Special-Ops.pl

Zaawansowane wyszukiwanie

GROM od środka

GROM OD ŚRODKA, czyli wywiad z Andrzejem Kisielem, żołnierzem Wodnego Zespołu Bojowego JW GROM Andrzej K. Kisiel
 

GROM OD ŚRODKA, czyli wywiad z Andrzejem Kisielem, żołnierzem Wodnego Zespołu Bojowego JW GROM Andrzej K. Kisiel


 

Na taką książkę od dawna czekali wszyscy interesujący się współczesnymi formacjami specjalnymi, a zwłaszcza polską JW GROM. Po kilku wartościowych, ale pisanych z innej perspektywy (dowódcy, dziennikarza) pozycjach na jej temat, wreszcie ukazały się wspomnienia operatora naszej czołowej jednostki specjalnej, uczestnika operacji w Iraku i Afganistanie - Andrzeja K. „Kisiela”. Jak sam pisze, powodem napisania książki „Trzynaście moich lat w JW GROM” była: „chęć pokazania tego, co robimy nie z punktu widzenia dowódcy, lecz z perspektywy żołnierza, a zwłaszcza członka zespołu szturmowego”.

Zobacz także

Tomasz Łukaszewski Bezpieczeństwo, jako pewna kategoria, zyskuje na popularności

Bezpieczeństwo, jako pewna kategoria, zyskuje na popularności Bezpieczeństwo, jako pewna kategoria, zyskuje na popularności

W czerwcu 2023 r. w Słupsku odbędzie się I Kongres Nauk o Bezpieczeństwie. Będzie to przedsięwzięcie skupiające kadrę wywodzącą się z różnych środowisk naukowych mogące wpłynąć na rozszerzenie wiedzy o...

W czerwcu 2023 r. w Słupsku odbędzie się I Kongres Nauk o Bezpieczeństwie. Będzie to przedsięwzięcie skupiające kadrę wywodzącą się z różnych środowisk naukowych mogące wpłynąć na rozszerzenie wiedzy o bezpieczeństwie i jego istocie oraz modernizację programów kształcenia w poszczególnych uczelniach. O kierunku rozwoju nauk o bezpieczeństwie rozmawiamy z prof. dr. hab. Bogdanem M. Szulcem – przewodniczącym Rady Programowej Kongresu.

Tomasz Łukaszewski Potencjałem CSzWS są ludzie

Potencjałem CSzWS są ludzie Potencjałem CSzWS są ludzie

Płk mgr inż. Wojciech Smołuch jest absolwentem Wyższej Szkoły Oficerskiej we Wrocławiu oraz Akademii Obrony Narodowej. W Wojsku Polskim służy od 1991 roku. Służbę zawodową pełnił m.in. w 25. Brygadzie...

Płk mgr inż. Wojciech Smołuch jest absolwentem Wyższej Szkoły Oficerskiej we Wrocławiu oraz Akademii Obrony Narodowej. W Wojsku Polskim służy od 1991 roku. Służbę zawodową pełnił m.in. w 25. Brygadzie Kawalerii Powietrznej, Szefostwie Wojsk Aeromobilnych, Szefostwie Wojsk Zmechanizowanych i Pancernych Dowództwa Wojsk Lądowych. Od 2006 roku w strukturach Wojsk Specjalnych, gdzie w Dowództwie Komponentu Wojsk Specjalnych zajmował się szkoleniem jednostek.

Tomasz Łukaszewski Nikt poza Polską nie podjął się tego zadania

Nikt poza Polską nie podjął się tego zadania Nikt poza Polską nie podjął się tego zadania

Rozmowa z nadkom. Krzysztofem Funkiendorfem, dowódcą misji humanitarnej polskiej Policji realizowanej w Ukrainie – dowódcą Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji w Warszawie.

Rozmowa z nadkom. Krzysztofem Funkiendorfem, dowódcą misji humanitarnej polskiej Policji realizowanej w Ukrainie – dowódcą Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji w Warszawie.

Świetnie odniósł się do tego w swej przedmowie do tej książki Wojciech Brochwicz (adwokat, były oficer kontrwywiadu, były wiceminister spraw wewnętrznych nadzorujący GROM): „Dobrze, że powstała ta książka. O Kisielu, Bisie, Wodzu, Redim, Hansie i wielu innych ich kolegach. O pułkowniku G. i o ich Dowódcy. O żołnierzach GROM-u. O pocie, łzach i o krwi. Niech ją przeczyta każdy, kto jest ciekaw, jak po drugiej stronie medialnego lustra, a raczej na szarej jego krawędzi, wygląda prawdziwe życie. Co czują operatorzy jednostek specjalnych i jaka jest cena płacona przez nich za takie właśnie życie”.

Specjalnie dla naszych czytelników „Kisiel” odpowiedział na trochę więcej niż trzynaście pytań dotyczących jego wspomnień i służby w JW GROM:

SPECIAL OPS: Zacznijmy od selekcji - z reguły mówi się, że tak naprawdę przechodzi się ją „głową, a nie nogami”, podkreślając aspekt psychologiczny tego procesu. Czy jednak nie wynika to z faktu, że uczestnicy - mając świadomość, że szansę na sukces daje tylko wysoki poziom sprawności fizycznej - przystępują do selekcji odpowiednio przygotowani, a klucz do jej ukończenia to jednak ponadprzeciętna kondycja, a dopiero na drugim miejscu wytrzymałość psychiczna, przekładająca się na zdolność działania przy obciążeniach i nie poddawanie się?

Kisiel: To prawda, ponieważ do selekcji trzeba być bardzo dobrze przygotowanym kondycyjnie, rozchodzonym, posiadać właściwy poziom ogólnej sprawności fizycznej. Ale równolegle do tego bardzo istotna jest kondycja psychiczna i siła charakteru. Można to porównać do zawodów sportowych: konieczne jest jak najlepsze przygotowanie fizyczne, jednak wielokrotnie wynik zależy od nastawienia i wytrzymałości psychicznej. Często jest tak, że uczestnicy selekcji są świetnie przygotowani  pod względem fizycznym, ale podobnie jak podczas maratonu, po pewnym czasie nadchodzi moment słabości i wtedy w głowach części z nich coś pęka, zaczynają się zastanawiać, czy to, o co walczą, jest im potrzebne, czy muszą się aż tak męczyć, może w dotychczasowej jednostce nie służy się źle, więc po co tak się katować. I wtedy się poddają.

A instruktorzy cały czas czuwają - gdy widzą, że z kimś jest w danym dniu trochę gorzej, potrafią sprawdzić, czy potrafi on przełamać słabość i poradzić sobie z samym sobą. Wszystko po to, żeby oddzielić najmocniejszych od słabszych. Równowaga między „fizyką” i stanem umysłu jest najważniejsza, bo kluczem do sukcesu podczas selekcji jest połączenie kondycji fizycznej z odpowiednim nastawieniem mentalnym i odpornością psychiczną. To one przekładają się na wewnętrzną siłę i mimowolną presję, żeby mimo wyczerpania fizycznego pokazać instruktorom, że da się radę, że się przejdzie,  zwłaszcza gdy jest się już blisko końca. To jest nieodzowne.

SO: Który etap selekcji lub które zadania zapamiętałeś jako najtrudniejsze? Co wykluczyło największą liczbę uczestników?

K: Najtrudniejszy jest etap końcowy, gdy jest się już bardzo wyczerpanym fizycznie i czuć niedostatki snu. Ale bardzo trudny jest także już drugi dzień selekcji, gdy po przetrwaniu pierwszego ma się świadomość, jak będzie ciężko, zaczyna się czuć pierwsze przeciążeniowe bóle stawów, pojawiają się zakwasy mięśni i obtarcia. Wtedy zadajesz sobie pytanie: „Przecież to dopiero drugi dzień, jeszcze tyle następnych, czy dam radę, czy jest sens brnąć w to dalej?”. Wtedy bardzo ważna jest zdolność do przełamywania słabości i wątpliwości. Nie można zastanawiać się, czy się wytrzyma - sam także przeżywałem takie chwile zwątpienia w związku z poważnym obtarciem, ale po prostu starałem się przestać o tym myśleć.
Bardzo duże znaczenie ma pogoda, która często stanowi czynnik osłabiający nie tylko fizycznie, ale także niszczący morale.

