„Lubliniec”
„Lubliniec” Andrzej Krugler
Drugie co do wielkości, po Częstochowie, miasto w północnej części województwa śląskiego nie należy do szczególnie kojarzonych na mapie Polski. W kręgach militarnych jego nazwa jest za to powszechnie znana, ale przede wszystkim jako jednoznaczne hasło, określające stacjonujący tam 1. Pułk Specjalny Komandosów – największą i najstarszą jednostkę specjalną Wojska Polskiego.
Zobacz także
Redakcja news Pierwsza w Polsce konferencja byłych i czynnych żołnierzy Wojsk Specjalnych – „GROM-VETERANS”
W dniach 24-25 września 2024 roku w Zakopanem odbyła się pierwsza w Polsce konferencja „GROM-Veterans”, poświęcona zagadnieniom związanym z życiem i adaptacją byłych żołnierzy Wojsk Specjalnych po zakończeniu...
W dniach 24-25 września 2024 roku w Zakopanem odbyła się pierwsza w Polsce konferencja „GROM-Veterans”, poświęcona zagadnieniom związanym z życiem i adaptacją byłych żołnierzy Wojsk Specjalnych po zakończeniu służby. Wydarzenie zorganizowane przez Fundację REkonwersja SOF, pod przewodnictwem Mariusza „Mańka” Urbaniaka, byłego operatora JW GROM, zgromadziło zarówno czynnych operatorów, jak i weteranów SOF oraz ekspertów z dziedzin biznesu, sportu, prawa i medycyny. Konferencja miała na celu poruszenie...
Krzysztof Mątecki K9 KT
Psy bojowe wykorzystywane są obecnie przez najlepsze jednostki specjalne i kontrterrorystyczne na świecie. Te doskonale wyszkolone, bezkompromisowe zwierzęta stanowią znakomite uzupełnienie grup szturmowych,...
Psy bojowe wykorzystywane są obecnie przez najlepsze jednostki specjalne i kontrterrorystyczne na świecie. Te doskonale wyszkolone, bezkompromisowe zwierzęta stanowią znakomite uzupełnienie grup szturmowych, niejednokrotnie przejmując na siebie główne niebezpieczeństwa zagrażające życiu lub zdrowiu ludzi. Ich ogromną wartość dla kolegów z zespołów bojowych w pełni oddaje motto: „Pies bojowy nie nienawidzi celu przed sobą, on kocha ludzi, którzy są za nim”.
Tomasz Łukaszewski Jesteśmy przygotowani na każde zagrożenie
Rozmowa z insp. Łukaszem Pikułą, Dowódcą Centralnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji „BOA”.
Rozmowa z insp. Łukaszem Pikułą, Dowódcą Centralnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji „BOA”.
Bezpośredni rodowód jednostki sięga 1957 roku, kiedy to w Krakowie powstała kompania rozpoznawcza stacjonująca w koszarach 16. kołobrzeskiego batalionu powietrznodesantowego 6. Pomorskiej DPD, a od listopada 1958 roku – na Woli Justowskiej. Na podstawie Zarządzenia nr 087/org. Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego z 13 września 1961 roku, dowódca Dywizji rozkazał sformować do 1 października 1961 roku na bazie tej kompanii nowy, 26. batalion rozpoznawczy, do prowadzenia działań specjalnych na rzecz frontu. Pierwszym dowódcą został mjr Czesław Mitkowski, a jego etat przewidywał 213 żołnierzy, w tym 24 ofi cerów, 52 podoficerów (z czego 47 zawodowych) oraz 137 szeregowych służby zasadniczej, tworzących dowództwo i trzy kompanie rozpoznawcze.
Każda kompania dzieliła się na dwa plutony po cztery dziesięcioosobowe drużyny, z których formowano cztery grupy dywersyjno-rozpoznawcze, zastąpione po pewnym czasie sześcioosobowymi. Organizacyjnie i szkoleniowo batalion podlegał początkowo 6. PDPD, aż do 15 stycznia 1964 roku, gdy został przekazany z Dywizji w podporządkowanie operacyjne szefowi Inspektoratu Szkolenia i Rozkazem Ministra Obrony Narodowej nr 014/MON z 8 maja 1964 roku przeformowany w 1. Batalion Szturmowy, kontynuujący tradycje Polskiego Samodzielnego Batalionu Specjalnego 1. Armii Wojska Polskiego z okresu II wojny światowej. W tym samym miesiącu jednostkę przebazowano z Krakowa do małej nadmorskiej miejscowości Dziwnów na wyspie Wolin, pozostawiając 6. PDPD jej 3. kompanię rozpoznawczą.
Nowy batalion, podzielony na dowództwo i sztab, kompanię rozpoznawczą, kompanię szturmową, pluton łączności, rozwinięty wkrótce do wielkości kompanii, i pododdział zabezpieczenia, liczył około trzystu żołnierzy, w tym 67 oficerów, 41 podoficerów (tylko sześciu służby zasadniczej) oraz 191 szeregowych. W kwietniu 1965 roku został poszerzony o 64-osobową kompanię płetwonurków bojowych, a w listopadzie – o drugą 57-osobową kompanię szturmową, przekraczając stan 400 żołnierzy.
