Przez lata najprostszym rozwiązaniem takich potrzeb komandosów było wyposażanie ich w maksymalnie skrócone, tj. krótkolufowe i wyposażone w kolby składane odmiany standardowych karabinów i karabinków piechoty. To jednak, choć zapewniało w jakimś stopniu oczekiwane zmniejszenie gabarytów broni, wiązało się z pogorszeniem ich parametrów balistycznych oraz niosło inne, niepożądane skutki.
Szybkie pociski amunicji karabinowej i pośredniej wymagały dla zapewnienia im właściwych osiągów odpowiedniej długości lufy, a jej skrócenie negatywnie odbijało się na ich zasięgu – co komandosi, walczący najczęściej z zaskoczenia na krótkich dystansach, byli jeszcze w stanie zaakceptować – ale także, w związku z szybszym spadkiem prędkości i energii pocisków, na celności, przebijalności i skuteczności rażenia celów.
Szybszy spadek ciśnienia w krótszej lufie mógł przy tym powodować pogorszenie niezawodności działania automatyki broni, a krótkolufowe wersje cechowało podczas strzelania wyraźne zwiększenie huku i płomienia wylotowego. Przykładowo, ładunek prochowy naboju 5,56 mm NATO spala się w całości w lufie o długości co najmniej 12 cali, w przypadku krótszych zaś proces ten kończy się ze znacznie zwiększonymi efektami dźwiękowo-wizualnymi za jej wylotem, co jest nie tylko silnie demaskujące, ale i bardzo nieprzyjemne dla strzelca oraz otoczenia, a przez to utrudniające zwłaszcza zespołowe działanie w ograniczonych przestrzeniach. Zastosowanie tłumika w celu przeciwdziałania tym niechcianym zjawiskom, ale i w ogóle do zamaskowania prowadzenia ognia, typowe w warunkach operacji specjalnych, oznaczało niestety ponowne wydłużenie broni, a poza tym przy naddźwiękowej prędkości pocisków nie było wystarczająco efektywne, specjalne typy poddźwiękowe miały natomiast jeszcze słabsze osiągi.
Najkrótsze wersje subkarabinkowe popularnego amerykańskiego M16, z lufami 10,5 cala lub krótszymi, okazywały się więc wygodniejsze przy operowaniu w niektórych warunkach (cqb – close quarters battle), do ukrycia czy podczas desantowania (choć umieszczenie mechanizmu powrotnego w tej konstrukcji za komorą zamkową wyklucza zastosowanie kolby składanej np. zawiasowo tuż za nią, istotnie skracającej długość całkowitą broni), ale z wyżej wymienionych względów trudno je uznać za optymalne uzbrojenie komandosów. Szerzej rozpowszechnione w związku z tym karabinki M4, z lufami średniej długości 14,5 cala, zapewniały zaś pociskom osiągi nieodstające prawie na średnich dystansach od tych wystrzeliwanych ze standardowego M16, ale taka broń, z dłuższą lufą i tylko częściowo skracaną długością kolby (osadzonej teleskopowo na wystającej z tyłu komory zamkowej rurze mieszczącej mechanizm powrotny) nie miała już kompaktowego charakteru – tym bardziej po zamontowaniu na wylocie lufy tłumika.
Dla piechoty, w której lżejsze karabinki tej wielkości są coraz bardziej rozpowszechnione i wypierają pełnowymiarowe, taka broń stanowi znaczący krok na rzecz komfortu w codziennym jej użytkowaniu, w pojazdach, warunkach miejskich itd. – oczywiście przy zmniejszeniu zasięgu ogniowego do bardziej praktycznego, choć nie w każdych warunkach, vide Afganistan. Dla operatorów sił specjalnych to jednak za mało, gdy mają działać naprawdę skrycie, operować w budynkach lub innych obiektach.
