Hydration Wars (część 3)

Hydration Wars (część 3) Michał Sitarski, Zbiory autora
Po przerwie powracamy z trzecią częścią „hydracyjnego” cyklu – tym razem nie będzie ona poświęcona produktom konkretnej firmy, jak to miało miejsce w przypadku opisów systemów hydracyjnych Source czy plecaków Camelbaka. Zajmiemy się natomiast tematem, który wydawać się może prozaiczny i znany aż zbyt dobrze – mniej lub bardziej klasycznymi manierkami.
In another part of SPECIAL OPS hydration systems and solutions review cycle we will not feature the products of Camelbak or Source as we did in earlier parts. This time we will focus on the more classic equipment for carrying the water – good ol' canteens and its modern variants such which are in service since the beginnings of military in centuries.
Zobacz także
Krzysztof Miliński Bates GX X2 Tall Side ZIP – pierwsze starcie!

Buty pretendujące do miana wysoce odpornych na wymagające warunki zewnętrzne z jednoczesną gwarancją swojej trwałości nie mogły zostać pominięte w rozkładzie redakcyjnych testów. Bates GX X2 Tall Side...
Buty pretendujące do miana wysoce odpornych na wymagające warunki zewnętrzne z jednoczesną gwarancją swojej trwałości nie mogły zostać pominięte w rozkładzie redakcyjnych testów. Bates GX X2 Tall Side Zip to obuwie taktyczne przeznaczone do pracy w wilgotnym i nieprzyjemnym dla operatora otoczeniu. Wykonanie krótkotrwałego zadania w trudnych warunkach spycha na tor boczny konsekwencje chwilowej ekspozycji organizmu i wyposażenia na wilgoć i mróz. Przetestowałem, na ile Bates GX X2 Tall Side Zip sprawdzą...
Ewelina Grzesik, Newmax Nowak i Wspólnicy S.K. Light boot for hard work

Buty damskie BATES Tactical Sport 2 Tall Side Zip DryGuard E03582 to nowy, ulepszony model serii Tactical Sport. Wysokie, taktyczne, profesjonalne obuwie, jak zapewnia producent, wyprodukowane zostało...
Buty damskie BATES Tactical Sport 2 Tall Side Zip DryGuard E03582 to nowy, ulepszony model serii Tactical Sport. Wysokie, taktyczne, profesjonalne obuwie, jak zapewnia producent, wyprodukowane zostało przy użyciu najnowszych i sprawdzonych w praktyce technologii.
Militaria.pl Jaką latarkę do broni wybrać? - przegląd modeli od Olight

Odpowiednia latarka do broni umożliwia osiągnięcie przewagi na polu prowadzonych działań. Dobrej jakości latarka o wysokich parametrach między innymi usprawnia namierzanie celu czy ułatwia poruszanie się...
Odpowiednia latarka do broni umożliwia osiągnięcie przewagi na polu prowadzonych działań. Dobrej jakości latarka o wysokich parametrach między innymi usprawnia namierzanie celu czy ułatwia poruszanie się po zmroku lub w warunkach słabego oświetlenia. Latarka taktyczna do broni jest wytrzymałym, niezawodnym i ergonomicznym urządzeniem. Jedną z najlepszych firm na rynku latarek do broni jest marka Olight.
Woda w kieszeni
Odwodnienie jest jednym z bardziej niebezpiecznych stanów dla naszego organizmu, tym bardziej jeśli warunki i wysiłek, jaki wykonujemy, sprzyja wypacaniu dużych ilości płynu z naszego ciała. Przypuszcza się, że najstarszymi „manierkami” w historii były celowo wydrążone… strusie jaja używane ponad 60 000 lat temu, których ślady odkryto w Afryce Płd.
Właściwie od czasów antycznych próbowano radzić sobie jakoś z problemem braku płynu na polu walki – bukłaki ze skór zwierzęcych, rogi albo wydrążone tykwy pozwalały w miarę możliwości ugasić pragnienie, choć oczywiście same były niezbyt trwałe.
Pojemniki ceramiczne i szklane nie sprawdzały się ze względu na masę i kruchość, zaś miękkie metale, takie jak cyna, na dłuższą metę psuły smak napoju (pomijając ich szkodliwość) i same także były podatne na uszkodzenia, zgniecenia czy przebicia.