Kompanie bojowe, przemianowane na przełomie lat 60. i 70. na specjalne, dzieliły się na dwa plutony po trzy sześcioosobowe drużyny w każdym, co pozwalało wydzielić do działań 24 grupy dywersyjno-rozpoznawcze – po od siedmiu do dziesięciu zwiadowców – w tym sześć złożonych z płetwonurków. Kompanie dysponowały własnymi centrami łączności, zapewniającymi kontakt radiowy z operującymi na tyłach wroga grupami. Stosunkowo utajniony batalion otrzymywał najnowocześniejszy sprzęt i uzbrojenie dostępne w WP. Tworzyli go w dużej mierze prawdziwi entuzjaści działań specjalnych, szkolący się w intensywny sposób i na bardzo wysokim poziomie.
W 1967 roku z 1. Batalionu Szturmowego, stanowiącego jednostkę szczebla strategicznego, wydzielono zalążki dwóch przyszłych kompanii specjalnych Śląskiego (62. ks w Bolesławcu) i Pomorskiego Okręgu Wojskowego (56. ks w Bydgoszczy, a następnie w Szczecinie) szczebla operacyjnego, tj. działających na rzecz armii, a w 1969 roku kompanię rozpoznawczą, na bazie której powstała 48. ks warszawskiego OW w Krakowie. Podczas gdy zadania batalionu miały wiązać się głównie z operowaniem na terytorium przeciwnika powyżej 300 km za linią frontu, okręgowe kompanie specjalne miały wykonywać podobne zadania na głębokości od 50 do 300 km. W ugrupowaniu przeciwnika do 30–50 km działałyby dodatkowo, na rzecz macierzystych związków taktycznych, grupy dywersyjno-rozpoznawcze ze sformowanych na początku lat siedemdziesiątych kompanii specjalnych w batalionach rozpoznawczych dywizji zmechanizowanych i pancernych oraz plutonu specjalnego kompanii rozpoznawczej dywizji obrony wybrzeża.
Po takim rozwinięciu jednostek specjalnych w WP stan etatowy 1. Batalionu Szturmowego ustalono na 346 żołnierzy, zwiększany na czas „W” do 718, m.in. przez mobilizowanie dodatkowej kompanii specjalnej. W jednostce rozbudowano pododdziały zabezpieczenia, powstała także jako szkolna kompania specjalna własna szkoła podoficerska, zajmująca się przygotowywaniem podoficerów na potrzeby wszystkich jednostek specjalnych WP. Komandosi z Dziwnowa przygotowywali się do operowania na zachodnioeuropejskim teatrze działań wojennych na wypadek wojny Układu Warszawskiego z NATO, poczynając od terytorium Niemiec Zachodnich, Danii, Belgii, Holandii i Francji.
Szkolili się przede wszystkim do niszczenia środków napadu jądrowego przeciwnika, likwidacji jego stanowisk dowodzenia i węzłów łączności, dywersji i sabotażu w ważnych obiektach infrastruktury wroga, prowadzenia dalekiego rozpoznania, a w razie potrzeby organizowania działań partyzanckich. Zamiast tego polskim siłom specjalnym przyszło działać na terenie sojuszniczego państwa. W 1968 roku żołnierze 1. Batalionu Szturmowego wzięli udział w operacji „Dunaj”, wkraczając, jako jedni z pierwszych na czele polskiego kontyngentu, z innymi wojskami Układu Warszawskiego do Czechosłowacji. 1. kompania wprowadzała tam siły 10. Dywizji Pancernej z Opola, 2. kompania 11. Dywizję, a z innych pododdziałów JW 4101 utworzono odwód dowódcy 2. Armii. Kilkanaście grup specjalnych za pomocą nowych śmigłowców Mi-8 miało sparaliżować łączność i opanować strategiczne punkty w jej obszarze działania. Po zajęciu Czechosłowacji komandosi zostali rozmieszczeni w Hradec Kralowe i zajmowali się głównie ochroną polskich generałów.
W połowie lat 80. pojawił się plan rozwinięcia 1. Batalionu Szturmowego do wielkości pułku, okręgowych (armijnych) kompanii specjalnych zaś w bataliony, lecz nie został on zrealizowany. W maju 1986 roku zmieniono dyslokację JW 4101 z Dziwnowa na górnośląski Lubliniec. Wiązało się to ze zrezygnowaniem z kontynuowania w niej służby przez wielu wartościowych żołnierzy zawodowych wrosłych już w Pomorze Zachodnie, w wyniku czego w nowym miejscu batalion musiał najpierw poświęcić się odbudowywaniu zdolności bojowej. Nie służyło temu zmniejszenie w tym okresie nakładów na szkolenie czy wprowadzenie wielu rygorystycznych przepisów, ograniczających swobodę szkoleniowców.
