W rękach somalijskich piratów
Porwany. 82 dni w rękach piratów
Współcześni piraci najczęściej noszą klapki, sprane koszulki, nie mówią po angielsku i bywają pod wpływem narkotyków. Wiedzą, jak trzymać broń, ale nie zawsze umieją korzystać z toalety; poza tym, bywają nieobliczalni i bezwzględni. Najczęściej nie mają nic do stracenia, co najwyżej własne życie, a w krajach, skąd pochodzą, życie ludzkie jest niewiele warte.
Zdjęcia: Wydawnictwo AGORA
Zobacz także
Radosław Tyślewicz Tożsamość komandosów Kompanii X
Okres II wojny światowej to czas formowania oddziałów komandosów, które dziś nazywamy wojskami specjalnymi. Za pionierów tych formacji przyjęło się uznawać Brytyjczyków. Powstaje jednak pytanie, czy osławione...
Okres II wojny światowej to czas formowania oddziałów komandosów, które dziś nazywamy wojskami specjalnymi. Za pionierów tych formacji przyjęło się uznawać Brytyjczyków. Powstaje jednak pytanie, czy osławione dziesiąte Commando składało się zatem z obywateli tego wyspiarskiego kraju? Dodatkowo lektura książki budzi kolejne pytania, w tym jedno chyba nieprzewidziane przez autorkę tej porywającej akcją oraz narracją lektury, a mianowicie, czy można X Kompanię przypisać jednej narodowości?
Radosław Tyślewicz Wojna o Ukrainę. Wojna o Świat” - recenzja książki
Druga rocznica wojny u naszego wschodniego sąsiada obfituje w publikacje i próby podsumowań konfliktu na jego obecnym etapie. Wpisuje się w ten trend również najnowsza książka, chyba najbardziej wziętych...
Druga rocznica wojny u naszego wschodniego sąsiada obfituje w publikacje i próby podsumowań konfliktu na jego obecnym etapie. Wpisuje się w ten trend również najnowsza książka, chyba najbardziej wziętych publicystów geostrategicznych polskiej nowej fali ostatnich lat – czyli dr Jacka Bartosiaka i Piotra Zychowicza pt. „Wojna o Ukrainę. Wojna o Świat” wydana przez Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o. z Poznania.
Tomasz Łukaszewski Geopolityczny „wzorzec zwyciężania”
Położenie geograficzne Polski powoduje, że naturalnym obszarem naszych zainteresowań geopolitycznych jest Europa oraz obszar transatlantycki, a głównym oponentem od zawsze była Rosja. Rzadziej zaglądamy...
Położenie geograficzne Polski powoduje, że naturalnym obszarem naszych zainteresowań geopolitycznych jest Europa oraz obszar transatlantycki, a głównym oponentem od zawsze była Rosja. Rzadziej zaglądamy z zainteresowaniem w inne obszary świata. O tym, jak wygląda współczesna geopolityka świata, z naciskiem na obszar Azji, rozmawiamy z Piotrem Plebaniakiem – pisarzem, sinologiem, doktorantem wydziału historiografii na Chinese Culture University w Tajpej na Tajwanie, naukowo zajmującym się psychologią...
Piractwo morskie na początku XXI wieku będziemy przede wszystkim kojarzyć z rejonem Rogu Afryki. Często tłumaczy się je faktem, że eksploatacja łowisk u wybrzeży Somalii przez wielkie międzynarodowe firmy doprowadziła do znacznego zubożenia lokalnych rybaków, którzy utracili jedyne źródło dochodu. Należy dodać do tego totalną utratę kontroli rządu nad niektórymi terenami i ogólną niestabilność polityczną w Somalii, a także pobliskim Jemenie, skąd rekrutują się piraci.
Warto pamiętać, że piractwo, jakakolwiek jest jego geneza, w takim kształcie stało się po prostu opłacalne, bo generowało olbrzymie jak na tamte warunki dochody. Piratom najczęściej dostawały się ochłapy z kilkumilionowych okupów, największe pieniądze zgarniali przywódcy wyspecjalizowanych grup, ale i tak stanowiły wręcz kosmiczne sumy, za które warto było podjąć ryzyko.
O współczesnym piractwie morskim zrobiło się głośno, gdy nastąpił nagły wzrost napadów na statki handlowe na otwartych wodach mórz i oceanów, głównie w rejonie równika. W 2000 r. wg statystyk International Maritime Bureau doszło do rekordowej liczby aktów piractwa i zbrojnych napaści na statki – 469 ataków. Z kolei rok 2010 był rekordowy ze względu na liczbę porwań statków – porwane zostały 53 jednostki. Dopiero od 2009 r. przepisy zezwalają kapitanowi statku na wpuszczenie na pokład uzbrojonej ochrony. I wtedy też wspólnoty międzynarodowe – UE, NATO rozpoczęły operacje morskie – Atlanta i Ocean Shield, żeby takim atakom przeciwdziałać. Obecnie 90–95 proc. statków przepływających na odcinku między Kanałem Sueskim a Sri Lanką ma uzbrojoną ochronę. Szacuje się, że atakowanych jest zaledwie 1 procent statków handlowych, a porwania jednostek to promil, ale milionowe okupy, jakie płacą armatorzy, powodują, że o porwaniach jest głośno.