W czasach nowożytnych manierki na wyposażeniu armii oficjalnie pojawiły się wśród brytyjskich „czerwonych kurtek” w ostatnich latach XVIII wieku. Miały wtedy postać płaskich drewnianych baryłek z korkiem, mocowanych na skórzanej taśmie i malowanych wedle regulaminu na kolor błękitny.
Wojny napoleońskie, wojna secesyjna w Ameryce, I i II wojna światowa – wszystkie te konflikty toczone były przez żołnierzy, w których oporządzeniu chlupotały i pobrzękiwały metalowe manierki z cyny, stali czy wreszcie aluminium. Samodzielnie noszony pojemnik z wodą wkrótce zmienił formę i stał się pękatą, bocznie spłaszczoną butlą zakręcaną mocowanym łańcuszkiem lub linką nakrętką. Noszony był zwykle w osobnym pokrowcu na pasie i miał pojemność ok. 0,75 l.
Pierwsze kroki ku nowoczesnym manierkom zrobili Amerykanie – około 1942 roku wobec rosnącego zapotrzebowania na aluminium, w związku z produkcją samolotów, zaczęto prowadzić próby z manierkami z innych materiałów, by zastąpić aluminiowy, 1-kwartowy (niecały litr) model M-1910.
Część produkcji powstawała ze stali nierdzewnej, ale zaproponowano także dwa nowe wzory – metalowo-porcelanowy (M-1942, nieudany i wycofany) oraz manierkę z tworzywa sztucznego Ethocel z bakelitowym korkiem, wprowadzoną w 1943 roku w stosunkowo niewielkich ilościach.
Technologia tworzyw sztucznych była jednak na tyle niedoskonała, że na szersze wprowadzenie do służby plastikowa manierka musiała czekać jeszcze prawie 20 lat. Dopiero w 1961 roku przetestowano, a w 1962 roku wprowadzono do użycia doskonale nam znany wzór amerykańskiej tworzywowej manierki oznaczonej symbolem M-1961. Chociaż polietylen, z którego ją wykonano, nie był jeszcze zbyt doskonały (zaczerpnięto rozwiązania z przemysłu mleczarskiego) i woda często przechodziła zapachem i posmakiem tworzywa, to nowe manierki powitano entuzjastycznie – były lżejsze, wygodniejsze i mniej hałaśliwe niż stare stalowe, pamiętające jeszcze czasy I wojny światowej.
Co ciekawe, metalowy kubek przeznaczony do użycia z manierką praktycznie nie zmienił kształtu do dzisiejszego dnia – jedyną modyfikacją było wprowadzenie nowego typu składanego uchwytu.
Warunki działania w tropikach wymusiły szybko użycie większej liczby manierek, a wkrótce także dodatkowych większych zbiorników, spośród których najlepiej znaną jest 2-kwartowa elastyczna manierka, którą wprowadzono jako rozwinięcie wcześniejszego, winylowego modelu pod koniec konfliktu w Wietnamie. Od standardowej polietylenowej 1-kwartówki różni się między innymi tym, że jej korpus wykonano z elastycznego tworzywa, co ułatwiało picie (zwłaszcza w masce przeciwgazowej) oraz pozwalało na kompresję i zmniejszenie chlupotania płynu w środku.
W praktyce 2-kwartówka była zbyt duża, by nosić ją na pasie oporządzeniowym – miała więc własny pas nośny mocowany do pokrowca i zakładany przez ramię. Korki obu manierek – małej i dużej – były identyczne, w obu można także było założyć korek ze specjalnym zaworem do picia w masce przeciwgazowej.
Co ciekawe, pomysł elastycznej manierki powrócił w okolicach 2000 roku do US Army i do 2003 roku pewna liczba miękkich 1-kwartówek trafi ła na wyposażenie. Miały one identyczny kształt i korek co sztywne M-1961. Mimo ich niewątpliwej użyteczności (łatwiej pić w masce, można kompresować, gdy są puste, nie chlupocą) nie zdobyły specjalnej popularności, bo oto nastała już era Camelbaka.