Tymczasem wyjście Polski ze struktur Układu Warszawskiego oraz zmiana doktryny wojennej kraju na typowo obronną stały się pretekstem do decyzji o rozwiązaniu w 1994 roku okręgowych i dywizyjnych kompanii specjalnych, skutkującej utratą przez polskie siły specjalne wielu świetnych fachowców. Jedyną jednostką tego typu w wojskach lądowych pozostawał od tej pory batalion z Lublińca, do którego trafiła tylko część kadry z rozwiązanych kompanii. Zarządzeniem Szefa SzG WP nr 79/org. z 8 października 1993, roku na jego bazie rozpoczęto formowanie 1. Pułku Specjalnego. W następnym roku osiągnął on gotowość do wykonywania zadań, a 23 listopada 1995 roku Prezydent RP na wniosek Ministra Obrony Narodowej przyznał nowej jednostce sztandar, ufundowany przez społeczeństwo ziemi lublinieckiej, oraz wyróżniającą nazwę „Komandosów” – dotąd, ale i później, nadużywaną w Polsce jako określenie wszystkich żołnierzy wojsk aeromobilnych, noszących bordowe berety (na równi z nazywaniem jednostkami specjalnymi, nawet przez wyższych dowódców, piechoty spadochronowej z brygady desantowo-szturmowej i piechoty śmigłowcowej z kawalerii powietrznej).
Pierwsze lata służby batalionu, a następnie Pułku w Lublińcu, nie należały do łatwych. Trudno było budować profesjonalną jednostkę specjalną i zapewniać jej odpowiednio wysoki poziom szkolenia, walcząc na co dzień z masą absurdalnych ograniczeń, wynikających z przestarzałych przepisów, postrzegania komandosów przez pryzmat ogólnowojskowych norm i zasad funkcjonowania, z niezrozumieniem specyfiki działań specjalnych, a nierzadko i brakiem dobrej woli ze strony nadzorującego 1. Pułk Specjalny Komandosów (1. PSK) Dowództwa Wojsk Lądowych. Obowiązujące instrukcje i regulaminy ograniczały możliwości szkolenia, nowocześniejszy sprzęt trafiał szybciej do 6. Brygady Desantowo-Szturmowej, 25. Brygady Kawalerii Powietrznej czy 10. Brygady Kawalerii Pancernej, a wielu bardzo dobrych żołnierzy odchodziło do JW 2305 GROM, gdzie otrzymywali lepsze wyposażenie, wyższe pensje i mogli w gronie wyselekcjonowanych zawodowców swobodnie szkolić się według najlepszych wzorów zachodnich.
Pierwsze kontakty, nawiązane przez Pułk pod koniec 1994 roku ze stacjonującym w Niemczech 1. batalionem 10. US Special Forces (Airborne) Group, ostatecznie wskazały, że współczesna profesjonalna jednostka specjalna nie może być zbudowana na podstawie żołnierzy poborowych, odbywających w niej coraz krótszą służbę zasadniczą, podczas której ani nie wystarcza czasu na przygotowanie pełnowartościowego komandosa, ani nie ma sensu inwestowanie w ludzi, którzy szybko odchodzą ze służby i często nawet jako rezerwiści tracą kontakt z Pułkiem. Od 1995 roku 1. PSK zaczął otrzymywać zwiększone limity przyjęć do służby kontraktowej, ale pierwsza zawodowa kompania specjalna powstała w Lublińcu dopiero w 1999 roku. Wkrótce w pełni uzawodowiono także kompanie łączności i płetwonurków. Ostatni żołnierze z poboru odeszli z kompanii bojowych we wrześniu 2002 roku, a z pododdziałów zabezpieczenia 1 lipca 2004 roku, gdy nowy etat pozwolił wreszcie na stuprocentową profesjonalizację Pułku.
Organizacja 1. PSK opierała się w latach 90. na systemie trójkowym. Trzy grupy specjalne, złożone z dowódcy, jego zastępcy, radiotelegrafisty, minera, kierowcy i zwiadowcy, tworzyły pluton, trzy plutony kompanię, trzy kompanie – batalion. Dowództwu Pułku, z jego sztabem i Zespołem Dowodzenia Działaniami Specjalnymi (ZDDS), wspartym przez batalion dowodzenia (kompania dowodzenia i dwie kompanie łączności), podlegały trzy bataliony bojowe: dwa specjalne i jeden dywersyjno-rozpoznawczy, na rzecz których działały pododdziały zabezpieczenia (kompania zaopatrzenia, kompania remontowa, pluton medyczny i sekcja spadochronowa). Do tego dochodziła Szkoła Podofi cerów i Młodszych Specjalistów Działań Specjalnych, prowadząca przede wszystkim czteromiesięczne szkolenie żołnierzy służby zasadniczej. Pułk mógł wystawić około osiemdziesięciu sześcioosobowych grup specjalnych – w tym płetwonurków bojowych – i dziewięcioosobowych dywersyjno-rozpoznawczych. Bataliony specjalne składały się z trzech kompanii specjalnych każda, natomiast trzeci batalion, zwany po prostu „Dywersją”, z dwóch kompanii dywersyjno-rozpoznawczych i „Płetw”, czyli kompanii płetwonurków (dwa plutony płetwonurków i pluton zabezpieczenia technicznego). Żołnierze tej ostatniej kończyli dwumiesięczny kurs w Ośrodku Szkolenia Nurków i Płetwonurków WP w Gdyni, uzyskując tytuł płetwonurka III klasy, którą mogli podwyższyć do II i I, a nawet klasy mistrzowskiej, na corocznych sesjach w OSNiP WP podczas dalszej służby. Pozostałe dwie kompanie z batalionu dywersyjnego odpowiadały ogólnie modelowi US Rangers. Bardziej nasycone w broń ciężką niż odpowiedniki z batalionów specjalnych i przygotowane także do działania większymi siłami (zespołami grup, a nawet kompanią), przeznaczone były do prowadzenia akcji dywersyjnych, zasadzek, napadów, niszczeń itp.
