K-Komando
Zdjęcie: Andrzej Krugler, Esti Politsei
Wśród jednostek interwencyjnych Unii Europejskiej zrzeszonych w grupie zadaniowej „Atlas”, estońska K-Komando nie należy ani do najbardziej znanych, ani tak rozbudowanych jak te z największych państw naszego kontynentu, o znacznie dłuższych tradycjach. Mniejsza, proporcjonalnie do wielkości terytorium oraz populacji swego kraju, nie ustępuje jednak unijnym partnerom poziomem profesjonalnego przygotowania do zadań stawianych przed policyjnymi oddziałami kontrterrorystycznymi i posiada spore doświadczenie z realnych operacji bojowych przeciwko uzbrojonym przestępcom. Jako pierwsi przedstawiciele mediów zagranicznych otrzymaliśmy zaproszenie do odwiedzenia elitarnej grupy specjalnej z Tallina i przedstawienia jej czytelnikom spoza Estonii.
Among the intervention units of the European Union, united in the task force - the ATLAS Group, the Estonian K-Komando is neither the most well-known, neither so expanded as the ones from the biggest countries of our continent - formations with much longer traditions. Smaller, in relation to the area and population of the country, K-Komando is profesionally prepared to perform tasks of the modern counter-terrorism units and posseses skills gathered during real-life combat operations against armed criminals - it has preparation and experience certainly not worse than any other partner in the EU. As the first representives of the foreign media, we were invited to visit the elite special group of Tallin and present it to the readers outside of Estonia.
Zdjęcia: Andrzej Krugler, Esti Politsei
Zobacz także
Krzysztof Mątecki K9 KT
Psy bojowe wykorzystywane są obecnie przez najlepsze jednostki specjalne i kontrterrorystyczne na świecie. Te doskonale wyszkolone, bezkompromisowe zwierzęta stanowią znakomite uzupełnienie grup szturmowych,...
Psy bojowe wykorzystywane są obecnie przez najlepsze jednostki specjalne i kontrterrorystyczne na świecie. Te doskonale wyszkolone, bezkompromisowe zwierzęta stanowią znakomite uzupełnienie grup szturmowych, niejednokrotnie przejmując na siebie główne niebezpieczeństwa zagrażające życiu lub zdrowiu ludzi. Ich ogromną wartość dla kolegów z zespołów bojowych w pełni oddaje motto: „Pies bojowy nie nienawidzi celu przed sobą, on kocha ludzi, którzy są za nim”.
Tomasz Łukaszewski Jesteśmy przygotowani na każde zagrożenie
Rozmowa z insp. Łukaszem Pikułą, Dowódcą Centralnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji „BOA”.
Rozmowa z insp. Łukaszem Pikułą, Dowódcą Centralnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji „BOA”.
Krzysztof Mątecki Białostockie „Tygrysy”
Samodzielny Pododdział Kontrterrorystyczny Policji z Białegostoku jest jednym z najstarszych oddziałów KT w Polsce. Od 1980 roku operatorzy pododdziału, których znakiem rozpoznawczym jest naszywka z wizerunkiem...
Samodzielny Pododdział Kontrterrorystyczny Policji z Białegostoku jest jednym z najstarszych oddziałów KT w Polsce. Od 1980 roku operatorzy pododdziału, których znakiem rozpoznawczym jest naszywka z wizerunkiem tygrysa, biorą udział w najbardziej wymagających zadaniach realizowanych przez polską Policję zarówno w kraju, jak i za granicą. Tekst: Krzysztof Mątecki Zdjęcia: arch. SPKP w Białymstoku
K-Komando to jednostka młodszego pokolenia, które tworzą przede wszystkim te z państw Europy, które zyskały samodzielny, niepodległy byt po rozpadzie bloku socjalistycznego i ZSRR.
Po latach dominacji niemieckiej, duńskiej i szwedzkiej historia Estonii (niegdyś krótko wchodzącej także w skład Rzeczypospolitej: lata 1600–1629) w ostatnim wieku przypomina polską, zwłaszcza naszych Kresów Wschodnich. Po deklaracji niepodległości w 1918 r. musiała toczyć o nią do 1920 r. wojnę z bolszewicką Rosją, w 1939 r. pakt Ribbentrop-Mołotow pchnął młodą Republikę Estońską w radziecką strefę wpływów, a już w następnym zajęli go Sowieci, co wkrótce przyniosło liczne zesłania Estończyków na Sybir. Nic dziwnego, że gdy III Rzesza ruszyła na ZSRR, wkroczenie wojsk niemieckich do Estonii spotkało się z pozytywną reakcją dużej części jej mieszkańców, a po wyparciu Niemców przez Armię Czerwoną powstał estoński ruch oporu, znany jako „Leśni Bracia”, który walczył z sowiecką okupacją aż do 1953 r.
Gdy w latach 80. potężny kryzys gospodarczy zachwiał Związkiem Radzieckim, Rada Najwyższa Estońskiej SRR jako pierwsza ogłosiła 16 listopada 1988 r. deklarację suwerenności, zapoczątkowując ostateczny rozpad ZSRR.
20 sierpnia 1991 r. Estonii udało się ponownie odzyskać niepodległość, a trzy lata później ostatnie jednostki wojsk rosyjskich opuściły jej granice.Już 20 września 1990 r. lokalne władze w Tallinie ogłosiły ustawę o powstaniu estońskiej policji, która do marca następnego roku miała zastąpić w republice radziecką milicję – na pół roku przed proklamowaniem niepodległości.
Sytuacja była złożona i niebezpieczna. W styczniu 1991 r. stacjonujące na znajdującej się w podobnym punkcie historii Łotwie siły radzieckiego OMONu (zmilitaryzowanej milicji specjalnego przeznaczenia o charakterze pośrednim między szturmowymi oddziałami antyzamieszkowymi a pododdziałami antyterrorystycznymi) podjęły nieudaną próbę opanowania kluczowych obiektów stołecznej Rygi, w celu zastąpienia tamtejszych nowych władz prorosyjskimi.
