Snajper szybkostrzelny (cześć 1.)

Snajper z karabinem samopowtarzalnym
„One shot, one kill” – to popularne hasło przyświecające snajperom nadal wskazuje na wysoki poziom ich umiejętności strzeleckich i skuteczności bojowej, ale nie w pełni już odzwierciedla najczęstszy charakter działań snajperskich w warunkach ostatnich konfliktów zbrojnych. Skomplikowane realia współczesnego, dynamicznego pola walki wojen asymetrycznych sprawiają, że snajperzy równie często muszą być przygotowani do szybkiego oddawania kilku strzałów do jednego trudnego albo wielu celów, a wówczas korzystniejsze okazuje się dysponowanie bronią samopowtarzalną.
Zobacz także
Marcin Kaczmarek Bezzałogowe bojowe statki powietrzne w służbie Sił Zbrojnych RP

Od pierwszego dnia rosyjskiego najazdu na Ukrainę obie walczące strony intensywnie wykorzystują bezzałogowe bojowe statki powietrzne (UCAV – Unmanned Combat Aerial Vehicle) różnych klas. UCAV jako nowy...
Od pierwszego dnia rosyjskiego najazdu na Ukrainę obie walczące strony intensywnie wykorzystują bezzałogowe bojowe statki powietrzne (UCAV – Unmanned Combat Aerial Vehicle) różnych klas. UCAV jako nowy powietrzny środek bojowy na stałe zagościł na współczesnym polu walki, stając się synonimem jednej z najgroźniejszych i najskuteczniejszych broni (oręża, które stało się wymogiem dla każdej nowoczesnej armii XXI wieku).
Tomasz Łukaszewski Prezentacja systemu ROSY, granatów i amunicji oraz pojazdów Wirus SOF w Zielonce

Na poligonie Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia w Zielonce, 9 maja, wraz z partnerami, firmami Rheinmetall AG, Dynamit Nobel Defence (DND) oraz spółką Concept, Griffin Group Defence zaprezentował...
Na poligonie Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia w Zielonce, 9 maja, wraz z partnerami, firmami Rheinmetall AG, Dynamit Nobel Defence (DND) oraz spółką Concept, Griffin Group Defence zaprezentował sprzęt i rozwiązania skierowane dla służb mundurowych, jak wojsko, policja czy straż graniczna.
Adam Przybysławski (Stowarzyszenie Strzeleckie „Walther”) Karabin Mosin wz. 1891 a wojna w Ukrainie w XXI wieku

Pojawiające się od pewnego czasu w mediach społecznościowych, takich jak Telegram czy Twitter, w prasie i portalach informacyjnych, jak np. Fakt.pl, www.ostro.org, gadzetomania.pl itp., doniesienia dotyczące...
Pojawiające się od pewnego czasu w mediach społecznościowych, takich jak Telegram czy Twitter, w prasie i portalach informacyjnych, jak np. Fakt.pl, www.ostro.org, gadzetomania.pl itp., doniesienia dotyczące używania przez strony konfliktu zbrojnego w Ukrainie karabinu Mosin wz. 1891, najczęściej wzoru 1891/30 w wersji snajperskiej, zachęcają do bliższego przyjrzenia się tej konstrukcji i przypomnienia jej historii oraz omówienia odniesień do czasów współczesnych.
Mniejsza w niektórych wypadkach celność karabinów samopowtarzalnych wynika głównie z tego, że w znakomitej większości nie jest to broń projektowana od podstaw do zadań snajperskich, a jedynie wyselekcjonowane spośród najcelniejszych i najstaranniej wykonanych (lub pieczołowiciej przygotowywanych pod tym kątem już na etapie produkcji), dostosowane do nowej roli egzemplarze zwykłej indywidualnej broni piechoty na amunicję karabinową, przy konstruowaniu której ważniejsze bywa zapewnienie niezawodności działania, portatywności i ułatwienie produkcji masowej.