Podczas mojej selekcji musiałem zmagać się z bardzo niską temperaturą. Już podczas pierwszej nocy w miejscu wyznaczonym na obozowanie spadła do minus dwudziestu kilku stopni. Chociaż spora część uczestników miała nowoczesne buty i goreteksową odzież, wielu z nas nie posiadało nowoczesnego wyposażenia, a jedynie to, co używaliśmy w swych dotychczasowych miejscach służby - w moim przypadku: w 1. Pułku Specjalnym Komandosów. Jako młody stażem żołnierz nie dysponowałem niczym szczególnym, dlatego nie było lekko, ale z drugiej strony, byłem przyzwyczajony do posługiwania się w terenie takim sprzętem, jaki wydawano wówczas w Lublińcu. Zostałem jednak bardzo zaskoczony tak dużym spadkiem temperatury w pierwszą noc w tym rejonie Bieszczadów i z tego względu trudno było odpocząć. W następne wiedzieliśmy już, że kosztem odpoczynku trzeba rozpalić i utrzymywać na zmiany ogień, który pozwoli przespać się w znośniejszych warunkach, choć krócej. Pogoda zawsze stanowi czynnik męczący dodatkowo: w zimie zimno, podczas selekcji jesiennych i wiosennych deszcze, podczas letnich gorąco grożące odwodnieniami, udarem, a dodatkowo komary.

Po Szkole Chorążych i pierwszym okresie służby w 1. Pułku byłem świetnie przygotowany marszowo, więc pokonywanie przez wiele godzin długich dystansów w trudnym terenie nie sprawiało mi problemów, ale właśnie długi, intensywny  marsz ze zdobyciem dwóch wysokich szczytów w drugim dniu wykluczył największą liczbę uczestników. Później odpadali już tylko pojedynczy, zazwyczaj w wyniku jakichś błędów, np. przeprawienia się w butach przez San. Kto mimo zmęczenia potrafił myśleć, ten mógł uniknąć takich błędnych decyzji. Po odpowiednim przygotowaniu fizycznym najważniejsza rzecz to myśleć – bo instruktorzy nie podpowiadają, jak działać, tylko obserwują, czy uczestnik myśli, co robi.

SO: Proces selekcji w ciągu ponad 20 lat historii Jednostki podlegał różnym modyfikacjom. W jakim kierunku poszły zmiany od czasu Twojej?

K: Selekcja praktycznie stale ulega zmianom. Każda jest inna, poczynając od zmian tras, bo nie wszystkie mają miejsce w Bieszczadach. Jeśli komuś po zobaczeniu jednej selekcji wydaje się, że już wie wszystko, to jest w błędzie. Oczywiście, daje to ogólną wiedzę, jak może wyglądać ten proces i o co w nim generalnie chodzi, ale start w kolejnej to tak, jakby stanąć w wejściu do dużego pokoju, w którym jednak nie wiadomo, na co się trafi. Każda selekcja ma przede wszystkim, poza wyłowieniem odpowiednio sprawnych i wytrzymałych ludzi, pokazać, czy potrafią oni myśleć w czasie działania.

Jeśli kandydaci wiedzieliby, jak będzie przebiegać, to przygotowaliby się dokładnie pod tym kątem i byłby to schemat do fizycznego zaliczenia, a nie selekcja. Każdy dzień, każda godzina mają być zaskoczeniem – instruktorzy mogą wtedy ocenić, czy ochotnik rzeczywiście się nadaje, czy jest rozwojowy, czy to tylko „koń”, który prze naprzód. Takie główne założenia są stałe – stworzyć wymagające sytuacje, które pozwolą ocenić nie tylko fizyczne cechy kandydatów, ale także jego charakter i zdolności do myślenia w trudnych i zmiennych warunkach. Stwierdzić, że może ma tym etapie pewnych umiejętności nie posiada, ale widać, że może je wykształcić, czy też potrzebuje jeszcze czasu, żeby nabrał wiedzy i doświadczenia, np. na jakichś kursach.

SO: Przeskok z realiów (sprzętowych, szkoleniowych, organizacyjnych) Wojska Polskiego połowy lat 90., nawet jeśli była to jednostka specjalna wojsk lądowych, do tak nowoczesnej i opartej na najlepszych zachodnich wzorach formacji, jaką jest GROM, musiał być wówczas pewnym szokiem?

K: Szokiem było nawet pierwsze zetknięcie się z Jednostką, wejście do niej. Pierwsze wrażenie: nie widzę żadnych żołnierzy – większość napotykanych wewnątrz osób jest po cywilnemu, tylko z jakimiś identyfikatorami. Inne było prawie wszystko, począwszy od liczby i jakości sprzętu oraz treningów, ale przede wszystkim podejście i stosunki, nie tak formalne jak w armii. Inny styl i sposób stawiania zadań oraz dowodzenia, oparte na koleżeństwie.

W Szkole Chorążych i Pułku otrzymywałem polecenia w trybie rozkazującym, a rozmowa z przełożonymi miała formę raportowania – w GROM-ie odbywało się to bardziej nieformalnie, dowódcom chodziło o to, żebyśmy dobrze zrozumieli zadania. Po kursie bazowym zobaczyłem, jak wygląda planowanie operacji w tej Jednostce – to była zupełnie inna jakość przygotowania działań. W armii z czasów Układu Warszawskiego mówiło się, że grupa specjalna może być jednorazowego użytku, tu: „nikogo nie zostawiamy”. Ale wiele rzeczy ze „starej szkoły” też było dobrych i do wykorzystania, np. wiele umiejętności związanych z taktyką zieloną okazywało się na dobrym poziomie, w Szkole Chorążych zostałem dobrze przygotowany, a w Pułku wystarczająco udoskonaliłem także te związane z topografią i terenoznawstwem – w tych i paru innych dziedzinach wcześniejsze miejsca służby dały mi bardzo mocne podwaliny.

Ponieważ ludzie przychodzili wtedy do GROM z różnych jednostek i resortów, o różnych specyfikach, wnosili różne umiejętności. Policyjni antyterroryści reprezentowali wówczas o wiele wyższy poziom np. w CQB, ale musieli włożyć więcej wysiłku i zaangażowania w poznanie zielonej taktyki – tacy jak ja, wywodzący się z WP, czarnej. Wszyscy przechodzili kurs bazowy według tego samego programu, ale był on tak dobrze zorganizowany i metodycznie prowadzony, że dawał każdemu możliwość opanowania wszystkich niezbędnych umiejętności. Oczywiście, podczas szkolenia w zakresie taktyki zielonej dla mnie jako żołnierza działań specjalnych wszystko było bardziej jasne i klarowne, a przez to łatwiejsze, niż dla tych, którzy nie mieli takich doświadczeń. Przewidziano jednak dość czasu, żeby i oni doszli do niezbędnego poziomu. Wkład instruktorów był najważniejszy, ale pomagaliśmy sobie także nawzajem – jeśli ktoś był lepszy od kolegów w którejkolwiek dziedzinie, to po zajęciach podpowiadał pozostałym, jak poprawić jakieś kwestie – te dodatkowe rozmowy, omówienia we własnym gronie, pomagały również  tworzyć prawdziwy kolektyw.

SO: Pierwsze sekcje „wodne” powstały najpierw w ramach Zespołu A – czy Zespół B zorganizowano głównie z należących do nich operatorów, czy też większość pozostała w A, a do nowego zespołu przeszli tylko instruktorzy i najbardziej doświadczeni w tej dziedzinie?

K: Koledzy z tych pierwszych sekcji wodnych w Zespole A budowali wcześniej podstawy „wody” i włożyli wysiłek w równanie do takich specjalistów w tej dziedzinie, jak brytyjski SBS. To oni pomagali w tworzeniu i szkoleniu B, przekazywali posiadaną wiedzę, a kilku od razu przeszło do nowo formowanego oddziału. Na bazie ich doświadczeń budowano nowy zespół, w całości posiadający wodną specjalizację. Z reguły pełnili funkcję instruktorów, ale ponieważ byli starsi i powoli szykowali się do odejścia na zasłużony odpoczynek, Zespół trzeba było uzupełnić w większości nowymi ludźmi. Oczywiście, zgodnie z programem szkolenia Jednostki musieliśmy najpierw przejść identyczny dla wszystkich kurs podstawowy, do którego w naszym przypadku dołożono elementy z taktyki niebieskiej. Dopiero po opanowaniu kompletnych umiejętności na lądzie, rozpoczęło się intensywne szkolenie wodne.