W 2002 roku Pułk, zmniejszając po rezygnacji z poborowych stan osobowy o około trzydzieści procent, przyjął nową organizację, wzorowaną w ogólnym zarysie na batalionie 10th SFG amerykańskich „Zielonych Beretów”. W jego składzie pojawiły się wówczas dwie pierwsze grupy wyspecjalizowane w skokach HALO/HAHO. Dwa lata później, po pewnych zmianach,została ukształtowana obecna organizacja zbliżona do obowiązującej w JW 2305, a oparta na trzech zespołach bojowych A, B i C, po około 90 komandosów, stanowiących odpowiednik wzmocnionych kompanii. W niedalekiej przyszłości planowane jest utworzenie czwartego zespołu – D. Zespół stanowi najmniejszy i podstawowy element planistyczny, zdolny do samodzielnego działania. Każdy dzieli się na grupy specjalne, złożone z trzech sześcioosobowych sekcji specjalnych, którym nadano jedną z trzech specjalizacji: płetwonurków bojowych, górską lub spadochronową (niezależnie od obowiązującego wszystkich żołnierzy Pułku zdobycia tytułu skoczka spadochronowego wojsk powietrznodesantowych).
Do 1. PSK mogą trafić tylko kandydaci spełniający określone wymagania, wśród których podstawowe to: obywatelstwo polskie, niekaralność, bardzo dobra opinia z dotychczasowego miejsca służby (pracy), zdolność do służby w jednostce specjalnej potwierdzona przez Wojskową Komisję Lekarską, ukończone gimnazjum w przypadku chętnych do służby w korpusie szeregowych zawodowych, wykształcenie średnie kandydatów na podoficerów i wyższe dla oficerów. Mężczyźni ubiegający się o miejsce w korpusie szeregowych muszą mieć odbytą w pełnym wymiarze zasadniczą służbę wojskową, natomiast podoficerowie i oficerowie co najmniej dwuletni staż służby w innych jednostkach. Droga kandydata, od zgłoszenia kandydatury do przyjęcia w szeregi zespołu bojowego lub zabezpieczenia, rozpoczyna się od złożenia w jednostce wymaganych dokumentów, po czym zapraszany jest on do Lublińca na jednodniowe wstępne testy medyczne i psychologiczne, a następnie na sprawdzian fizyczny w podanym przez jednostkę terminie.
Sprawdzian obejmuje bieg na 100 m na czas, podciąganie na drążku lub ugięcia ramion na ławeczce, w zależności od grupy wiekowej, skłony w przód w czasie 2 min, wspinanie po linie na wysokość 5,6 m, pływanie na dystansie 50 m na czas, pływanie pod wodą na odległość, bieg na 3000 m w stroju sportowym. Możliwe jest również poszerzenie testów o sprawdzian z pływania na czas. W przypadku kobiet, bo i one służą w 1. PSK, bieg odbywa się na dystansie tylko 1000 m, test na drążku zastępuje uginanie ramion w podporze przodem na ławeczce, a zamiast biegu wahadłowego przewidziany jest bieg zygzakiem po „kopercie”. Szczegółowe normy, zależne od rodzaju pododdziału i grupy wiekowej, zamieszczone są na stronie internetowej 1. PSK. Zaliczenie tego etapu na ocenę dobrą lub bardzo dobrą dopuszcza do udziału w kursie weryfikacyjnym do zespołów bojowych, popularnie zwanym selekcją.
Uzawodowienie pododdziałów bojowych Pułku w 2002 roku stworzyło wreszcie możliwość wprowadzenia profesjonalnego doboru selekcyjnego do służby, jaki obowiązuje od początku w GROM i renomowanych jednostkach specjalnych NATO. Dlatego też natychmiast, w wyniku wewnętrznej inicjatywy, w jednostce opracowano „Zasady naboru i kwalifikowania kandydatów na stanowiska przewidziane dla żołnierzy zawodowych w JW 4101”, opisujące zasady selekcji kandydatów, wymogi fizyczne i oczekiwane predyspozycje psychiczne.
Do 2004 roku prowadzono na jej podstawie nabór chętnych z zewnątrz, a jednocześnie selekcjonowano do pododdziałów bojowych żołnierzy spośród już służących w Pułku. Niestety, ponieważ MON zaplanował szybkie doprowadzenie do końca profesjonalizacji JW 4101, a rygorystyczne zasady weryfikacji opóźniały realizację tego w zamierzonym terminie, na początku 2005 roku DWL nakazał wstrzymanie selekcji. Przez pewien czas zmuszało to jednostkę do zapełniania etatów kandydatami, w większości spośród rezerwistów po służbie zasadniczej w Pułku, przyjmowanymi po rozmowie kwalifikacyjnej i zdaniu ogólnowojskowych norm sprawności fizycznej. Sytuacja wróciła na właściwe tory po przejściu 1. PSK w podporządkowanie nowo utworzonego Dowództwa Wojsk Specjalnych. Od 2007 roku kandydaci na komandosów znów muszą potwierdzić posiadanie właściwych predyspozycji psychofizycznych podczas tygodniowego kursu weryfikacyjnego.