Między innymi w związku z takimi wydarzeniami Estonia, nieposiadająca jeszcze własnej formacji wojskowej, utworzyła 11 lutego 1991 r. pierwszy mały pododdział bojowy w ramach Narodowej Agencji Policji (Riikliku Politseiameti), pod nazwą Politseireserv (Rezerwa Policji), którego dowódcą został komisarz Henn Kask. Zgromadził on wokół siebie kilku policjantów o przydatnym doświadczeniu, m.in. z wcześniejszej służby w radzieckich wojskach powietrznodesantowych. Do dyspozycji mieli, takie same jak OMON, poradzieckie umundurowanie w kamuflażu Butan, broń typu wojskowego (pistolety Makarowa PM i Stieczkina APS, subkarabinki AKS-74U i karabiny wyborowe SWD), a ze sprzętu specjalnego przestarzałe kamizelki serii Ż85.
Pod koniec maja 1991 r., po serii napadów ryskich omonowców na litewskie i łotewskie graniczne posterunki celne, nastąpiły pierwsze ataki również na estońskie. Zadania Politseireserv polegały oczywiście również na zapewnianiu siłowego wsparcia innym wydziałom estońskiej policji, zwłaszcza podczas zatrzymywania najbardziej niebezpiecznych przestępców.
Gdy w 1992 r. minister spraw wewnętrznych podpisał rozporządzenie o utworzeniu w ramach Eesti Politseiamet specjalnej jednostki operacyjno-taktycznej (operatiiv-taktikaline eriüksus), jej pierwszymi członkami zostali funkcjonariusze wywodzący się właśnie z niewielkiej grupy Politseireserv, a pierwszym dowódcą Henn Kask.
W tym założycielskim składzie znalazł się m.in. Lembit Kolk, jeden z najlepszych reprezentantów Estonii w lekkiej atletyce i od lat 70. trener karate (obecnie VI dan Karate-do, twórca i mistrz szkoły Lembitu Karate, wychowawca wielu medalistów), który w 1991 r. rozpoczął pracę jako instruktor sportowy w estońskiej Akademii Policyjnej. W jednostce specjalnej został głównym instruktorem walki wręcz, a rok później objął na 10 kolejnych lat dowodzenie grupą. Z innych komórek Politsei i z Akademii ściągnął kilku zaufanych, posiadających odpowiednie predyspozycje policjantów, którzy już wcześniej trenowali pod jego okiem, kolejnych wybrał spośród swoich uczniów ze szkoły karate – ci, jako cywile, musieli uzupełnić jeszcze wyszkolenie policyjne na trzymiesięcznym kursie podstawowym.
Mimo pewnej rotacji, większość pierwszych członków jednostki tworzyło przez kolejne lata jej stały rdzeń, a kilku pozostaje w jej szeregach do dziś. Chętnych nigdy nie brakowało, ale przyjmowano niewielu, po długim i wnikliwym procesie oceniania (m.in. testach psychologicznych, sprawnościowych i strzeleckich), pozostawiając tylko tych, którzy wykazali odpowiednie zaangażowanie, sprawdzili się podczas okresu próbnego oraz zostali zaakceptowani przez dowódcę i resztę zespołu.
Po objęciu dowództwa przez Lembita Kolka, zaczął on wraz ze swymi ludźmi zastanawiać się nad nadaniem jednostce jakiejś charakterystycznej, wyróżniającej i dobrze brzmiącej nazwy. Francuzi mieli RAID, Litwini Aras, Łotysze Omegę, Finowie Karhu – ale żadne z proponowanych mian podobnego rodzaju nie przypadło do gustu ich estońskim odpowiednikom. Wtedy pojawił się pomysł użycia popularnego określenia commando, w połączeniu z jakąś symboliczną literą. Jak wspomina ówczesny dowódca w książce Enno Tammera pt. „Raudse rusika looja. Lembit Kolk ja K-komando” (est. „Twórca żelaznych pięści. Lembit Kolk i K-commando”), od razu zrezygnowano z A, kojarzącą się z radziecką jednostką Alfa KGB lub A-teamem z niezbyt poważnego amerykańskiego filmu, odrzucono jeszcze parę innych, w tym używane w oznaczeniach innych wydziałów policji, aż padła propozycja litery K – dobrze współbrzmiącej z commando, nawiązującej do Kriminaalpolitsei (policji kryminalnej) oraz pierwszej litery nazwisk obu dotychczasowych dowódców.
Ponieważ o jednostce często mówiono wewnątrz policji po prostu Kolgi poisid/Kolk-boys (chłopcy Kolka), a Lembit Kolk był zasłużoną, charyzmatyczną postacią i jedyną publiczną twarzą reprezentującą grupę, „K jak Kolk” zostało w naturalny sposób zaakceptowane. Tak powstała nowa, początkowo jeszcze nieformalna, a z czasem oficjalnie już stosowana nazwa K-komando, utrwalona przez charakterystyczne oznaki, noszone przez funkcjonariuszy tej jednostki na lewych rękawach mundurów (na prawym zazwyczaj godło policji). W jej zaprojektowaniu, z włączoną w żółtą literę K błyskawicą na czarnym tle, symbolizującą szybkie, porażające uderzenie, dopomógł zaprzyjaźniony z Kolkiem profesor miejscowej Akademii Sztuk Pięknych Emil Lausmäe.
Ponieważ policyjni komandosi działali w kominiarkach, a ich nazwiska były utajnione, wprowadzono dodatkowo podobne kolorystycznie, dwucyfrowe numery identyfikacyjne, umieszczane pod oznaką K-komando (czasem na tyle hełmu lub na kamizelce).
Liczby początkowo nie miały bezpośredniego odniesienia do stanu etatowego grupy, ani jakiejkolwiek kolejności w jej składzie – były przydzielane losowo, pozostając na zawsze unikalnymi numerami poszczególnych funkcjonariuszy, nieprzekazywanymi nowym nawet po odejściu ze służby dotychczasowego właściciela. Kolk nosił i zatrzymał po odejściu na emeryturę w 2003 r. numer 44, odpowiadający jego rokowi urodzenia.
Gdy stan grupy przekroczył 20, numery zaczęły wskazywać już kolejność dołączania do niej nowych członków, a gdy w tym samym czasie przyjmowano kilku, o przydzieleniu poszczególnym z nich następnych numerów decydowano podczas specjalnej „ceremonii”.
Początki, zanim K-komando stało się synonimem najbardziej profesjonalnej jednostki specjalnej Estonii, nie były łatwe.
W związku z gwałtownym rozwojem przestępczości zorganizowanej na początku lat 90., pierwsi członkowie policyjnej grupy specjalnej musieli przystąpić do działania „z marszu”, opierając się na indywidualnych umiejętnościach, które wnieśli. Otrzymali jedynie radziecką wojskową broń strzelecką po Politseireserv i czarne kombinezony oraz lokum na północy starego miasta stolicy, w budynku przejętym po KGB, z którego musieli początkowo przechodzić przez ulicę Pagari po broń i amunicję do magazynu na piętrze głównego gmachu ministerstwa spraw wewnętrznych.