Oczywiście pewne cechy budowy takich karabinów, chociażby te uniemożliwiające w wielu typach zapewnienie lufie samonośnego charakteru (tj. nieobciążania połączeniami z innymi częściami poza miejscem zamocowania w komorze zamkowej), czy niedostateczna w niektórych sztywność komory zamkowej jako miejsca osadzenia celownika optycznego, z założenia utrudniają uczynienie z nich broni tak precyzyjnej, jak może być o wiele prostszy konstrukcyjnie, specjalistyczny karabin powtarzalny.
Zachowanie standardowej długości i budowy lufy oraz wykorzystanie części gazów prochowych do uruchomienia automatyki broni samopowtarzalnej może z kolei negatywnie odbijać się na zasięgu prowadzenia precyzyjnego ognia, w porównaniu do wyczynowych modeli powtarzalnych, strzelających taką samą amunicją.
Wbrew obiegowym opiniom, mniejszy wpływ na słabsze wyniki strzelania ma natomiast sama automatyka, ponieważ cykl automatycznego przeładowania z dość gwałtownym przemieszczaniem się ruchomych części wewnątrz broni rozpoczyna się dopiero w momencie, gdy pocisk zdąży opuścić lufę – naruszenie tym stabilności broni nie przekłada się więc bezpośrednio na celność, a raczej na utrzymanie karabinu „na celu” po strzale. Podobnie nie do końca uzasadniony jest pogląd o większej zawodności półautomatów. Oczywiście, bardziej złożona budowa niż broni powtarzalnej stwarza pole do większej liczby zacięć, ale staranne wykonanie broni wyborowej oraz bardzo duża dbałość snajperów o przydzielone im karabiny i używaną do nich amunicję w praktyce eliminują ten problem.
Z drugiej strony, znacznie większe skomplikowanie budowy broni samopowtarzalnej, wynikający z automatyczności większy zakres obciążeń większej liczby elementów, skutkuje w wielu typach szybszym ich zużyciem, pogarszającym celność po mniejszej liczbie strzałów, niż w przypadku karabinów powtarzalnych. To wszystko sprawiało przez lata, że najlepszym snajperskim repetierom pod względem celności dorównywały w pełni tylko nieliczne karabiny półautomatyczne, takie jak HK PSG-1 i MSG-90 albo Walther WA 2000 – ale między innymi dlatego, że ich szczególne cechy konstrukcyjne i bardzo wysoka jakość wykonania umożliwiły ominięcie problemów ograniczających osiągi innych modeli samopowtarzalnych. To drugie jednak wpływało na bardzo wysoką cenę jednostkową, zupełnie niekonkurencyjną w porównaniu do nawet najlepszych typów powtarzalnych, co wyraźnie zawężało grono nabywców.
Mniejsza popularność wśród snajperów broni samopowtarzalnej wynikała także z zasadniczego kierunku kształcenia w tym fachu – osiągnięcia mistrzostwa w likwidacji pojedynczego celu pojedynczym precyzyjnym strzałem. Podczas najbardziej typowych zadań, w jakich szkoli się takich żołnierzy, snajper oddaje z ukrytego stanowiska tylko jeden strzał, co utrudnia jego lokalizację, po czym wycofuje się, by uniknąć odwetu przeciwnika. W tym kontekście posługiwanie się karabinem samopowtarzalnym jego przeciwnicy postrzegają jako niepotrzebną pokusę do oddania szybko kilku strzałów z jednego stanowiska do tego samego lub następnych celów, a przez to większe narażanie się na wykrycie. Czasem też jako psychologiczne przyzwolenie na mniej staranne przyłożenie się do pierwszego strzału, skoro istnieje bardzo szybka możliwość strzału poprawkowego. Są to jednak obawy bezpodstawne, jeśli traktujemy snajpera jako poważnego i odpowiedzialnego profesjonalistę, a tylko tacy powinni służyć w tego rodzaju specjalności.
Oczywistym jest fakt, że w klasycznej sytuacji strzał powinien być możliwie najpewniejszy, ponieważ najczęściej nie ma okazji do drugiego, bo cel zniknie i stanie się w przyszłości ostrożniejszy, a ponowne skryte podejście wymaga wiele czasu i wysiłku. Jeśli wziąć także pod uwagę, że para snajperska polująca samodzielnie przez dłuższy czas może zabrać ograniczoną liczbę amunicji, to staje się jasna zasadność kierowania się hasłem „jeden strzał – jeden zabity” i powód przekonania, że bardziej szybkostrzelna, skomplikowana, a przez to prawdopodobnie cięższa od prostego karabinu powtarzalnego z kilkunabojowym magazynkiem broń nie jest podczas takich zadań do niczego potrzebna.
