Afgańczycy

Rish Kvor – nieduża miejscowość kilka kilometrów na południe od Kabulu, wybrana niegdyś na bazę treningową radzieckiego kontyngentu w Afganistanie, a następnie na ośrodek szkoleniowy przez talibów, od trzech lat jest siedzibą szkoły komandosów Afgańskiej Armii Narodowej (ANA). Do połowy tego roku, z pomocą instruktorów z sił specjalnych USA i Francji, przygotowano tam już dziewięć lekkich batalionów uderzeniowych, które stanowią najlepiej wyszkoloną, wyposażoną i najskuteczniejszą część ANA.
Zobacz także
Krzysztof Mątecki, Tomasz Łukaszewski 15 lat Wojsk Specjalnych

Dwudziestego czwartego maja 2007 roku, ówczesny Prezydent RP śp. Lech Kaczyński podpisał ustawę o zmianie ustawy o powszechnym obowiązku obrony, dzięki czemu w strukturach Wojska Polskiego został utworzony...
Dwudziestego czwartego maja 2007 roku, ówczesny Prezydent RP śp. Lech Kaczyński podpisał ustawę o zmianie ustawy o powszechnym obowiązku obrony, dzięki czemu w strukturach Wojska Polskiego został utworzony odrębny Rodzaj Sił Zbrojnych (RSZ) – Wojska Specjalne (WS), które obecnie stanowią ok. 3% liczebności polskich Sił Zbrojnych. W tym roku obchodzimy 15. rocznicę tego ważnego wydarzenia, dlatego warto przypomnieć proces dochodzenia do ich powstania oraz zaistniałe zmiany i rozwój.
Krzysztof Mątecki Poznawajmy wroga i czuwajmy

Wydział V Antyterrorystyczny ABW strzeże bezpieczeństwa naszego kraju zatrzymując przebywających w Polsce członków międzynarodowych grup przestępczych, szpiegów i radykałów powiązanych z organizacjami...
Wydział V Antyterrorystyczny ABW strzeże bezpieczeństwa naszego kraju zatrzymując przebywających w Polsce członków międzynarodowych grup przestępczych, szpiegów i radykałów powiązanych z organizacjami terrorystycznymi. W tym roku mija 29 lat, odkąd operatorzy Wydziału V realizują zadania, których charakter w pełni oddaje motto ABW – „Poznawajmy wroga i czuwajmy”.
Krzysztof Mątecki Commando Garud

Commando Garud jest najmłodszą jednostką indyjskich sił specjalnych, należącą do Indyjskich Sił Powietrznych (IAF). Mimo że specjalnością komandosów z Garud są operacje na tyłach wroga wykonywane przy...
Commando Garud jest najmłodszą jednostką indyjskich sił specjalnych, należącą do Indyjskich Sił Powietrznych (IAF). Mimo że specjalnością komandosów z Garud są operacje na tyłach wroga wykonywane przy współpracy z lotnictwem, to od lat żołnierze jednostki wsławiają się operacjami kontrterrorystycznymi w prowincjach Dżammu i Kaszmir. Charakter ich działań idealnie oddaje motto ich „Prahar se Suraksha”, co w tłumaczeniu oznacza „Obrona przez Atak”.
