Między rozpoznaniem a wywiadem
Andrzej Krugler, Michał Sitarski, US DoD, DWS, archiwum autora/SK
Od starożytności wiadomo, że informacja może być bardzo skuteczną bronią. Już w „Sztuce wojny” Sun Tzu, jednym z najstarszych podręczników strategii i taktyki, jedna z części dotyczyła wywiadu. Autor, starożytny generał, nazywa mądrymi władcami i dowódcami tylko takich, którzy zrobią wszystko, aby „wiedzieć wcześniej i więcej” niż wróg, bo to przyniesie im zwycięstwo. Informacje o liczebności przeciwnika, jego planach i rozmieszczeniu wojsk oraz terenie przyszłego działania zawsze były kluczowym elementem wpływającym na decyzje dowódcy.
Zobacz także
dr Anna Grabowska-Siwiec PEGASUS - krótka historia narzędzia do totalnej inwigilacji
Historia oprogramowania szpiegowskiego o wdzięcznej nazwie Pegasus, czyli mityczny latający koń, zdominowała na kilka lat polskie życie polityczne. Niewykluczone, że zakup i użycie tego systemu wobec przedstawicieli...
Historia oprogramowania szpiegowskiego o wdzięcznej nazwie Pegasus, czyli mityczny latający koń, zdominowała na kilka lat polskie życie polityczne. Niewykluczone, że zakup i użycie tego systemu wobec przedstawicieli ówczesnej opozycji miały wpływ na wyniki wyborów z 15 października 2023 r. Wynik dla kupujących zaskakujący. Ten nowoczesny system inwigilacyjny wdarł się do wyobraźni zwykłych ludzi i już na zawsze zostanie synonimem totalnej inwigilacji wbrew prawu i zasadom etycznym. Stał się również...
Łukasz Kominek Wykorzystanie bezzałogowych statków powietrznych do zwalczania zagrożeń terrorystycznych
Bezzałogowe statki powietrzne (UAV) stają się coraz bardziej zauważalnym elementem nowoczesnych działań w zakresie monitorowania, a także zwalczania zagrożeń terrorystycznych. Zastosowanie UAV obejmuje...
Bezzałogowe statki powietrzne (UAV) stają się coraz bardziej zauważalnym elementem nowoczesnych działań w zakresie monitorowania, a także zwalczania zagrożeń terrorystycznych. Zastosowanie UAV obejmuje niezwykle szeroki zakres działań – zaczynając od zbierania informacji na temat potencjalnych zagrożeń, kończąc na przeciwdziałaniu oraz zwalczaniu terroryzmu.
Tomasz Spych Choroby okopowe
W dobie powszechnej cyfryzacji, rozwiniętej techniki satelitarnej, laserowej i optoelektronicznej, jeszcze parę lat temu spotykaliśmy się z powszechną opinią, że konflikty zbrojne znane nam z powieści...
W dobie powszechnej cyfryzacji, rozwiniętej techniki satelitarnej, laserowej i optoelektronicznej, jeszcze parę lat temu spotykaliśmy się z powszechną opinią, że konflikty zbrojne znane nam z powieści historycznych oraz filmów są dalece odległą przeszłością, która nie ma prawa się powtórzyć. Nikt z nas, a prowadziłem tego typu rozmowy w różnych środowiskach, nie przypuszczał nawet, że jakakolwiek ze stron konfliktu walcząc ze sobą doprowadzi do tego, że za skrawek ziemi, czasami wielkości 1 km kwadratowego,...
Rozpoznanie jest jednym z najstarszych elementów strategii i taktyki wojskowej, przez stulecia ewoluowało wraz ze sztuką wojenną i rozwojem techniki. Definicje rozpoznania najczęściej określają je jako: „zespół przedsięwzięć organizacyjnych i działań realizowanych przez dowódców, sztaby i wojska w celu zdobywania informacji o stronie przeciwnej i terenie, niezbędnych do przygotowania i pomyślnego prowadzenia walki”. Krótsza definicja: „działania skierowane na zdobywanie i dostarczanie dowódcy informacji o działaniach przeciwnika, terenie, warunkach metrologicznych, pozwalających na przygotowanie i prowadzenie walki”, zawiera w sobie praktycznie same słowa klucze: „przeciwnik”, „teren”, „warunki”, „przygotowanie” i „walka”.
Organizacja rozpoznania zazwyczaj zakłada istnienie sztabowych struktur rozpoznawczych na wszystkich szczeblach dowodzenia. Dla dużych związków bojowych, charakteryzujących się samodzielnym planowaniem operacyjnym, często tworzy się struktury ISTAR (Intelligence, Surveillance, Target Acquisition and Reconnaissance). Struktura taka, począwszy od kompanii, a skończywszy na większych i poważnie rozbudowanych jednostkach, jest swoistym zestawem „narzędzi” pozyskiwania informacji rozpoznawczych i wywiadowczych. Od szczebla batalionu, aż do szczebla korpusu, komórki takie na bieżąco wspierają dowódcę w procesie dowodzenia. Obecnie, zarówno planistyczne dokumenty amerykańskie, jak i doktryny NATO przewidują istnienie struktur ISTAR w zespołach zadaniowych Task Force (TF), by zapewnić im właściwe planowanie operacji i dowodzenia.