Jak jednak pokazują doświadczenia z działań w Somalii, Iraku i Afganistanie, na współczesnym polu walki misje snajperskie i warunki dyktujące sposoby użycia w nich broni bardzo często tylko częściowo pokrywają się z tak podstawowym pojmowaniem roli snajperów. Działania antyterrorystyczne, gdy nie ma możliwości „odpuszczenia” celu, kontrsnajperskie, osłona personelu sił własnych w działaniach ochronnych i defensywnych przy większej liczbie przeciwników, pełne dynamiki walki w rejonach zurbanizowanych, prowadzenie ognia z pokładów śmigłowców, strzelanie w celu zatrzymania pojazdu, zwiększenie prawdopodobieństwa trafienia szybko poruszającego się wroga, to kilka podstawowych przykładów okoliczności, w których karabin samopowtarzalny staje się bardziej przydatny od powtarzalnego, a akcja nie kończy się pojedynczym strzałem.
Jego podstawowa przewaga wiąże się z większą szybkostrzelnością, wynikającą z zasady działania oraz pojemności i wymienności magazynka. Nie wymaga on ani wykonywania przed kolejnym strzałem żadnych ruchów związanych w karabinach powtarzalnych z ręcznym przeładowaniem, ani koniecznego przy tym w niektórych takich modelach odchylania głowy od kolby, by ustąpić miejsca cofającemu się zamkowi. To oznacza, że strzelec po oddaniu pierwszego strzału natychmiast jest gotowy do kolejnego. Spotyka się opinie, że dobrze wyszkolony snajper potrafi tak szybko i sprawnie przeładowywać swój karabin powtarzalny, że może dorównać w szybkim prowadzeniu celnego ognia strzelcowi z bronią półautomatyczną. To jednak kolejny mit – w praktycznych próbach wielokrotnie udowodniono, że strzelec z bronią półautomatyczną jest w stanie nawet o 40-50 procent szybciej prowadzić celny ogień w rywalizacji z uzbrojonym w karabin powtarzalny. Niektórzy z tych drugich osiągają pod tym względem bardzo wysoki poziom, ale i tak nie mają szans, by strzelać tak szybko i celnie jak dobry snajper z modelem samopowtarzalnym. Gdyby nawet tak się stało w rywalizacji na strzelnicy, nie jest to możliwe po długim wyczekiwaniu w trudnych warunkach atmosferycznych, jak to często zdarza się podczas prawdziwych akcji, gdy mięśnie sztywnieją, a zgrabiałe dłonie tracą czucie.
Życie pokazuje, że nawet najlepsi czasem chybiają. Podczas klasycznego „polowania” na terenie wroga snajper z reguły może wówczas zrezygnować z powtórzenia strzału, jeśli tylko uzna, że nie powinien ryzykować, a w przyszłości zdarzy się następna okazja do trafienia tego samego lub innego, równie ważnego celu. Jeśli nie zabił, a tylko zranił np. nieprzyjacielskiego dowódcę, w wielu wypadkach można to i tak uznać za sukces. Czasami nawet jeszcze mniej celny strzał uznawany jest za udany ze względu na wrażenie psychologiczne, jakie wywoła. Tymczasem w wielu przytoczonych wcześniej sytuacjach snajperzy nie mogą pozwolić sobie na przerwę w zwalczaniu przeciwnika, a ich skuteczność wynika nie tylko z celności, ale również szybkości trafień. Czasami to drugie bywa wartością priorytetową, np. podczas zapewniania osłony ogniowej, gdy precyzyjny, ale przede wszystkim szybki ogień pojedynczy skupiony na miejscu, z którego chce strzelać przeciwnik, służy nie tyle pewnemu trafieniu go, co powstrzymaniu na odpowiednio długą chwilę. Ten sam sposób wykorzystywany jest podczas ochrony antysnajperskiej, dla „przyduszenia” strzelającego z ukrycia zamachowca, co daje więcej czasu na ewakuację zagrożonych ludzi lub ma na celu wypłoszenie terrorysty z dogodnego dla niego stanowiska. Nie zawsze w tym celu można użyć broni maszynowej, gdyż nie zapewni ona równie dokładnych trafień, a ostrzał seriami jest bardziej niebezpieczny dla osób postronnych. Podczas działań mobilnych na niekorzyść karabinów maszynowych w tej roli działa też większa masa przenoszonej broni, szybsze zużywanie amunicji oraz zespołowy charakter jej obsługi.
