa, ale daje się odczuć, że ci, którzy dotarli do tego etapu, są lepiej przygotowani sprzętowo, fizycznie i psychicznie. To po nich widać. Kiedyś było ich bardzo wielu na rozpoczęciu gry terenowej, ale liczba ta szybko spadała. Teraz jest nieco inaczej, zdawalność jest trochę większa, ponieważ kandydaci są bardziej świadomi wyzwań, które ich czekają, większość z nich wkłada ogromny wysiłek w przygotowania. Muszę jednak powiedzieć, że kandydatów, zwłaszcza dobrych, nigdy nie będzie zbyt wielu, chciałoby się, aby było ich więcej.
Czytaj też: Bez taryfy ulgowej >>>
W jaki sposób zatem można ich pozyskać?
– Przede wszystkim trzeba przebić się z informacją o naborze do potencjalnych kandydatów. Zdarzają się sytuacje, że Jednostka nie jest znana w niektórych środowiskach i ludzie nie do końca kojarzą możliwość służby w Jednostce Wojskowej Komandosów z możliwością własnego rozwoju. Trzeba docierać do jak najszerszego grona, aby zapoznać je z tą formułą. Jeżeli ludzie ocenią, że służba w Lublińcu jest dla nich atrakcyjną propozycją, być może podejmą wyzwanie.
Dowództwo Komponentu Wojsk Specjalnych uruchomiło w 2020 roku program powrotu do służby dla byłych żołnierzy Wojsk Specjalnych, którzy odeszli ze służby. Jak dużo żołnierzy zdecydowało się na powrót do Jednostki Wojskowej Komandosów?
– Proces naboru żołnierzy rezerwy, którzy kiedyś rozstali się z mundurem, a teraz do niego wracają, funkcjonował od wielu lat. Obecnie, z inicjatywy Dowódcy KWS, położono większy nacisk na komunikację z kandydatami z tego środowiska, tak aby dotrzeć do szerszej grupy takich żołnierzy i zmotywować ich do powrotu.
Do JWK także wracają nasi byli żołnierze, po dłuższej lub krótszej przerwie w służbie; nie jest to jednak zasadnicze źródło naboru. Oczywiście zachęcamy do powrotu, ponieważ żołnierze rezerwy, którzy służyli w JWK w czasach naszego największego zaangażowania w misje zagraniczne, zwłaszcza ISAF, przynoszą ze sobą ogromne doświadczenie, które trudno zdobyć dziś, gdy tempo operacyjne Jednostki jest zdecydowanie niższe.
Czy obecnie jest duża migracja żołnierzy z Jednostki Wojskowej Komandosów do innych jednostek Komponentu Wojsk Specjalnych?
– Nie. W tej chwili wymiana odbywa się w niewielkiej skali, pojedynczych osób.
Z drugiej strony, także do nas przychodzą żołnierze z innych jednostek Wojsk Specjalnych. Wynika to w mojej ocenie z tego, że każda jednostka ma swoją specyfikę i ktoś, kto znajdzie w niej swoje miejsce, okrzepnie, zwykle nie czuje potrzeby zmiany tego środowiska, a transfer następuje głównie wówczas, gdy żołnierz jednostki Wojsk Specjalnych oceni, że aktualne miejsce służby nie do końca odpowiada jego predyspozycjom.
W ubiegłym roku zintensyfikowany został za to proces przepływu kadry z naszej Jednostki do Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych oraz do nowo formowanego Centrum Szkolenia Wojsk Specjalnych. W mojej ocenie jest to słuszne rozwiązanie, aby maksymalnie nasycić Dowództwo KWS i CSzWS żołnierzami, którzy zdobyli doświadczenie w jednostkach Wojsk Specjalnych. Dodatkowo część naszych żołnierzy, którzy zasilą DKWS oraz CSzWS, w przyszłości jest planowana do objęcia kolejnych, wyższych stanowisk w JWK. Przyniesie to korzystne efekty zarówno dla Dowództwa i Centrum, jak i Jednostki.
Wspomniane przez Pana Pułkownika jednostki, to nie jedyne formacje, gdzie realizują się byli żołnierze JWK. Dużo doświadczonych specjalsów po Lublińcu pomogło budować Wojska Obrony Terytorialnej. Czy to dobry kierunek?
– Wojska Obrony Terytorialnej zostały sformowane przez byłego dowódcę naszej jednostki (gen. dyw. Wiesława Kukułę – przyp. red.). Spora część kadry jednostki odeszła do najmłodszego Rodzaju Sił Zbrojnych wraz z nim i nadal zdarzają się przypadki, gdy ktoś znajduje dalszą swoją ścieżkę rozwoju w Dowództwie WOT czy strukturach innego Rodzaju Sił Zbrojnych. Na pewno ma to sens z punktu widzenia doświadczenia, jakie nasi byli żołnierze wnoszą do tych struktur. Łatwiej jest nam współpracować w zakresie zadań, które w pewnych obszarach są zbieżne. Z drugiej strony, słuszną decyzją było stworzenie ścieżki rozwoju dla naszych żołnierzy w DKWS i Centrum Szkolenia Wojsk Specjalnych, bo tam ci ludzie w mojej ocenie potrzebni są bardziej.