Rządowe siły zbrojne Afganistanu rozwinięto w ciągu kilku ostatnich lat do blisko 134 tysięcy żołnierzy, a do końca 2013 roku mają osiągnąć liczebność 240 tysięcy. Obecnie tamtejsze wojska lądowe składają się z sześciu korpusów regionalnych (201. z dowództwem w Kabulu, 203. – Gardez, 205. – Kandahar, 207. – Herat, 209. – Mazar Sharif, 215. – Lashkar Gah) oraz 111. Dywizji Stołecznej, utworzonej w kwietniu 2009 roku, co umożliwiło przesunięcie sił 201. Korpusu z okolic stolicy w rejony nadgraniczne. Każdy z nich składa się z dowództwa i trzech lub dwóch brygad, w większości lekkiej piechoty. Podstawową jednostką organizacyjną ANA jest kandak, czyli około 600-osobowy batalion, w składzie którego funkcjonują cztery kompanie bojowe – toli. Większość oddziałów, mimo olbrzymiej pomocy szkoleniowej i logistycznej ze strony wojsk koalicyjnych ISAF, nadzorowanej przez międzynarodowe dowództwo Combined Security Transition Command – Afghanistan (CSTC-A), reprezentuje jednak wciąż stosunkowo niski poziom. Kiepska dyscyplina, wykształcenie i motywacja do służby afgańskich żołnierzy nie ułatwiają szkolenia oraz osiągania efektywności bojowej. Część z nich w związku z powiązaniami rodzinnymi i klanowymi utrzymuje kontakty z przeciwnikiem, powszechne są dezercje (według danych Departamentu Obrony USA w ostatnim roku co czwarty żołnierz afgański zdezerterował w trakcie pierwszych dwunastu miesięcy służby), a w dowództwach i komórkach logistycznych szerzy się korupcja.
Na tym tle efekty osiągnięte przez międzynarodowy zespół szkoleniowy sił specjalnych w Rish Kvor muszą budzić uznanie, nawet jeśli uwzględni się, że miał on do dyspozycji wyselekcjonowanych ochotników oraz mógł zapewnić im znacznie lepsze wyposażenie i zaopatrzenie niż w zwykłych jednostkach ANA. Równe, jeśli nie większe, znaczenie miało skierowanie do tworzenia afgańskich batalionów typu commando najlepszych specjalistów od współpracy z lokalnymi formacjami i ich szkolenia, poczynając od amerykańskich „Zielonych Beretów”, dysponujących w tej dziedzinie wieloletnim doświadczeniem. Kolejny raz potwierdziło się przy tym, że metody budowania jednostek elitarnych, oparte na odpowiednim doborze ludzi, prestiżowym traktowaniu przy wyposażaniu oraz zapewnieniu wymagającego szkolenia opartego na osobistym przykładzie instruktorów, przynosi o wiele lepsze efekty, niż w przypadku innych, konwencjonalnych oddziałów.
Pomoc szkoleniowa dla miejscowych struktur bezpieczeństwa organizowana w ramach FID (Foreign Internal Defense) należy do jednej z pięciu głównych misji w doktrynie amerykańskich sił specjalnych, stąd oczywiste było powierzenie budowy afgańskich jednostek elitarnych żołnierzom z Połączonego Dowództwa Operacji Specjalnych w Afganistanie (CJSOTF-A – Combined Joint Special Operation Task Force-Afghanistan). W skład powołanego przez nie w tym celu zespołu Commando Training Element weszło trzydziestu żołnierzy „Zielonych Beretów” (zmiany z 5.,3., 7. i 20. Special Forces Group), a ostatnio także z US Marine Special Operations Forces, wspartych przez 20 francuskich komandosów (z 1. RPIMa i Commandos Marine – 14 instruktorów i sześcioosobowa sekcja dowódczo-logistyczna), trzech instruktorów z sił specjalnych Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz 33 „cywilnych” kontraktowców z amerykańskiej firmy MPRI. Razem z nimi szkoleniem rekrutów miało zająć się 80 instruktorów afgańskich z Commando Training Company, przygotowanych w 2006 r. w Jordanii przez przedstawicieli tamtejszych, amerykańskich i francuskich jednostek specjalnych, a logistyczna i inna specjalistyczna pomoc oraz sprawowanie nadzoru nad całością przedsięwzięcia spoczęła w rękach przedstawicieli Combined Security Transition Command-Afghanistan (CSTC-A).