Takie struktury zadaniowe, odpowiednie do potrzeb operacyjnych sił zbrojnych, Amerykanie tworzą już od II wojny światowej. Zostało to wymuszone przez coraz większą potrzebę „połączoności” działań wojennych, ponieważ do skutecznego planowania i toczenia walki potrzebne były zarówno elementy armii, jak i marynarki wojennej oraz lotnictwa. TF nie jest tylko wynalazkiem amerykańskim - również Niemcy tworzyli tzw. „kampfgruppe”, w celu uzyskania maksymalnej skuteczności w walce, przy najbardziej ekonomicznym wykorzystaniu zasobów ludzkich i materiałowych. Wydzielanie zespołów zadaniowych ze składu sił zbrojnych jest obecnie podstawą systemu działania i dowodzenia wojskami sojuszu. Na przykład ISAF jest niczym innym jak zespołem zadaniowym NATO, podległym JFC w Brunssum, a operującym w Afganistanie. Polski Kontyngent Wojskowy w tym kraju w nomenklaturze NATO nazywa się TF White Eagle.
Doświadczenia Amerykanów z udziału w lokalnych konfliktach wykazały, że najlepsze efekty działania dały struktury rozpoznawcze sił specjalnych, wspierające operacje specjalne. Stworzyli oni elitarne pododdziały do zbierania informacji z zakresu HUMINT, SIGINT i IMINT, złożone z wyselekcjonowanych i wyszkolonych operatorów sił specjalnych, którzy często są wspierani przez tzw. „trzyliterowe agencje” (CIA, FBI, DIA, NSA). Intelligence Suport Activity (ISA), wspierająca Deltę/CAG, czy brytyjski Special Reconnaissance Regiment (SRR), stacjonujący przy 22. Pułku SAS, to swoiste dopełnienie możliwości bojowych tych znakomitych jednostek. Dlaczego wydzielone struktury rozpoznawcze/wywiadowcze sił specjalnych zostały tak wysoko ocenione w swoich działaniach?
Wojska konwencjonalne na czas operacji tworzą potrzebne struktury rozpoznawcze, wykorzystując elementy HUMINT, IMINT czy SIGINT z dostępnych w siłach zbrojnych jednostek specjalistycznych. Na teatrze działają one co prawda pod jednym dowództwem, jednak jako osobne elementy czy – jak ktoś woli – narzędzia rozpoznania i wywiadu. Grupy HUMINT ze szczebla operacyjnego i taktycznego gromadzą informacje rozpoznania osobowego, SIGINT pracuje zazwyczaj przy dowództwach, a IMINT jest usługodawcą na zapotrzebowania poszczególnych zespołów i zazwyczaj jest przywiązany do infrastruktury sił powietrznych. Natomiast siły specjalne stworzyły struktury, które „w jednym miejscu” miały operatorów HUMINT, urządzenia SIGINT i końcówki systemów IMINT (Predatory czy Reapery potrzebują infrastruktury lotniskowej, stąd ich przywiązanie do sił powietrznych, jednak żyjemy w XXI wieku i obraz z tych środków trafia bezpośrednio do analityka sił specjalnych nawet z dala od głównych baz w Afganistanie).
Utworzono komórki koordynacji i wymiany informacji Fusion Cell, gdzie do pozyskanych własnych danych dodawano produkty elementów rozpoznania wywiadu wojsk konwencjonalnych oraz innych środków na TDW. Ważnym jest też czynnik zupełnie nietechniczny, a mianowicie fakt, że operatorzy wszystkich tych narzędzi to koledzy z jednego zespołu, mieszkający „za ścianą”, doskonale znający operatorów z grup szturmowych, na potrzeby których pracują. Wszystko to oparto na silnych strukturach analitycznych i zaawansowanym systemie koordynacji – stąd tak wysoko oceniony efekt. Integracja zdobytych informacji w jednej wyspecjalizowanej strukturze analitycznej okazała się bowiem strzałem w dziesiątkę.
Siły specjalne jako jedyne z rodzajów wojsk sprowadziły planowanie operacji oraz wysiłek rozpoznania i wywiadu do poziomu najniższego, czyli do sekcji specjalnej (ODA). Operatorzy sił specjalnych, wyszkoleni dodatkowo jak funkcjonariusze służb czy agencji specjalnych, to niesamowicie skuteczne narzędzie w pewnych rękach. Siły specjalne są bowiem jak skalpel w ręku chirurga, ale chirurg musi posiadać niezbędną wiedzę i dobrze widzieć operowane miejsce. To zaś zapewniają struktury rozpoznania i wywiadu sił specjalnych.
Stojąc na czele Dowództwa Wojsk Specjalnych śp. gen. dyw. Włodzimierz Potasiński był pomysłodawcą m.in. powołania do życia wyspecjalizowanej komórki rozpoznania i wywiadu, pracującej na korzyść DWS. Korzystając z wzorców amerykańskich, dzięki przychylności dowódcy USSOCOM adm. Erica T. Olsena opracowano w 2008 r. koncepcję Zespołu Wsparcia Informacyjnego (ZWI). Gen Potasiński zdecydował wtedy o umieszczeniu zespołu w strukturach nowo powstającej Jednostki Wsparcia Dowodzenia i Zabezpieczenia Wojsk Specjalnych (JWDiZWS) – DWS nie miało wówczas środków na rozwijanie jednocześnie tej jednostki logistycznej oraz odrębnej struktury rozpoznawczej, która wymagała znacznego zaangażowania sił i środków.