Mimo wszystko to, że tak potężna grupa żołnierzy Wojsk Specjalnych zasiliła w etapie formowania WOT, na pewno miało pozytywny wpływ na rozwój tego najmłodszego Rodzaju Sił Zbrojnych. Dodatkowo jest to korzystne również dla JWK, ponieważ współpracujemy z WOT na co dzień w wielu obszarach. Na przykład lokalnie współpracujemy z 13. Śląską Brygadą Obrony Terytorialnej dowodzoną przez oficera, który wywodzi się z naszej Jednostki (płk. Tomasza Białasa – przyp. red.), na wielu innych stanowiskach również nie brakuje naszych przyjaciół czy absolwentów. Mamy z nimi kontakt, dzięki czemu łatwiej jest nam realizować niektóre zadania szkoleniowe.
Jak wygląda szkolenie w JWK? Na co obecnie Jednostka kładzie największy nacisk?
– Obecnie podstawowe wyzwanie to przekierowanie wysiłku szkoleniowego ze zorientowania na przygotowania do misji poza granicami kraju, które w ostatnich dwóch dekadach dominowało, na zadania związane z obroną terytorium kraju.
Specyfiką naszej jednostki jest również duży nacisk na indywidualne szkolenie specjalistyczne operatorów według specjalności w sekcji działań specjalnych. Przez lata wysoki poziom wyszkolenia specjalistycznego naszych żołnierzy, zwłaszcza radiotelegrafistów, był wręcz wizytówką naszej Jednostki. Jednak w czasie naszego największego zaangażowania w misje poza granicami kraju, gdy bardziej liczyły się ogólne umiejętności, związane przede wszystkim z realizacją akcji bezpośrednich, zdolności ta zostały nieco zaniedbane. Dlatego w ciągu ostatnich kilku lat dokonaliśmy zwrotu i powróciliśmy do skutecznych i słusznych rozwiązań, które były stosowane kiedyś.
Co ciekawe, w tym działaniu znaleźliśmy wsparcie w partnerach z Sił Specjalnych US Army, którzy również kładą bardzo duży nacisk na wyszkolenie specjalistyczne operatorów, a jak się okazało, wykorzystują oni te same specjalności na najniższym szczeblu. Poza stanowiskami dowódców i zastępców dowódców chodzi o cztery „kanoniczne” specjalności: operator radiotelegrafista, operator ratownik, operator miner i operator uzbrojenia. Zwłaszcza ta ostatnia jest specyficzna dla JWK. Niektórzy mylą tę funkcję po prostu z celowniczym karabinu maszynowego, co nie jest zasadne. Ci żołnierze oprócz tego, że mają na uzbrojeniu m.in. karabin maszynowy, są ekspertami w posługiwaniu się każdym systemem uzbrojenia znajdującym się w naszej Jednostce, a nawet wielu typach uzbrojenia, którego nie ma u nas, a jest używane przez naszych potencjalnych partnerów.
Każdy z operatorów jest przygotowany z jednej strony do wykorzystania swoich unikalnych umiejętności w działaniach sekcji lub grupy, w której służy, z drugiej, do pełnienia funkcji instruktora w swojej specjalności na potrzeby pododdziałów partnerskich i chociażby z tej przyczyny ich stanowiska muszą być zaszeregowane do stopnia co najmniej podoficerskiego. To jest w mojej ocenie coś, co nas wyróżnia.
Poziom szkolenia specjalistycznego, indywidualnego jest naprawdę wysoki, a robimy wiele, aby był jeszcze wyższy. Dodatkowo zwracamy uwagę na kwestię zdobywania uprawnień, które dają szersze możliwości. Na przykład tak długo, jak dobrze wyszkolony ratownik pola walki nie ukończy studiów licencjackich z ratownictwa medycznego, jego możliwości są ograniczone. W tym kierunku zmierzamy i dotyczy to tak naprawdę każdej specjalności. Na przykład radiotelegrafiście, aby być dobrym w swojej specjalności, przydatne jest wykształcenie informatyczne.
W dzisiejszych czasach nie wszystkiego można nauczyć od podstaw. Operator miner, operator uzbrojenia to specjalności, w których wyszkolić można praktycznie każdego dobrego żołnierza, ale również tutaj ludzie, którzy mają umiejętności związane z posługiwaniem się techniką i narzędziami, sprawdzają się lepiej. Patrząc na to przez pryzmat osobistego rozwoju, warto, aby potencjalny kandydat, myśląc o swojej przyszłości w Jednostce, zastanowił się, w jakiej specjalności chciałby służyć. W jedną z tych czterech „kanonicznych” specjalności będzie się musiał wpasować i jeżeli ma w kierunku którejś z nich predyspozycje, warto to wykorzystać.
Czego najbardziej brakuje JWK i jakie wyzwania stoją przed Jednostką w najbliższym czasie?
– Jeżeli chodzi o uzbrojenie i wyposażenie, to nie możemy narzekać. Oczywiście, zawsze chciałoby się więcej, a niektóre grupy uzbrojenia i wyposażenia wymagają szybszej wymiany niż inne, ale muszę przyznać, że sprzęt jest systematycznie modernizowany.
Czytaj też: Weryfikacja >>>
Główne wyzwanie, z którym boryka się JWK, to kwestia rozbudowy bazy szkoleniowej. Jednostka ma swoje potrzeby w tym zakresie, dodatkowo na terenie naszego kompleksu uruchomiony został ośrodek szkolenia lądowego Centrum Szkolenia Wojsk Specjalnych, który również realizował będzie szereg szkoleń i kursów, a baza szkoleniowa w Lublińcu nie wzbogaciła się znacząco od lat. Plany są gotowe, udało nam się również uporządkować status prawny placów ćwiczeń taktycznych, z których korzystamy, aby można było tam rozwijać infrastrukturę szkoleniową. Wszystko, czego potrzebujemy, to decyzja do realizacji. Jestem dobrej myśli.
Dziękuję za rozmowę!