SO: Z jakich jednostek lub formacji wywodziła się większość Twoich kolegów, trafiających „na wodę”?

K: Z najróżniejszych: ogólnie była przewaga wojskowych, ale wówczas nabór był otwarty także dla chętnych z policyjnych jednostek specjalnych. W sumie na moim kursie bazowym reprezentacje były stosunkowo zrównoważone: po kilku z policji, kilku kolegów z Lublińca, kilku z Formozy i dość liczna grupa z jednostek rozpoznawczych WP. W książce wspominam, że wojskowym nie było łatwo przenieść się do GROM-u, ale to zrozumiale, że inne jednostki, w tym 1. PSK, nie chciały tracić swoich najlepszych ludzi.

SO: Czy w Zespole B wszyscy operatorzy są płetwonurkami bojowymi przygotowanymi do działania z aparatami o obiegu zamkniętym?

K: Wszyscy, ponieważ żeby być pełnoprawnym operatorem, trzeba posiadać kwalifikacje płetwonurka bojowego (dawniej płetwonurka kolejnej klasy według liczby wynurkowanych godzin i doświadczenia, obecnie młodszego, a następnie starszego płetwonurka bojowego). Wymaga tego część taktyki, choć oczywiście nie wszystkie zadania i nie dla wszystkich związane są z działaniem pod wodą. A jak wiadomo, nurkowanie bojowe znacznie różni się od zwykłego, nawet to z aparatami o obiegu otwartym, od którego się zaczyna. Korzystanie z „obiegów zamkniętych” to już całkowicie wyższa szkoła jazdy.

SO: Czy operatorzy pozostałych Zespołów, niemających „wodnej” specjalizacji, także zapoznają się w jakimś zakresie z „niebieską taktyką” i przechodzą szkolenia nurkowe, w tym z obiegiem zamkniętym?

K: Tak, w ramach szkolenia bazowego i szkoleń planowych w ciągu roku koledzy z Zespołu Bojowego A przechodzą m.in. zajęcia z taktyki niebieskiej. Chodzi o to, by w razie potrzeby mogli ewentualnie wspierać „Wodę” w działaniach typowych dla niej. Niektórzy z nich przechodzą w związku z tym również szkolenie nurków bojowych – także z zakresu nurkowania z obiegiem zamkniętym.

SO: W swych wspomnieniach wielokrotnie piszesz o wspólnych ćwiczeniach z US Navy SEAL – trenowaliście także z innymi jednostkami o morskiej specjalizacji, np. z brytyjską SBS, od której czerpano pierwsze wzory? Które z nich i czym zrobiły na Tobie szczególne wrażenie?

K: Podczas mojej służby w Zespole B GROM większość ćwiczeń faktycznie odbywaliśmy z sealsami. Kontakty z SBS, wzajemne wizyty były wcześniej i później, ale ja akurat nie miałem okazji trenować z Brytyjczykami, choć moi koledzy byli w Pool. Pewnie uwarunkowane to było tym, że nie zawsze udaje się dwóm jednostkom zgrać terminy (akurat wtedy miałem urlop). Oni dużo wyjeżdżali za granicę, są urlopy i inne przedsięwzięcia, które utrudniają znalezienie dwóm jednostkom z różnych krajów luki na wspólne zamierzenie w tym samym czasie.

Pierwsze nauki dla „wody” pobraliśmy od SBS, ale wraz z późniejszymi, od sealsów, nie stały się one jedynie wzorami do kopiowania. Oni dali bazę, na podstawie której rozwijaliśmy się, odpowiednio do naszych warunków, czy możliwości sprzętowych, bo nie mieliśmy aż takich jak Navy SEAL czy SBS, zwłaszcza na początku. Niektóre brakujące elementy trzeba było umieć zastąpić, dopóki nie udało się ich uzupełnić.

Nasza taktyka i sposoby działania stanowiły raczej ewoluującą kompilację najbardziej przydatnych, sprawdzonych rozwiązań zaczerpniętych od zagranicznych partnerów, które udoskonalaliśmy i modyfikowaliśmy, oraz uzupełnialiśmy o techniki typowo gromowskie, które potem z zainteresowaniem podglądali nasi koledzy zza oceanu i z Wysp. Na jednym ze spotkań warsztatowych z jednostkami europejskimi ich przedstawiciele również bardzo podpatrywali, jak działamy, podpytywali, czy możemy pokazać im jeszcze coś więcej, może dlatego, że mieliśmy też już pewne doświadczenia z misji w b. Jugosławii. Osobiście uczestniczyłem w typowo morskich ćwiczeniach międzynarodowych, m.in. z Niemiec, Holandii i Norwegii. Pamiętam, jak podczas nich niektóre uznane zachodnie jednostki bardzo namawiały nas, żeby przyjeżdżać do nich i razem trenować. Niestety, nie zawsze mogliśmy skorzystać z takich zaproszeń, gdyż nie pozwalał na to cykl szkoleniowy, niezbędny do utrzymania topowej formy. Nas z kolei odwiedzali oprócz Navy SEAL m.in. partnerzy  z Delty.

Nie chciałbym przytaczać konkretnie, co jakie było w poszczególnych jednostkach, z którymi się zetknąłem, ale jeśli koniecznie miałbym wyróżnić którąś, to niewątpliwie wskazałbym Navy SEAL, chociażby dlatego, że z nimi najwięcej ćwiczyłem i działałem. Dla mnie to topowy przedstawiciel rodziny najlepszych sił specjalnych, są bardzo dobrze wyszkoleni i doświadczeni, a co jest dobre, to warto naśladować. Za moich czasów w GROM już nie tylko uczyliśmy się jednak od innych, ale osiągnęliśmy status partnerów – uczono się także od nas. Wymienialiśmy się już doświadczeniami w zakresie zaawansowanych technik, zarówno szturmowch, jak i w zakresie planowania operacji. Dlatego potem wiele procedur i rozwiązań taktycznych okazywało się bardzo zbliżonych i potrzeba było naprawdę niewiele czasu na wejście razem do działania. Nie musimy mieć żadnych kompleksów – oni dobrze znają naszą wartość i dlatego chcą z nami trenować i uczestniczyć w operacjach bojowych. Oni nie przyglądają się nam, żeby dopiero ocenić, czy w ogóle potrafimy coś na ich poziomie, lecz zagłębiamy się wspólnie w niuanse podnoszące jakość działania obu stron na najwyższy poziom. A to oznacza, że ogólny kierunek jest dobry.

SO: Jak na jednostkę o profilu kontrterrorystycznym większość kontaktów GROM z Navy SEAL to treningi i współpraca z zespołami o charakterze ogólnym, a nie wyspecjalizowanym SEAL Team Six/Devgru...

K: NAVSPECVAR to zespół specjalizujący się w ratowaniu zakładników (HR), ale wykonuje także wiele operacji (DA, SR) identycznych jak pozostałe SEAL Teams – i odwrotnie rzecz biorąc, w Iraku inne zespoły otrzymywały takie same zadania DA związane z chwytaniem najgroźniejszych terrorystów, jakie wykonywała tam „Szóstka”. Mieliśmy tam kontakt z ich przedstawicielami i okazało się, że w zasadzie korzystamy z prawie takich samych procedur. To, że nie współdziałaliśmy bojowo akurat z tym zespołem, wynikało głównie z rozmieszczenia poszczególnych jednostek, przydzielonych rejonów działania i podporządkowania. Podobnie było tam z brytyjskimi siłami specjalnymi czy amerykańską Deltą, które po prostu operowały w innej strefie. Inne teamy Navy SEAL, z którymi bardzo dużo współpracowaliśmy, choć nie mają jako zasadniczej specjalności HR, są również bardzo dobrze wyszkolone i pracowało się z nimi rewelacyjnie.