Równolegle do akcji bojowych trzeba było rozpocząć intensywne szkolenie, na pierwszym etapie organizowane samodzielnie.
Przede wszystkim był to regularny, ogólny trening fizyczny na siłowni, biegi i walka wręcz oraz co najmniej dwa razy w tygodniu strzelanie dynamiczne, jednego dnia z broni krótkiej, drugiego z długiej.
Podczas ćwiczeń taktycznych wykorzystano m.in. pierwsze markery paintballowe, jakie trafiły do Estonii. To był pionierski czas szukania wzorów działania, wypróbowywania technik, a często improwizowania.
W osiągnięciu profesjonalnego poziomu bardzo pomogło nawiązanie kontaktów z doświadczonymi jednostkami zagranicznymi, które zapoznały nowych kolegów z Tallina z nowoczesną taktyką i wyposażeniem antyterrystycznym.
Najwcześniej, na przełomie 1992/93 r., pojawili się w Estonii niemieccy instruktorzy z SEK (Spezialeinsatzkommando) policji południowozachodniego landu Nadrenia-Palatynat (Rheinland-Pfalz).
W 1993 r. Lembit Kolk z pierwszą grupą swych podwładnych został zaproszony przez nich na szkolenie do Niemiec, a tamtejsi antyterroryści zaczęli co roku odwiedzać Tallin, by doskonalić estońską jednostkę. Na wzór SEK wprowadzono w niej m.in. tytanowe hełmy TIG-Garant oraz 9 mm pistolety maszynowe HK MP5 i pistolety SIG-Sauer P226, a później – w miejsce używanych początkowo szwajcarsko-niemieckich hełmów tytanowych TIG-Garant, odziedziczonych po komandosach KGB – nowsze austriackie Ulbrichts Witwe AM95.
Pomocy estońskim antyterrorystom udzielili w pierwszych latach ich funkcjonowania także specjaliści z FBI oraz instruktorzy izraelscy.
W 1996 r. za pośrednictwem Kaitsepolitsei (KaPo – Policja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, służba kontrwywiadu podległa MSW) nawiązano natomiast kontakty z renomowanymi jednostkami francuskimi do walki z terroryzmem GIGN i RAID, które również wkrótce zaczęły przysyłać do K-komando swoich instruktorów. Na miejscu policyjni komandosi korzystali oprócz tego z lekcji udzielanych przez specjalistów różnych dziedzin, od prawników, lekarzy, przez alpinistów, po uczącego ich praktycznej jazdy w różnych warunkach estońskiego mistrza rajdowego Eedo Raide.
Opierając się na gromadzonej tymi drogami wiedzy estońscy antyterroryści wypracowali profesjonalne metody działania oraz wszechstronnie przygotowujący do nich program szkoleniowy i kursy specjalistyczne. Realizowane są one w sposób elastyczny, ponieważ częste angażowanie jednostki w operacje bojowe wymaga dostosowywania do wynikających z tego potrzeb zarówno czasu pracy, jak i terminów szkolenia.
W okresie lipiec–wrzesień organizowali np. najczęściej zajęcia z wykorzystania technik linowych w warunkach miejskich, trenując w różnych opuszczonych budynkach na terenie Tallina i Paldiski – choć jednym z najtrudniejszych ćwiczeń były zjazdy przy silnym wietrze z mierzącego 214 m wieżowca we Frankfurcie.
Chociaż wszyscy musieli opanować takie umiejętności, to z czasem wyselekcjonowano w K-komando zespół, którego członkowie trenowali je w najbardziej zaawansowany sposób, by jako najlepsi specjaliści w tej dziedzinie w pierwszej kolejności realizować te elementy operacji, które wymagają wspinaczki, desantowania po linach ze śmigłowca lub szturmowania pomieszczeń przez zjazd linowy z wyższych kondygnacji.
Podobnie wyodrębniono zespół snajperski, dobierając funkcjonariuszy mających najlepsze predyspozycje do tej trudnej roli.
Wszyscy policjanci K-komando szkolą się w precyzyjnym strzelaniu z broni wyborowej, ale należący do zespołu snajperskiego poświęcają na to o wiele więcej czasu, doskonaląc się w tym zakresie we własnym trybie. To wymagało oczywiście zastąpienia wojskowych karabinów SWD bardziej specjalistyczną, znacznie kosztowniejszą bronią.
Chociaż w dotychczasowej historii jednostki nie zdarzyło się, by jej snajperzy musieli oddać śmiertelny strzał do niebezpiecznej osoby (choć są do tego uprawnieni w określonych warunkach i zdarzyło się, że otrzymali zgodę na otwarcie ognia – uzbrojonego przestępcę zdążył jednak obezwładnić członek zespołu szturmowego), podczas większości operacji prowadzą rozpoznanie, monitorują sytuację, osłaniają swych kolegów, biorą również udział np. w zabezpieczaniu wizyt w Estonii ważnych zagranicznych gości. To wszystko wymaga m.in. wcześniejszego typowania dogodnych stanowisk w newralgicznych miejscach, co należy do elementów planów antyterrorystycznej ochrony ważnych obiektów i rejonów, których przygotowywanie spoczywa właśnie na jednostce specjalnej Politsei.
Ponieważ jej zadania to nie tylko policyjne operacje interwencyjne i siłowe wsparcie dla funkcjonariuszy innych komórek przy zatrzymywaniu przestępców, ale także przeciwdziałanie ewentualnym aktom terrorystycznym, K-komando ma na wypadek takich zagrożeń rozpracowane drobiazgowo strategiczne punkty w kraju, od obiektów rządowych z zamkiem Toompea w centrum stolicy na czele, przez lotniska, elektrownie, po wieżę telewizyjną i siedziby wielkich banków.
Poznanie zawczasu planów, struktury i instalacji budynków, możliwych dróg podejścia i ewakuacji oraz wielu innych istotnych szczegółów, umożliwia dużo sprawniejsze, a przez to skuteczniejsze działanie w razie zamachu czy kryzysu zakładniczego.
Taki przypadek miał miejsce 11 sierpnia 2011 r., gdy 56-letni prawnik Karen Drambjan, Ormianin będący obywatelem Estonii od 1993 r., wdarł się do głównego budynku ministerstwa obrony tego kraju w centrum Tallina z bronią i torbą zawierającą kilkanaście ładunków wybuchowych.
