Świat, jaki poznajemy na kartach powieści "#WAWSKIE14", to kopia naszej rzeczywistości, tej w której żyjemy obecnie. Jest to jednak karykatura tego, jak mogłaby wyglądać niemiecka okupacja współcześnie. Wojna trwa w najlepsze, III Rzesza, która przez dziesięciolecia usypiała czujność Europy i świata, jest spychana na zachód przez Armię Czerwoną. Związek Radziecki panuje nad niemal całą Azją, i całą siłą zmierza na zachód, do Berlina. Alianci wyzwolili Francję i szykują się do Operacji Market-Garden. Bohaterowie "#WAWSKIE14" żyją w kalce rzeczywistości z lata 1944 roku, ale jednocześnie znają wszystkie nowinki, które znamy my. Pamiętają Internet, do którego mieli dostęp przed wojną. Wciąż mają na swoich telefonach zainstalowanego Facebooka, choć Niemcy odcinają społeczeństwo od dostępu do sieci. To ludzie nam współcześni, mający takie same dylematy i problemy, jak my. Rzuceni w wir wojny i okupacji, muszą radzić sobie tak, jak poradzilibyśmy sobie my.
Zobacz także: "Powstanie Warszawskie 1944. Taktyka walki w mieście" - Paweł Makowiec
Powieść toczy się kilka miesięcy przed oraz w trakcie Powstania Warszawskiego. To w dużej mierze wciąż typowa batalistyka, ale jednocześnie pierwsza książka Pawełka, w której to nie wydarzenia, a ludzie są głównymi bohaterami. Poznajemy agentkę AK, która przez łóżko wyciąga informacje od niemieckich oficerów. Śledzimy losy zwykłego chłopaka, który próbuje przeżyć z matką w Warszawie i pracuje w salonie Apple’a w dzielnicy niemieckiej. Możemy cieszyć się wolnością z blogerką modową, która związała się z niemieckim oficerem. Wreszcie, mamy możliwość wejść w skórę Cichociemnych, którzy podczas powstania są rzucani tam, gdzie sytuacja jest najbardziej dramatyczna. Wszyscy ci ludzie, chcąc lub nie, biorą udział w Powstaniu Warszawskim, i właśnie o tym, jest "#WAWSKIE14".
* * * Fragment książki * * *
- Metro? – zapytał łamiącym się głosem Marcin. – Serio?
- Tak, wkrótce pierwsze oddziały ruszą ze Starego Miasta w naszym kierunku. Razem z resztą kompanii mamy zabezpieczyć stację Nowy Świat - Uniwersytet i oznaczyć drogę dla wycofujących się oddziałów – odpowiedział Tango. Minę miał nietęgą. Reszta tylko się domyślała, ale on doskonale wiedział, że historie o walkach w tunelach metra wcale nie były przesadzone. Oddziały, które schodziły pod ziemię, wracały zdziesiątkowane lub zostawały tam na zawsze.
- Pan porucznik mógłby zastrzelić mnie już teraz? - zapytał z przekąsem. - Przynajmniej miałbym pewność, że umrę od razu, a nie będę tam jęczał jeszcze dwa dni.
− Otrzymaliśmy rozkaz zabezpieczenia odcinka i wykonamy go. - Zieliński nie odpuszczał. Wyszkolono go, by nie wchodził w podobne dyskusje. Poza tym, co mógłby im powiedzieć? Dobrze wiedział, jak to się skończy i jakie przyniesie ofiary.
- Dostaniemy chociaż jakiś dodatkowy sprzęt? - zapytał Damian. - Kamizelki kuloodporne, noktowizory? Cokolwiek?
- Dadzą nam latarki, część będzie można zamontować na broni - powiedział Tango.
- Kurwa… - Marcin spuścił wzrok i pokręcił głową z niedowierzaniem. - Kiedy ruszamy?
Źródło: materiały prasowe.