Selekcję rozpoczyna specjalistyczny test psychologiczny, po którym następuje pięciodniowy etap górski. Każdy z ochotników otrzymuje numer, ujednolicone wyposażenie i identyczne racje żywnościowe. Posiadanie jakiegokolwiek wyposażenia, żywności lub środków farmakologicznych spoza dopuszczonych przez instrukcję, w tym m.in. alkoholu, tytoniu, zegarka, telefonów i innych urządzeń elektronicznych, pieniędzy lub kart płatniczych, map i odbiorników GPS, jest na kursie zakazane, a złamanie tego zakazu skutkuje natychmiastowym wykluczeniem. Weryfikacja w górach składa się z etapów indywidualnych, zespołowych i specjalnych, a opiera przede wszystkim na długotrwałych, intensywnych marszach w trudnym terenie, przy małej ilości snu i jedzenia. Na trasie wyznaczone są punkty kontrolne, na których mierzone są uzyskiwane przez wszystkich uczestników czasy, porównywane pod koniec każdego dnia, w celu wskazania dwóch najsłabszych kursantów. Otrzymują oni ostrzeżenia, a usłyszenie więcej niż dwóch, także za inne niedociągnięcia, oznacza pozbawienie prawa do kontynuowania kursu. Ostrzeżenia nie pojawiają się jednak w celu usunięcia uczestnika weryfi kacji, lecz przede wszystkim mają najpierw służyć jego zmotywowaniu do zwiększenia wysiłku.
Wszyscy kandydaci są przez cały czas obserwowani przez instruktorów oraz psychologa i oceniani za zachowanie w różnych sytuacjach, motywację, kontakt z innymi uczestnikami itp. Podczas marszów wyznaczane są typowe zadania topografi czne, sprawdzające umiejętność orientowania się w terenie – poruszanie się do wyznaczonego miejsca według kompasu i mapy, na zadane azymuty. Wplata się w nie przystanki na „łamigłówki”, pozwalające ocenić zdolność do rozwiązywania zadań logicznych pod wpływem presji czasu, stresu i zmęczenia. Etapy specjalne mogą mieć postać np. pokonywania na czas trzykilometrowego odcinka, elementów wysokościowych (wspinanie po drabince speleologicznej na czas, zjazdy i skoki z dużych wysokości), w celu skontrolowania, czy kandydat nie ma zahamowań związanych z lękiem wysokości, sprawnie radzi sobie w takich sytuacjach, zachowuje koncentrację i nie wykazuje nadmiernej brawury. Temu samemu służy pokonywanie przeszkód wodnych: przeprawy przez rzeki, pływanie w jeziorach itp. Całość kończy następny test psychologiczny.
Każda selekcja różni się nieco od poprzednich, a ich częstotliwość zależy od liczby chętnych – obecnie ze względu na ich małą liczbę organizowana jest z reguły raz w roku. W ostatniej, która odbyła się w dniach 18–22 października br., wzięło udział 21 ochotników, pragnących kontynuować służbę w pododdziałach bojowych. Po pierwszym dniu zrezygnował pierwszy z uczestników, po drugim – kolejnych pięciu. Główną przyczyną okazuje się najczęściej zbyt słabe przygotowanie fizyczne oraz niewłaściwy dobór sprzętu, ale także słaba odporność psychiczna, utrudniająca lub wręcz uniemożliwiająca pokonanie kilkudziesięciu kilometrów dziennie. Tak właśnie było w przypadku sześciu uczestników,którzy nie ukończyli tegorocznej selekcji. Na „mecie” oczekiwał na pozostałych piętnastu dowódca 1. PSK płk Ryszard Pietras, który składając każdemu z nich gratulacje podkreślał, że wypełnili jeden z najważniejszych warunków dających możliwość służby w pododdziałach bojowych jednostki. Trasa jesiennej selekcji liczyła 150 km, które najlepszy pokonał w ciągu 34 godzin i 36 minut.
Zakwalifikowani do służby rozpoczynają ją od rocznego szkolenia bazowego, realizowanego w ramach odrębnego pododdziału szkolnego, pod okiem instruktorów z pionu szkolenia, uzupełnianych w razie potrzeby przez kadrę zespołów bojowych. Na tym etapie uczą się wszystkich elementów działań specjalnych. Kto nie spełnia niezbędnych norm, dostaje określony czas na poprawę, a jeśli nie wykorzysta tej szansy, musi pożegnać się z dalszą służbą w tej jednostce. Na wszystkich etapach bardzo ważną rolę odgrywa psycholog, który monitoruje nowo przyjętych od złożenia dokumentów do jednostki po przejście do pododdziału bojowego, a jego oceny są równie ważne, jak wyniki testów sprawnościowych czy czasy uzyskiwane w górach. Może on uznać, że dany kandydat nie nadaje się z pewnych przyczyn na pełnowartościowego żołnierza „bojówki”, ale być może okaże się dobrym żołnierzem w innej komórce organizacyjnej Pułku, gdzie stosowane są inne kryteria oceny. Psycholog zajmuje się także żołnierzami wracającymi z misji zagranicznych, którzy badani są przez niego bezpośrednio po powrocie, a także po przysługującym później urlopie wypoczynkowym.