Był to typowy scenariusz active shooter: uzbrojony w pistolet z dużym zapasem amunicji zamachowiec około godziny 15 otworzył ogień do przypadkowych osób, ochrony z Kaitseliit (ochotnicza Liga Obrony) w głównym holu i przybyłego patrolu policji, odpalił ładunek dymny, ale nie udało mu się przedrzeć w głąb ministerstwa.
Otoczony przez siły policji i KaPo nie reagował na próby nawiązania z nim kontaktu i negocjacji, rzucał w stronę funkcjonariuszy K-komando ładunki wybuchowe oraz ostrzeliwał się, zmuszając ich w końcu do oddania w jego kierunku śmiertelnych strzałów.
W wymianie ognia jeden komandos został lekko ranny, drugiego uratował twardy wkład w kamizelce.
W siedzibie jednostki do tej pory przechowywana jest płyta Numeru 25, nahełmowa osłona balistyczna twarzy z ukruszonym obrzeżem Numeru 10 oraz pochłaniacz maski przecwigazowej Numeru 47, ze śladami trafień i pamiątkowymi tabliczkami z datą tych wydarzeń.
Dzisiejsze K-komando to nowoczesna, doświadczona i bardzo profesjonalna policyjna jednostka kontrterrorystyczna o utrwalonej już reputacji w kraju oraz wśród licznych partnerów zagranicznych.
Po połączeniu w 2010 r. estońskiej Policji i Straży Granicznej w jedną instytucję, Politsei- ja Piirivalveameti została podporządkowana Centralnej Policji Kryminalej KKP (Keskkriminaalpolitsei) jako K-komando – specjalna jednostka interwencyjna (eriüksus) w jej Biurze Operacyjnym, skupiającym także inne specjalistyczne komórki: obserwacji, ochrony VIP, łączności itd.
Na czele jednostki stoi od 2014 r. politseikapten Hannes Perk, służący w niej od 1995 r.
K-komando stacjonuje przy siedzibie KKP na ul. Tööstuse w północnej części Tallina, w pobliżu portu Noblessner, gdzie posiada własny budynek z biurem i zapleczem socjalnym, garaże, magazyn broni i sprzętu, siłownię oraz matę do treningu walki wręcz.
Nabór organizowany jest w zależności od pojawiania się wolnych etatów, przez ostatnie cztery lata tylko raz w roku.
Wymagania stawiane kandydatom na wstępie to wiek co najmniej 24 lat, odbyta obowiązkowa służba wojskowa, minimum dwuletni staż w policji, armii (preferowani żołnierze sprawdzeni w misjach zagranicznych i wywodzący się z jednostki specjalnej EOG – „SPECIAL OPS” nr 3/2014), regionalnych grupach szybkiego reagowania policji lub jednostce taktycznej służby więziennej Vanglateenistus, najlepiej z wyższym wykształceniem.
W dwóch ostatnich przypadkach zaakceptowani muszą przejść przed włączeniem do K-komando podstawowe szkolenie policyjne.
By otrzymać szansę na pracę w tej jednostce, trzeba wykazać właściwą motywację i predyspozycje podczas wstępnego wywiadu oraz dwudniowych testów sprawnościowych, które obejmują m.in. podciąganie na drążku, pływanie i bieg na czas, wyciskanie sztangi w leżeniu. Do tego kilka sprawdzianów, pozwalajacych ocenić podstawowe kompetencje, odporność psychiczną i stwierdzić brak fobii: sparing na macie, gdy bardziej od umiejętności technicznych ważna jest twardość, wytrzymałość i kontrola agresji, próby wysokościowe (wchodzenie po drabince speleo, zjazdy po linach), znoszenie ataku psa, nie takie proste mimo stroju ochronnego, testy strzeleckie oraz szybkiego i prawidłowego reagowania zgodnie z procedurami policyjnymi na najbardziej typowe, ale zaskakujące zagrożenia.
W tak niedużym kraju jak Estonia nie jest łatwo o chętnych, którzy spełniają wszystkie wymogi formalne, a oprócz tego reprezentują wymagany poziom intelektualny, fizyczny oraz cechy charakteru, wykazując je i odpowiednie zangażowanie także podczas czteromiesięcznego okresu próbnego w jednostce. W tym czasie poznają jej sprzęt i zasady działania oraz przechodzą podstawowe szkolenie przygotowujące do działania w roli operatora zespołu szturmowego.
Wielu odpada przed ukończeniem tego okresu i wraca do poprzedniej komórki policji.
Ci, których jednostka ostatecznie zaakceptowała, mają przed sobą jeszcze długie szkolenie w ramach pionu bojowego, lata ponadprzeciętnych obciążeń i bardzo ryzykownej pracy, za którą nie ma żadnych dodatków finansowych poza nieco wyższą niż w przypadku innych funkcjonariuszy emeryturą.
Z pewnością motywacją nie jest policyjne wynagrodzenie, które w Estonii niewiele odbiega od średniej na etatach niewymagających szczególnych poświęceń.
Tak jak w przypadku innych jednostek elitarnych, służba w K-komando przyciąga specjalny typ ludzi, którzy wiele od siebie wymagają i chcą rozwijać swe umiejętności w dobrym zespole, wykonując ciekawe, nierutynowe zadania, podnoszące poziom adrenaliny we krwi.
Tak jak w pierwszych latach, do jednostki trafiają zwłaszcza pasjonaci sztuk walki – sam obecny dowódca jest wielokrotnym mistrzem Estonii, m.in. brązowym medalistą amatorskich mistrzostw kick-boxingu w 1998 r. oraz turnieju Europy w full-contact kick-boxingu w 2004 r.
Wszyscy przechodzą podstawowy kurs spadochronowy, traktowany przede wszystkim jako kolejny test odporności psychicznej, a paramedycy regularnie pełnią dyżury w szpitalach, by nabyć praktycznego doświadczenia w realnym udzielaniu pomocy przy różnego typu urazach.
Niektórzy służyli w misjach zagranicznych, np. w Afganistanie, Kosowie, w tym w wielonarodowej jednostce interwencyjnej IG Eulex („SPECIAL OPS” nr 1/2014), w Bośni oraz w ramach policyjnej misji szkoleniowej w Jordanii, przygotowującej do działania afgańskich funkcjonariuszy.