Koncepcja przewidywała utworzenie zespołu (w przyszłości rozwiniętego w samodzielną jednostkę), który będzie zabezpieczał informacyjne potrzeby DWS oraz wspierał informacyjnie (w zakresie informacji, personelu i sprzętu) podległe mu jednostki. Zespół miał mieć w składzie narzędzia w postaci HUMINT, IMINT, SIGINT i CI (counter intelligence). Silna sekcja analiz miała łączyć wysiłek posiadanych narzędzi rozpoznania w jeden, skoordynowany i nieskonfliktowany produkt wywiadowczy. ZWI, poza operacyjnymi zaletami, miało również pozwolić na racjonalną politykę zakupową w zakresie sprzętu niezbędnego do zapewnienia właściwego procesu dowodzenia wojskami specjalnymi. Trzeba pamiętać, że sprzęt wojskowy IMINT i SIGINT to urządzenia skomplikowane technicznie, zaawansowane technologicznie, wymagające wykwalifikowanej obsługi i nienależące do najtańszych. Przy zakupach tego typu sprzętu operuje się sumami milionów dolarów.
Koncepcja przewidywała określenie zakresu działania elementów rozpoznania na poziomie trzech jednostek specjalnych o charakterze bojowym (na rok 2009) oraz zakresu działania ZWI. Jednostki miały dysponować podstawowymi możliwościami rozpoznania, pozwalającymi m.in. na rozpoznanie wskazanego celu i zabezpieczenie informacyjne planowania operacyjnego na poziomie taktycznym, natomiast możliwości zdobywania informacji w zakresie przekraczającym ich możliwości rozpoznawcze miało zapewniać ZWI, dysponujące sprzętem i urządzeniami o wyższych parametrach działania. Dla przykładu: w zakresie IMINT jednostki mogłyby dysponować przenośnymi zestawami BSP charakteryzującymi się małym stopniem skomplikowania oraz prostotą obsługi i zapewniającymi rozpoznanie w promieniu 5–8 km. ZWI natomiast powinno być wyposażone w zestawy zapewniające promień rozpoznania w zakresie 80–100 km, z możliwością długotrwałej obserwacji oraz pracy w dzień i w nocy.
Poza ekonomicznym zaletami tego rozwiązania istotny jest także problem drogiego i czasochłonnego szkolenia specjalistycznego, niezbędnego do pracy z takim sprzętem. Ten wykorzystywany w jednostkach bojowych o charakterze uderzeniowym powinien być na tyle mało skomplikowany, aby utrzymanie umiejętności posługiwania się nim nie odciągało operatorów od szkoleń stricte bojowych i nie wymuszało na jednostce tworzenia bazy szkoleniowej niezwiązanej bezpośrednio z jej głównymi zadaniami. Natomiast ZWI prowadziłoby specjalistyczne szkolenia swych żołnierzy w pełnym cyklu rocznym, ukierunkowanym na wykorzystywanie w pełni możliwości technicznych sprzętu, a jednocześnie stanowił bazę szkoleniową dla żołnierzy z elementów rozpoznawczych pozostałych jednostek DWS. Zgodnie z koncepcją gen. Potasińskiego, ZWI tylko w początkowej fazie miała pozostawać w strukturach JWDiZWS – w założeniach było to czasowe rozwiązanie, oparte na operacyjnej podległości bezpośrednio dowódcy Wojsk Specjalnych, a jedynie gospodarczo i administracyjnie jednostce logistycznej. Poza argumentami organizacyjnymi i finansowymi, decyzja ta miała też zapewnić na początku istnienia ZWI swego rodzaju „ukrycie” w strukturach większej jednostki o bardziej ogólnym przeznaczeniu wspierająco-zabezpieczającym.
ZWI zaczął nabierać kształtów w 2009 r., selekcjonując personel do poszczególnych komórek organizacyjnych. Do zespołu trafili żołnierze z rozpoznania, wojsk powietrzno-desantowych, piechoty górskiej, sił powietrznych, a nawet JW GROM. Prowadzono intensywne szkolenie bojowe korzystając również ze wsparcia amerykańskiego, zwłaszcza w zakresie szkolenia operatorów rozpoznania osobowego. Zespół zaczął też powoli otrzymywać sprzęt specjalistyczny i szkolić personel w jego wykorzystaniu. Wojska Specjalne dużo zawdzięczają pod tym względem płk. Mike’owi Kaffka z Biura Łącznikowego Armii przy Ambasadzie USA. Oficer ten okazał się wielkim przyjacielem polskich sił specjalnych – między innymi jego działaniom zawdzięczamy organizację szkolenia operatorów ZWI w amerykańskich bazach w Niemczech, czy otrzymanie od Rządu USA zestawu BSP Scan Eagle, oraz to, że trafił on do polskich Wojsk Specjalnych.