Pomysł na elastyczną manierkę jednak nie zaginął – widać jego wariacje chociażby w minizbiornikach Source z serii Kangaroo, opisywanych w pierwszej części naszego cyklu. Stanowią one połączenie koncepcji miękkiego zbiornika hydracyjnego z rurką do picia i klasycznej manierki mieszczącej się w przeznaczonej do niej kieszeni.
Słoik taktyczny
Mogłoby się wydawać, że elastyczne bukłaki noszone na plecach całkiem wyprą w wojsku klasyczne manierki. Miały większą pojemność, były wygodniejsze w noszeniu i lepiej radziły sobie z temperaturą – oczywiście pod warunkiem ich odpowiedniego używania.
Tymczasem tak się nie stało i to z kilku przyczyn – po pierwsze, „Camelbaki” trzeba było dopiero kupować, a zwłaszcza w biedniejszych armiach takie luksusy nie były priorytetem, tym bardziej że zwykle klasyczne manierki już były na stanie.
Po drugie – elastyczne bukłaki są świetne do picia w marszu, ale ciężko odlać z nich precyzyjnie wodę do podgrzewacza chemicznego racji żywnościowej, opłukać dłonie czy zwilżyć twarz. Nie mają też w komplecie kubków czy menażek, w których można podgrzać wodę na coś ciepłego do picia – są dobre, ale nie tak uniwersalne, by wyprzeć całkowicie bardziej klasyczne manierki, zwłaszcza w warunkach polowych, przy obozowaniu w terenie.
I tu pojawiły się próby ulepszenia istniejących manierek – przypomnijmy, że do największych ich wad można było zaliczyć trudności z czyszczeniem (ciężko było też ocenić stopień zabrudzenia manierki wewnątrz), niemożność przenoszenia płynów gorących i takich, które wchodziły w reakcję z tworzywem, z którego wykonano zbiornik.
Kolejne wady większości klasycznych manierek to utrudnione napełnianie ze względu na mały otwór – nalewając wody, np. z kanistra, trzeba było używać lejków itp. Wreszcie znany każdemu użytkownikowi plastikowych manierek charakterystyczny posmak plastiku, jakim przechodziły po pewnym czasie przechowywane w niej płyny. Próbowano wykorzystywać butelki z cienkościennej stali nierdzewnej – i spotyka się je w różnych formach do dziś, ale nie oferowały one dużo więcej niż klasyczne manierki z miękkiego plastiku.
Rozwiązanie tego problemu przyszło – jak to często bywa – ze środowiska outdoorowego, w postaci poliwęglanowych butelek (przypominających bardziej słoiki), wsród których najbardziej znaną z marek była amerykańska Nalgene. Firma Nalge, która ją stworzyła, specjalizowała się w produkcji rozmaitych pojemników do celów laboratoryjnych, ale na początku lat 70. dostrzegła potencjał w produktach o przeznaczeniu turystycznym – do tego stopnia, że jej słynny 1-litrowy „słoik” stał się jednym z bardziej rozpoznawalnych produktów outdoorowych pod koniec lat 90.
Jakie były praktyczne pożytki z używania poliwęglanowych butelek? Po pierwsze, były przezroczyste – widać więc było, co jest w środku, i ile tego jest, czy butelka jest brudna itd. Na zewnątrz naniesiono miarki – w spadku po pojemnikach laboratoryjnych, więc mogliśmy dokładnie odmierzać ilości płynu potrzebne np. do przygotowania napoju czy posiłku.
Po drugie, miały szeroki wlew – łatwo było zaczerpnąć nimi wodę, wyczyścić albo nawet użyć jako menażki i jeść bezpośrednio z Nalgene albo przenosić w niej żywność w formie sproszkowanej. Jeśli butelka była pusta, można było w niej schować przedmioty zabezpieczając je przed przemoczeniem.
Poliwęglan był lekki i wytrzymały – choć jak się później okazało, krył w sobie także nieprzyjemną niespodziankę – a mianowicie BPA (Bisfenol-A), związek chemiczny, który jest używany do produkcji plastiku i żywic, a także przy powleczeniach materiałów, takich jak aluminium. Chociaż powszechnie stosowany w wyrobach plastikowych, w tym opakowaniach żywności, jest toksyczny, jeśli zostanie uwolniony pod wpływem temperatury lub uszkodzeń mechanicznych. Kampania przeciw BPA wyferalnego bisfenolu (produkty te są oznaczane BPA-free).