Jeszcze w połowie lat 90. dwóch członków jednostki zostało skierowanych do USA na specjalistyczny kurs dla pirotechników EOD.
Wszyscy funkcjonariusze K-komando szkolą się co prawda w zakresie rozpoznania pirotechnicznego, ale za neutralizację wszlkiego typu urządzeń wybuchowych odpowiada w Estonii nie policja, lecz oddzielna Służba Ratownicza ministerstwa spraw wewnętrznych Päästeamet (Rescue Board).
Pirotechnicy z K-komando współpracują z jej specjalistami, ale generalnie skupiają się na wykorzystaniu materiałów wybuchowych w działaniach szturmowych oraz chronieniu wykonującego takie zadania zespołu przed pułapkami bombowymi w trakcie własnych operacji.
W lipcu 2016 roku Päästeamet skorzystała z pomocy snajperów K-komando, którzy precyzyjnymi strzałami z dużej odległości unieszkodliwili dwa niewybuchy pocisków 105 mm z II wojny światowej, odkryte na wschodzie kraju w terenie tak trudnym, że użycie w tym celu robota pirotechnicznego okazało się niemożliwe.
Od 2014 r. jednostka specjalna estońskiej policji podzielona jest na trzy zespoły, z których każdy przygotowany jest do pełnego spektrum działań szturmowych, ale oprócz tego skupia specjalistów w jednej z trzech dziedzin:
- pierwszy zespół to snajperzy,
- drugi breacherzy (wszyscy w jednostce opanowują podstawy stosowania technik wyłomowych z użyciem ręcznych narzędzi i strzelby, ale członkowie tego zespołu potrafią wykorzystywać także do forsowania wejść materiały wybuchowe i inne specjalistyczne metody),
- w trzecim służą najlepsi fachowcy od technik linowych i rozpoznania.
Już w latach 90. dostrzeżono w jednostce przydatność szkolenia nurkowego, przede wszystkim by zapewnić policji specjalistów, którzy w razie potrzeby odnajdą pod wodą i wydobędą zwłoki lub dowody przestępstwa. Wysokie koszty profesjonalnego wyposażenia do takich zadań, a tym bardziej wchodzenia do działań szturmowych spod wody sprawiają jednak, że na razie K-komando dysponuje kompletnymi strojami i sprzętem dopiero dla dwóch nurków. Niemniej przygotowanie pod kątem zdolności do operowania na wodzie i z wody stanowi bardzo ważną część treningów jednostki.
W związku z intensywnym ruchem promowym przez Zatokę Fińską policyjni komandosi muszą być solidnie przygotowani do interweniowania zwłaszcza na dużych jednostkach pływających, z szybkich łodzi oraz śmigłowców, i to nawet w najtrudniejszych warunkach pogodowych.
Wybrzeże Estonii to aż 3780 km, a po odjęciu jej 1500 wysp i wysepek o łącznej powierzchni 4200 km2 (9,2 procent kraju) w Zatoce Ryskiej – 1240 km. To oznacza z kolei, że interwencja K-komando może być w każdej chwili konieczna w miejscu, do którego najszybciej dotrze drogą powietrzną lub wodną.
W maju 2015 r. miało miejsce policyjne ćwiczenie na drugiej co do wielkości estońskiej wyspie Hiiumaa, testujące m.in. czas przybycia jednostki specjalnej w przypadku incydentu active-shooter i wzięcia zakładników w tak oddalonym miejscu. Komandosi przybyli w tym przypadku śmigłowcami i wsparli nielicznych miejscowych funkcjonariuszy, uwalniając zakładników w szkole, a następnie w działaniach pościgowych za zbiegłym przestępcą.
K-komando przez blisko rok wspierało również policję i straż graniczną w prawdziwych operacjach antyprzemytniczych wzdłuż wybrzeża (w swej historii mają też zasadzkę na łódź rosyjskich przemytników, zaskoczonych na estońskim brzegu Narwy latem 2003 r. przez operatorów, którzy wypłynęli w akwalungach z wody). W takich działaniach korzysta z szybkich łodzi estońskich sił powietrznych, Päästeamet lub straży granicznej oraz śmigłowców policyjnych, rzadziej wojskowych, a do ewakuacji medycznej z dyżurnych maszyn pograniczników. Ich maszyny są przez 24 godziny na dobę dostępne dla policyjnych komandosów i są w stanie w ciągu maksymalnie godziny przerzucić ich w najbardziej odległe rejony kraju.
Mały obszar Estonii i dobra sieć dróg sprawiają, że jeśli pominąć wyspy, do większości miejsc bardzo szybko dociera się także samochodami.
K-komando ma od dawna rozpracowane plany, gdzie jakimi środkami może pojawić się w najkrótszym czasie, a na wypadek konieczności korzystania ze śmigłowców, wyznaczone wiele miejsc podjęcia, by nie trzeba było każdorazowo najpierw przemieszczać się na lotnisko.
Jednostka specjalna estońskiej policji nie narzeka na brak zajęć – w niektórych latach brała udział w 150 operacjach rocznie, w tym niejednokrotnie wzywana do uwalniana zakładników. Choć nie były to ofiary klasycznych akcji terrorystycznych, lecz o charakterze kryminalnym, to również wymagały bardzo umiejętnych działań ratowniczych.
W Estonii zakładników brali dotąd głównie ludzie z problemami lub pod wpływem alkoholu, bardzo często spośród bliskich, na przykład grożąc nożem własnym dzieciom, z reguły na tyle sfrustrowani, że nie chcieli z nikim negocjować.
Policja dysponuje odrębną komórką negocjatorów, którzy regularnie uczestniczą we wspólnych treningach z K-komando, ale z reguły konieczna jest interwencja siłowa.
Jedna z najbardziej znanych operacji ratowniczych estońskich antyterrorystów została przeprowadzona 29 kwietnia 2005 r., po tym, jak dzień wcześniej czterech przestępców porwało i maltretowało mieszkańca Tallina, żądając telefonicznie od jego żony za uwolnienie 400 000 euro.
Policja została powiadomiona o porwaniu następnego dnia w godzinach popołudniowych. Po namierzeniu sprawców jeszcze tego samego wieczora komandosi uratowali zakładnika i zatrzymali dwóch pilnujących go bandytów.
