Zobacz także: Nowa profesja w obszarze bezpieczeństwa morskiego – MarSec Operator
Z dużą dozą prawdopodobieństwa należy liczyć się z tym, iż liczba raportowanych ataków może być zaniżona i dotyczyć każdego rozpatrywanego okresu. Zdaniem Noel Choonga, szefa Międzynarodowego Biura Morskiego Centrum Raportowania Piractwa w Kuala Lumpur, połowa ataków pirackich nie jest nigdzie zgłaszana, a tym samym monitorowana. Bardziej pesymistyczne źródła sugerują, iż tylko około 30-40% wszystkich ataków pirackich jest ofi cjalnie zgłaszane, a tym samym ujęte w raportach. Niektórzy armatorzy nie zgłaszają ataków pirackich w obawie „czarnego PR-u”, a także nie chcąc angażować się w żmudne śledztwa i czynności procesowe. Nie można wykluczyć, iż takim działaniem armatorów może powodować także obawa o to, że wśród piratów zostanie rozpowszechniona informacja o tym, że armator ten płaci okup za uprowadzenie swojego statku.
W 2011 roku piraci w rejonie Rogu Afryki, który pozostaje ciągle najbardziej zapalnym punktem dla żeglugi, uprowadzili 28 statków i 555 marynarzy. Wskazuje to na 42-procentowy spadek liczby uprowadzonych statków w rejonie Rogu Afryki w stosunku do 2010 roku.
Zobacz także: Terroryzm morski: Al-Kaida w poszukiwaniu nowych celów
Kolejnym czynnikiem spadkowym, który widać w tabeli 1., jest prawdopodobieństwo sukcesu ataku i uprowadzenia statku w rejonie Rogu Afryki, które zmalało w 2011 roku o 10% w stosunku do 2010 roku. W 2011 roku w stosunku do 2010 o 57% zmalała także liczba uprowadzonych statków w tamtym rejonie.
Dane opracowane na podstawie informacji z IMB pokazują, że w 2011 roku liczba marynarzy, którzy zostali zaatakowani w czasie rejsu w rejonie Rogu Afryki, była mniejsza o 8% niż rok wcześniej. Podobnie o 32% w stosunku do 2010 roku zmalała liczba marynarzy, którzy przeżyli bardzo niebezpieczną sytuację wejścia piratów na burtę po skutecznym ataku. Zmalała także o 49% liczba marynarzy, którzy w wyniku ataku pirackiego stali się zakładnikami i uczestnikami najczęściej traumatycznego długotrwałego incydentu zakładniczego.
Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera! |
Od 2010 roku można zaobserwować wzrost brutalności i przemocy ze strony piratów somalijskich. W głównej mierze było to ograniczanie wody i jedzenia, bicie (często kolbami), strzelanie do zakładników z armatek wodnych, zamykanie w chłodniach statkowych, przetrzymywanie na słońcu, wieszanie na masztach i hakach do mięsa. Piraci bardzo często w obawie o próbę odbicia (po uzyskaniu takiej informacji bądź po innych akcjach ratunkowych) gromadzili załogę na pokładzie, strzelając jej nad głowami lub częściowo przerzucając zakładników na ląd. Załogi statków wykorzystywane były jako „żywe tarcze”. Często piraci w przypadku pojawienia się okrętu obok burty uprowadzonego statku „wywlekali” członków załogi na pokład i bili ich do momentu, kiedy okręt się nie oddalił.
Zobacz także: Licencja na zabijanie?
Natomiast w 2011 roku czynnik ten spowodował wzrost liczby marynarzy, którzy zginęli w wyniku incydentów pirackich w rejonie Rogu Afryki. W roku 2011 zginęło 35 marynarzy, 8 z nich bezpośrednio z ręki piratów. Następnych 8 marynarzy umarło wskutek niedożywienia lub chorób, z którymi zmagali się w czasie kilkumiesięcznych okresów niewoli wskutek braku jedzenia i lekarstw oraz dostępu do opieki medycznej. Co ciekawe, o 50% wydłużył się też okres przetrzymywania uprowadzonych statków w stosunku do poprzedniego roku. W 2011 roku statki średnio były przetrzymywane 8 miesięcy.