Zestaw ten, obsługiwany przez żołnierzy ZWI, od ponad półtora roku wspiera zespoły polskich wojsk specjalnych oraz działania PKW na afgańskim teatrze działań. Żołnierze zespołu przechodzą szkolenie specjalistyczne jako operatorzy i technicy obsługi systemu w USA, w ośrodku szkoleniowym firmy INSITU, należącej do koncernu Boeinga. Szkolenie trwa ponad 10 tygodni, co w połączeniu z setkami wylatanych godzin w Afganistanie zapewnia, że operatorzy bezzałogowca z ZWI reprezentują wysoki poziom umiejętności, doceniany przez polskich dowódców w Afganistanie. Dysponując tam Scan Eagle’em Wojsk Specjalnych mogliśmy sobie pozwolić na zerwanie umów z Izraelczykami w sprawie Aerostara, bez pozbawienia polskich sił zadaniowych własnego wsparcia IMINT. Oczywiście sprawa Aerostara jest o wiele bardziej złożona, jednak wspomniany argument w odniesieniu do realizacji zakupu tego systemu jako pilnej potrzeby operacyjnej SZ RPh na pewno nie był bez znaczenia.
Nazwa ZWI oraz informacje o zespole pojawiły się w mediach dopiero w ubiegłym roku, w aspekcie działań elementów zespołu w Afganistanie i jako części składowej JW „Nil” (czyli JWDiZWS po zmianie nazwy w 2011 r.), jak widać zrezygnowano z nieujawniania przeznaczenia i specyfiki Zespołu. Niestety, po śmierci gen. Potasińskiego zarzucono koncepcję samodzielności operacyjnej i zespół pozostał częścią składową JW „Nil”. ZWI jest jedynym elementem bojowym w tej jednostce o generalnie logistycznym charakterze, co odbija się niestety na jego funkcjonowaniu. Zespół rozpoznawczy umieszczony w jednostce, której główne zadania dotyczą organizacji przetargów, zakupów sprzętu i działania logistycznego „usycha” operacyjnie i bojowo.
Żołnierze ZWI służą już trzecią zmianę w Afganistanie, a w związku z powyższym przechodzą cały cykl szkolenia, niezbędny do funkcjonowania jako operatorzy wojsk specjalnych w rejonie misji. Mimo to nie przyznano im dodatku, jaki otrzymują ich koledzy z innych jednostek wojsk specjalnych. Taki dodatek przewidziano w planach nowych rozporządzeń ministra obrony dla młodej JW AGAT, choć jej żołnierze jeszcze nie dołączyli do swoich kolegów w Afganistanie (z całym szacunkiem dla „Agatowców”, którym oczywiście ten dodatek się należy), natomiast ZWI kolejny raz zostaje pominięty jako... element jednostki logistycznej.
Podległość pod JW „Nil” to jednak nie tylko ta kwestia – konsekwencje takiej struktury to również brak rzeczywistych możliwości rozwoju zespołu. Dowódca tej jednostki ma swoje zadania, w 99% ukierunkowane na zakres spoza strefy rozpoznania, a „Nil” nie będąc bojowym składnikiem DWS nie rozwija własnych elementów rozpoznawczych i nie jest uwzględniany jako element podsystemu rozpoznania Wojsk Specjalnych. Dlatego Zespół Wsparcia Informacyjnego nie jest priorytetem jednostki, do której należy – i trudno się temu dziwić. Brak kontynuacji koncepcji gen. Potasińskiego, w której ZWI miało być dla dowódcy Wojsk Specjalnych głównym narzędziem rozpoznania i wywiadu, oraz niewprowadzenie podziału kompetencji i zakresów prowadzenia rozpoznania powodują, że dowódcy poszczególnych jednostek specjalnych powoli rozbudowują własne struktury rozpoznawcze według własnych potrzeb.
Dowództwo Wojsk Specjalnych, mające przecież w swojej strukturze sztabowe elementy rozpoznania, nie potrafi do tej pory wykreować koncepcji wykorzystania ZWI dla swych potrzeb. Dla DWS zdaje się być istotna i postrzegana jako niezbędna tylko sekcja operatorów systemu Scan Eagle z ZWI, co wynika z konieczności zaspokajania potrzeb rozpoznania obrazowego PKW w Afganistanie (zwłaszcza po zerwaniu kontraktu na Aerostara). Pozostałych elementów ZWI Dowództwo dotąd raczej nie potrafi wykorzystać – koncepcja ofensywnego rozpoznania osobowego wojsk specjalnych, rozwijana w ZWI, nie znajduje zrozumienia i poparcia w DWS.
Może to naprawdę dziwić, gdyż HUMINT w obecnie wykonywanych misjach sił specjalnych podczas działań asymetrycznych jest podstawowym elementem pozyskiwania informacji o przeciwniku. DWS, a w szczególności niestety jego pion rozpoznania, z jednej strony nie znajduje zastosowania dla HUMINT-u ZWI (co przy podobnym stanowisku dowódcy JW „Nil” nie wróży rozkwitu Zespołu), a jednocześnie zezwala na rozwój rozpoznania osobowego w poszczególnych podleglych jednostkach, co sprawia wrażenie pewnego dysonansu logicznego. Zainteresowanie DWS bardziej rozwojem struktur rozpoznawczych w jednostkach bojowych, a nie rozbudową możliwości ZWI jest po prostu łatwiejsze dla oficerów Dowództwa...