W ubiegłych latach podobnej pomocy udzielała również służbie więziennej Vanglateenistus, gdy dochodziło do buntów w jednym z trzech estońskich zakładów penitencjarnych, po czym dopomogła jej w wyszkoleniu własnych zespołów taktycznych, które obecnie samodzielnie radzą sobie z takimi problemami. K-komando wystawia także posterunki snajperskie i grupę wsparcia taktycznego typu CAT (counter assault team) na czas ważnych operacji ochronnych, np. podczas wizytowania Estonii przez głowy innych państw, a na co dzień przeprowadza zatrzymania groźnych przestępców, najczęściej podczas operacji KKP lub KaPo.
Część tych zadań, w miejscach publicznych, antyterroryści wykonują w celu zaskoczenia nie w mundurach, lecz po cywilnemu.
Policyjni komandosi szkolą się również w „zielonej taktyce”, czyli skrytym operowaniu w terenie pozamiejskim na wzór wojskowy, co jest niezbędne np. podczas działań w strefach przygranicznych. Bywało, że operowali skrycie w takich rejonach blisko 50 dni.
W ostatnim okresie, wiosną 2015 r., antyterroryści z K-komando organizowali patrole i zasadzki w lasach prowincji Pärnu w trakcie jednej z szeroko zakrojonych operacji, mającej na celu schwytanie uzbrojonych czlonków litewskiego gangu, zajmującego się na dużą skalę kradzieżami w Estonii najdroższych modeli BMW.
Kolejne „polowanie” odbyło się w lutym 2016 r. w prowincji Viljandi.
W pierwszym przypadku w ujęciu dwóch groźnych recydywistów bardzo dopomogły psy bojowe służące w K-komando.
Jednostka dysponuje dwoma owczarkami belgijskimi malinois (trzeci dorasta do tej roli), wyszkolonymi tak, że nawet w kagańcach potrafią błyskawicznie obalić i znokautować przestępcę. Ich przewodnicy przeszli pełny proces szkolenia w K-komando i pracują na zmianę okresowo z jej operatorami oraz w kynologicznym ośrodku szkolenia policji, gdzie wykorzystują doświadczenie z akcji bojowych ze swymi podopiecznymi do przygotowania innych czworonożnych funkcjonariuszy.
Przepisy obowiązujące w estońskiej policji pozwalają używać psów atakujących w takich samych sytuacjach, gdy uprawnione jest użycie tak podstawowych środków przymusu bezpośredniego jak pałka służbowa czy gaz obezwładniający, co oznacza, że często lepiej i bezpieczniej skorzystać z tej możliwości, niż posłużyć się bronią palną.
W latach 90. jednostka specjalna dzieliła się często specjalistyczną wiedzą i merytorycznym doświadczeniem, zwłaszcza w zakresie metodyki szkolenia, taktyki i technik interwencyjnych oraz strzeleckich, także z różnymi wydziałami policji.
Obecnie komandosi czasem przeprowadzają demonstracje umiejętności w Akademii Policyjnej, ale już nie szkolą innych funkcjonariuszy, poza lokalnymi pododdziałami szybkiego reagowania prefektur policji (Politsei prefektuuri kiirreageerijad, KRT – kiirreageerimistalitus), z Tallina i Tartu oraz zespołem taktycznym KaPo, który także wielokrotnie wspierają w działaniach. Podobnie w przypadku zespołów szybkiego reagowania Straży Granicznej KRÜ (Piirivalve Kiirreageerimisüksuse), utworzonych w niej w 2014 r., które szkoli i wspiera. K-komando przez lata nawiązała szeroką współpracę z wieloma odpowiednikami zagranicznymi, zwłaszcza po dołączeniu w 2005 r. do Grupy Atlas („SPECIAL OPS” nr 7–8/2010).
Najczęstsze kontakty ma z sąsiadami z Litwy i Łotwy oraz Skandynawii, przede wszystkim z fińską Karhu-ryhmä, a także izraelską Yamam, specjalnymi jednostkami interwencyjnymi policji, Francji i Niemiec.
Reprezentanci jednostki startowali m.in. w organizowanych przez niemiecką GSG9 zawodach jednostek kontrterrorystycznych CTC, a w 2015 r. rywalizowali w 17th Police Sniper Championship w Czechach.
K-komando brało udział również w rozgrywanym na terenie krajów bałtyckich międzynarodowym ćwiczeniu pk. Shamrock Key 2006, wraz z US Navy SEAL, EOG i KaPo.
W samej Estonii KaPo, jako wiodąca instytucja tego kraju w kwestii zwalczania terroryzmu, organizuje regularnie ćwiczenia zarządzania kryzysowego, na które zaprasza przedstawicieli różnych oddziałów do walki z terroryzmem, ostatnio np. z Karhu i SEK LK-SH (Landeskriminalamt Schleswig-Holstein) na morskie ćwiczenie pk. VIRO 16.
Na początku października 2015 r., po raz pierwszy w tym kraju, odbyły się duże ćwiczenia jednostek z Grupy ATLAS pk. ATHOS 2015 (Allied Terrorism Hindering Operation Simulation). Zorganizowane z inicjatywy ministerstwa spraw wewnętrznych Estonii, które również sfinansowało to przedsięwzięcie, miały na celu zacieśnienie współpracy między uczestnikami oraz wdrożenie wspólnych procedur i wymianę doświadczeń w zakresie działania w przypadku zagrożeń terrorystycznych na dużą skalę, w tym wymagających ratowania zakładników.
Możliwość skorzystania wówczas ze wsparcia zagranicznych jednostek interwencyjnych znacząco zwiększa zdolności Estonii do skutecznego reagowania przy zdarzeniach o charakterze masowym, w kilku punktach lub bardzo dużych obiektach. To wymaga jednak zawczasu bliskiej współpracy poprzez ćwiczenia takie jak ATHOS, służące wypracowaniu wspólnego schematu, bazującego na standaryzacji mechanizmów i procedur specyficznych dla danych krajów.
Podczas ćwiczeń w różnych częściach południowej części Estonii jednostki państw członkowskich Grupy ATLAS realizowały realistyczne scenariusze operacji antyterrorystycznych, koordynowanych przez estońskie K-komando i KaPo. Za przygotowania i część taktyczną odpowiadała estońska Policja oraz Straż Graniczna.
W ćwiczeniach, prócz formacji estońskich, wzięły udział jednostki z Łotwy, Litwy, Polski, Finlandii, Francji i Stanów Zjednoczonych – łącznie około 90 uczestników.
