Wyposażenie żołnierza piechoty

Konfiguracja kamizelki żołnierza piechoty. Zdjęcia: Light Fighter Solutions
Ostatnio bardzo dużo mówi się, jakie wnioski powinniśmy wyciągnąć z wojny na Ukrainie, nie tylko w kontekście zbrojeń, organizacji, ale też wyposażenia indywidualnego żołnierza. Mądre głowy oglądają filmy z okopów, analizują straty obu stron w wojnie na wyniszczenie. Dochodzą do wniosków, że będąc w okopie, ostrzeliwani przez artylerie, potrzebujemy maksymalnie dużej kamizelki zintegrowanej, która swoim kevlarem osłoni nas przed wszelkimi odłamkami spadających dookoła pocisków artyleryjskich.
Nasi eksperci wkładają na te kamizelki od 12 do 20 magazynków i chlebak pełen granatów. Dodają też karimatę pod pasem żołnierza, koniecznie z miękkiej balistyki, dzięki której żołnierz wygodnie przesiedzi kolejny ostrzał. Ta karimata, częściej zwana „poddupnikiem”, jest idealnym symbolem impasu i wojny na wyniszczenie.
Co ciekawe, ten element wyposażenia nie przyjął się w armiach NATO i trudno znaleźć zdjęcie, gdzie żołnierze walczący na zachód od Bugu ma ją w swoim oporządzeniu. Dlaczego? Armia NATO-wska rządzi się zupełnie innymi zasadami niż armia
Nasi eksperci wkładają na te kamizelki od 12 do 20 magazynków i chlebak pełen granatów. Dodają też karimatę pod pasem żołnierza, koniecznie z miękkiej balistyki, dzięki której żołnierz wygodnie przesiedzi kolejny ostrzał. Ta karimata, częściej zwana „poddupnikiem”, jest idealnym symbolem impasu i wojny na wyniszczenie.
Co ciekawe, ten element wyposażenia nie przyjął się w armiach NATO i trudno znaleźć zdjęcie, gdzie żołnierze walczący na zachód od Bugu ma ją w swoim oporządzeniu. Dlaczego? Armia NATO-wska rządzi się zupełnie innymi zasadami niż armia Rosji czy Ukrainy. Doktryną naszego działania jest szukanie rozstrzygającego starcia, wykorzystanie najsłabszego miejsca w ugrupowaniu przeciwnika i zadanie mu tam jak największych strat.
Jeżeli jesteśmy w obronie, to tylko po to, aby wyjść z niej do kontrataku. Żołnierz NATO nie tkwi bezczynnie w okopie, a wedle doktryny on te okopy zdobywa. Tym samym jego wyposażenie musi odzwierciedlać podstawowe zasady prowadzenia walki sojuszu: speed, surprise, violence of action.
Karabinek
Oczywistym jest, że żołnierz piechoty nie będzie miał możliwości wyboru, z jaką bronią pójdzie do starcia, więc dla większości będzie to karabinek na amunicję pośrednią, w kalibrze zgodnym z używanym przez większość sojuszu, tj. 5.56. Karabinek tego typu powinien mieć lufę od 14.5 do 16 cali (uniwersalna długość, która pozwala komfortowo operować karabinkiem w budynkach, ale także na odległości efektywnie do 300 metrów). Podstawą wyposażenia każdego karabinka powinny być:
- Zawieszenie: dzięki niemu broń zawsze zostanie przy żołnierzu, niezależnie od tego, co robi w danym momencie. Ma to znaczenie zarówno w boju: pokonywanie przeszkód, przewrócenie się w biegu, przejście na broń zapasową, ale także w sytuacjach dużo bardziej prozaicznych, jak na przykład prace obozowe.
- Celownik: przyrządy mechaniczne aktualnie pełnią tylko i wyłącznie funkcje zapasowych. Podstawą są celowniki kolimatorowe/holograficzne/pryzmatyczne. Celownik musi umożliwiać sprawną pracę w noktowizji. Co najmniej 3-4 żołnierzy na 12-osobową sekcję musi mieć możliwość identyfikacji oddalonego celu, innymi słowy, optykę, która ma przybliżenie od 3x do 6x. Na poziomie plutonu koniecznych jest 3-4 żołnierzy z celownikami z większym przybliżeniem (10x oraz 15x i więcej).
- Latarka: żołnierz nie może strzelać do nierozpoznanego celu. Nie zawsze będzie miał na hełmie noktowizor, a mimo to w toku działań może znaleźć się w miejscu z ograniczoną widocznością (wejście do ciemnego budynku w ciągu dnia). Musi jednak pamiętać, że przypadkowe odpalenie latarki może pogrzebać całe zadanie. Dlatego też soczewka latarki musi z przodu być zabezpieczona zakrywką, np. do osłony obiektywu lunety. Taka zasłona powoduje też, że soczewka nie odbija światła (np. pożarów czy innej latarki) demaskując pozycje żołnierza. Przycisk włączający latarkę powinien być zabezpieczony przed przypadkowym odpaleniem, np. przez otaczającą go koronką.