W zespołach bojowych komandosi kontynuują szkolenie specjalistyczne i zespołowe – zgrywanie w ramach sekcji zajmuje średnio trzy lata, a pełne – około pięciu. Większość żołnierzy Pułku ma możliwość uzyskania kwalifi kacji językowych na poziomie zbliżonym do FCE. Wielu w ostatnich latach bierzeudział w szkoleniach zagranicznych, zwłaszcza w USA, np. w kursach Ranger, snajperów, paramedycznych, wywiadowc z ych. W 2006 roku oficer z 1. PSK, wraz z żołnierzami jedenastu innych narodowości, uczestniczył w podstawowym kursie zimowym armii szwedzkiej w Laponii, prowadzonym sto kilometrów od koła polarnego przez instruktorów batalionu jegrów pułku Norrbotens. Pułk bierze udziałw licznych ćwiczeniach i szkoleniach z udziałem żołnierzy innych sił specjalnych państw–członków NATO. Już w lipcu 1995 roku lublinieccy komandosi uczestniczyli wraz z „Zielonymi Beretami” z kompanii C 10th SFG w ćwiczeniu pod kryptonimem „Dwa Orły”, w lecie 1998 roku 250 żołnierzy z 2. batalionu specjalnego włączono w szeroko zakrojone ćwiczenia „Sztylet” oraz „Ellipse Bravo” z GROM, SFOD-D, 1/10th SFG i żołnierzami 75. Pułku Ranger.
W sierpniu następnego roku 1. PSK miał możliwość współdziałać z żołnierzami brytyjskiego 21. Pułku SAS podczas ćwiczeń „Artist Ulan”. W styczniu 2000 roku ośmiu polskich komandosów zaproszono na szkolenie górskie z 200. FSK (kompanią dalekiego rozpoznania) do Niemiec, a kilkudziesięcioosobowe reprezentacje Pułku trenowały w Lublińcu z amerykańską 10th SFG w styczniu i sierpniu 2000 roku oraz kwietniu 2001 roku. W marcu 2002 roku zorganizowano duże, międzynarodowe ćwiczenia sił specjalnych „Strong Resolve”. 130 żołnierzy z 1. PSK mogło zapoznać się tam z odpowiednikami m.in. z Austrii, Belgii, Francji i Hiszpanii. Równie szeroko zakrojone ćwiczenia z udziałem jednostek specjalnych wielu państw, w tym komandosów z Lublińca, odbyły się jesienią 2006 roku pod kryptonimem „Shamrock Key” na Litwie. Litwini odwiedzali już wcześniej 1. PSK, ale ćwiczenia w państwach nadbałtyckich były okazją do spotkania także łotewskich, estońskich, norweskich oddziałów specjalnych oraz US SEALs. O ubiegłorocznych ćwiczeniach „Jackal Stone” w Chorwacji, gdy 1. PSK trenował w gronie blisko półtora tysiąca żołnierzy sił specjalnych z Albanii, Chorwacji, Litwy, Macedonii, Rumunii, Szwecji, Stanów Zjednoczonych, Ukrainy i Węgier pisaliśmy szerzej w numerze 11/12 (1) 2009, a o kolejnych, we wrześniu br. na terenie Polski i Litwy – w „SPECIAL OPS” 9/10 (6) 2010.
Warto jeszcze dodać, że po przejęciu kierowania trzynastą zmianą NATO Response Force (NRF13) od czerwca 2009 do stycznia 2010 roku przez Francję, tamtejsze dowództwo operacji specjalnych poza własnymi jednostkami włączyło do komponentu sił specjalnych tych dyżurnych sił szybkiego reagowania Paktu także pododdział z Lublińca. 75 żołnierzy 1. PSK stanowiło – jako jedyni komandosi spoza Francji – jeden z dwóch samodzielnych lądowych SOTU (Special Operations Tactical Unit) i w ramach doskonalenia współdziałania z Francuzami uczestniczyło w dwóch ćwiczeniach w ich ośrodkach szkoleniowych pod kryptonimem „Legal Sword FIT” oraz „Loyal Sword PC”. Jednostki francuskie i chorwackie stają się kolejnymi partnerami, z którymi Pułk rozwija stałe kontakty robocze, poza utrzymywaniem podobnych z batalionem 10th SFG armii amerykańskiej stacjonującym w Niemczech, 200. FSK z Niemiec, Królewską Szkołą Podofi cerską z Holandii oraz z żołnierzami Wielonarodowego Korpusu ze Szczecina.
Do tego dochodzą oczywiście ćwiczenia krajowe – ostatnie taktyczne w maju br. były jednym z ważniejszych tegorocznych przedsięwzięć szkoleniowych 1. PSK. Założenia ćwiczeń przewidywały zagrożenie bezpieczeństwa na terenie hipotetycznego państwa „Z”, destabilizację w rejonie przygranicznym i porwanie przedstawicieli miejscowych władz przez terrorystów. Zadaniem pododdziałów Pułku było uwolnienie zakładników i zneutralizowanie grupy terrorystów. Chociaż WP posiada wyspecjalizowaną w takich zadaniach jednostkę GROM, dynamika konfliktów oraz charakter współczesnych konfl iktów asymetrycznych wymagają przygotowania do podobnych zadań w określonych sytuacjach także od innych jednostek specjalnych.