Doświadczenia z ostatnich operacji w Iraku i Afganistanie wskazują także na inne minusy, związane z niską szybkostrzelnością tradycyjnej broni snajperskiej, w trakcie antypartyzanckich działań w mieście, w górach oraz innym terenie, gdzie można znienacka natknąć się na wroga. Może on uzyskać chwilową przewagę lub skrócić dystans walki.Podczas poruszania się snajperów po ulicach i w budynkach, w poszukiwaniu odpowiedniego stanowiska, wycofywania z niego lub zaskoczenia przez przeciwnika na stanowisku, karabin powtarzalny nie sprawdzi się w roli broni do starć w nagłym kontakcie z bliska, ani do obrony osobistej. Podczas zrywania kontaktu, gdy każdy w parze snajperskiej działającej samodzielnie lub w większym zespole musi powstrzymać choćby przez chwilę silnym ogniem wroga, by dać czas pozostałym żołnierzom na odskok, snajper z bronią powtarzalną jest najsłabszym ogniwem w grupie. Z tych powodów snajperzy najczęściej przenoszą swe główne uzbrojenie w specjalnych zasobnikach na plecach, a dodatkowo karabinek do bezpośrednich potyczek na krótszym dystansie. To zaś oznacza zwiększone obciążenie dwiema sztukami broni i amunicją do obu, mniejszą wyg dę poruszania się w trudnym terenie i pomieszczeniach, a także wydłużony czas wchodzenia do akcji, gdy trzeba najpierw wypakować broń wyborową. Zgodnie z opinią jednego z kanadyjskich snajperów: „Oczywiście, precyzyjne dalekodystansowe strzelanie wyborowe opiera się na pojedynczych strzałach, ale opcja ognia samopowtarzalnego ma krytyczne znaczenie dla bezpieczeństwa zespołu snajperskiego”. Doświadczony amerykański instruktor podsumował wartość karabinów samopowtarzalnych jako broni snajperskiej następująco: „Wszystko zależy od zadania, ale jeśli masz mieć jeden typ karabinu, to taki, który sprawdzi się w różnych misjach. Jeżeli samopowtarzalny ma celność poniżej 1 MOA, to OK”. Dla pełnej jasności można rozszerzyć jego wypowiedź następująco: dobry karabin samopowtarzalny może być równie celny jak powtarzalny, ale z tych dwóch tylko pierwszy będzie odpowiedni zarówno do tradycyjnych zadań polegających na likwidacji celów pojedynczym precyzyjnym strzałem na średnich dystansach, jak i w odmiennych warunkach, jakie stawia współczesne pole walki. Co ważne, mimo pewnego nakładania się wówczas warunków działania i zadań snajperów z typowymi dla strzelców wyborowych ze składu zwykłych drużyn, ani wyszkolenie, ani uzbrojenie tych drugich (zwykle karabiny na zbyt słaby w pewnych sytuacjach nabój 5,56 mm, rzadziej mniej precyzyjne karabiny samopowtarzalne kalibru 7,62 mm z optyką), często nie wystarczają do uzupełnienia luki między specjalistami ze snajperskimi karabinami powtarzalnymi, a pozostałymi żołnierzami ze „zwykłą” bronią.