Oczywiście powyższe jest tylko podstawą, wyjściową, którą można zastosować do szeregowego żołnierza piechoty, a nie każdego specjalisty na polu walki.
Hełm
Drugim, fundamentalnym elementem wyposażenia jest hełm. Historycznie jego zasadniczą funkcją była ochrona. W XX-XXI wieku hełm otrzymał kolejną funkcje: rozszerzenia świadomości sytuacyjnej żołnierza, najczęściej poprzez optoelektronikę czy systemy pośrednie pełniące obie te funkcje, jak np. aktywne ochronniki słuchu. Balistyka hełmu musi być na poziomie NIJ IIIA.
Taki poziom ochroni Cię przed odłamkami i amunicją pistoletową, ale co ważniejsze, przed niebezpośrednim trafieniem amunicją pośrednią. Przy tym jest na tyle lekki, że może być przenoszony na głowie przez długie godziny. Jeżeli jednak będziesz musiał go zdjąć, to nigdy nie kładź go na ziemi. Na twoim oporządzeniu powinien być karabińczyk, na którym będziesz mógł go zawiesić.
Hełmy występują w dwóch najbardziej popularnych krojach: high-cut, low-cut, gdzie pierwsze odsłaniają uszy i skronie użytkownika, a drugie je zasłaniają. Zaletą tych pierwszych jest zmniejszona waga i bardzo łatwa integracja ochronników słuchu na adapterach na bocznych szynach. Drugie, mimo większej wagi, zapewniają szerszą osłonę w miejscu, gdzie trafienie przez odłamek będzie najpewniej śmiertelne. Niezależnie od wyboru na hełmie muszą znaleźć się trzy elementy podstawowego wyposażenia:
- Maskowanie: hełm, szczególnie długo używany z przetartą fabryczną farbą, błyszczy w słońcu. Tym samym podstawą jego maskowania jest pokrowiec. Najlepiej w tkaninie zbieżnej z tą, jaką ma cały pododdział - dzięki temu jeśli zza przeszkody wystaje tylko hełm, wiemy, po jakiej stronie jest walczący. W rozbiciu charakterystycznego kształtu hełmu może pomóc tzw. scrim, czyli dodatkowy materiał maskujący w formie pasów, siatki, maskowania naturalnego.
- Ochrona oczu i uszu: bez wzroku i słuchu nie jesteśmy w stanie walczyć. Wysokim priorytetem jest jego osłona w trakcie starcia i na hełmie zawsze powinny znaleźć się gogle i ochronniki słuchu.
- Optoelektronika: toczący się konflikt pokazuje, że nieprzyjaciel ma bardzo zróżnicowane możliwości w tym zakresie, więc konieczne jest, aby nasze możliwości były bardzo duże. Działania nocne są oczywistością, więc hełm musi być przygotowany do przenoszenia optoelektroniki - musi posiadać montaż, gumowe odciągi do stabilizacji oraz możliwość przenoszenia przeciwwag.
Wszystko powyższe nie ma żadnego znaczenia, jeżeli hełm jest założony niepoprawnie bądź nie ma go na głowie wcale.
Kamizelka
Absolutnie podstawowym, obok karabinka i hełmu, wyposażeniem żołnierza piechoty jest jego kamizelka. Będąca w niej balistyka to podstawowy środek ochrony, który ma za zadanie zatrzymać odłamki i pociski trafiające w jej obszar. Oczywiście, żadna balistyka nie daje nieśmiertelności. Odpowiednio duży szrapnel czy pocisk skierowany w miejsce niekryte będzie skutkował śmiercią.
Jednakże rolą balistyki jest zwiększenie efektywności całego oddziału czy, szerzej, armii. Przede wszystkim, na wojnie nie chodzi o przeżycie pojedynczego żołnierza, a wykonanie zadania i zwycięstwo. Tym samym balistyka i jej ciężar nie mogą ingerować w zdolność do działania, na przykład swoją wagą. Nie jest problemem uszyć mundur od stóp do głów pokryty miękkim kevlarem, dołożyć do tego kamizelkę balistyczną z możliwie największą liczbą płyt ceramicznych różnego kształtu.