Równolegle rozbudowywana jest stopniowo własna baza szkoleniowa. Część ćwiczeń odbywa się w obiektach położonych w pobliżu miejsca zakwaterowania jednostki, inne w bardziej odległych, wyspecjalizowanych miejscach. Przykładem niech będą płetwonurkowie Pułku oraz sekcje 1. PSK, specjalizujące się w przerzucie opartym na zaawansowanych skokach spadochronowych.
Dzisiejszy 1. Pułk Specjalny Komandosów z Lublińca to jednostka podległa bezpośrednio Dowódcy Wojsk Specjalnych, przeznaczona do prowadzenia działań specjalnych w kraju i poza jego granicami w warunkach pokoju, kryzysu i wojny. „Lubliniec” przewidziany jest do następujących zadań:
- prowadzenie rozpoznania specjalnego – od rozpoznawania obiektów i sił przeciwnika (ze szczególnym uwzględnieniem dowództw, węzłów łączności i ważnych środków bojowych) oraz ich ruchów, po naprowadzanie uderzeń własnego lotnictwa i artylerii wraz z oceną ich efektów, po nastroje społeczne lub pogodę w interesujących miejscach i czasie; mogą zdobywać nowe typy uzbrojenia wroga, dokumenty i jeńców,
- wykonywanie uderzeniowych akcji bezpośrednich, szczególnie o charakterze dywersyjnym (zasadzki, sabotaż na lotniskach, w portach i innych ważnych obiektach, niszczenie konkretnych obiektów, broni i środków jej przenoszenia, stanowisk dowodzenia, węzłów łączności, komunikacyjnych, energetycznych, likwidacja lub chwytanie ważnych osób, niszczenie składów broni i materiałówwybuchowych oraz centrów szkolenia i dowodzenia ugrupowań terrorystycznych, działania dywersyjne prowadzące do paraliżu na terenie przeciwnika, np. przez minowanie i wzniecanie paniki,
- realizacja wsparcia militarnego, to jest prowadzenia szkolenia sojuszniczych formacji w czasie pokoju, doradztwo i wsparcie sojuszników w czasie kryzysu lub wojny,
- działania niekonwencjonalne, w tym przeciwpartyzanckie i przeciwdywersyjne, przenikanie do okrążonych oddziałów, przygotowywanie zrębów oddziałów partyzanckich itp.,
- odzyskiwanie utraconego personelu.
Ostatnie konflikty dorzuciły do tego nowe rodzaje zadań, związane ze wsparciem rozpoznania osobowego (humint) i działań CIMIC, czy ochroną specjalną. Komandosi z Lublińca uczestniczą prawie we wszystkich zagranicznych misjach WP, choć dawniej włączani byli do kontyngentów pod sztandarem ONZ (Kambodża, Namibia, Liban, b. Jugosławia) pojedynczo i nie do zadań bezpośrednio związanych z profilem wyszkolenia. Od 2001 roku na misje wyjeżdżają jednorodne pododdziały Pułku. Operatorzy jednostki wykonywali zadania m.in. w ramach PKW Macedonia („Amber Fox” 2001/2002 i 2003), zajmując się głównie ochroną VIP-ów oraz skrytym monitorowaniem przemytu broni, towarów i ludzi.
Latem 2003 roku przeprowadzili najpoważniejszą w czasie tej misji operację specjalną pod kryptonimem „Czarna Gora”, realizując rozpoznanie specjalne w celu zlokalizowania bazy zbrojnej grupy albańskiej, przed przeprowadzeniem akcji bezpośredniej przez belgijskie i greckie grupy szturmowe. W Macedonii Pułk stracił dwóch żołnierzy – 4 marca 2003 roku podczas rutynowego patrolu polski honker wpadł na podwójną minę, plut. Paweł Legencki i Piotr Mikułowski zmarli na skutek obrażeń kilkadziesiąt minut po eksplozji, dwóch innych komandosów zostało lekko rannych.
W sierpniu 2003 roku 56-osobowa kompania specjalna, sformowana na podstawie etatowego pododdziału 1. PSK, trafiła do Iraku. Polscy komandosi wykonywali zadania związane z ochroną osób, prowadzili rozpoznanie specjalne, wykonywali akcje bezpośrednie, zajmowali się również szkoleniem lokalnych grup specjalnych. Pododdział był w składzie SGPSz (25. BKPow) i przechodził różne transformacje strukturalne, by w VIII zmianie liczyć jedynie dwie Sekcje (12 żołnierzy). Dopiero od IX zmiany (2007), pod dowództwiem śp. gen. dyw. Tadeusza Buka, komandosi tworzyli samodzielny pododdział Zgrupowania Sił Specjalnych, bezpośrednio podległy pod Dowódcę MND CS. Żołnierze 5. i 10. grupy sił specjalnych USA chwalili umiejętności i odwagę komandosów z 1. PSK, ale zwracali też uwagę, że tak wielki potencjał marnowano często do zadań, które mogli wykonać żołnierze regularnej piechoty. Tak było również na przełomie 2005/2006 roku, gdy kilkuosobowa grupa z Lublińca miała pełnić funkcje ochronne PKW w Pakistanie, zajmując się przede wszystkim humintem – przełożeni nie mieli jednak pomysłu na efektywne wykorzystanie żołnierzy sił specjalnych.