SO: Po tylu kontaktach z sealsami, czy możesz powiedzieć, że mimo poziomu osiągniętego przez GROM są kwestie, w których możecie im czegoś zazdrościć?

K: Jasne, choć oczywiście tylko w zdrowych kategoriach. Przede wszystkim jako jednostka z sił zbrojnych światowej potęgi mają większe możliwości budżetowe, szybko spływa do nich najnowocześniejszy sprzęt, szybciej mają dostęp do najbardziej zaawansowanych technologii, szybciej mogą przetestować i wdrożyć to co najlepsze z górnej półki. Choć byłbym nieuczciwy, gdybym wyciągał z tego wnioski, ze o nas nie dbano, bo i GROM nie ma się czego wstydzić, np. używane przez nas francuskie aparaty o obiegu zamkniętym uznawane są za nowocześniejsze niż Drägery, z których korzystają płetwonurkowie Navy SEAL.

SO: Najwięcej akcji podczas operacji irackiej wykonywaliście z sealsami. Współdziałaliście również bojowo z innymi jednostkami specjalnymi?

K: Większość faktycznie z Navy SEAL, ale także z zaczątkami irackiej jednostki specjalnej, która dopiero rozwijała się pod okiem sealsów i naszym. Jedna z operacji miała zostać przeprowadzona wspólnie z Deltą – ale żeby się nie powtarzać, odsyłam do odpowiedniego rozdziału książki, w którym jest szerszy opis, jak to się zakończyło i kto był (bardzo ważnym  i niebezpiecznym) celem. W Iraku nie współpracowaliśmy z SAS czy SBS, gdyż Brytyjczycy zasadniczo nie operowali w naszej strefie, lecz bardziej na północ, gdzie także mieli bardzo dużo roboty – my byliśmy w amerykańskiej. Zespół A działał tam stale z 5. Special Forces Group, w związku z czym i nam zdarzało się współpracować z „Zielonymi Beretami”.

SO: Czyli w Iraku uczestniczyliście także w działaniach prowadzonych wspólnie z Zespołem A?

K: Tak, bardzo często. W ogóle nasze dwa ówczesne zespoły nie pracowały osobno, lecz bardzo często należące do nich sekcje były wymieszane i pomagaliśmy sobie nawzajem w wielu operacjach, prowadząc je wspólnie.

SO: Dobrze się stało, że w swej książce odniosłeś się m.in. do – wynikającego z niewiedzy i uproszczeń – niezrozumienia zabiegów GROM o niepodporządkowanie Waszej Grupy Bojowej Polskiemu Kontyngentowi Wojskowemu w Iraku. Mógłbyś wyjaśnić tę kwestię także naszym czytelnikom?

K: Cieszyliśmy się, że nie zostaliśmy podporządkowani pod PKW, tylko weszliśmy w skłąd koalicyjnych sił specjalnych, ponieważ to były początki misji polskiego kontyngentu. Pojechały jednostki konwencjonalne, dopiero tworzyła się strefa ich odpowiedzialności, kontyngent wojsk lądowych i elementy je uzupełniające dopiero poznawały specyfikę działań w Iraku. To był dla nich czas uczenia się wszystkiego i wtedy na pewno z włączenia nas do PKW wyniknęłyby kłopoty. Oni mieli dość swoich, nie było jeszcze DWS, nie znali naszej specyfiki, nie wiedzieliby, jak najlepiej wykorzystać nasze możliwości. Pojawiłyby się problemy logistyczne i sprzętowe w wielu dziedzinach, poczynając od pojazdów dla nas – pamiętajmy, że podstawowym typem był wtedy w WP wiadomo jaki honker.

Szczególny problem dotyczyłby komórki zajmującej się planowaniem i rozpoznaniem, która musiałaby pracować na naszą korzyść. Amerykanie takie komórki mieli, mieli także wydzielone dla sił specjalnych środki lotnicze z całą machiną odpowiedzialną za koordynację naszych działań z lotnictwem (śmigłowcami do przerzutu, wsparcia i medevac, gunshipami, bezpilotowcami rozpoznawczymi). Dzięki temu mogliśmy operować z pełnym rozmachem, a nie czekać, że kiedyś PKW okrzepnie i nam to umożliwi. Wtedy po prostu nie nadszedł na to jeszcze odpowiedni czas, ale od tamtej pory wiele się zmieniło. Wiadomo, że podległość pod PKW ograniczyłaby również nasze kontakty z amerykańskimi siłami specjalnymi, a to odbiłoby się na ilości i jakości wymiany bardzo cennych doświadczeń, zobaczenia wyższego poziomu konstruowania operacji specjalnych (bo na poziomie wykonawczym byliśmy na tym samym poziomie), nie udałoby się nam także tak dobrze i szeroko pokazać partnerom zagranicznym.

SO: Przy okazji warto także, w ślad za tym, o czym wspomniałeś na łamach książki, obalić skrajnie niesprawiedliwe plotki o „difakowcach”.

K: Pamiętam te przykre oskarżenia na łamach pewnych gazet, o  rzekomym przesiadywaniu nicnierobiących gromowców na stołówkach (difack) przy kawie. A wszystko z powodu  nieznajomości działań specjalnych, z reguły prowadzonych nocą i z oczywistych względów jak najbardziej utajnionych. Inni mieszkańcy campów zazwyczaj nie widzieli, jak bardzo dużo robiliśmy, i że gdy oni są w środku aktywności dziennej, nasi operatorzy dopiero zwlekają się z łóżek po krótkim śnie, po całonocnej akcji – stąd nieprzychylne postrzeganie z ich strony. Poza tym odróżnialiśmy się wyglądem, mniej formalnym stylem co nie zawsze było przyjmowane ze zrozumieniem. Dlatego nie jestem zwolennikiem umieszczania zbyt wielu rodzajów wojsk razem, bo czasem jest to źródłem niepotrzebnych  animozji.

SO: Direct Actions w Faludży to chyba najbardziej wyraziste działania bojowe, których opisy w Twoich wspomnieniach powinny przekreślić złośliwe komentarze, że sukcesy GROM w operacji irackiej to tylko zdobycie terminalu naftowego i desant na tamę, które okazały się niebronione...

K: Przeprowadziliśmy bardzo dużo niebezpiecznych operacji i wielokrotnie byliśmy pod ogniem. Opisałem akcje w Faludży dlatego, że to było miejsce okryte szczególnie złą sławą  i mocna rozgrzewka, jak na początek. Nie zawsze jednak o powadze operacji i stopniu ryzyka świadczy to, czy doszło do intensywnej walki. Podczas pozornie mniej niebezpiecznych działań najmniejszy błąd czy rozkojarzenie mogły także bardzo dużo kosztować, tak jak np. gdy musieliśmy operować w biały dzień w Bagdadzie, na oczach wielu Irakijczyków. Każda akcja jest specyficzna, a szczęście również jest bardzo ważne (opisałem pechowy przypadek SAS, który w zasadzie miał się przytrafić nam). Nigdy nie działaliśmy schematycznie, a to wraz z dobrym planowaniem i dowodzeniem sprawiało, że nie musieliśmy w każdym przypadku używać broni, bo nie w tym rzecz. Tak było także w Mosulu, gdzie schwytaliśmy bardzo groźnych terrorystów nie drogą starcia, lecz dzięki zaskoczeniu. Jeżeli dochodzi do walki, to w działaniach specjalnych znaczy, że można to było prawdopodobnie zrobić inaczej, lepiej, „bez hałasu”.

SO: Działania patrolowo-rozpoznawcze w Afganistanie niewątpliwie były równie ważne i przyniosły cenne doświadczenia (zwłaszcza z perspektywy rosnącego zaangażowania naszych TF w tym kraju), ale czy uważasz, że nie powinny być powierzone innym jednostkom?