Położonemu w pobliżu stolicy kraju ośrodkowi Morehead Commando Training Center, potocznie zwanemu Commando School, który wybrano na miejsce szkolenia afgańskich komandosów, nadano imię po amerykańskim sierżancie Kevinie Morehead z 5. SFG, poległym we wrześniu 2003 roku w Iraku. Celem realizowanego tam, a opracowanego jeszcze we wrześniu 2006 roku programu, było wyszkolenie gotowych do błyskawicznego wprowadzania do działania, wysoce mobilnych jednostek lekkiej piechoty, zorganizowanych do kompleksowych działań rajdowych i operacji uderzeniowych, wykonywanych samodzielnie lubwe współdziałaniu z innymi oddziałami afgańskich sił bezpieczeństwa. Wyznaczona do tego międzynarodowa kadra instruktorska nieformalnie dzieli się na trzy sekcje: pierwszą, odpowiedzialną za szkolenie liniowe komandosów, drugą, która zajmuje się przygotowaniem specjalistów z kompanii dowodzenia, m.in. łącznościowców, obsług moździerzy, sanitariuszy, oraz trzecią, mającą pod opieką sztab batalionu, doskonalący się w planowaniu działań, dowodzeniu i kontroli podwładnych (Command and Control – C2). Instruktorzy towarzyszą cały czas tworzonemu batalionowi, śpiąc, jedząc i ćwicząc wraz z kursantami, by budować ścisłe więzy i wzajemne zaufanie, niezbędne do dobrego współdziałania podczas późniejszych wspólnych operacji bojowych tych oddziałów z siłami specjalnymi koalicji antyterrorystycznej.
5 maja 2007 roku w Camp Morehead rozpoczął się pierwszy kurs komandosów, w którym wzięli udział młodzi ochotnicy wyselekcjonowani z 201. Korpusu, po ukończeniu dziesięciotygodniowego ogólnowojskowego szkolenia podstawowego. Wyróżniający się inteligencją, sprawnością fizyczną i osobistym zaangażowaniem kierowani są do szkoły komandosów. Młody wiek większości rekrutów stanowi rodzaj wstępnego zabezpieczenia przed naborem osób, mogących mieć za plecami zaangażowanie w walkach po którejś ze stron z lat wojny domowej i wynikające stąd wrogie nastawienie do innych nacji lub klanów. Wzorowany na szkoleniu US Rangers, dwunastotygodniowy kurs Commando, ukierunkowany na prowadzenie uderzeniowych akcji bezpośrednich i rozpoznania, ma bardzo napięty, rygorystyczny program i wymaga dużej odporności psychofizycznej, dlatego nie wszystkim udaje się go ukończyć. Każdy dzień szkoleniowy rozpoczyna się – po porannej modlitwie o godzinie piątej rano – godzinnym lub dłuższym treningiem sprawnościowym. Pierwszy tydzień mija na wcieleniu nowych żołnierzy, sformowaniu z nich kandaku na przybliżony wzór organizacyjny amerykańskiego batalionu Ranger oraz pobraniu i zapoznaniu z obsługą wyposażenia i uzbrojenia.
Następne trzy tygodnie to podstawowe szkolenie indywidualne commando, z dużą liczbą strzelań z różnej broni w dynamicznych sytuacjach (każdy komandos wystrzeliwuje podczas tego etapu ponad 6000 sztuk amunicji, podczas gdy przeciętny żołnierz ANA zaledwie 60 sztuk w roku), zajęcia z udzielania pierwszej pomocy i ewakuacji rannych na polu walki, obsługi środków łączności, prowadzenia pojazdów w warunkach bojowych, czytania map i nawigacji w terenie oraz saperskie. Pewne trudności sprawiało instruktorom wpojenie kursantom nawyku racjonalnego korzystania z zapasów, np. wody i żywności, gdyż Afgańczycy mają w zwyczaju szybko i dość beztrosko wykorzystywać to, co otrzymali, a potem po prostu prosić o uzupełnienie. Równolegle rozpoczyna się dodatkowe szkolenie specjalistyczne dla snajperów, obsług moździerzy, łącznościowców oraz żołnierzy przewidzianych do służby w sztabie i pionie logistycznym.
