Projekt „AFGAN”
Relacja ze szkolenia ratownictwa medycznego w Wojskowym Instytucie Medycznym w ramach trzeciego etapu projektu „Poprawa bezpieczeństwa i ochrona żołnierzy na misjach poprzez działanie w obszarach wojskowo-medycznych i technicznych"
Zdjęcie: Ania „Ruda” Lichota
Warsztaty i symulacje pod nazwą TRAUMA ROOM II są częścią realizowanego obecnie w Wojskowym Instytucie Medycznym trzeciego etapu projektu „Poprawa bezpieczeństwa i ochrona żołnierzy na misjach poprzez działanie w obszarach wojskowo-medycznym i technicznym”. Projekt skierowany jest do żołnierzy, personelu medycznego SZ RP oraz podmiotów nadzorowanych przez MON. Miałam przyjemność być obserwatorem już III jego edycji. Czym jest wspomniany projekt? Do kogo skierowany oraz kiedy się rozpoczął?
Zobacz także
Redakcja Warsztaty snajperskie na morzu
Na pokładzie fregaty rakietowej ORP „Gen. T. Kościuszko” odbyły się warsztaty snajperskie zorganizowane przez 3 Flotyllę Okrętów, Dywizjon Okrętów Bojowych oraz Klub Sportowy CWS Słupsk. Warsztaty były...
Na pokładzie fregaty rakietowej ORP „Gen. T. Kościuszko” odbyły się warsztaty snajperskie zorganizowane przez 3 Flotyllę Okrętów, Dywizjon Okrętów Bojowych oraz Klub Sportowy CWS Słupsk. Warsztaty były doskonałą okazją do poniesienia umiejętności snajperskich żołnierzy i funkcjonariuszy, wymiany doświadczeń oraz rywalizacji na zawodach podsumowujących.
Globemaster SOF SNIPER CUP - druga edycja
W dniach 16–17 maja 2024 r. na terenie Ośrodka Szkolenia Poligonowego Wojsk Specjalnych w Strzepczu rozegrano drugą edycję zawodów strzeleckich par snajperskich. Zawody przeznaczone były tylko dla żołnierzy...
W dniach 16–17 maja 2024 r. na terenie Ośrodka Szkolenia Poligonowego Wojsk Specjalnych w Strzepczu rozegrano drugą edycję zawodów strzeleckich par snajperskich. Zawody przeznaczone były tylko dla żołnierzy reprezentujących polskie i zagraniczne Jednostki Wojsk Specjalnych (JWS).
Tomasz Łukaszewski Forces Cooperation Poznań 2024
Współpraca różnych służb mundurowych, wymiana doświadczeń oraz wspólne dynamiczne ćwiczenia zgrywające z naciskiem na działania TC3 były celem „Forces Cooperation”, zorganizowanego przez Samodzielny Pododdział...
Współpraca różnych służb mundurowych, wymiana doświadczeń oraz wspólne dynamiczne ćwiczenia zgrywające z naciskiem na działania TC3 były celem „Forces Cooperation”, zorganizowanego przez Samodzielny Pododdział Kontrterrorystyczny Policji w Poznaniu. Wydarzenie, w którym udział wzięli instruktorzy i operatorzy z 17 jednostek reprezentujących różne służby mundurowe, odbyło się w dniach 11-15 marca 2024 roku.
Program szkolenia III edycji w oparciu o badania i wnioski dotyczące zgonów możliwych do uniknięcia na polu walki opracowali Szymon Rokicki oraz Paweł Wiktorzak, a konsultowany był przez Adama Machowicza (współtwórcę programów poprzednich edycji). Miało to tym bardziej szczery wymiar, ponieważ ojcowie programu byli również instruktorami podczas trwania dwudniowych zajęć.
Wielokrotnie miałam do czynienia ze szkoleniami (drogimi i popularnymi) przeznaczonymi dla medyków. Jednakże tworzyli je ludzie na co dzień niepracujący w roli ratownika medycznego, a co za tym idzie, nie do końca znający jakże różną specyfikę ich pracy. Dlatego też obce mogły im być problemy oraz trudności, z jakimi ratownik medyczny boryka się na pierwszej linii w codziennej pracy.
Tutaj było inaczej! Wiedza i doświadczenie instruktorów były bardzo widoczne podczas wszystkich symulacji medycznych. Począwszy od urazów i sytuacji spotykanych niezwykle rzadko, takich, które nawet ciężko sobie wyobrazić, a skończywszy na tak wydawać by się mogło mało ważnych drobiazgach jak brak pojedynczego sprzętu medycznego – istotnego w danym momencie do ratowania ludzkiego życia.
Dzień pierwszy
Jadąc na wspomniane szkolenie, założyłam sobie obiektywizm. Chciałam skupić się na moich – również jako medyka – odczuciach, a nie na opiniach innych.