K: Na początku też myślałem, że wolałbym szybkie operacje DA, jak w Iraku, ale taka była potrzeba i nie tylko my, ale również SAS oraz inne jednostki specjalne wykonywały takie same zadania w Afganistanie, jak my. To nie były łatwe działania, trzeba było wykazać się specyficznymi umiejętnościami, charakterystycznymi dla wojsk specjalnych. Nie traktuje tego czasu jako marnowanie potencjału GROM-u, bo to był wstęp do późniejszych operacji TF 49, bardziej typowych dla charakteru Jednostki. To, co tam robiliśmy, było cenne, ponieważ pozwoliło rozpoznać tamtejsze miejsca, nawiązać kontakt z mieszkańcami strefy, osobiście poznać panujące tam warunki i zebrać pewne doświadczenia, ponad to, co można wyciągnąć z istotnych, ale suchych informacji, np. od wywiadu. Oczywiście były to mniej prestiżowe działania, ale mające swoją wagę – na pewno pomogły kolejnym zmianom. Poza tym, niezależnie od pozytywnych ocen przełożonych, cieszył fakt, że tubylcy w rozmowach z nami podkreślali, że od kiedy działamy na zamieszkiwanym przez nich terenie, jest dużo lepiej. Cieszyli się, że żyje im się łatwiej, bo już nie boją się zastraszania przez talibów, którzy wiedzą, że nasza reakcja mimo rozległego terenu będzie bardzo zdecydowana. Afganistan to kraj, który wymaga jeszcze wielkiej pomocy.

SO: Które z działań w Iraku i Afganistanie wspominasz jako najtrudniejsze?

K: Każda akcja miałą swoją specyfikę i trudność. W Iraku szczególnie niebezpieczne były te wykonywane za dnia – panowanie nad tłumem jest bardzo trudne. Zagrożeniem mogło być praktycznie wszystko.

SO: W dziewiątym rozdziale świetnie i prosto obaliłeś amatorskie wyobrażenia o komandosach, jako ludziach chętnie naciskających na spust...

K: Ludzie za bardzo kształtują swoje wyobrażenia na podstawie filmów sensacyjnych, w których strzelanie tworzy prawdziwego twardziela – bardzo błędny model. Komandos, żołnierz wojsk specjalnych, niesie ratunek, zdobywa przewagę opierając się na wielu umiejętnościach i jeśli nie musi, nie otwiera ognia. Jeśli potrzebni są „killerzy”, to prawdę mówiąc bardziej do tego wizerunku pasuje żołnierz piechoty zmechanizowanej, którego rola polega głównie na częstym naciskaniu na spust. W swych wspomnieniach ze służby w GROM starałem się pokazać, że szkolenie przygotowuje, by w akcji myśleć szybciej niż strzelać. Nie uczy zabijać bezmyślnie, lecz podejmować właściwe i szybkie decyzje, które pozwalają uniknąć niepotrzebnych śmierci. Przede wszystkim same operacje planuje się i przeprowadza tak, by dzięki zaskoczeniu i naszemu wyszkoleniu, jeśli to tylko możliwe, opanować sytuację bez strzału.

Staramy się perfekcyjnie przygotować i przeprowadzić akcję, a wtedy często nie ma potrzeby strzelania i tego się unika. Już na selekcji instruktorzy zwracają uwagę na umiejętność panowania nad sobą i myślenia w ekstremalnych warunkach oraz inteligentne rozwiązywanie problemów – bo jeśli wówczas nie potrafi się tego, to co dopiero w tak trudnych, skomplikowanych i stresujących sytuacjach, jak akcje bojowe, gdy zrobienie jakiegokolwiek głupstwa może mieć kolosalnie negatywne znaczenie. Oczywiście, błędy zdarzają się wszystkim, ale zdolność do trzeźwych ocen i przewidującego myślenia powinna je ograniczać do minimum. Jeśli mam prawo (ROE) zlikwidować osoby zachowujące się w określony sposób, to nie znaczy, że mam z niego bezkrytycznie korzystać. Sam miałem taką sytuację, którą opisałem w książce, gdy ruch  Afgańczyka mógł sugerować, że sięga po ukrytą broń, granatnik, a okazał się człowiekiem, który nie miał wcale  złych zamiarów. I dobrze się stało, że wówczas nie strzeliłem. Od żołnierzy sił specjalnych dużo się wymaga...

SO: Miałeś okazję służyć i uczestniczyć w działaniach bojowych zarówno jako operator sekcji szturmowych, jak i wspierającego „szturm” mniej zauważalnego pionu operacyjnego. Daje to znacznie szerszy pogląd na operacje specjalne, niż typowe dla popularnych przekazów skupianie się wyłącznie na najbardziej spektakularnej stronie uderzeniowej.

K: Najbardziej spektakularny jest zawsze etap fizycznego wykonania operacji, ale trzeba pamiętać o wszystkich działających na korzyść szturmowców, począwszy od logistyków, przez planistów, po analityków. Analiza wielu czynników, od warunków pogodowych, które mają kolosalne znaczenie, przez wszelkiego typu dane rozpoznawcze z różnych źródeł, umożliwia przecież przygotowanie skutecznego działania zespołu uderzeniowego. Bez wszystkich tych ludzi na etatach, które nie są tak widoczne, wykonujących bardzo ważną pracę, nie byłoby sukcesów operatorów „szturmu”. A niestety, zazwyczaj w ogóle nie mówi się o tych, bez pomocy których nie byłoby końcowych efektów operacji. Szkoda, bo mają oni rzeczywiście duży wpływ na to, jak przebiegnie działanie jej bezpośrednich wykonawców.

SO: Na pewno potwierdzisz, że udział w operacjach w Iraku i Afganistanie miał bezcenny wpływ na rozwój i obecna pozycję Jednostki.

K: Oczywiście. Konflikty niestety są i trzeba je gasić. Ćwiczenia są bardzo ważne, można się szkolić latami, ale udział w konfliktach jest nie do przecenienia. To są doświadczenia, które weryfikują dotychczasowe przygotowanie. Pozwala rozwijać taktykę i sposoby działania. Udział w operacjach bojowych można porównać do boksera, który musi mieć tzw.  ringowe obicie. Bez tego Jednostka nie byłaby w tym miejscu i na tym poziomie, co obecnie. Moglibyśmy okazywać się  najlepsi w jakichś zawodach (ale najlepsze jednostki często nie mają czasu na udział w nich, ze względu na swe zadania i wytężony normalny cykl szkolenia), ale tak do końca nie wiedzielibyśmy, jak sprawdzimy się w warunkach prawdziwych. Sukcesy na polu walki pozwalają przy tym zdobyć zaufanie i prestiż wśród innych jednostek sił specjalnych. Wiedza, że przeprowadzaliśmy skomplikowane, trudne operacje i to bardzo dobrze, przekłada się na ich stosunek do nas. Chcą z nami działać, albo przekazują innym: „robiliśmy to z nimi, można z nimi bez obaw pracować”. Na następnej misji nie musimy się poznawać, tylko szybko zgrywamy się do działania.

SO: Na lata Twojej służby na różnych stanowiskach w GROM przypadły, poza sukcesami, także zawirowania, które miały negatywny wpływ na samopoczucie żołnierzy Jednostki.
Jak Ty odbierałeś takie sytuacje?

K: Wiedzą o nich wszyscy z mediów, najbardziej znane z mojego okresu jest chyba słynne „prucie sejfu” w 1999 r. Mówiąc krótko: jeżeli jest stabilizacja, nie ma sygnałów o możliwości zmian, które mogą mieć negatywny wpływ na dotychczasowy tok służby (np. nie będziemy tyle wyjeżdżać, okroimy kontakty zagraniczne, bo to generuje koszty, nie weźmiemy udziału w takim czy innym planowanym przedsięwzięciu), to żołnierze mogą skupić się na swoich zadaniach i szkoleniu. Wszelkie zmiany podporządkowania i inne zamieszania wokół Jednostki zawsze rozpraszają, budzą obawy i niekorzystnie wpływają na jej członków.

SO: W swych wspomnieniach bardzo ciepło wyrażasz się o twórcy i pierwszym dowódcy GROM-u, śp. gen. Sławomirze Petelickim. Czy któryś z pozostałych dowódców wniósł według Ciebie szczególne zasługi dla Jednostki lub został zapamiętany za styl dowodzenia lub dokonania?