Kolejne tygodnie, do ósmego włącznie, poświęcone są na taktykę małych pododdziałów SUT (Small Unit Tactic). W tym czasie przyszli komandosi uczą się organizować i prowadzić przeciwpartyzanckie działania rozpoznawcze, patrolowe i uderzeniowe typu commando, w składzie drużyn oraz plutonów, z naciskiem na operowanie w warunkach górskich i terenie zurbanizowanym, zwłaszcza nocą, z zapewniającym przewagę nad przeciwnikiem użyciem noktowizji. Zajęcia obejmują przede wszystkim taktykę i technikidziałania ze strzelaniem w terenie zabudowanym (CQB), organizację zwiadu i zasadzek, kontrolowanie pojazdów i osób na checkpointach, reagowanie na wypadek natknięcia się na improwizowane ładunki wybuchowe IED, desantowanie ze śmigłowców (zrezygnowano natomiast ze szkolenia spadochronowego, jako zbyt kosztownego i mniej przydatnego od przerzutu śmigłowcami). Dużą wagę instruktorzy przykładają do podniesienia na wysoki poziom wzajemnej komunikacji. Po tym przychodzi czas na szkolenie w prowadzeniu większych operacji siłami około 170-osobowej kompanii (liczebniejszej niż w przypadku US Rangers i bez niekoniecznej w działaniach przeciwpartyzanckich broni przeciwpancernej), w tym misji przeciwpartyzanckich typu cordon and search, czy search and attack, a od jedenastego tygodnia całym batalionem. Całość wieńczy ćwiczenie końcowe organizowane niedaleko od bazy, w dystrykcie Rishkhur na obrzeżach Kabulu. Stanowi ono egzamin zdolności bojowych kandaku, który ma samodzielnie przeprowadzić udaną, dużą operację rajdową na pozorowaną kryjówkę terrorystów.
26 lipca 2007 roku zakończył szkolenie i osiągnął pełną gotowość bojową liczący około 650 żołnierzy 1. Commando Kandak, pod dowództwem płk. Mohammada Farad Ahmadi, przydzielony do 201. Korpusu. Była to pierwsza jednostka ANA sformowana, wyszkolona i wyposażona całkowicie w amerykański sprzęt przez CSTC-A. W ciągu kolejnych trzech miesięcy, do 16 października 2007 roku, przygotowano w Camp Morehead 2. batalion komandosów z 203. Korpusu, 30 stycznia 2008 roku gotów był 3. Commando Kandak 205. Korpusu, a 8 maja tego samego roku czwarty taki batalion dla 207. Korpusu. Ich formowanie było nawet łatwiejsze, niż w przypadku „przecierania szlaku” przez pierwszy, który nie miał do dyspozycji od razu pełnego wyposażenia, a jego szkolenie miało jeszcze w pewnym sensie przebieg eksperymentalny. W 2009 rok ANA weszła mając do dyspozycji już sześć batalionów Commando – po jednym w każdym z pięciu istniejących wówczas korpusów i dodatkowy, o charakterze centralnym, który podporządkowano bezpośrednio ministrowi obrony. 21 stycznia 2009 roku, gdy ośrodek w Rish Kvor wypuścił 6. Commando Kandak pod dowództwem kpt.Mumtaza, w szeregach absolwentów tego kursu znalazło się aż 920 w pełni wyszkolonych żołnierzy, to jest prawie trzystu ponad liczbę oczekiwaną po przewidywanym odsiewie ochotnikówniespełniających wymagań. Część skierowano do uzupełnienia wcześniej sformowanych batalionów, ale sukcesy tych oddziałów, efektywność szkolenia w Commando School i spora nadwyżka nowych komandosów, w połączeniu z planami prawie dwukrotnego zwiększenia armii afgańskiej, z góry wskazywały na celowość tworzenia następnych jednostek tego typu. 18 sierpnia tego roku w Camp Morehead ponad dziewięciuset absolwentów dziewiątego już kursu commando zamieniło na uroczystej ceremonii czapki polowe na czerwone berety komandosów, zwiększając ich liczbę w ANA do blisko siedmiu tysięcy. Większość miała utworzyć 9. Commando „Cobra” Kandak, na czele którego stanął ppłk Naqib Baloof. Dawna wysunięta baza operacyjna (FOB) sił amerykańskich, która stała się siedzibą Commando School, przekazana została pod pełne zwier zchnictwo armii afgańskiej, a dziewięć wykształconych w niej kandaków tworzy obecnie 1. Brygadę Commando, pod dowództwem gen. bryg. Lawanga Dadona. Żołnierze brygady kierowani są na dodatkowe kursy specjalistyczne, np. specjalistów uzbrojenia/rusznikarzy, czy do Afghan National Security Forces Air Assault Academy, którą w tym roku ukończyło już 44 komandosów.