Kończąc temat HUMINT-u należałoby podkreślić, że brak określenia specjalnych zadań i metod pracy rozpoznania osobowego sił specjalnych stawia pod znakiem zapytania ich wyodrębnienie w wojskach specjalnych. Tymczasem Wojska Lądowe mają dobrze rozwinięte i wyszkolone struktury HUMINT przygotowane do doktrynalnych działań rozpoznania osobowego w działaniach konwencjonalnych. Jeśli DWS nie potrzebuje nic ponad to, co oferuje HUMINT wojsk konwencjonalnych, to bezsensowne jest rozwijanie własnych struktur tylko ze względu na chęć ich posiadania.
Zaznaczmy jednak, że na całym świecie dostrzega się odrębność potrzeb rozpoznania osobowego sił specjalnych, a przy obecnej tendencji do tworzenia połączonych struktur rozpoznania i wywiadu koncept ZWI stanowi idealną platformę współpracy pomiędzy wojskiem (wojskami specjalnymi) i służbami specjalnymi. Niedługo może się jednak okazać, że nowatorska idea, za którą chwalą nas doświadczeni sojusznicy (Amerykanie nazywają ZWI Mobile Intelligence Support Element – MISE, podając jako przykład właściwego rozwoju struktur rozpoznania sił specjalnych) i która miała możliwość stać się naszą wizytówką wśród europejskich sił zbrojnych, zostanie w naszych własnych wojskach specjalnych uznana za niepotrzebną.
W lecie br. minister obrony narodowej Tomasz Siemioniak mówił o powołaniu nowej jednostki w strukturach wojsk specjalnych, mającej mieć w wyposażeniu między innymi BSP klasy MALE. Żołnierze ZWI mieli nadzieję, że to właśnie długo oczekiwana inicjatywa, dająca zielone światło, jeśli chodzi o rozbudowę i usamodzielnienie Zespołu. Niestety, jednoczesne informacje o planach reformy dowodzenia sił zbrojnych budzą olbrzymie wątpliwości co do takich szans na przyszłość. Planowanie zamarło w obawie przed hiobowymi wieściami o ewentualnym rozwiązaniu DWS, a cały system nie tylko Wojsk Specjalnych, ale i Sił Zbrojnych RP przeszedł w typowy stan oczekiwania. Może przy tym dziwić również to, że DWS, przygotowując się do certyfikacji jako kraj ramowy dowodzący siłami specjalnymi w operacjach sojuszniczych, gdzie jednym z wymagań jest posiadanie własnego elementu ISR (Intelligence, Surveillance and Reconnaissance), nie dba o już posiadany element gotowy do działania.
Żołnierze ZWI z dumą noszą na ramieniu znak wzorowany na symbolu jednostki organizacyjnej Związku Walki Zbrojnej „Wachlarz”. Została ona powołana do życia jako element rozpoznania i wywiadu oraz dywersji na tyłach armii niemieckiej, operującej na terenach pozostających pod kontrolą ZSRR. Stan osobowy „Wachlarza” ocenia się na około 500 żołnierzy, wspartych przez kilkudziesięciu cichociemnych, z podkreśleniem specjalnego wyselekcjonowania ich pod względem znajomości języków niemieckiego i rosyjskiego oraz ich specjalnych umiejętności w zakresie rozpoznania, wywiadu i dywersji. Szybkie załamanie frontu i odwrót armii niemieckiej oraz inne przyczyny natury politycznej doprowadziły do rozwiązania organizacji i wchłonięcia żołnierzy „Wachlarza” do struktur Kedywu AK. „Wachlarz” w swoich założeniach operacyjnych, strukturze organizacyjnej, zadaniach i metodach prowadzenia walki był niezwykle śmiałym i nowatorskim projektem wywiadowczo-dywersyjnym podczas II wojny światowej. Losy ZWI paradoksalnie mogą być bardzo podobne do losów „Wachlarza”, gdyż ten nowatorski na skalę europejską koncept jednostki wywiadowczej wojsk specjalnych może zostać zniweczony z prozaicznych powodów: braku zrozumienia, niechęci do nowego oraz konfliktów interesów wewnątrz wojsk specjalnych.
Od czasu naszego wstąpienia do NATO coraz częściej posługujemy się dokumentami w języku angielskim. I tutaj dochodzi do pewnych zgrzytów w terminologii. Angielskie słowo „intelligence” w oficjalnych dokumentach wojskowych jest u nas tłumaczone jako „rozpoznanie”. Siły zbrojne RP w zakresie swojej działalności nie używają bowiem słowa „wywiad”, a przecież to właśnie dokładnie oznacza wyżej wymienione pojęcie. Wszędzie tam, gdzie używa się pojęcia Intel (intelligence), w polskich dokumentach wojskowych wstawiane jest słowo „rozpoznanie” (ang. reconnaissance). W naszych Siłach Zbrojnych od czasów WSI słowo „wywiad” zostało nieformalnie zarezerwowane tylko dla służb specjalnych. Gdyby dotyczyło to tylko płaszczyzny lingwistycznej, nie stanowiłoby wielkiego problemu, jednak coraz częściej dochodzi do sytuacji, kiedy próbuje się ograniczać kompetencje żołnierzy, w związku z takim traktowaniem zakresów pojęciowych tych słów.