Pierwszy dzień składał się z wykładu, na którym zostały omówione m.in. zagadnienia i forma szkolenia. Po wykładzie wszyscy uczestnicy zostali podzieleni na dwie grupy i uczestniczyli rotacyjnie w dwóch warsztatach. Instruktorem jednego z nich był Szymon. Jego warsztaty dotyczyły oceny oddechu poszkodowanego, metod tlenoterapii biernej oraz czynnej i podstaw respiroterapii. Każdy uczestnik mógł przećwiczyć działanie na sprzęcie medycznym, który u niego w pracy nie zawsze jest dostępny, bądź doskonalić technikę posługiwania się sprzętem, który już zna i z którego korzysta. Szymon często podkreślał znaczenie kapnometrii/kapnografii, jako ważnego parametru, niestety wielokrotnie pomijanego na innych szkoleniach. Ciekawostką była dla mnie możliwość wideolaryngoskopii za pomocą laryngoskopu AirTraq oraz intubacja wspomagana bronchofiberoskopem.
Dlaczego tak istotne było przypomnienie uczestnikom zagadnień dotyczących dróg oddechowych? Przecież mogłoby się wydawać, że to podstawa zawodu ratownika.
Jak wynika z badań, niedrożność dróg oddechowych jest trzecią z najczęstszych przyczyn zgonów możliwych do uniknięcia na polu walki. Dlatego umiejętność prawidłowej wentylacji poszkodowanego, walki z hipoksją, zrozumienie fizjologii oddychania, są kluczowe do sprawowania opieki nad poszkodowanym – a te właśnie umiejętności mieli rozwijać uczestnicy w kolejnym dniu. Jednocześnie w drugiej sali szkoleniowej Paweł omawiał inną przyczynę najczęstszych zgonów żołnierzy na polu walki – masywne krwotoki, które zabijają również każdego dnia cywili przy dużych urazach.
Warsztaty poświęcone kontroli krwawień miały na celu podniesienie świadomości uczestników na ich temat. Najbardziej narażonym na krwawienia miejscem u żołnierzy są kończyny, dlatego kursanci podczas warsztatów przypominali sobie podstawowe zasady używania opasek uciskowych akredytowanych przez Komitet TCCC (Tactical Combat Casualty Care) oraz plusy i minusy nowych opasek rekomendowanych przez TCCC. Dodatkowo podczas warsztatów omawiane były miejsca trudno dostępne dla opaski i trudne do zatamowania, takie jak doły pachowe czy pachwiny.
Myślę, że uczestnicy – bo ja na pewno – zobaczyli kilka medycznych sprzętów, których nie używa się i nie widzi na co dzień, a które świetnie spełniałyby swoje ratunkowe funkcje. Takim urządzeniem był m.in. SJT (Sam Junctioan Tourniquet), czyli biodrowa opaska uciskowa do tamowania krwotoków i unieruchamiania miednicy.
Czytaj też: UAE SWAT Challenge >>>
Kolejnym tematem była stabilizacja miednicy za pomocą akredytowanych przez TCCC pasów stabilizujących (T-POD, PelvicSLing) czy metod improwizowanych. Przybliżone zostały również hemostatyki oraz procedura wound packingu przećwiczona na trenażerze, która ukazała dzięki „biofitbackowi”, że to nie jest takie proste, jakby się mogło wydawać.
Wbrew pozorom okazało się, że wiedza lubi być ulotna i czasem proste pytania wywoływały na salach ciszę.
Jak to możliwe? Bardzo często osoby, które pracują w zawodzie medycznym, potrafią sprawnie działać na całym dostępnym sprzęcie i ze stałym zespołem. Natomiast gdy przychodzi moment, w którym należy wydawać jasne i skuteczne instrukcje w stresującej sytuacji, może to sprawiać trudność. Faktem jest, że nie każdy z nas ma wrodzony talent dydaktyczny, ale nie w tym rzecz... Drogie koleżanki i koledzy ratownicy – czy potrafimy precyzyjnie wyjaśnić komuś innemu, w jaki sposób może nam pomóc ratować komuś życie?
Dzień drugi
Drugi dzień to intensywna praca fizyczna i umysłowa od samego początku. Dzień szkoleniowy rozpoczyna instruktaż stanowiska pracy, który przypomina salę reanimacyjną na SOR (Szpitalny Oddział Ratunkowy). Instruktaż poprowadził Paweł, który „zapewne” zrobił to szybko w celu dydaktycznym. Ja poczułam się jak podczas swojego pierwszego dyżuru… „to tu, tamto w tej szufladzie, to tak działa” – za 5 minut pierwszy pacjent, a w żołądku ścisk. Bo wszystkiego nie da się na raz zapamiętać… reszta w boju.
10 minut intensywnego instruktażu o działaniu obecnego sprzętu: defibrylatora, tlenie (czyt. butla z tlenem – taki medyczny skrót), respiratora i łóżka. A na łóżku… pacjent. Dokładnie tak, pacjent. Wielkości, budowy, wagi – symulator wysokiej wierności, przypominający człowieka. Mogłoby się wydawać pacjent idealny, na którym można wiele się nauczyć i którego stanu nie da się pogorszyć… Nic bardziej mylnego. Już przy pierwszej symulacji okazuje się, że emocje, jakie potrafi w nas wzbudzić wspólne działanie z obcymi ludźmi w warunkach symulowanych są bardzo zbliżone do prawdziwych.