Z tych względów najbardziej doświadczone bojowo jednostki i armie zaczynają uzupełniać swoje arsenały o snajperskie karabiny samopowtarzalne, budując bardzo logiczne systemy broni wyborowej do różnorodnych zadań:
- karabin/karabinek wyborowy (Designated Marksman Rifle, DMR – z reguły wyborowa wersja podstawowego karabinu piechoty) kalibru 5,56 mm, do wsparcia ognia pododdziału precyzyjniejszymi strzałami na dystansie do 500 m, na uzbrojeniu jednego z członków drużyny,
- samopowtarzalny karabin snajperski kalibru 7,62 mm × 51 (.308) jako podstawowa broń samodzielnych snajperów (par snajperskich), do strzelania na dystansie do 800 m i jako broń obserwatora działającego w parze ze snajperem uzbrojonym w:
- powtarzalny karabin snajperski na tę samą albo silniejszą amunicję 7,62 mm × 67 (.300 Winchester Magnum) lub 8,6 mm × 70 (.338 Lapua Magnum) do strzelań dalekodystansowych na odległość nawet 1200-1500 m,
- powtarzalny lub samopowtarzalny wielkokalibrowy karabin wyborowy na nabój 12,7 mm × 99 (.50 BMG), przeznaczony przede wszystkim do niszczenia sprzętu i ewentualnie celów żywych, np. za osłonami (zasięg skuteczny nawet do 2500 m).
Jak widać, opieranie uzbrojenia snajperskiego na tylko jednym lub dwóch rodzajach broni/kalibrów, jak to ma m.in. miejsce w WP, staje się wyraźnie niewystarczające, gdyż tylko wzajemnie uzupełniające się elementy systemowego zestawu broni snajperskiej zapewniają w pełni skuteczne pokrycie ogniem wszystkich dystansów oraz optymalne dopasowanie broni do różnych zadań. Ostatnie doświadczenia wskazują przy tym, że karabiny samopowtarzalne, jako bardziej uniwersalne, lepiej nadają się do roli podstawowej broni snajperskiej, natomiast powtarzalne, jako bardziej specjalistyczne, są bardziej przydatne przy zastosowaniu silniejszej amunicji do precyzyjnego strzelania na dalszych dystansach.
Prekursorem we wprowadzaniu takiego systemowego rozwiązania i przywracania w nim właściwego miejsca broni samopowtarzalnej są oczywiście siły zbrojne USA. Palma pierwszeństwa mogła należeć do innej armii z czołówki najbardziej doświadczonych i nowoczesnych, czyli izraelskiej, ale z powodów, o których w dalszej części artykułu, udało się to dotąd tylko w jej formacjach specjalnych. Przygotowania do przebudowy arsenału snajperskiego z szerokim wprowadzeniem do użytku samopowtarzalnych karabinów (prawdopodobnie odmiany amerykańskiego AR-10T) trwają w Kanadzie i Australii (SR-25). W Danii, Holandii i Norwegii testowane są w tej roli nowe niemieckie karabiny HK417. Potrzeba uzupełnienia uzbrojenia o snajperskie karabiny samopowtarzalne została zauważona już w jednostkach francuskich i brytyjskich. Można uznać, że nie jest to jeszcze powszechny trend w skali światowej, ale trzeba pamiętać, że jeszcze niedawno, gdy w kilku czołowych armiach (USA, Wielka Brytania) od dawna funkcjonowały profesjonalne szkoły snajperskie, większość pozostałych pozostawała pod względem wojskowego snajpingu w dzisiejszym wymiarze głęboko zacofana, a w wielu w ogóle nie funkcjonowali snajperzy z prawdziwego zdarzenia. Nic więc dziwnego, że znów mamy do czynienia z podobną sytuacją, gdy kilka najbardziej rzutkich (oczywiście także odpowiednio bogatych oraz zorganizowanych) i gromadzących nowe doświadczenia armii wprowadza stosunkowo szybko wartościowe ulepszenia, a minie trochę czasu, zanim upowszechnią się one w pozostałych krajach. Miejmy nadzieję, że w tej dziedzinie, w której nasze siły zbrojne – poza jednostką GROM – mają olbrzymie zapóźnienia i dopiero raczkują, nie zostaną znowu przegapione gotowe i sprawdzone rozwiązania z bardziej nowoczesnych i dbających o stały postęp armii.