W przeszłości i w potocznym rozumieniu „wywiad” kojarzy się z działaniem agentów i wywiadowców. Rozwój struktur państwa i specjalizacja działań jego organów doprowadziły do wykształcenia wyspecjalizowanych agend zajmujących się pozyskiwaniem informacji za pomocą odpowiednio wyszkolonych pracowników, zwanych potocznie (acz błędnie) agentami. Walki wywiadów zawsze pozostawały w cieniu regularnych działań wojennych, a opinia publiczna najczęściej dowiadywała się o spektakularnych sukcesach swoich służb post factum. Wywiad jest narzędziem pozyskiwania informacji na poziomie strategicznym i jako taki, od zarania istnienia, bazował na pozyskiwaniu informacji od źródeł osobowych. Przez lata siłą wielu organizacji wywiadowczych były źródła osobowe, pozyskiwane i obsługiwane przez tzw. oficerów prowadzących.
Umieszczano też w strukturach przeciwnika specjalnie wyszkolonych agentów-szpiegów, którzy undercover infiltrowali sztaby czy dowództwa. Każda ze służb wywiadowczych dążyła do pozyskania źródła, umiejscowionego jak najbliżej ośrodka decyzyjnego przeciwnika: władzy i administracji państwowej, dowództw i agencji lub w sektorach przemysłowych czy naukowych, jednak rozwój technologiczny, pojawienie się komunikacji radiowej i satelitarnej spowodowały rozwój agend zajmujących się przechwytywaniem informacji ze źródeł komunikacji i łączności (SIGINT). CIA w latach 90. tak bardzo zachwyciła się możliwościami technologicznej kontroli łączności telefonicznej, sieciowej i satelitarnej, że praktycznie zlikwidowano działalność agenturalną i oparto się na systemie Echelon. Zmiana sytuacji politycznej na świecie, spadek znaczenia strategii „wielkich mocarstw”, a co za tym idzie, coraz większa rola działań asymetrycznych, wymusiły jednak reformy. Po wydarzeniach z 11 września 2001 r. CIA gwałtownie rozpoczęła więc odbudowę struktur agenturalnych.
Coraz większe zaangażowanie technologii w działania sił zbrojnych oraz rosnąca liczba konfliktów asymetrycznych, w które angażują się siły zbrojne państw NATO, doprowadziły do pojawienia się pojęcia „wywiadu taktycznego”. Wywiad taktyczny to zbieranie danych o sferze taktycznych możliwości sił przeciwnika, jego zamiarach i działaniach. Podstawowym elementem pozyskiwanym przez narzędzia wywiadu taktycznego jest informacja wywiadowcza, która jest produktem przetworzenia uzyskanych danych w procesie ich integracji, interpretacji, oceny i analizy. Głównym zadaniem wywiadu taktycznego jest dostarczenie dowódcy wiedzy o przeciwniku, jego działaniach oraz planach, mającej wpływ na proces decyzyjny w zakresie planowania operacyjnego i działań taktycznych.
Służby specjalne i agencje wywiadowcze koncentrują się na danych strategicznych, szukając najczęściej źródeł informacji na szczytach łańcuchów dowodzenia oraz administracji, natomiast praktycznie żadna z nich nie jest w stanie działać bezpośrednio na polu walki. Ponieważ dowódca potrzebuje niezbędnych informacji do zabezpieczenia swoich działań, armia musiała wyodrębnić własne struktury, które te informacje zdobędą.
Jeśli znowu spojrzymy na definicję rozpoznania i wywiadu, to dostrzeżemy istotną różnicę, polegającą na tym, że rozpoznanie ma za zadanie znaleźć i zidentyfikować przeciwnika, natomiast wywiad może dostarczyć informacji również o jego zamiarach. Aby nie zagubić się w definicjach, trzymajmy się tu tezy, że rozpoznanie to pojęcie techniczne, określające poszczególne działania zmierzające do uzyskania informacji wywiadowczych. Wywiad taktyczny ma do dyspozycji trzy podstawowe narzędzia zdobywania informacji: rozpoznanie osobowe HUMINT (human intelligence), obrazowe IMINT (imaginery intelligence) i rozpoznanie łączności SIGINT (signal intelligence).
Najstarszym narzędziem wywiadu jest HUMINT.
Żołnierze rozpoznania osobowego w trakcie działań wojennych uzyskują informacje o przeciwniku od ludności cywilnej, przesiedleńców czy uciekinierów oraz jeńców poprzez rozmowy czy wypytywanie. Zgodnie z konwencją genewską jeńców wolno przesłuchiwać jedynie w ograniczonym zakresie, ale konwencja nie zabrania uzyskania od jeńca informacji wywiadowczych na drodze dobrowolnej współpracy z naszymi siłami. Wymaga to posiadania wyspecjalizowanego personelu, odpowiednio przeszkolonego do prowadzenia tego typu działań.