Podczas tych ćwiczeń K-komando nawiązała pierwsze bezpośrednie kontakty z Biurem Operacji Antyterrorystycznych KGP, chociaż już wcześniej estońscy komandosi odwiedzali ośrodki szkoleniowe polskiej policji.
W czerwcu 2016 r. Estończycy włączyli się w ćwiczenia ATLASU zorganizowane w Warszawie, podczas których połączone siły jednostek polskich (BOA KGP, SPAP i SAT z Komend Wojewódzkich oraz JW GROM) i kilku innych krajów rozwiązywały złożone sytuacje ratownicze, wymagające uwolnienia z rąk terrorystów kilkuset zakładników w wieżowcu i kilku wagonach metra („SPECIAL OPS” nr 3/2016).
Dwa miesiące później polscy antyterroryści z BOA stawili się w Estonii na sfinansowanych tym razem przez ATLAS ćwiczeniach ATHOS 2016, w których poza gospodarzami z K-Komando i wojskowej jednostki specjalnej ESTSOF-EOG uczestniczyli reprezentanci jeszcze kilkunastu innych krajów, m.in.: Austrii (EKO Cobra), Belgii (DSU), Finlandii (Karhu), Francji (RAID), Litwy (Aras), Łotwy (Omega), Niemiec (GSG9, SEK LKA Baden-Württemberg, SEK S-H, SEK R-P), Portugalii (GOE), Słowacji (UOU „Ryś”), Słowenii (SEP „Red Panter”), Stanów Zjednoczonych (FBI HRT) i Węgier (TEK).
Oprócz jednostek kontrterrorystycznych w ćwiczeniach uczestniczyły miejscowe zespoły ratownictwa medycznego, funkcjonariusze Politsei i Straży Granicznej, KaPo oraz zespół EOD i żołnierze Estońskich Sił Obronnych – łącznie blisko 400 ludzi.
Scenariusz ćwiczeń przeprowadzonych w Tallinie i północnej prowincji Harju opracowało KaPo, a od strony taktycznej K-komando.
Przed końcem 2016 roku polscy i estońscy antyterroryści spotkali się jeszcze na kolejnych ćwiczeniach, tym razem z kategorii MCT (maritime counter terrorism), których tematem było ratowanie zakładników – wspólnie z kolegami z litewskiego Arasu i łotewskiej Omegi – na potężnym kontenerowcu, opanowanym przez terrorystów na otwartym morzu. Przetrenowano skoordynowane działanie sił z kilku bliskich jednostek według ujednoliconych procedur w sytuacji, z którą te mniejsze liczebnie nie mogłyby poradzić sobie samodzielnie.
Jeszcze przed ubiegłorocznymi ćwiczeniami ATLASU minister spraw wewnętrznych Estonii Hanno Pevkur zapowiedział przeznaczenie w budżecie dodatkowych środków na K-komando i jednostki szybkiego reagowania tamtejszej Straży Granicznej oraz ich powiększenie, w celu polepszenia zdolności do zapewnienia bezpieczeństwa w kraju i szczelności granic – a trzeba pamiętać, że Estonia, podobnie jak Polska, odpowiada pod tym względem również za ochronę odcinków zewnętrznej granicy Unii Europejskiej.
Najbliższe plany jednostki kontrterrorystycznej z Tallina przewidują w związku z tym prócz dodatkowych etatów stworzenie sekcji szkoleniowej oraz zakup szybkich łodzi typu RIB i taktycznego wozu opancerzonego.
Broń i wyposażenie K-Komando
W ciągu 25 lat swej historii K-komando w wyposażeniu tej jednostki nastąpił olbrzymi rozwój, od poradzieckiej broni wojskowej i pierwszych czarnych kombinezonów, do najnowocześniejszych wzorów z oferty czołowych wytwórni specjalistycznego sprzętu dla sił specjalnych. Komandosi z Tallina regularnie rozpoznają rynek profesjonalnych nowości, odwiedzając m.in. targi Shot Show, IWA, i Milipol.
Miejsce pierwszych pistoletów odziedziczonych po radzieckich służbach (PM i APS na słabą amunicję 9 mm x 18) zajął szybko szwajcarsko-niemiecki SIG-Sauer P226 na nabój 9 mm x 19 Parabellum, będący w latach 90. podstawowym typem broni krótkiej w jednostkach antyterrorystycznych niemieckiej policji SEK, skąd czerpali pierwsze zachodnie wzorce estońscy komandosi – ale także w wielu innych, od brytyjskiej SAS, francuskiej GIGN i US Navy SEAL, po oddziały do walk z terroryzmem z Hiszpanii, Holandii, Szwajcarii czy Szwecji.
Obecnie, choć w estońskiej policji pojawiły się Glocki, Walthery P99, PPQ i HK P30, w K-komando P226 nadal pozostaje standardem, uzupełniony o magwell, ułatwiający szybkie wprowadzanie magazynków do chwytu i wyposażony zazwyczaj w moduł celowniczy (oświetlenie taktyczne i laserowy wskaźnik celu) TLR-2 HL firmy Streamlight. Przenoszone są głównie w kaburach taktycznych Safariland 6004 (ale także np. Blade-Tech Kydex OWB), a bez latarki w Safariland 6378 ALS.
Radzieckie „kałasznikowy”, z których najszerzej używany był z racji małych rozmiarów 5,45 mm subkbk AKS-74U, najpierw zastąpiono najpopularniejszymi w tego typu jednostkach, niemieckimi 9 mm pm HK MP5, z czasem uzupełniany o zachodnie kbk na amunicję 5,56 mm NATO.
Te pierwsze w wersji A5 obecnie zaopatrzone są najczęściej w:
- umożliwiające składanie się nawet w hełmie z balistyczną osłoną twarzy aluminiowo-polimerowe kolby BT-20156 o regulowanej długości, składane na bok,
- prosty celownik kolimatorowy Trijicon ACOG Reflex,
- latarkę w łożu SureFire 628 Classic, a nad nią miniaturowy wskaźnik laserowy firmy Laser Devices – oba z włącznikiem żelowym na boku łoża.
Uzupełniały je krótkie Mp5k i wytłumione MP5SD3.
Do niedawna (jeśli nie liczyć testowo wprowadzonego pojedynczego kbk SIG SG551 SWAT-2P) równolegle do nich operatorzy K-komando używali 5,56 mm kbk G36E z dodanymi na standardowy wysoki uchwyt z celownikiem 1,5 x holograficznym HWS EOTech 553, później w krótszej wersji KV z łożem BT i najnowszą kolbą regulowaną IDZ.