Jak to często bywa, ów postęp został zainicjowany za sprawą jednostek specjalnych. Pod koniec lat 80. C. Reed Knight Jr., szef amerykańskiej firmy Knight’s Armament Co. (KAC) z Vero Beach na Florydzie, w rozmowie ze słynnym konstruktorem, twórcą m.in. karabinu AR-15 (M16), Eugenem Stonerem, wyraził pogląd, że tamtejszy rynek wojskowy jest już tak nasycony różnymi typami broni strzeleckiej, że w najbliższym czasie nie można oczekiwać żadnych zamówień na coś nowego. Uczestniczący w rozmowie młody mjr Lucius (Gus) Taylor z Dowództwa Operacji Specjalnych SOCOM zwrócił ich uwagę na niedobór w arsenale sił specjalnych nowoczesnego, samopowtarzalnego karabinu snajperskiego na nabój 7,62 mm × 51, na tyle precyzyjnego, aby oprócz zalet wynikających z szybkostrzelności mógł w razie potrzeby odgrywać rolę przypisaną w tym czasie ich powtarzalnym Remingtonom i McMillanom (chociaż lukę tę próbowano wypełnić wyborowymi odmianami karabinu M14, tj. M25/XM25). Szef Knight’s Armament Co., firmy znanej dotąd głównie z oferty specjalnych akcesoriów do broni, m.in. tłumików dźwięku i nowatorskich systemów szyn montażowych, postanowił podjąć wyzwanie, zwłaszcza mając jako partnera tak doświadczonego specjalistę jak Stoner, który w związku z tym projektem w 1990 r. dołączył do KAC. W pracach nad nowym karabinem kierowano się dokładnie poznanymi oczekiwaniami i wymaganiami sił specjalnych, prowadzono je jednak na własne ryzyko, bez jakiegokolwiek rządowego wsparcia finansowego.
Nowa broń została oparta na konstrukcji protoplasty popularnej wojskowej rodziny M16, czyli 5,56 mm modelu AR-15 oraz jego „starszego brata”, rozwijanego w latach 1955-57, czyli AR-10 na na bój karabinowy 7,62 mm NATO. Zsumowanie numerów tych wzorów wraz ze skrótem słów Stoner Rifle (karabin Stonera) przyniosło nazwę nowego karabinu: SR-25.
Według producenta, około 60 procent części tej broni jest wspólnych z AR-15, ale pozostałe, w tym komora zamkowa, zespół zamka, kurek, lufa itp., zostały w szczegółach zaprojektowane właściwie od nowa. SR-25 działa na zasadzie wykorzystania do uruchomienia automatyki energii części gazów prochowych, odprowadzanych w czasie strzału przez boczny otwór w lufie, przy czym nie do rury gazowej z tłokiem, lecz – tak jak w pierwowzorach – przez przewód gazowy w postaci cienkiej rurki bezpośrednio na suwadło w komorze zamkowej. Sama komora wykonana jest z wytrzymałego stopu aluminiowego 7075 T6 i dzieli się na część górną (upper receiver), w której porusza się zespół zamka oraz połączoną z nią dwoma poprzecznymi kołkami i odchylaną zawiasowo na przednim część dolną (lower receiver) z gniazdem magazynka i chwytem pistoletowym, stanowiącą komorę dla urządzenia spustowo-uderzeniowego z kurkiem obrotowym i mechanizmem bezpiecznika.