Wszystkie bataliony mają identyczną strukturę (sztab z kompanią dowodzenia i trzy kompanie komandosów), wyposażenie i wyszkolenie,co zapewnia im pełną interoperacyjność oraz ułatwia współpracę z podobnie uzbrojonymi i stosującymi zbliżoną taktykę oddziałami amerykańskimi. Każdy z nich, po osiągnięciu potwierdzonej dzienno-nocnym egzaminem w terenie gotowości bojowej, został skierowany w rejon przyszłych działań (pierwsze sześć batalionów trafiło np. najpierw na południe kraju, gdzie operowały siły kanadyjskie), mając u boku do pomocy po jednym wydzielonym A-team amerykańskich „Zielonych Beretów” (SF OD-A – Operational Detachment Alpha), który pełni funkcje doradcze, pomaga planować trudniejsze operacje, zapewnia m.in. niezbędne do tego dane wywiadowcze, wsparcie amerykańskiego lotnictwa, czy ewakuację powietrzną rannych. Afgańscy komandosi służą w 18-tygodniowych cyklach: przez sześć tygodni trenują pod kątem planowanych zadań, następne sześć uczestniczą w misjach bojowych, a na sześć kolejnych zostają wycofani na odpoczynek, uzupełnienie braków oraz odwiedzenie rodzin. Od utworzenia 1. Commando Kandak, afgańskie „czerwone berety” utrzymują reputację bardzo zdyscyplinowanych, doskonale wyszkolonych, skutecznych w działaniach i odpornych na korupcję żołnierzy. Niewątpliwie osiągnięto to nie tylko nadając ich batalionom elitarny charakter dzięki odpowiedniemu szkoleniu i zaopatrzeniu w najlepszy sprzęt, ale także nagradzając specjalnymi comiesięcznymi dodatkami finansowymi (ok. 50 USD) do żołdu, a nawet podwajając racje żywnościowe. Instruktorzy włożyli wiele wysiłku w zapewnienie odpowiedniej roli młodszych ofi cerów oraz zbudowanie kadry podofi cerskiej, która z jednej strony ma stały, bezpośredni nadzór nad żołnierzami, a z drugiej – zachęca osobistym przykładem i dzięki odpowiednim cechom przywódczym potrafi przewodzić podwładnym w każdej sytuacji. To nowość w armii afgańskiej, w której dawniej brakowało profesjonalistów pośredniego szczebla między zwykłymi żołnierzami a utrzymującymi od nich spory dystans i niechętnie interesującymi się codziennymi problemami wojska, niezbyt zaangażowanymi ofi cerami. Tymczasem doradcy z USSF odkryli, że wśród afgańskich ochotników jest sporo świetnych, naturalnych liderów, w tym zaprawieni w walkach, doświadczeni weterani, którzy jako podoficerowie mogą odgrywać istotną rolę w tworzeniu zwartego i zmotywowanego oddziału. Niejako przy okazji szkolenia bojowego w szkole komandosów zadbano o nadrobienie zaległości wielu żołnierzy w umiejętności pisania i czytania.