K: Prawie każdy dowódca miał pozytywny wpływ na jakiś rozwój Jednostki, jeden większy, drugi mniejszy. Nie chciałbym nikogo wyróżniać, dzięki nim GROM rozwijał się i przetrwał najtrudniejsze momenty. Ci, którzy byli z kręgu sił specjalnych, zwłaszcza z naszej Jednostki, bardziej identyfikowali się z nami i lepiej rozumieli podwładnych. Obejmując stanowisko, nie musieli zapoznawać się ze szczegółami funkcjonowania JW 2305, bo już wiedzieli, jak wszystko działa. Zawsze chcieliśmy, co zrozumiałe, żeby dowódca rozumiał specyfikę tak szczególnej Jednostki i nas, wszystkich jej członków. Dlatego życzę moim kolegom i następcom, by dowodzili nimi oficerowie wykształceni w GROM, bo to dobra tradycja, zgodna z intencją gen. Petelickiego. Wyróżniliśmy Go w książce i Jemu jest dedykowana, ponieważ był twórcą GROM-u oraz nie doczekał wydania „Trzynaście”, o której wiedział i kibicował jej powstaniu. Chcieliśmy podtrzymać pamięć o naszym Generale. Jaki był dla mnie, opisałem w książce. Nie znam nikogo z GROM-u, kto w negatywny sposób wyraziłby się o Generale Petelickim.

SO: Na zakończenie: w trakcie Twojej ostatniej misji zagranicznej w Afganistanie pojawiły się co raz bardziej popularne nieformalne naszywki, noszone przez żołnierzy GROM-u i nie tylko...

K: Tak, te naszywki nie zawsze są zrozumiałe dla osób z zewnątrz. Nie odnoszą się do żadnej polityki. Symbol Polski Walczącej noszony jest przez moich kolegów jako hołd tym, którzy walczyli za naszą wolność i podtrzymywanie tradycji. Dzięki temu dłużej zostanie w pamięci,  zwłaszcza młodych ludzi i zagranicznych partnerów, którzy nie zawsze wiedzą, co to jest ta literka P z kotwicą. Uważam, że to bardzo dobry zwyczaj. Przy okazji: sprawa fotografii z Iraku pod amerykańską flagą, podniesiona do rangi problemu przez część mediów na podstawie pojedynczego ujęcia – w naszej książce jest wiele przykładów, że nie brakowało nam w tym kraju naszych symboli narodowych, a pod polskimi barwami bez zastrzeżeń i chętnie występowali nasi amerykańscy towarzysze broni.

SO: Dziękujemy za rozmowę.

Galeria zdjęć

Tytuł
przejdź do galerii

Komentarze

Powiązane

Ireneusz Chloupek Ćwiczenia WZD Karpackiego Oddziału Straży Granicznej

Ćwiczenia WZD Karpackiego Oddziału Straży Granicznej Ćwiczenia WZD Karpackiego Oddziału Straży Granicznej

Pod koniec lutego br. Sekcja Realizacji Wydziału Zabezpieczenia Działań Karpackiego Oddziału Straży Granicznej przeprowadziła ćwiczenia z udziałem śmigłowca na terenie starego szpitala w Nowym Targu. Blisko...

Pod koniec lutego br. Sekcja Realizacji Wydziału Zabezpieczenia Działań Karpackiego Oddziału Straży Granicznej przeprowadziła ćwiczenia z udziałem śmigłowca na terenie starego szpitala w Nowym Targu. Blisko 30 funkcjonariuszy WZD trenowało działania taktyczno-bojowe i ratownicze w terenie zurbanizowanym, uzupełniające podobne w masywach górskich i w rejonach cieków wodnych. Obecność śmigłowca umożliwiła doskonalenie umiejętności m.in. w zakresie różnych sposobów desantowania z powietrza oraz podejmowania...

Adam Gawron Shot Show 2010

Shot Show 2010 Shot Show 2010

Gdy w drodze z lotniska do hotelu odpowiedziałem taksówkarzowi na pytanie w jakim celu przyjechałem do miasta, stwierdził: „Shot Show? Ale ma Pan szczęście – to na pewno jakieś targi producentów wódki”....

Gdy w drodze z lotniska do hotelu odpowiedziałem taksówkarzowi na pytanie w jakim celu przyjechałem do miasta, stwierdził: „Shot Show? Ale ma Pan szczęście – to na pewno jakieś targi producentów wódki”. To jedno zdanie dosyć dobrze oddaje atmosferę Las Vegas.

Redakcja Israeli Krav Maga - broń, której nie widać

Israeli Krav Maga - broń, której nie widać Israeli Krav Maga - broń, której nie widać

Na zaproszenie Krzysztofa Sawickiego – szefa szkolenia Israeli Krav – Maga Association w Polsce, w dniach 23-24 oraz 27 stycznia br . w Warszawie odbyło się szkolenie dla etatowych instruktorów służb mundurowych...

Na zaproszenie Krzysztofa Sawickiego – szefa szkolenia Israeli Krav – Maga Association w Polsce, w dniach 23-24 oraz 27 stycznia br . w Warszawie odbyło się szkolenie dla etatowych instruktorów służb mundurowych oraz operatorów grup specjalnych wojska i policji. Tematem przewodnim szkolenia była poprawa bezpieczeństwa w czasie realizacji procedur bojowych, poprzez zastosowanie rozwiązań systemowych Israeli Krav Maga oraz trening psychofizyczny przygotowujący do działania w sytuacjach ekstremalnych.

Ireneusz Chloupek ŚP. SOG (część 1)

ŚP. SOG (część 1) ŚP. SOG (część 1)

Rok 2009, kolejny rok rozwoju wielu formacji specjalnych na całym świecie - w tak szczególnie sprzyjających temu czasach przyniósł również, tuż za naszą południową granicą, wręcz odwrotny przykład zmarnowania...

Rok 2009, kolejny rok rozwoju wielu formacji specjalnych na całym świecie - w tak szczególnie sprzyjających temu czasach przyniósł również, tuż za naszą południową granicą, wręcz odwrotny przykład zmarnowania olbrzymiego potencjału czołowej jednostki elitarnej tamtejszych sił zbrojnych. Stworzona pod zwierzchnictwem czeskiej Vojenskej Policie (VP), doskonale wyszkolona i wyposażona, zdobywająca uznanie wśród zagranicznych partnerów m.in. podczas działań bojowych w Afganistanie, jednostka operacji...

Mateusz Kurmanow Izraelskie hełmy RBH 303AU

Izraelskie hełmy RBH 303AU Izraelskie hełmy RBH 303AU

Ostatnie lata na stosunkowo ciasnym polskim rynku indywidualnych osłon balistycznych, przyniosły nieznany wcześniej rozwój oferty hełmów dostępnych dla potencjalnych użytkowników z MSWiA i wojska. Do producentów...

Ostatnie lata na stosunkowo ciasnym polskim rynku indywidualnych osłon balistycznych, przyniosły nieznany wcześniej rozwój oferty hełmów dostępnych dla potencjalnych użytkowników z MSWiA i wojska. Do producentów rodzimych, wśród których czołową pozycję zajmuje Maskpol SA, dołączyły konstrukcje światowych potentatów tej branży – amerykańskich koncernów MSA, Gentex i SDS (należącego do BAE Systems). Ofertę dodatkowo uzupełniają konstrukcje nowatorskie, choć raczej nieosiągalne ze względu na koszt –...

Mateusz J. Multarzyński Vip-owskie opancerzone samochody terenowe

Vip-owskie opancerzone samochody terenowe Vip-owskie opancerzone samochody terenowe

3 październik a 2007 roku Al-Kaida dokonała w Bagdadzie zamachu na polskiego ambasadora w Iraku – gen. broni Edwarda Pietrzyka. Kolumna samochodów wiozących ambasadora została zaatakowana za pomocą bomb...

3 październik a 2007 roku Al-Kaida dokonała w Bagdadzie zamachu na polskiego ambasadora w Iraku – gen. broni Edwarda Pietrzyka. Kolumna samochodów wiozących ambasadora została zaatakowana za pomocą bomb oraz ostrzelana z broni maszynowej. W wyniku tego zamachu zginął funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu – plut. Bartosz Orzechowski, a czterech innych zostało rannych. Generał Pietrzyk został ciężko poszkodowany.

Ireneusz Chloupek Feniks

Feniks Feniks

Otwarcie granic Polski z innymi państwami Unii Europejskiej dla swobodnego przemieszczania się obywateli wspólnoty i przepływu towarów po pełnym przystąpieniu naszego kraju do Układu z Schengen w styczniu...