W 2004 roku żołnierze z 1. PSK zastąpili pododdział GROM w Afganistanie, ale nie mieli okazji prowadzić tam działań specjalnych. Powierzono im ochronę polskiego kampusu, położonego w środku wielkiej bazy amerykańskiej Bagram, a z własnej inicjatywy uczestniczyli w ochronie polskich konwojów logistycznych do Kabulu. Ponieważ nie otrzymywali odpowiednich zadań, zostali w końcu na wniosek dowódcy Pułku wycofani do kraju. Do Afganistanu powrócili w 2007 roku już do działań bojowych w ramach Grupy Operacji Specjalnych Polskich Sił Zadaniowych: poza rutynowymi patrolami rozpoznawczymi, często wielodniowymi, uczestniczyli w ochronie VIP-ów (polskich dygnitarzy wizytujących PKW w Afganistanie) i konwojów, misjach humin oraz akcjach bezpośrednich. W 2008 roku tworzyli mieszany zespół z żołnierzami GROM w Kandaharze, a obecnie jeden z dwóch odrębnych Task Forces polskich sił specjalnych, operujący w prowincji Ghazni i Wardak.
Mimo że starają się pozostać poza zainteresowaniem postronnych osób i mediów, niedawno dotarły one do informacji, że komandosi z Lublińca mają na koncie m.in. spory sukces. Podczas akcji przeprowadzonej z SWW 26 września br. w dystrykcie Andar, schwytali, wśród kilku innych partyzantów, jednego z najbardziej poszukiwanych w dystrykcie w tym regionie przywódców sił antykoalicyjnych, odpowiedzialnego za szeroko zakrojoną działalność terrorystyczną. Zatrzymany Mułła Daud znajdował się na liście JPEL (Join Priority Effects List), to jest należał do „asów” w talii priorytetowych celów. Akcja ta została bardzo wysoko oceniona zarówno przez dowództwo ISAF, jak i amerykańskie Dowództwo Sił Specjalnych.
Decyzją nr 308/MON z 7 września 2009 roku 1. Pułk Specjalny Komandosów z Lublińca przejął dziedzictwo tradycji:
Powyższa decyzja ustanowiła również dzień 8 października Świętem Pułku. Pułkowi przekazano insygnia trzech orderów wojennych Virtuti Militari – jako spadkobiercy formacji wyróżnionych tym najwyższym odznaczeniem wojskowym. |
Ordery są eksponowane:
|
Uzbrojenie i wyposażeniePodstawowe uzbrojenie operatora 1. PSK to od 2008 roku niemiecki 5,56-mm kbk aut. HK416A1 w wersji z lufą długości 14,5 cala HK416D415RS i dłuższymi 16,5-calowymi HK416D165RS dla dowódców sekcji (z celownikami holograficznymi EOTech HWS552/553, laserowymi wskaźnikami celu Laser Devices DBAL-A2, oświetleniem taktycznym G2 firmy SureFire, dodatkowym chwytem przednim i składaną podstawą muszki) – część z podwieszanymi granatnikami kalibru 40 mm AG-HK416ELM kalibru 40 mm, wyposażonymi w składany chwyt przedni. W arsenale Pułku pozostają jeszcze krajowe karabiny Beryl wz. 96 i Mini-Beryl. Zamiennie z karabinkami mogą być wykorzystywane w do zadań specjalnych 9-mm pm HK MP5SD lub inne niestandardowe modele (np. izraelskie Mini- Uzi, Micro-Uzi) oraz krajowe PM-98 „Glauberyt” (także do strzelania treningową amunicją barwiącą FX Simunition). Broń krótka to obecnie przede wszystkim niemieckie HK USP SD (Tactical) na nabój 9 mm Parabellum i w mniejszej liczbie Glock G17, które zastąpiły niedopracowane i zawodne polskie WIST-94. Wsparcie ogniowe zapewniają standardowe w WP 7,62-mm karabiny maszynowe PKM/PKMN (część wyposażona w HWS552 oraz oświetlenie taktyczne firmy SureFire), amerykańskie 12,7-mm wkm M-2 HB QCB, szwedzkie 84-mm granatniki przeciwpancerne (działa bezodrzutowe) Carl Gustav M3, 40-mm granatniki automatyczne HK GMG oraz polskie lekkie moździerze LM-60K, a w razie potrzeby także starsze granatniki RPG-7D i jednorazowe RPG-76 „Komar”, a nawet PZR „Grom”. Snajperzy posługują się powtarzalnymi karabinami TRG-21 i 22 fińskiej firmy Sako na nabój 7,62 mm, AWM-F brytyjskiej firmy AI na nabój .338 Lapua Magnum z celownikami Schmidt-Bender PM II i przystawkami noktowizyjnymi oraz amerykańskimi wielkokalibrowymi Barrett M107 na nabój .50 BMG (12,7 mm × 99), także z celownikami marki Schmidt– Bender. |