Jednak jednym z najważniejszych wyzwań, stojących przed instruktorami z Morehead Commando Training Center, było stworzenie jednolitego oddziału z rekrutów wywodzących się z różnych, nieprzepadających za sobą grup etnicznych w kraju, gdzie przynależność do danej nacji, klanu czy rodziny jest o wiele bardziej zakorzeniona od poczucia tożsamości państwowej – co w latach 90. było jednym z powodów rozgorzenia wojny domowej, a teraz mogło zniweczyć wysiłki zmierzające do sformowania wartościowej bojowo jednostki. Amerykanie spotkali się już z tym problemem w Iraku, gdzie tarcia między sunnitami, szyitami, Kurdami w znacznym stopniu utrudniały tworzenie armii narodowej. Tymczasem okazało się, że w jednostkach komandosów ANA, gdzie żołnierzy jednoczył codzienny intensywny trening ramię w ramię, świadomość konieczności posiadania oparcia w kolegach podczas niebezpiecznych misji oraz duma z przynależności do elity, taki problem praktycznie nie istniał. Rekruci pytani przed pierwszym kursem o narodowość deklarowali przynależność do Pasztunów, Hazarów, Tadżyków (tych pierwszych procentowo jest stosunkowo mało wśród ochotników, natomiast drudzy stanowią największą i najchętniejszą do nauki grupę) lub innej z wielu mniejszych grup etnicznych żyjących w Afganistanie. Jednak gdy po dwunastu tygodniach wspólnego szkolenia płk Farid spytał, ilu stoi przed nim Afgańczyków, wszyscy żołnierze jego batalionu natychmiast podnieśli ręce. W afgańskich jednostkach Commando nie odnotowuje się żadnych niesnasek i problemów o podłożu etnicznym – komandosi o różnym pochodzeniu współpracują bez przeszkód i pozostają solidarnymi towarzyszami broni. Przykładem może być obecne dowództwo 6. Kandaku, którym kieruje Uzbek płk Nabim, jego zastępca jest Tadżykiem, a sierżant major Pasztunem, co w niczym nie przeszkadza im podczas wspólnej służby. To olbrzymi sukces na tle całej armii afgańskiej.
Pierwsze operacje bojowe afgańskich komandosów, uzbrojonych w amerykańską broń i przerzucanych często w rejon działania amerykańskimi Chinookami, były uznawane przez nieprzyjaciela za rajdy sił specjalnych USA. Jednak żołnierze ODA, choć uczestniczyli w tych misjach, pełnili przede wszystkim funkcje doradczo-nadzorcze, pozostawiając bezpośrednie wykonawstwo wyszkolonym przez siebie towarzyszombroni z kandaków Commando, zgodnie z planem stopniowego przesuwania ciężaru walki na siły ANA. Komandosi od samego początku odgrywają w nim nieocenioną rolę, szczególnie przy zatrzymywaniu bądź likwidowaniu podczas zaskakujących akcji przywódców przeciwnika. Znajomość miejscowych języków i zwyczajów ułatwia im przy tym prowadzenie rozpoznania oraz pozwala wielokrotnie dokonywać zatrzymań bez walki, a także uniknąć niepotrzebnych konfrontacji z cywilnymi tubylcami.