Otwarcie granic Polski z innymi państwami Unii Europejskiej dla swobodnego przemieszczania się obywateli wspólnoty i przepływu towarów po pełnym przystąpieniu naszego kraju do Układu z Schengen w styczniu 2008 r., wiązało się z koniecznością dostosowania struktur służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i porządek publiczny do związanych z tym nowych wyzwań. W Straży Granicznej jednym z najważniejszych posunięć w tym zakresie było utworzenie w Komendzie Głównej nowej jednostki organizacyjnej pod...

Andrzej Krugler Święto 1. Pułku Specjalnego Komandosów

Święto 1. Pułku Specjalnego Komandosów Święto 1. Pułku Specjalnego Komandosów

8 października br., jak co roku, w 1. Pułku Specjalnym Komandosów w Lublińcu odbyły się uroczystości związane ze Świętem Pułku. W tym roku przypadła 16. rocznica sformowania jednostki (pułk został sformowany...

8 października br., jak co roku, w 1. Pułku Specjalnym Komandosów w Lublińcu odbyły się uroczystości związane ze Świętem Pułku. W tym roku przypadła 16. rocznica sformowania jednostki (pułk został sformowany w 1993 roku, a wyróżniającą nazwę Komandosów otrzymał w 1995 roku). W porównaniu do zeszłorocznej 15. rocznicy, która dzięki obecności Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego miała szczególny charakter, tegoroczna miała skromniejszą oprawę, jednak nie zabrakło na niej zarówno znamienitych gości jak...

Ireneusz Chloupek Pożegnanie Generała

Pożegnanie Generała Pożegnanie Generała

10 kwietnia 2010 roku w katastrofie lotniczej nieopodal Smoleńska w Rosji wraz z Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej - Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, Szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, dowódcami...

10 kwietnia 2010 roku w katastrofie lotniczej nieopodal Smoleńska w Rosji wraz z Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej - Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, Szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, dowódcami Rodzajów Wojsk oraz innymi najważniejszymi osobami w państwie, zginął Dowódca Wojsk Specjalnych - gen. dyw. Włodzimierz Potasiński. Generał urodził się 31 lipca 1956 roku w Czeladzi. Był absolwentem Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych (1980 r.) i Akademii Sztabu Generalnego WP (1988...

Jakub Brymerski Rozmowa z Tomaszem Sanakiem

Rozmowa z Tomaszem Sanakiem Rozmowa z Tomaszem Sanakiem

*Adrenergiczny – fizjol. przekazywanie impulsu nerwowego między neuronami za pośrednictwem wydzielanej w synapsach adrenaliny lub noradrenaliny (za Słownikiem Języka Polskiego, PWN). O blaskach i cieniach...

*Adrenergiczny – fizjol. przekazywanie impulsu nerwowego między neuronami za pośrednictwem wydzielanej w synapsach adrenaliny lub noradrenaliny (za Słownikiem Języka Polskiego, PWN). O blaskach i cieniach pracy ratownika taktycznego i życiu na misji z Tomaszem Sanakiem rozmawia Jakub Brymerski.

Michał Piekarski Gen. bryg. Sławomir Petelicki

Gen. bryg. Sławomir Petelicki

Urodzony 13.09.1946. Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego.

Urodzony 13.09.1946. Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego.

Michał Piekarski Gen. bryg. Marian Sowiński

Gen. bryg. Marian Sowiński

Urodzony 26.08.1951. Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej w Szczytnie, Akademii Spraw Wewnętrznych i Uniwersytetu Warszawskiego.

Urodzony 26.08.1951. Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej w Szczytnie, Akademii Spraw Wewnętrznych i Uniwersytetu Warszawskiego.

Michał Piekarski Gen. dyw. Roman Polko

Gen. dyw. Roman Polko

Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu.

Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu.

Redakcja Pułkownik Jerzy Gut

Pułkownik Jerzy Gut

Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu oraz Akademii Obrony Narodowej.

Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu oraz Akademii Obrony Narodowej.

Redakcja Pułkownik Dariusz Zawadka

Pułkownik Dariusz Zawadka

Żołnierz Jednostki Wojskowej nr 2305 od momentu jej sformowania.

Żołnierz Jednostki Wojskowej nr 2305 od momentu jej sformowania.

Redakcja Generał brygady Piotr Patalong

Generał brygady Piotr Patalong

Urodzony 24 grudnia 1962 roku. Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych oraz Akademii Obrony Narodowej.

Urodzony 24 grudnia 1962 roku. Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych oraz Akademii Obrony Narodowej.

Redakcja Pułkownik Tadeusz Sapierzyński

Pułkownik Tadeusz Sapierzyński

Urodzony 1 kwietnia 1954. Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu oraz Akademii Obrony Narodowej.

Urodzony 1 kwietnia 1954. Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu oraz Akademii Obrony Narodowej.

Redakcja Pułkownik Zdzisław Żurawski

Pułkownik Zdzisław Żurawski

Urodzony 23.11.1954. Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu.

Urodzony 23.11.1954. Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu.

Redakcja Generał dywizji Edward Gruszka

Generał dywizji Edward Gruszka

Urodzony 13.10.1957. Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych.

Urodzony 13.10.1957. Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych.

Redakcja Generał broni Włodzimierz Potasiński

Generał broni Włodzimierz Potasiński

Urodzony 31.07.1956. Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych i Akademii Sztabu Generalnego.

Urodzony 31.07.1956. Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych i Akademii Sztabu Generalnego.

Mateusz Kurmanow O MSBS z Adamem Gawronem

O MSBS z Adamem Gawronem O MSBS z Adamem Gawronem

Prezentując jeden z bardziej obiecujących projektów z dziedziny polskiej obronności, chcieliśmy dać czytelnikom magazynu „SPECIAL OPS” okazję spojrzenia na niego oczami jednego z konstruktorów.

Prezentując jeden z bardziej obiecujących projektów z dziedziny polskiej obronności, chcieliśmy dać czytelnikom magazynu „SPECIAL OPS” okazję spojrzenia na niego oczami jednego z konstruktorów.

Redakcja Pułkownik Piotr Gąstał

Pułkownik Piotr Gąstał

Służbę w JW GROM rozpoczął w 1991 r. Zajmował szereg stanowisk w rozpoznaniu, wydziale operacyjnym i zespole bojowym, m.in.: dowódcy sekcji, dowódcy grupy oraz zastępcy dowódcy Jednostki, uczestnicząc...

Służbę w JW GROM rozpoczął w 1991 r. Zajmował szereg stanowisk w rozpoznaniu, wydziale operacyjnym i zespole bojowym, m.in.: dowódcy sekcji, dowódcy grupy oraz zastępcy dowódcy Jednostki, uczestnicząc m.in. w tworzeniu grupy łodzi bojowych, w zespole wodnym oraz organizując grupę naprowadzania lotniczego wsparcia ogniowego (JTAC).

Michał Piekarski Wywiad z dr hab. Ryszardem Machnikowskim

Wywiad z dr hab. Ryszardem Machnikowskim

W związku z rocznicą zamachów 11 września, przedstawiamy wywiad z dr hab. Ryszardem Machnikowskim, socjologiem i specjalistą w zakresie terroryzmu fundamentalistów islamskich.

W związku z rocznicą zamachów 11 września, przedstawiamy wywiad z dr hab. Ryszardem Machnikowskim, socjologiem i specjalistą w zakresie terroryzmu fundamentalistów islamskich.

Michał Piekarski Wywiad z Marcinem Kosskiem

Wywiad z Marcinem Kosskiem

Publikujemy wywiad z Marcinem Kosskiem, psychologiem i instruktorem zagranicznych jednostek specjalnych, poświęcony psychologicznym i informacyjnym aspektom zwalczania terroryzmu.

Publikujemy wywiad z Marcinem Kosskiem, psychologiem i instruktorem zagranicznych jednostek specjalnych, poświęcony psychologicznym i informacyjnym aspektom zwalczania terroryzmu.