Mnogość produktów Nalgene i pochodnych daje nam dużą swobodę wyboru – są one dostępne w różnych rozmiarach i kształtach, są nawet Nalgene o klasycznym kształcie wojskowej manierki (z wąskim wlewem). Są wersje fosforyzujące w ciemnościach, są takie, które mają w nakrętce światełko LED czyniące z nich niskoenergetyczną lampę – są też pasujące do nich stalowe kubki, wewnętrzne filtry i przeróżne rodzaje zakrętek.
Za popularnością Nalgene podążył także przemysł oferujący rozmaite kieszenie i pokrowce modułowe na te butelki – możemy więc dosyć swobodnie przebierać w ofercie – a o rosnącej popularności „słoików” może świadczyć fakt, że firma Camelbak, prekursor miękkich bukłaków hydracyjnych, które miały wyprzeć manierki, sama produkuje również własne poliwęglanowe zbiorniki pod nazwą „Better Bottle”.
Uroki ciepłej herbaty
Ostatnim z problemów, na który warto zwrócić uwagę mówiąc o hydracji w kontekście militarnym, jest kwestia działań w warunkach zimowych. Generalnie Camelbaki czy klasyczne manierki niezbyt dobrze radzą sobie w okolicznościach, gdy temperatura spada poniżej zera, a my cały czas musimy przebywać w terenie. Mimo izolowanych pokrowców korki manierek potrafi ą przymarzać, a zdarza się, że zamarza również całość płynu poczynając od szyjki.
W Camelbakach wrażliwym punktem jest wężyk służący do picia – jeśli przez nieuwagę zapomnimy wydmuchać z niego wodę do wnętrza zbiornika – po kilku godzinach zamarznie ona wewnątrz przewodu i nie będziemy w stanie pić. Butelki Nalgene są nieco łatwiejsze w „obsłudze” – szeroki wlew utrudnia zamarzanie i ułatwia rozbicie ewentualnego lodu, ale też oczywiście nie jest 100% gwarancją – a poliwęglan na silniejszym mrozie staje się kruchy.
Skandynawowie radzili sobie z problemem nosząc manierki i zbiorniki hydracyjne pod wierzchnimi warstwami ubrania tak, aby ogrzewać płyn ciepłem swojego ciała – ale taka improwizacja jest zwykle niezbyt wygodna – i chociaż w przypadku Camelbaków nie utrudnia picia, to żeby dostać się do manierki musielibyśmy na mrozie rozpinać część odzieży, tracąc cenne ciepło.
Rozwiązania, jakie pojawiały się w tych specyficznych warunkach, to tzw. manierki arktyczne – a właściwie termosy metalowe, które były w stanie utrzymać temperaturę znacznie dłużej niż klasyczne manierki i nie były podatne na zamarzanie w niskich temperaturach.
Klasycznym przykładem takiego rozwiązania może być amerykańska 1-kwartowa manierka arktyczna – opracowana na potrzeby sił specjalnych we wczesnych latach 60. Posiada podwójne ścianki – zewnętrzna to aluminium, a wewnętrzna to stal nierdzewna, silikonowy ustnik i polietylenowy korek na lince. Do tej charakterystycznej okrągłej manierki opracowano specjalny kubek i izolowany pokrowiec.
Dosyć dobrym zamiennikiem tych wyspecjalizowanych manierek mogą być proste termosy ze stali nierdzewnej, takie jak oferowane przez firmę Kleen Kanteen – proporcjami i właściwościami użytkowymi przypominają butelki Nalgene – pasuje do nich także większość akcesoriów od tych drugich, takich jak nakrętki czy pokrowce.
Jak widać z powyższego opisu, klasyczna manierka wojskowa doczekała się wielu wariantów i rozwinięć, które mogą sprawdzić się w terenie i ułatwić ewentualne bytowanie – są wielofunkcyjne, wygodniejsze i pojemniejsze od pierwowzoru. Możemy się jednak domyślać, że większość z nich trafi w wasze ręce poprzez prywatne zakupy, bo wiele wskazuje na to, że nie doczekamy się zbyt szybko zmiany wzoru przydziałowej manierki w naszej armii – wszak ulubione aluminiowe wz. 38 w dalszym ciągu zalegają magazyny