Pewnym rozwiązaniem wydawało się uzupełnianie karabinków pistoletami maszynowymi, które miały mniejsze wymiary i były podatniejsze na wyciszenie, np. HK MP5 SD z integralnym, bardzo efektywnym tłumikiem dźwięku, przez HK MP5 i jego najkrótszy wariant MP5K z dołączanymi tłumikami. To jednak wiązało się z korzystaniem z innego typu amunicji, która z kolei sprawdzała się tylko na bliskich dystansach. Pociski najpopularniejszego naboju pistoletowego 9 mm x 19 Parabellum mają dużo mniejszy zasięg od amunicji pośredniej, słabą przebijalność osłon balistycznych, a w standardowej wersji pełnopłaszczowej przeciętną moc obalającą i większą podatność na rykoszetowanie. Szansą wydawało się być pojawienie nowej klasy pistoletów maszynowych na nowe typy amunicji mikrokalibrowej, o budowie pocisków zbliżonej do tych w nabojach pośrednich. Projektowano je w odpowiedzi na poszukiwania tzw. przyszłościowej broni do obrony osobistej (Personal Defense Weapon), w celu przezbrojenie w taką broń, ze względów ekonomicznych i praktycznych, dwóch trzecich personelu nowoczesnych armii, nie przeznaczonego do bezpośredniego prowadzenia walki za pomocą broni strzeleckiej, gdyż pełni inne funkcje.
Ani belgijski FN P90 („SPECIAL OPS” 1/2014) do amunicji 5,7 mm x 28 SS190, ani niemiecki HK MP7 („SPECIAL OPS” 6/2016) na nabój 4,6 mm x 33 należące do tej klasy, nigdy co prawda nie osiągnęły takiej popularności, za to bardzo szybko pewne ich zalety dostrzeżone zostały przez siły specjalne. Były małogabarytowe i poręczne, zasilane lekką amunicją, która oferowała znacznie większy zasięg skuteczny od typowych pistoletów maszynowych oraz stosunkowo wysoką przebijalność osłon balistycznych, jednak moc obalająca małych pocisków pozostawiała nieco do życzenia, dlatego szkolono w rażeniu celu co najmniej kilkoma, wystrzeliwanymi w ten sam rejon jak najszybciej po sobie.
Tej broni, choć trafiła do wielu jednostek specjalnych, ostatecznie również nie uznano w nich za optymalną w działaniach nawet na krótkich dystansach. Operatorzy potrzebowali kompaktowej broni, ale łączącej wysoką celność mimo krótkiej lufy, z dużą mocą obalającą pocisków, zdolnych skutecznie przebijać osłony, lecz bez nadmiernej penetracji celu (by oddać mu jak najwięcej energii, ale pozostać w nim, nie zagrażając innym osobom w pobliżu), także podczas strzelania z wykorzystaniem tłumika. Taką mieszankę precyzji i śmiercionośności, a jednocześnie łatwość wyciszenia, mogła zapewnić tylko amunicja z dużym i ciężkim pociskiem, który porusza się wolniej oraz lepiej dystrybuuje energię w celu niż lekkie i szybkie mikrokalibrowe, czy 5,56 mm. Nie mógł to być jednak krótki i obły pocisk pistoletowy, niezdolny do przebijania niektórych osłon, szybko wytracający prędkość, a przez to o małym zasięgu.
Konieczny był nowy typ amunicji pośredniej dużego kalibru, najlepiej o ogólnych wymiarach zbliżonych do rozpowszechnionego 5,56 mm NATO, by łatwiej zaprojektować do niej broń automatyczną na bazie popularnych typów (np. kbk M4), ale o masie i prędkości początkowej pocisku pozwalającej zapewnić wysoką celność oraz energię kinetyczną nawet po wystrzeleniu z krótkiej, wytłumionej lufy. Amerykańskie siły specjalne z uwagą śledziły pojawianie się tego rodzaju nabojów, takich jak 6,8 Remington SPC (6,8 mm x 43 Special Purpose Cartridge) czy 6,5 Grendel (6,5 mm × 39), ale największe ich zainteresowanie wzbudził nowy typ .300 Blackout, zaprezentowany przez znaną wytwórnię tłumików AAC (Advanced Armament Corporation) z Lawrenceville, w stanie Georgia (obecnie z siedzibą w Huntsville w Alabamie).
Czytaj też: PMX >>>
[uzbrojenie, kbk operatora, operatorzy, żołnierz zespołów bojowych sił specjalnych, siły specjalne, broń, zadania szturmowe, amunicja, amerykańskie siły specjalne, subkbk]
Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera! |