1. Commando Kandak już na początku września 2007 roku przeprowadził pierwszą dwudniową operację we współpracy z afgańską policją (ANP) i oddziałami koalicyjnymi, 30 mil na południowy zachód od Dżalalabadu, w dystrykcie Sherz prowincji Nangarhar, podczas której przejął dwa duże magazyny broni terrorystów, 80kg opium oraz zatrzymał poszukiwanego konstruktora IED Haji Shir Khana i dwóch innych ekstremistów. Między 10 a 14 października 2007 roku 3. kompania tego batalionu w ramach czterodniowej operacji pod kryptonimem „Commando Fury”, prowadzonej z innymi jednostkami ANA i ANP w prowincji Kapista, dokonała desantu ze śmigłowców na kryjówkę ważnego przywódcy talibów oraz przerwała ich panowanie nad rejonem doliny Tag Ab. W dniach 27–28 grudnia tego samego roku 2. batalion komandosów zorganizowałnocą z amerykańskimi „Zielonymi Beretami” pięć wytypowanych obiektów i bez jednego strzału zatrzymało pięciu liderów komórki terrorystycznej oraz ich osiemnastu podwładnych, zajmujących się przygotowywaniem i przeprowadzaniem zamachów bombowych.
3. batalion komandosów rozpoczął swój szlak bojowy od czterodniowej operacji patrolowej w dolinie Tag Ab w dniach 19–23 stycznia 2008roku, zdecydowanie przeciwdziałając w jej centralnej części jakimkolwiekpróbom aktywności przeciwnika. Dwa tygodnie później, na początku lutego, 2. Commando Kandak schwytał w dystrykcie Jaqubi kluczowego dowódcę partyzantki talibów w prowincji Khost, Nasimullę. Mniej więcej w tym samym czasie ponad stu komandosów z 1. kompanii 1. batalionu wzięło udział w nocnej operacji rajdowej „Say Laab”, desantując się ze śmigłowców jednocześnie na cztery cele w prowincji Helmand. Wynik: w czterogodzinnej potyczce zlikwidowano jej byłego gubernatora, a później głównego dowódcę polowego talibów w tym rejonie mułłę Abdula Bariego, kierującego wieloma atakami na siły brytyjskie w dystryktach Kajaki, Musa Qala i Baghran oraz 29 jego podwładnych, jedenastu schwytanych, zniszczono sześć pojazdów wroga przewożących zapasy broni i amunicji, a także narkotyki warte około ośmiu milionów dolarów. 6 kwietnia 2008 roku jeden z nowych batalionów Commando otoczył w prowincji Nuristan bojowników grupy terrorystycznej Hizb-i-Islami Gulbudin (HIG). Po krótkiej walce przy wsparciu lotnictwa koalicji komandosi zatrzymali kilku z nich, a ponad dwudziestu zlikwidowali.
Czerwiec 2008 roku przyniósł jeden z największych sukcesów w walce z narkotykami. Afgańscy komandosi, działający tym razem z zespołem z brytyjskiej Special Boat Service, wykryli podczas jednego z serii rajdów antynarkotykowych w Kandaharze, w pobliżu granicy z Pakistanem, olbrzymią kryjówkę z ponad dwustu tonami konopi. Podziemne składy zostały zniszczone przez bomby zrzucone przez Harriery RAF, a komandosi zatrzymali trzech uzbrojonych przemytników. W trakcie innego rajdu w ich ręce wpadło trzynastu szmuglerów oraz 2,5 tony opium. W październiku 2008 roku w błyskawicznym nalocie na kryjówkę terrorystów w dystrykcie Sabari afgańskie „Czerwone Berety” schwytały Badshaha Hela, szefa komórki organizującej drogowe zamachy bombowe na konwoje koalicji antyterrorystycznej w prowincji Khowst.
Największe sukcesy komandosów w 2009 roku przyniósł ich czerwcowy rajd w Marjach, gdy przechwycili 92 tony narkotyków, oraz przejęcie przez żołnierzy 3. batalionu na jednym z bazarów pod Kandaharem pięciu ton materiałów do produkcji bomb, 360 kg opium i skrytki z amunicją do ręcznych granatników.