Typowy scenariusz porwania wygląda tak, że do jednostki podpływa kilka szybkich łodzi motorowych z uzbrojoną zgrają, która wchodzi na statek, terroryzuje załogę i zmusza kapitana do obrania kursu na wybrzeże Somalii, gdzie następnie statek jest unieruchamiany i zaczynają się negocjacje z armatorem, które trwają od kilku tygodni do kilku lat. W tym czasie załoga żyje na łasce i niełasce piratów, którzy niejednokrotnie bywają nieobliczalni. Jeśli na jednostce jest szef bandy bądź negocjator mówiący po angielsku, łatwiej się porozumieć czy poprosić o jakieś ustępstwa. Gdy go nie ma (bo jeden negocjator, czasami nazywany translatorem, obsługuje jednocześnie kilka spraw), załoga musi przetrwać pilnowana przez ludzi, którzy są pod wpływem narkotyków (zwykle khat), grabią i niszczą co się da, nie rozumieją działania wielu urządzeń na statku, więc je uszkadzają, reagują agresywnie, a kontakt z nimi jest utrudniony.
Od sprawności negocjacyjnej i środków armatora zależy, jak długo załoga będzie tkwiła w takim piekle. W źródłach z jednej strony znajdziemy informacje, że piractwo morskie osłabło, ponieważ praktycznie każda jednostka w rejonie wysokiego ryzyka pływa już z uzbrojoną ochroną. Z drugiej, dane International Maritime Bureau pokazują, że doszło do swego rodzaju relokacji piractwa, z wybrzeży Somalii w rejon Zatoki Gwinejskiej oraz do Azji Południowo-Wschodniej.
Piotr Budzynowski, rocznik 1958, to Kapitan Żeglugi Wielkiej, który na statku Beluga Nominatoim przewoził m.in. luksusowe jachty, światłowody i stopy aluminium do Korei Południowej. Statek należał do niemieckiego armatora. W skład załogi wchodziło pierwotnie 12 osób: polski kapitan, dwóch Ukraińców, dwóch Rosjan oraz siedmiu obywateli Filipin. Statek nie miał uzbrojonej ochrony. 22 stycznia 2011 r. w odległości około 700 km na północ od Seszeli statek został zaatakowany przez somalijskich piratów. Załoga spędziła kilkadziesiąt godzin w tzw. cytadeli, czyli pomieszczeniu w maszynowni, gdzie jest zapas wody i jedzenia. To miejsce, gdzie załoga może się zabarykadować i przeczekać kilkadziesiąt godzin na ratunek ze strony okrętu marynarki wojennej.
W tym przypadku najbliższy okręt ochraniał akurat transport pomocy humanitarnej do Somalii. Kapitan podjął decyzję o wyjściu z cytadeli, załoga została pochwycona, a kapitan zmuszony do skierowania statku do wybrzeży Somalii, gdzie razem z kilkunastoma innymi statkami czekał na rozpoczęcie negocjacji z armatorem.
13 kwietnia 2011 r. doszło do uwolnienia jednostki. Po 10 latach od tych wydarzeń powstała książka pt. „Porwany. 82 dni w rękach piratów”, w której polski kapitan wraca do tamtych wydarzeń.
Książka to efekt współpracy Piotra Budzynowskiego i dziennikarza Łukasza Pilipa. Jest zapisem przeżyć polskiego kapitana podczas tego feralnego rejsu. W liczącej 340 stron publikacji znajdziemy szczegółową relację z rejsu Belugi, wspomnienia kapitana Budzynowskiego z okresu przebywania w niewoli u piratów, a także opowieści z życia kapitana i jego rodziny. W tekście jest też sporo informacji dotyczących współczesnego piractwa.
Opowieść otwiera garść informacji praktycznych dotyczących specyfiki rejsów statkami handlowymi, składu i obowiązków załogi Belugi oraz niebezpieczeństw czyhających na jednostki przepływające przez rejony wysokiego ryzyka. Kapitan zdawał sobie sprawę z grożącego mu niebezpieczeństwa i w publikacji dostajemy cały opis przygotowań do potencjalnego spotkania z piratami: szkolenie załogi, przygotowanie cytadeli i scenariusze postępowania. Czytelnik dostaje również bardzo szczegółowy opis wydarzeń, które doprowadziły do przejęcia jednostki przez bandę Somalijczyków.
82 dni w niewoli piratów było piekłem. Budzynowski był zmuszony do spania w ciasnej niszy, bity, głodzony, męczony na różne sposoby. Przetrwał, w niewoli w tajemnicy prowadził dziennik i po latach opowiedział tę historie.