Żołnierze realizujący HUMINT powinni się charakteryzować dużymi umiejętnościami interpersonalnymi oraz pewnym doświadczeniem życiowym, pozwalającym na empatyczne podejście do źródeł osobowych. W czasie II wojny światowej amerykański wywiad wojskowy bazował na powołanych do służby doświadczonych policjantach. Podczas operacji w Normandii ponad 60 informacji, wykorzystanych w planowaniu działań ofensywnych, pochodziło od niemieckich żołnierzy wziętych do niewoli. Jeszcze wyższy stopień skuteczności w zakresie pozyskiwania informacji od jeńców wykazały działania HUMINT w trakcie trwania operacji „Pustynna Burza”.
Rozpoznanie obrazowe IMINT w jego najpopularniejszej formie, czyli rozpoznania z powietrza, datuje się od konfliktu włosko-tureckiego w Libii w 1911 r., a jego prawdziwy rozwój to okres II wojny światowej i pierwsza faza „zimnej wojny”. Obecnie wykorzystanie satelitów zwiadowczych i bezzałogowych statków powietrznych oraz technik umożliwiających obserwację powierzchni ziemi także w nocy i spoza pokrywy chmur, czyni z IMINTU jedno z podstawowych narzędzi rozpoznania pola walki.
SIGINT to najmłodsze narzędzie stosowane przez siły zbrojne w działaniach wywiadowczych. I choć historycy do pierwszych działań tego typu zaliczają już przechwycenie radiostacji i nasłuch łączności radiowej armii brytyjskiej przez Burów w czasie Wojny Burskiej, to jako systemowe narzędzie wywiadu SIGINT pojawił się później. Często w związku ze złożonością technologiczną obszaru działania, SIGINT jest dzielony na rozpoznanie elektroniczne (electronic intelligence – ELINT) oraz rozpoznanie komunikacji (communications intelligence – COMINT). Wielu osobom, w tym również wielu naszym decydentom, rozpoznanie łączności kojarzy się niestety tylko z przechwytywaniem i podsłuchiwaniem rozmów telefonicznych. Należy pamiętać, że w czasie pokoju prowadzenie podsłuchu czy, fachowo mówiąc, kontrola i rejestracja rozmów telefonicznych oraz innych zagranicznych, zamkniętych sieci komunikacji radioelektronicznej, to domena służb specjalnych i agencji wywiadowczych. Na terenie własnego państwa to zaś prawnie regulowany środek kontroli operacyjnej organów ścigania.
W Polsce są to ustawowe uprawnienia nadane niektórym organom MSW i kilku służbom specjalnym. Środki te i ich wykorzystanie są ściśle kontrolowane przez organa wymiaru sprawiedliwości. Odkąd na polu walki zaczęto stosować łączność radiową, rozpoczęto też prace nad urządzeniami pozwalającymi wykrywać źródła emisji sygnałów, a następnie je namierzać – ustalać ich położenie. Radiopelengacja rozwijała się wraz z radiokomunikacją, a ta w ostatnich 20 latach dokonała ogromnego skoku technologicznego. Wykrywanie, identyfikacja i namierzenie źródeł emisji radiowej to podstawowe elementy informacji, których spodziewamy się od SIGINT-u.
Wzmożona korespondencja radiowa, koncentracja lub przemieszczanie się źródeł emisji sygnałów pozwalają na określenie pozycji, przewidywanie działań, lokalizację stanowisk dowodzenia lub identyfikację poszczególnych pododdziałów przeciwnika. Współczesne urządzenia SIGINT pozwalają na wykrycie nie tylko (kolokwialnie je nazywając) urządzeń radiowych, telefonów komórkowych i satelitarnych, ale również wszelkich urządzeń emitujących fale elektromagnetyczne. Wiadomo, że otaczają nas setki urządzeń zasilanych elektrycznie, bez których bardzo trudno się obejść, a większość z nich emituje takie fale. Niektórzy producenci twierdzą zaś, że ich urządzenia są w stanie wykryć pracujący rozrusznik serca, jeśli jest wystarczająco blisko ich odbiornika…
SIGINT powinien być traktowany jako pojęcie wojskowe i, zdaniem autora, określanie tą nazwą elementów radiowywiadu naszych służb powoduje często nieporozumienia w zrozumieniu celów i metod działania wojskowego rozpoznania łączności. W naszym kraju AW, ABW, CBA, SWW i SKW to agencje i służby mające w swoich ustawowych uprawnieniach pozyskiwanie informacji za pomocą operacyjnej (a w przypadku ABW i CBA również procesowej) kontroli środków łączności. Podlegają one bezpośrednio premierowi, więc w siłach zbrojnych nawet Szef Sztabu Generalnego nie jest równorzędnym partnerem dla wyżej wymienionych organów. Dlatego w Polsce służby specjalne nieformalnie kontrolują/nadzorują rozwój wojskowych środków SIGINT i często interpretują działania wojskowe jako próby wchodzenia na ich ustawowe „podwórko”.
