92 procent heroiny pojawiającej się obecnie na światowym czarnym
rynku to produkt afgański, z czego duża część trafia do Europy, a około 8
procent do USA. Jedno z największych na świecie „zagłębi” opiumowych
znajduje się w afgańskiej prowincji Helmand, gdzie większość mieszkańców
żyje wyłącznie z uprawy maku. Na jałowej ziemi górzystego Afganistanu
to roślina, która rośnie wyjątkowo dobrze, a w południowej części
Helmandu nadzwyczaj sprzyjające warunki do jej uprawiania zapewnia sieć
kanałów irygacyjnych zbudowana, o ironio, z pomocą amerykańskich
inżynierów w ramach pomocy w odbudowie tego kraju po okupacji
radzieckiej.
Afgańskie pola makowe stanowią 63 procent
światowych upraw tej rośliny. Uzyskiwane z maku opium, także
przetworzone już w krystaliczną białą heroinę lub mniej szlachetny brown
sugar do palenia, przeznaczone jest prawie wyłącznie na nielegalny
eksport – Afgańczycy lubią palić haszysz, ale stosunkowo dobrze opierają
się od lat twardym narkotykom, bezwzględnie zwalczanym również przez
talibów. Podczas ich rządów samo uprawianie maku z wiadomym
przeznaczeniem nie było jednak zabronione, gdyż nawet fundamentaliści
religijni nie oparli się pokusie budowania także własnej potęgi
finansowej na podstawie czerpania udziałów z przynoszącego olbrzymie
zyski biznesu narkotykowego.
Usprawiedliwieniem było to, że przeznaczone na rynki zewnętrzne narkotyki niszczyły przede wszystkim zdrowie ludzi Zachodu i Rosjan, co pozwalało traktować udział w narkobiznesie jako jeden ze sposobów walki z niewiernymi.
Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera! |
Dopiero pod koniec rządów
mułły Omara ONZ udało się wymusić na talibach ograniczenie produkcji
narkotyków, a bezwzględna władza emira była wówczas tak skuteczna, że
jedyny edykt zakazujący wysiewu maku w 2001 r. spowodował załamanie na
światowym rynku heroiny. Po antyterrorystycznej interwencji wojskowej
USA i NATO w Afganistanie produkcja narkotyków w tym kraju nie tylko nie
zmalała, ale zaczęła gwałtownie rosnąć. O ile według przybliżonych
danych w 1996 r. wyprodukowano tam około 2200 ton opium, rok później
2800, to w 2005 r. było to już 4500 ton wystarczających do uzyskania 400
ton czystej heroiny, a w 2006 r. – o kolejne kilkadziesiąt procent
więcej.
Obecnie dochody z narkobiznesu stanowią ponad 50 procent
produktu krajowego brutto Afganistanu, a ze względu na stosunkowo niską
cenę tamtejsza heroina wypiera ze światowych rynków droższą, płynącą
głównie z Birmy. Z przykrością trzeba przyznać, że jest to obecnie
jedyny doskonale funkcjonujący dział „gospodarki” afgańskiej,
organizowany i kierowany przez miejscowych watażków. Każdy opiumowy król
dysponuje w swym rejonie dobrze wyposażoną i wyszkoloną armią, która
zapewnia mu posłuszeństwo miejscowej ludności, kontroluje oraz ochrania
produkcję i transport narkotyków. Narkotykowi baronowie początkowo nie
występowali zbrojnie przeciwko wojskom ISAF, ale gdy Amerykanie
zapowiedzieli niszczenie pól makowych, szybko zaczęli współdziałać z
talibami. Pchnęło to w szeregi antykoalicyjnych sił również wielu
zwykłych chłopów, którzy w wyniku niszczenia upraw maku chemikaliami
zostali pozbawieni jedynego w wielu rejonach źródła utrzymania siebie i
swych rodzin.
Wokół Kabulu z kolei nastąpiło gwałtowne zwiększenie nielegalnych upraw w związku ze szczodrą pomocą humanitarną, która załamała tamtejszą miejscową produkcję rolniczą. Uprawianie pszenicy, jęczmienia czy kukurydzy stało się zupełnie nieopłacalne w sytuacji, gdy napływały one za darmo szerokim strumieniem z darów zagranicznych, a najprostszym i dobrze opłacanym zamiennikiem dla dotychczasowych hodowli pozostawało zaspokajanie nieograniczonego popytu na mak. Zimą 2006/2007 r. talibowie zajęli większość prowincji Helmandu i Kandaharu, zawierając przymierze z miejscowymi handlarzami opium i wprowadzając tam własną administrację. Sojusz przynosi obustronne korzyści, gdyż talibscy bojownicy ochraniają interesy baronów narkotykowych i pomagają przerzucać opium za wschodnią granicę, w ten sposób finansując także swoje działania. Stamtąd biegną, chronione przez talibów i bandytów nie mniej niż same uprawy maku, drogi tranzytowe do niekontrolowanych przez władze przygranicznych terenów Pakistanu, który mi w jedną stronę płyną transporty opium, a w drugą otrzymane za nie pieniądze, broń i amunicja oraz nowi bojownicy islamscy.
Pozostałe główne trasy wiodą z północnych prowincji do Uzbekistanu, Tadżykistanu i Turkmenistanu, skąd następnie mafi a rosyjska rozprowadza afgański towar po swym kraju oraz przerzuca na zachód. Siły irańskie przechwytują co roku po kilka ton narkotyków przemycanych z sąsiedniego Afganistanu także do tego kraju, ale to tylko niewielka część kontrabandy płynącej stale przez bardzo „dziurawą” pustynną granicę. Iran stanowi oprócz tego główną trasę przerzutu heroiny przez gangi tureckie do Turcji, Europy i Ameryki Północnej. Przyjmuje się, że przez zachodnią granicę Afganistanu wypływa ponad jedna trzecia wytwarzanych tam narkotyków.