Symulacje
Dwie zupełnie inne grupy oddzielone tylko szklanymi drzwiami bacznie obserwowane zza weneckiego lustra przez instruktorów.
- Jedna grupa cicha i spokojna, rozbawiona tylko pytaniem Lidera: „(…)czy ktoś pracuje bądź pracował na SOR?”. Uśmiech na ustach wszystkich wywołała jednogłośna odpowiedź – „nie”.
- Druga grupa – głośna, hałaśliwa, ale w działaniu nastawiona na wspólny cel – dobro pacjenta.
Grupy ludzi, którzy nigdy ze sobą nie współpracowali, znają się jeden dzień, mają za sobą różne wykształcenie i doświadczenie. To tak jakbym ja rano dostała informację, że dyżur w dniu dzisiejszym będę pełnić w zupełnie nowym miejscu, z nowym zespołem, na nowej karetce, z innym sprzętem niż do tej pory. Uwierzcie mi, uczucie bardzo otrzeźwiające.
Czas START!!! Na noszach wjeżdża pacjent w ciężkim stanie, przywieziony przez sanitariusza, który tak naprawdę nie wie, co się stało. Przyjazd pacjenta poprzedzony jest informacją od dyspozytora, który w krótkim komunikacie przekazuje to, co o jego stanie wie – okazuje się, że niewiele. Zespół ma kilka minut na podział obowiązków. Lider – osoba z wyboru lub „przymusu” omawia kolejność działań ze „swoim zespołem”. Przydzielone obowiązki to najczęściej to, w czym każda osoba czuła się lepiej.
Nowym członkiem zespołu był dla mnie tzw. „rekorder” czy też po prostu – protokolant. Do jego obowiązków należało słuchanie zespołu i skrupulatne notatki zawierające podstawowe parametry życiowe, ich zmiany w czasie, podaż leków, dawki, drogi podania oraz wykonane czynności medyczne.
Lider miał bardzo ciężkie zadanie. Miał trzymać ręce w kieszeni i odgrywać rolę Napoleona. Patrzył więc z góry, wydawał polecenia oraz konsultował się z zespołem. W kilka minut poczułam się jak podczas nagrywania brawurowego odcinka „Chirurgów” tuż po katastrofie kolejowej! Nikt z uczestników nie myślał, że pacjent to kawałek silikonu i elektroniki, każdy chciał znaleźć przyczynę jego stanu oraz mu pomóc, działając z całym zespołem. Piękny i bardzo budujący widok. Więcej szczegółów nie zdradzę!
Debriefing
Istotnym dopełnieniem symulacji była informacja zwrotna. Po każdym zadaniu trwającym ok. 15 min instruktor każdej stacji zbierał grupę i omawiał cały scenariusz. Począwszy od znalezienia plusów działania, poprzez przypadek poszkodowanego, a kończąc na elementach zdarzenia, które były czynnikiem utrudniającym działanie grupy. Po wstępnej ocenie instruktora każdy uczestnik mógł wyrazić swoją opinię oraz zadawać pytania.
Wnioski, jakie się pojawiały, były bardzo cenne, gdyż odzwierciedlały nie tylko spostrzeżenia z pozycji różnych funkcji, jakie pełnili podczas symulacji uczestnicy. Ale pojawiały się również uwagi poparte kilkuletnim doświadczeniem lub spojrzeniem zupełnie świeżym. Debriefing kończyło wypunktowanie wszystkich obszarów istotnych dla poprawy działania w przyszłości, tj. np. skuteczna komunikacja czy umiejętność kierowania zespołem.
Czytaj też: Tactical Prison Rescue >>>
Obserwując dyskusje, które wywiązywały się podczas debriefingu, potwierdzam jego ogromną wartość szkoleniową. Polecam stosować go nie tylko podczas ćwiczeń, ale również po wykonywaniu medycznych czynności w codziennej pracy ratownika medycznego.
Wnioski
„Nie ulega wątpliwości, że istnieje ogromna potrzeba, aby tego typu warsztaty były częścią szkolenia zespołów urazowych” – to słowa Szymona, jednego z instruktorów.
Potwierdzam! Niezależnie od doświadczenia uczestników (byli nimi zarówno ratownicy KPP, jak i lekarze anestezjolodzy) wszyscy podkreślali, że warsztat usystematyzował ich wiedzę, przypomniał zagadnienia, z którymi nie mają styczności na co dzień, dostarczył nowinek oraz najnowszej wiedzy medycznej. A jak się dowiedziałam jakiś czas po szkoleniu od Martyny, jednej z uczestniczek, przekazane praktyczne ułatwienia „ochoczo wykorzystuje w swojej pracy na co dzień”. Nie pozostaje mi nic innego, jak przejść z roli obserwatora do roli uczestnika.