Zarówno wojskowe, jak i cywilne służby często nie potrafią zrozumieć specyficznych potrzeb operacyjnych sił zbrojnych, które aby działać skutecznie w czasie wojny muszą stanowić integralną część systemu wojskowego wywiadu taktycznego w czasie pokoju. Na przykład SKW traktuje wszelkie działania zmierzające do wykrywania urządzeń podsłuchowych w działaniach SZ RP jako swoją ustawową domenę i nie widzi potrzeby posiadania przez wojsko specjalistycznego sprzętu o takim przeznaczeniu oraz wykorzystywania go do tego typu operacji i procedur. Z podobnych pobudek szerokie wykorzystywanie przez polskich żołnierzy w operacji ISAF urządzeń do zbierania danych biometrycznych zaowocowało wieloma zapytaniami do Sztabu Generalnego o legalność tych działań w Afganistanie. W końcu służby, podczas prac nad doktryną rozpoznania osobowego, wprowadziły ograniczenia narodowe w zakresie pewnych czynności przy działaniach operatorów HUMINT ze źródłami osobowymi, rezerwując je wyłącznie dla siebie.
Najczęściej przyczyną większości nieporozumień jest brak rozróżnienia działania w wyżej opisanych zakresach w kraju w czasie pokoju oraz podczas operacji zagranicznych lub w czasie wojny. Drugim generatorem konfliktów jest postrzeganie wojskowych działań rozpoznawczych/wywiadowczych na polu walki w operacjach poza granicami kraju przez pryzmat polskich aktów prawnych i jurysdykcji krajowej.
Na przykład niebudzące niczyich zastrzeżeń urządzenia detekcyjne, wykorzystywane w Afganistanie przez saperów w C-EID (przeciwdziałanie improwizowanym ładunkom wybuchowym), działają przecież podobnie jak urządzenia wykrywające emisję sygnałów radiowych, wykorzystywane do sprawdzenia pomieszczeń pod kątem występowania podsłuchów. Sprawdzenie przez żołnierzy pomieszczeń pod kątem urządzeń podsłuchowych lub nadajników stanowi zaś istotny element taktyki zapewniającej bezpieczeństwo siłom własnym. Zbierane w Ghazni przez żołnierzy HUMINT dane biometryczne Afgańczyków służą natomiast do identyfikacji osób stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa żołnierzy koalicji oraz pozwalają na identyfikację osób mających dostęp do miejsc dyslokacji sił polskich.
Działania te są więc elementem taktyki wojskowej, a nie czynności śledczych w rozumieniu prawa polskiego, ponieważ Afgańczycy są poza polską jurysdykcją. Należy przy tym pamiętać, że w PKW tylko ŻW i prokuratorzy mają uprawnienia śledcze, jednak ich uprawnienia dotyczą wyłącznie żołnierzy i pracowników cywilnych SZ RP. Potrzeba werbunku i prowadzenia źródeł osobowych w miejscach, gdzie jest mało prawdopodobna obecność oficerów służb (z powodu dużego zagrożenia czy też toczenia walk w tym rejonie) spowodowała, że Amerykanie udzielili szerokich kompetencji w tym zakresie siłom zbrojnym i poza żołnierzami wprowadzili do struktur HUMINT funkcjonariuszy FBI.
Ścisły nadzór nad środkami rozpoznania łączności w czasie pokoju jest oczywisty ze względów prawnych i politycznych. Wszyscy obawiają się nieprawnie wykorzystywanych urządzeń do prowadzenia podsłuchów dla celów politycznych czy kryminalnych, dlatego oczywistym jest sporządzenie odpowiednich procedur przechowywania i wykorzystania wojskowego sprzętu SIGINT. Jednak nie wydaje się dobrym pomysłem, aby to służby wybierały, co jest dobre dla sił zbrojnych, i decydowały o rozwoju ich SIGINT. Model amerykański, gdzie NSA jest władzą federalną odpowiedzialną za prowadzenie rozpoznania łączności w kraju i za granicą, a dla każdej misji amerykańskich sił zbrojnych wyznacza ramy wykorzystania i możliwości działania SIGINT, sprawdza się od lat. NSA jest też mentorem dla wojska w dziedzinie rozwoju środków rozpoznania i wywiadu, koordynując ten rozwój dla największego „pokrycia sprzętowego”, wykorzystywanego dla bezpieczeństwa narodowego. Założenie: „co ma armia, my możemy w każdej sytuacji kryzysowej wykorzystać i użyć”, a nie twierdzenie „po co to wojsku, nie wolno im tego mieć” jest ze wszech miar rozsądne i praktyczne.
SIGINT na współczesnym polu walki ma za zadanie przede wszystkim wykryć środki łączności przeciwnika, zidentyfikować je i zlokalizować. Nasłuch otwartych sieci radiowych może prowadzić każdy, za pomocą np. skanerów częstotliwości, i nie wymaga to specjalnych uprawnień czy zezwoleń. Natomiast wchodzenie do systemu telefonii cyfrowej, komórkowej czy satelitarnej, celem podsłuchiwania rozmów, to już zakres działania służb, nie wojska. Należy więc tak skonstruować przepisy, aby siły zbrojne w zakresie swoich zadań i potrzeb były wspierane przez służby specjalne przy pozyskiwaniu tego typu informacji. Oczywiście mówimy o działaniu w czasie pokoju, czyli operacjach wojskowych ONZ lub NATO poza granicami kraju, w które są zaangażowane SZ RP. W czasie wojny i tak wszystko zostanie podporządkowane wojennemu systemowi dowodzenia.