Najnowsze produkty i technologie

Helikon-Tex Swagman Roll - wielozadaniowość to nasza specjalność

Swagman Roll - wielozadaniowość to nasza specjalność Swagman Roll - wielozadaniowość to nasza specjalność

Najlepszy sprzęt to sprzęt wielofunkcyjny. Zabierając jedną rzecz, która przyda się w wielu sytuacjach i na wiele sposobów, zyskujesz większą wygodę, wolne miejsce w plecaku i zapas wagi na coś innego....

Najlepszy sprzęt to sprzęt wielofunkcyjny. Zabierając jedną rzecz, która przyda się w wielu sytuacjach i na wiele sposobów, zyskujesz większą wygodę, wolne miejsce w plecaku i zapas wagi na coś innego. Doskonałym przykładem takiej filozofii jest Swagman Roll od Helikon-Tex.

Militaria.pl Jaką latarkę do broni wybrać? - przegląd modeli od Olight

Jaką latarkę do broni wybrać? - przegląd modeli od Olight Jaką latarkę do broni wybrać? - przegląd modeli od Olight

Odpowiednia latarka do broni umożliwia osiągnięcie przewagi na polu prowadzonych działań. Dobrej jakości latarka o wysokich parametrach między innymi usprawnia namierzanie celu czy ułatwia poruszanie się...

Odpowiednia latarka do broni umożliwia osiągnięcie przewagi na polu prowadzonych działań. Dobrej jakości latarka o wysokich parametrach między innymi usprawnia namierzanie celu czy ułatwia poruszanie się po zmroku lub w warunkach słabego oświetlenia. Latarka taktyczna do broni jest wytrzymałym, niezawodnym i ergonomicznym urządzeniem. Jedną z najlepszych firm na rynku latarek do broni jest marka Olight.

Krzysztof Lis PRO Blackout - jak się na niego przygotować?

Blackout - jak się na niego przygotować? Blackout - jak się na niego przygotować?

W życiu zdarzają się rozmaite sytuacje. Nawet jeśli mieszka się w dużym mieście, można doświadczyć problemów z dostawami energii elektrycznej. Warto zatem odpowiednio przygotować się na blackout, wykorzystując...

W życiu zdarzają się rozmaite sytuacje. Nawet jeśli mieszka się w dużym mieście, można doświadczyć problemów z dostawami energii elektrycznej. Warto zatem odpowiednio przygotować się na blackout, wykorzystując do tego rozwiązania dostosowane do zasięgu zaistniałej sytuacji.

POLSYS EUROPE Sp. Z o.o Zintegrowana Kamizelka BULLFROG

Zintegrowana Kamizelka BULLFROG Zintegrowana Kamizelka BULLFROG

Gdziekolwiek na świecie rozwija się konflikt zbrojny, potencjalnymi ofiarami działań przeciwnika jest na końcu żołnierz. I o ile dostawy na linię frontu uzbrojenia typu ofensywnego są niezmiernie istotne...

Gdziekolwiek na świecie rozwija się konflikt zbrojny, potencjalnymi ofiarami działań przeciwnika jest na końcu żołnierz. I o ile dostawy na linię frontu uzbrojenia typu ofensywnego są niezmiernie istotne ze strategicznego punktu widzenia, przede wszystkim należy chronić bez żadnych kompromisów ludzi, którzy bezpośrednio w walkach uczestniczą. Ten aspekt ochrony życia i zdrowia żołnierzy jest w centrum zainteresowania kanadyjskiej kompanii POLSYS INC. i jej siostrzanej firmy w Polsce - POLSYS EUROPE.

Newmax Nowak i Wspólnicy S.K. DryGuard i DryGuard+, czyli autorska i innowacyjna membrana od BATES

DryGuard i DryGuard+, czyli autorska i innowacyjna membrana od BATES DryGuard i DryGuard+, czyli autorska i innowacyjna membrana od BATES

DryGuard i DryGuard+ to najnowsze rozwiązania w zakresie membran paroprzepuszczalnych opracowane przez producenta markowych butów taktycznych Bates. Wprowadzone obok membrany Gore-Tex w produktach firmy,...

DryGuard i DryGuard+ to najnowsze rozwiązania w zakresie membran paroprzepuszczalnych opracowane przez producenta markowych butów taktycznych Bates. Wprowadzone obok membrany Gore-Tex w produktach firmy, stanowią innowacyjne rozwiązanie uzupełniające ofertę butów tego producenta wyposażonych w membrany zwiększające wodoodporność i przez to komfort użytkowania obuwia.

Carpatia Arms Sp. z o.o. ResGear - dbałość o szczegóły z myślą o profesjonalistach

ResGear - dbałość o szczegóły z myślą o profesjonalistach ResGear - dbałość o szczegóły z myślą o profesjonalistach

ResGear to polski producent sprzętu taktycznego, który przebojem pojawił się na rodzimym rynku, zyskując wielu wiernych klientów nie tylko wśród funkcjonariuszy służb mundurowych, zarówno w Europie, jak...

ResGear to polski producent sprzętu taktycznego, który przebojem pojawił się na rodzimym rynku, zyskując wielu wiernych klientów nie tylko wśród funkcjonariuszy służb mundurowych, zarówno w Europie, jak i w USA. Sprzęt tej marki projektowany i szyty jest w Polsce, przy użyciu najnowszych światowych technologii oraz materiałów, dzięki którym wyznacza nową jakość na naszym rynku.

OPC Sp. z.o.o. Vademecum okularów przeciwsłonecznych

Vademecum okularów przeciwsłonecznych Vademecum okularów przeciwsłonecznych

Czas wiosenno-letni to zdecydowanie ta pora roku, kiedy większość z nas podchodzi do tematu zakupu nowych okularów przeciwsłonecznych. Silne natężenie szkodliwego promieniowania UV powoduje, że nasz wzrok...

Czas wiosenno-letni to zdecydowanie ta pora roku, kiedy większość z nas podchodzi do tematu zakupu nowych okularów przeciwsłonecznych. Silne natężenie szkodliwego promieniowania UV powoduje, że nasz wzrok zaczyna się intensywniej męczyć, doskwiera nam obniżony komfort widzenia, a kolory przybierają przekłamane barwy.

poza-domem.pl Jakie są rodzaje łuków strzeleckich?

Jakie są rodzaje łuków strzeleckich? Jakie są rodzaje łuków strzeleckich?

Łucznictwo to szlachetny sport, jego historia sięga początków cywilizowanego świata a może nawet dalej. Długo był podstawowym narzędziem wykorzystywanym podczas polowań. Łuki wyszły z łask dopiero wraz...

Łucznictwo to szlachetny sport, jego historia sięga początków cywilizowanego świata a może nawet dalej. Długo był podstawowym narzędziem wykorzystywanym podczas polowań. Łuki wyszły z łask dopiero wraz z momentem pojawienia się broni palnej. Jednak nie zniknęły całkowicie. Zmienił się charakter ich użycia. W dzisiejszych czasach wykorzystywane są w sportach strzeleckich, na olimpiadach, a także hobbystycznie. Jeśli interesuje Cię łucznictwo, to sprawdź jaki łuk na początek będzie najlepszym wyborem.

Ewelina Grzesik TUNDRA - nowa czołówka od Mactronic

TUNDRA - nowa czołówka od Mactronic TUNDRA - nowa czołówka od Mactronic

„Czołówka” jest niezbędnym narzędziem pracy żołnierzy i medyków, ale nie tylko. Niektórzy sportowcy, turyści, miłośnicy kijów trekkingowych czy bywalcy biwaków nie wyobrażają sobie życia bez dobrej czołówki....

„Czołówka” jest niezbędnym narzędziem pracy żołnierzy i medyków, ale nie tylko. Niektórzy sportowcy, turyści, miłośnicy kijów trekkingowych czy bywalcy biwaków nie wyobrażają sobie życia bez dobrej czołówki. Dlatego przetestowaliśmy i sprawdziliśmy, czy warto zainwestować w latarkę TUNDRA THL0111 firmy MACTRONIC.

Copyright © 2004-2019 Grupa MEDIUM Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Spółka komandytowa, nr KRS: 0000537655. Wszelkie prawa, w tym Autora, Wydawcy i Producenta bazy danych zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione. Korzystanie z serwisu i zamieszczonych w nim utworów i danych wyłącznie na zasadach określonych w Zasadach korzystania z serwisu.
Special-Ops