Tego typu opowieści nie czyta się łatwo, choć dobry styl i pierwszoosobowa narracja zdecydowanie pomagają w lekturze. Kapitan wyraźnie podkreśla, że piraci zabrali mu nie tylko wolność, ale powoli odbierali człowieczeństwo i nie jest to metafora. Trudne warunki, ciągła obawa o życie, tęsknota i niepewność zostały opisane w sposób bardzo naturalistyczny. Bogactwo szczegółów i plastyczne opisy pozwalają wyobrazić sobie codzienność na muszce piratów, którzy byli tyleż niebezpieczni, co nieobliczalni. Choć z drugiej strony, takiego strachu i takiej bezsilności, jaką opisuje kapitan zmuszony do współpracy z piratami i obserwujący, jak jego statek jest niszczony i grabiony, wyobrazić sobie nie sposób.
Równolegle prowadzony jest wątek żony i córki kapitana Budzynowskiego. Tworzą kochającą się rodzinę, przyzwyczajoną do wyjazdów, ale mają też rytuały, które oswajają rozłąkę i pozwalają sobie radzić na co dzień. Gdy kapitan zostaje porwany, jego córka, Katarzyna, zaczyna właśnie studia. Pierwsze zaliczenia i sesja łączy się u niej z panicznym strachem o ojca. W Świnoujściu jest żona kapitana, Iwona, która próbuje jakoś przetrwać ten czas. Dochodzą do niej sprzeczne wieści, dziennikarze nie dają żyć, armator nie przekazuje wszystkich informacji.
Potworna tęsknota łączy się z wielkim strachem, zwłaszcza że okazuje się, iż armator bankrutuje i nie wiadomo, czy będzie mógł wpłacić kilka milionów dolarów okupu. W tego typu historiach rzadko „występują” żony czy partnerki głównych bohaterów, które przecież w najgorszych chwilach organizują wsparcie, naciskają na władze i armatora, a czasem po prostu prowadzą dom, doglądają firmy i dbają o finanse tak, by uwolniony miał do czego wracać. Te wszystkie mało spektakularne czynności wymagają ogromnego samozaparcia, zwłaszcza w warunkach permanentnego stresu i braku dobrych informacji, jak to miało miejscu w przypadku Iwony Budzynowskiej.
Kolejny bohater tej książki to PTSD - czyli spersonifikowany zespół stresu pourazowego (Post-Traumatic-Stress-Disorder).
To ważne, by głośno mówić, że po takich przejściach powrót do stabilności i normalności jest trudny. Kapitan po powrocie z feralnego rejsu jest innym człowiekiem, niewola zostawiła na jego psychice dotkliwe piętno. Boi się tłumów, hałasu, popada w apatię i otępienie. I to trwa wiele tygodni. Próbuje zrobić remont, ale to, co powinno zająć 3 tygodnie, robi miesiącami, nie ma siły i ochoty do życia. Decyduje się jednak na pomoc specjalistyczną i wychodzi z tego stanu.
Na kartach książki kapitan Budzynowski mówi bardzo wprost o swoich słabościach i o tym, jak ciężko było mu po powrocie z tamtego rejsu. Niewielu ma odwagę przyznać się do słabości. I to cenne, że w publikacji znalazły się fragmenty wyraźnie mówiące, że specjalistyczna pomoc pozwala przezwyciężyć ten rodzaj traumy. I możemy się tylko domyślić, ile emocji mogło kosztować przyznanie tego publicznie. Co ważne, kapitan Budzanowski wrócił na morze, a także do pływania w rejonach wysokiego ryzyka.
Czytaj też: Marine security - piractwo morskie i branża ochrony uzbrojonej statków – stan obecny i prognoza na rok 2021 >>>
W książce brakowało mi materiału ilustracyjnego. Zdaję sobie sprawę, że mniej więcej każdy, kto sięga po taką publikację, odróżnia statek od okrętu i wie, gdzie jest Róg Afryki i Zatoka Adeńska, ale wygodnie byłoby móc prześledzić trasę rejsu Belugi czy zobaczyć schemat podobnej jednostki i usytuowanie miejsc, o których czytelnik czyta na kilkuset stronach bez odrywania się od lektury. Jakkolwiek, ogromną wartością tej książki jest fakt, że inspiruje do poszukiwań dalszych informacji, a obszerna bibliografia zdecydowanie w tym pomaga, podobnie jak liczne fragmenty traktujące o zjawisku piractwa analizowanego z różnych perspektyw.
Książka będąca efektem współpracy Piotra Budzynowskiego i Łukasza Pilipa jest dobrze napisana i zdecydowanie warta przeczytania. To ten rodzaj lektury, której się nie odkłada, bo zwyczajnie wciąga, a po przeczytaniu skłania do poszukiwania dalszych informacji.