Nie zawsze wszystko przebiegało tak doskonale. W kwietniu tego roku patrol z 4. Commando Kandak został zaatakowany w osadzie Joy Koja, w prowincji Badghis. Podczas prawie dwunastogodzinnej potyczki ogniowej zginął jeden z komandosów, a sześciu kolejnych i trzech żołnierzy amerykańskich sił specjalnych zostało rannych. Straty po stronie wroga były jednak o wiele większe. Nie ostudziło to bynajmniej zapału tej jednostki, która pod koniec lipca zdobyła w miejscowości Assis Abad w prowincji Herat potężny skład uzbrojenia talibów (m.in. ponad sto granatów do RPG-7, sto moździerzowych, 25 pocisków artyleryjskich, materiały wybuchowe itd.). Miesiąc później 1. kompania z 5. batalionu, we współdziałaniu z „Zielonymi Beretami”, zespołem amerykańskiej agencji narkotykowej DEA, przebiła ten sukces „kładąc rękę” na jeszcze większym magazynie talibów. W opuszczonej osadzie w prowincji Badakshan znajdowało się 78 rakiet kalibru 107 mm, 47 pocisków moździerzowych kalibru 82 mm, ponad 1100 nabojów kalibru 30 mm, 8000 karabinów maszynowych, 24 granaty do RPG-7, 60 zapalników oraz elementy działek przeciwlotniczych. Przy okazji pozbawiono kryjówki miejscowych przemytników broni i narkotyków oraz przecięto trasę przerzutu do północnowschodniego Afganistanu zagranicznych ochotników islamskich.
To tylko wyrywkowy i oczywiście niepełny obraz dokonań kandaków Commando w ostatnich trzech latach ich wielkiego zaangażowania w działania bojowe w różnych częściach Afganistanu, podczas których w pełni udowodnili wysoki poziom swegowyszkolenia i skuteczności. Amerykańscy doradcy chcieliby podciągnąć do podobnego także inne oddziały ANA, a jednym z rozpatrywanych sposobów na to byłoby nasycenie ich absolwentami szkoły komandosów, by na wzór absolwentów Ranger Courses w siłach zbrojnych USA przewodzili, dawali przykład i przekazywali profesjonalne umiejętności innym żołnierzom. Na razie jednak musząnauczyć dowódców regularnych jednostek właściwie współpracować z pododdziałami Commando, gdyż nie zawsze rozumieją oni specyfi kę ich działań i różnice w porównaniu z działaniami konwencjonalnymi. Jeszcze w maju ubiegłego roku zorganizowano w tym celu konferencję w Kabulu, na której wyższym ofi cerom ANA, w tym dowódcom poszczególnych korpusów, przedstawiono szczegóły szkolenia i analizy operacji komandosów, możliwości takich pododdziałów oraz zebrane przez nich doświadczenia bojowe. Dowodzący Brygadą Commando gen. Dadon, jego zastępca płk Farid Ahmady (pierwszy dowódca 1. Commando Kandak) oraz przedstawiciele CJSOTF-A tłumaczyli zebranym, w jaki sposób najefektywniej mogą być wykorzystani komandosi, czym różnią się ich procedury działania i taktyka od stosowanych w innych formacjach, dyskutowali, jak zapewnić bezpieczny obieg informacji między tymi ostatnimi a jednostkami commando we wspólnych działaniach itp. Podobne spotkania mają się odbywać co pół roku.
Tymczasem w Camp Morehead powstał pierwszy afgański oddział sił specjalnych. Ze 145 żołnierzy wytypowanych z batalionów Commando tygodniową selekcję przeszło 77, z których 69 ukończyło 12 maja br. półroczne zaawansowane szkolenie, prowadzone przez instruktorów z US Special Forces. „To nasz bilet powrotny stąd do kraju” – ocenił afgańskich komandosów i nowy pododdział sił specjalnych pracujący z nimi ofi cer „Zielonych Beretów”.