Od ponad roku zastąpiły je nowe kbk 300 BLK SIG-Sauer MCX SBR z 6,75-calową lufą oraz wchodzącym głęboko w łoże tłumikiem SIG SRD762 (tzw. zestaw LVAW – Low-Visibility Assault Weapon), której górną część komory zamkowej (upper) można zastąpić zestawem z lufą kalibru 5,56 mm długości 11,5 cala, do strzelania amunicją.Po przetestowaniu różnych rodzajów kolb firmowych ostatecznie wybrano tę o regulowanej skokowo długości, składaną na bok (choć w użyciu są jeszcze teleskopowe, wysuwane na dwóch prętach).Każdy egzemplarz wyposażony jest w szwedzki miniaturowy celownik kolimatorowy Aimpoint Micro T-2, oświetlenie taktyczne Steiner Mk4 Battle Light, moduł celowniczy Steiner DBAL A3, a niektóre w krótki firmowy chwyt przedni.K-komando jest jedną z pierwszych jednostek, obok brytyjskiej SCO19 i holenderskiej MARSOF, które wdrożyły tę najnowszą broń z oferty firmy SIG-Sauer.
Snajperzy K-komando zaczynali od samopowtarzalnych radzieckich SWD z celownikiem PSO1 i wyborowych wersji amerykańskich kbsp M14, a wśród pierwszej, bardziej precyzyjnej broni był niemiecki 7,62 mm powtarzalny Krico Sniper.
Pierwszym w pełni profesjonalnym karabinem był samopowtarzalny HK PSG1, który używany jest obecnie równolegle do powtarzalnych fińskich Tikka T3, w których standardowe osady zastępowane są nowocześniejszymi amerykańskimi MDT LSS z kolbą Magpul CTR regulowanej długości z baką i powiększone magazynki.
Karabiny estońskich antyterrorystów zaopatrzone są w celowniki optyczne Schmidt Bender PMII Ultra Short 3-20 i fińskie tłumiki dźwięku Ase-Utra.
Do strzelań na większe odległości lub gdy niezbędna jest większa moc pocisku, używane są fińskie Sako TRG-42 na nabój .338 Lapua Magnum.
W warunkach ograniczonej widoczności celowniki optyczne uzupełniane są przystawkami noktowizyjnymi lub termowizyjnym LWTS firmy Insight Technology.
Breacherzy używają amerykańskiej strzelby powtarzalnej kalibru 12 typu pump-action Remington 870 Police Magnum z kolbą przerobioną na krótki chwyt oraz 18-calową lufą, zakończoną specjalną nasadką (breacher tool/devices), umożliwiającą bezpieczne strzelanie do zamków i zawiasów z przyłożenia.
Jednostka używa także jednostrzałowych granatników HK 69 (MZP1) kalibru 40 mm oraz strzelających paralizatorów Taser X2.
W arsenale K-komando można znaleźć jeszcze wiele innych typów broni, które trafiły do wypróbowania i nie mają statusu standardu, np. czeski pm Skorpion w wersji na nabój 9 mm x 18, zmodernizowane 7,62 mm kb HK G3, amerykańską strzelbę Kel-Tec KSG w układzie bull-pup („SPECIAL OPS” 5/2012) czy automatyczną południowokoreańską Daewoo USAS-12.
Do niedawna podstawowym strojem operatorów K-komando były ciemnogranatowe kombinezony, niedawno zastąpione mundurami w kamuflażu MultiCam, obecnie kompletami ze znanej wytwórni Arc’teryx: spodniami LEAF Talos i bluzami Assault Shirt FR. Do tego rękawiczki taktyczne Mechanix Wear FastFit MultiCam lub inne według indywidualnych preferencji, np. PIG FDT-Alpha czy Camelbak Vent Gloves.
Obuwie to niemieckie Adidasy GSG9.2 oraz Haixy Ranger GSG9-S i Black Eagle Athletic.
Używane początkowo hełmy tytanowe TIG-Garant zostały najpierw zastąpione kevlarowymi „fritzami” Gentex PASGT w czarnych pokrowcach z goglami ochronnymi Bolle XT800, a w ostatnich latach zamieniono je na nowoczesne FAST Ballistic High Cut firmy Ops-Core, w komplecie z ochronnikami słuchu Peltor ComTac XP, zintegrowanymi z osobistymi środkami łączności.
Na hełmie zamontowany jest zazwyczaj miniaturowy monokular noktowizyjny MUM Mini-14 amerykańskiej firmy NIVIS oraz stroboskopowy marker Lancer Tactical Helmet Mounted Strobe Light.
Kompletu dopełniają okulary balistyczne, najczęściej ESS Crosbow Suppessor One, a breacher może korzystac z osłony szczęki Ops-Core Mandibles.
Zamiennie stosowane są w czasie ćwiczeń lekkie kaski ochronne Protec Ace, a podczas szczególnego zagrożenia bezpośrednim ostrzałem austriackie tytanowe Ulbricht Zenturio 05 o większej powierzchni ochronnej z przezroczystą balistyczną osłoną twarzy.
Tułów chronią oliwkowe plate-carriery Strap-on DF-13/carrier pouch DF-12 szwedzkiej Snigel Design AB w komplecie z pasem combat belt tej firmy, nowe kamizelki zintegrowane w kamuflażu MultiCam z serii Diamond fińskiej C.P.E Production Oy, a podczas skrytych działań proste estońskie Tootja Mnd (NIJ 04 IIIA).
Snajperzy korzystają natomiast z lekkich Snigel Cover Equipment Vest-12. Do maskowania w terenie używają strojów kamuflażowych SAAB Barrakuda („SPECIAL OPS” nr 6/2015).
Podczas działań w środowisku wodnym operatorzy K-komando noszą specjalne kombinezony taktyczne i suche skafandry renomowanej fińskiej marki Ursuit.
Sprzęt przenoszony jest w profesjonalnych torbach marki Snigel lub izraelskiej Fibrotex.
Jednostka ma na wyposażeniu narzędzia wyłomowe amerykańskiej wytwórni 5.11, miękkie i twarde tarcze balistyczne fińskiej Verseidag Ballistic Protection Oy oraz wiele innego interesującego sprzętu, którego wymienianie i opis wykracza poza ramy tego artykuły, np. małe drony obserwacyjne typu kwadrokopter czy tarczę osadzaną na zdalnie sterowanym podwoziu jezdnym do treningu strzelania dynamicznego.