Lufa zamocowana jest w górnej części komory zamkowej przez wkręcenie w osadzone tam gniazdo w nasadce oporowej dla rygli zamka, wykonane z bardzo wytrzymałej stali AISI 8620 o twardości 60-62 w skali Rockwella. W egzemplarzach seryjnych, ze względu na wysokie koszty samodzielnego projektowania tak ważnego elementu, zastosowano 24-calowe lufy produkowane przez zakłady Remingtona do powtarzalnych M24. Kute na zimno ze stali 4137 mają specjalnie zaprojektowany przewód z „firmowym” pięciobruzdowym gwintem prawoskrętnym oznaczonym symbolem 5R, który podobnie jak w radzieckim AK-74 nie ma ostrych krawędzi. Dzięki temu gwint nie narusza zbyt mocno płaszcza pocisku, co nie jest bez znaczenia przy strzelaniu precyzyjnym, oraz gromadzi się na nim mniej osadów prochowych. Skok gwintu równy 285 mm dobrany został jako optymalny dla pocisków o masie 10‑11 g, wykonujących przy pokonywaniu wnętrza tej długości lufy 2,12 pełnego obrotu. Na otworze w górnej części lufy, mniej więcej w dwóch trzecich od komory nabojowej, osadzona jest komora gazowa, od której biegnie nad lufą do komory zamkowej przewód gazowy. Na tym odcinku lufa zaopatrzona jest w rurową osłonę (łoże) z tworzywa sztucznego wzmocnionego włóknem szklanym, o masie 340 g. Ponieważ zamocowano je metalowym pierścieniem bezpośrednio do górnej części komory zamkowej i nie styka się w ogóle z lufą, ma ona charakter samonośny (ang. freefloating barrel), co zapewnia jej większą precyzję strzelania. Pod końcowym odcinkiem łoża umieszczono krótką szynę do przyłączania dwójnogu firmy Harris.
Karabin ryglowany jest przez obrót zamka ze sprężynowym wyciągiem, prętowym wyrzutnikiem oraz siedmioma ryglami wokół jego czoła, szerszymi niż w AR-15 i ułożonymi równomierniej na obwodzie, na wzór AR-10. Uzyskano w ten sposób prawie 50 procent większą powierzchnię ryglowania w porównaniu do AR-15 (M16), zwiększając wytrzymałość połączenia z lufą samego zamka i jego żywotności. W kanale iglicznym wewnątrz zamku spoczywa długa iglica przerzutowa, utrzymywana na miejscu za pomocą poprzecznej, drucianej zawleczki. Obrót zamka wymuszany jest przez współpracę osadzonego w nim poprzecznie elementu sterującego (wodzika) z krzywkowym wycięciem, wykonanym w górnej części przedniego odcinka suwadła. Tuż za nim na rurowym suwadle umocowany jest od góry element zwany kluczem gazowym (gas key), który w przednim położeniu zespołu zamka nachodzi na końcówkę rurki przewodu gazowego. W czasie strzału część rozprężających się nią gazów prochowych działa bezpośrednio na klucz i przechodzi biegnącym przez niego kanałem do wnętrza suwadła za zamkiem. Średnica suwadła została w tylnej jego części zmniejszona do 23,8 mm tak, aby mogła wchodzić do zwymiarowanego jak w M16 rurowego przedłużenia, dokręconego do górnej części komory zamkowej, wewnątrz którego umieszczony jest mechanizm powrotny, złożony z nylonowego zderzaka podpartego sprężyną. Umożliwiło to ujednolicenie tych elementów z małokalibrowym pierwowzorem i wydłużenie w stosunku do niego komory zamkowej tylko o 25 mm. Cały zespół zamka jest jednak około 2,5 razy cięższy w porównaniu do poprzedników na amunicję 5,56 mm, w związku z czym zastosowano mocniejszą sprężynę powrotną. Cięższy kurek i nieco inny kształt współpracujących z nim części uniemożliwia przeróbki na ogień ciągły z wykorzystaniem podobnych elementów z M16.
Ręczne przeładowanie odbywa się tak jak w innych modelach z rodziny M-16 za pomocą rączki napinającej, umieszczonej poprzecznie z tyłu górnej części komory zamkowej. Jest to odrębny element od zespołu zamka, cofający go za pomocą listwy z zaczepem, biegnącej nad tylnym odcinkiem suwadła, tuż pod grzbietem komory zamkowej. W czasie strzelania pozostaje ona nieruchoma, niezależnie od wstecznych i powrotnych ruchów zespołu zamka, nie ma też możliwości dopchnięcia go do skrajnego przedniego położenia i domknięcia zamka, gdyby z jakichś powodów nie wystarczyła w tym celu energia sprężyny powrotnej. SR-25 nie ma też wprowadzonego specjalnie w tym celu w rodzinie M16 odrębnego, ręcznego odsyłacza po prawej stronie komory zamkowej, gdyż twórcy uznali, że nie będzie on konieczny w samopowtarzalnej broni snajperskiej.
Karabin zasilany jest z 10-nabojowego stalowego magazynka pudełkowego, wsuwanego do głębokiego gniazda przed spustem, później uzupełnionego w ofercie firmy przez aluminiowy na 20 nabojów. Do jego zwolnienia służy przycisk w zagłębieniu po prawej stronie dolnej części komory zamkowej, na styku z gniazdem. Nad nim, po tej samej stronie, ale w górnej części komory, wycięte jest okno wyrzutowe dla łusek, z klapką chroniącą wnętrze broni przed zanieczyszczeniami, która otwiera się automatycznie przy cofaniu suwadła, a zamykana jest ręcznie. Po lewej stronie komory zamkowej znajduje się skrzydełko bezpiecznika, łatwe do obsługiwania kciukiem prawej dłoni strzelca, obejmującej chwyt pistoletowy, bez zmieniania jej położenia. Sam chwyt, podobnie jak zamykająca z tyłu górna część komory zamkowej, nasunięta na rurową komorę mechanizmu powrotnego kolba stała, wykonane są z tworzywa sztucznego Zytel na bazie nylonu. Grzbiet komory zamkowej został ukształtowany w uniwersalną szynę montażową Picatinny-Weaver z 18 poprzecznymi karbami, na których osadza się dwa osobne pierścienie montażowe typu KMC dla celownika optycznego – producent proponuje do SR-25 model firmy Leupold. Karabin pierwszej wersji nie posiadał mechanicznych przyrządów celowniczych, choć przewidziano możliwość mocowania takich do celowania awaryjnego na początku szyny Picatinny oraz na dodanym w egzemplarzach kolejnych partii krótkim odcinku takiej szyny pod muszkę na komorze gazowej.
Wszystkie części broni bardzo starannie wykonano i wykończono, a przy ich spasowaniu zadbano o bardzo małe tolerancje. Na przykład, odchylenie lufy od zakładanego konstrukcyjnie punktu osadzenia w komorze zamkowej nie może wykraczać poza 0,03 mm, jej odchylenie od założonej osi geometrycznej musi się zaś zmieścić w przedziale od 0 do 0,025 mm. W ten sposób uzyskano doskonałą jak na broń samopowtarzalną celność, bliską pół MOA, co przy strzelaniu z odległości 100 jardów (91 m) pozwala osiągnąć skupienie 13 mm, choć zakładano, że za bardzo dobre wystarczy uznać mieszczenie się w granicach 1 MOA na dystansie 600 jardów (550 m), czyli skupienie przy strzelaniu na tę odległość w granicach 150 mm. Pierwszy SR-25 gotowy był w 1992 r., a od następnego roku KAC rozpoczęła produkcję seryjną, przewidując możliwość wytwarzania nawet 150 egzemplarzy miesięcznie, ale z braku oczekiwanych zamówień ze strony sił zbrojnych poprzestała na ograniczonej ofercie broni na rynek cywilny, dodając do podstawowego Match Rifle (MR) z lufą 24-calową (609 mm) jeszcze trzy odmiany: Lightweight Match (LMR) z lufą o długości 20 cali, a dla mniej wymagających strzelców Stoner Carbine (SC) z lufą 16-calową oraz Sporter Rifle (SR) z lufą 20-calową, już nie samonośną, lecz oprawioną w klasyczne nakładki z tworzywa sztucznego od M16A2, z typową dla niego muszką na trójkątnej podstawie oraz celownikiem mechanicznym w uchwycie transportowym nad komorą zamkową.
Na odzew ze strony sił specjalnych i prawdziwą karierę SR-25 firma z Florydy musiała poczekać jeszcze kilka lat…
DANE TAKTYCZNO-TECHNICZNE SR-25: |
Kaliber: 7,62 mm Nabój: 7,62 mm x 51 NATO (.308 Winchester) Masa samego karabinu: 4,876 kg Masa dwójnogu: 0,340 kg Masa celownika optycznego Leupold Ultra x 10: 0,680 kg Masa ukompletowanej broni: 5,55 kg Długość broni: 1117 mm Długość lufy (Match): 609 mm pojemność magazynka: 10, 20 nb |