Trudności zaczynają się, jeżeli tak wyposażonego żołnierza wyślemy do walki. Po kilku godzinach działania będzie on zmęczony, odwodniony i nienadający się do niczego więcej niż obrony statycznej pozycji. Tym samym, po co właściwie jest balistyka? Ma ona dać żołnierzom poczucie bezpieczeństwa, swoistą drugą szansę i zapewnić, że ewentualne rany nie będą śmiertelne, a żołnierz po rehabilitacji będzie mógł wrócić do pełnienia służby czy odbudowy kraju. W przypadku opancerzenia indywidualnego wybór stoi pomiędzy kamizelką typu plate carrier a zintegrowaną, która poza płytami przenosi bardzo obfite wkłady miękkie.
Zanim dokonamy tego wyboru, musimy mieć z tyłu głowy fakt, że żołnierz nie wnosi do walki tylko i wyłącznie balistyki. Będzie miał on na oporządzeniu również:
- amunicję (8 magazynków): 4 kg,
- cztery granaty: 1,6 kg,
- granat dymny: 0,5 kg,
- IPMED + opaski uciskowe: 1 kg,
- hełm HP-05 (ochrona słuchu, oczu, przeciwwagi): 2 kg,
- gogle MU-3M: 0,8 kg,
- karabinek MSBS Grot wraz z akcesoriami: 4 kg,
- wodę 3 l w bukłaku: 3,5 kg.
Tym samym dosyć podstawowy sprzęt do walki waży około 17 kg (bez kamizelki i będącej w niej balistyki). Przyjmuje się, że takie wyposażenie łącznie nie powinno ważyć więcej niż 33% wagi żołnierza, czyli najczęściej około 25-30 kg. Tym samym balistyka powinna ważyć najwięcej około 8-12 kg. W tej wadze jesteśmy w stanie zmieścić plate carriera z dwoma ceramicznymi płytami (przód i tył), miękkimi wkładami bocznymi, wspartymi przez twarde i ochroną podbrzusza. W działaniach tyłowych twarde płyty można zastąpić miękkimi wkładami.
Poza balistyką o poziomie IIIa (hełm i miękkie wkłady przeznaczone do wyłapywania odłamków) żołnierza piechoty interesują jeszcze dwa poziomy: III oraz IV - zaprojektowane do osłony przed amunicją większego kalibru: NIJ III w formie balistyki twardej – są to lekkie płyty, które chronią już przed pełnopłaszczowymi pociskami z rdzeniem miękkim kalibru. 7,62×39 i 5,45×39.
Poziom III jest najniższą sensowną klasą osłony balistycznej dla twardych płyt do kamizelki; NIJ IV w formie balistyki twardej – aktualnie jest to najwyższa z szeroko stosowanych klas osłon. Zatrzymuje ona zarówno pośrednie pociski karabinkowe, jak i pełnoprawne kalibru 7,62×54R. Jest to najdroższy i najcięższy wybór, ale zapewniający najlepszą osłonę.
Aktualnie osłony balistyczne wykonywane są ze specjalnej ceramiki- węglika krzemu, węglika boru i tlenku glinu. Nie bez powodu coraz rzadziej do ich produkcji używa się stalowych płyt z hardnoksu. Wprawdzie odpowiednio gruba, stalowa płyta zatrzyma praktycznie każdy pocisk, ale przede wszystkim jest cięższa niż ceramiczna oraz w razie ostrzelania dochodzi do zjawiska tzw. spallingu. To sytuacja, w której pocisk trafiający stalową płytę rozbijają się, fragmentuje, a odłamki lecą na boki, mogąc trafić twoją szyję, ramiona, uda, zamiast być „wchłaniane” przez osłonę. Tego typu zjawisko może być kontrowane przez użycie kevlaru, ale dalej nie zmienia to faktu, że takie płyty są bardzo ciężkie i niewygodne.
Mamy kamizelkę wraz z balistyką, co jeszcze powinno się na niej znaleźć?
Podstawą do prowadzenia działań jest amunicja, woda i granaty. Tym samym nasza kamizelka musi być w stanie przenosić od 6 do 8 magazynków, co najmniej dwa granaty i od litra do trzech wody. Sprzęt do walki - magazynki, musi być dostępny natychmiast, więc umieszczamy go na froncie kamizelki. Idealnie sprawdza się tam od 3 do 6 magazynków, gdzie trzeba pamiętać, że więcej niż dwa rzędy utrudnią nam komfortowe położenie się.
Łącznie żołnierz powinien mieć na sobie co najmniej 6 magazynków i jeden w broni. Dobrze, jeżeli jego ekwipunek jest w stanie pomieścić łącznie 12 magazynków. Aktualny trend zakłada, że żołnierz powinien przenosić bardzo dużą ilość własnej amunicji na sobie, zapominając, że dużo ważniejsza jest amunicja do głównych środków ogniowych, np. UKM-ów, ale także mobilność grupy szturmowej oraz zarządzanie amunicją wewnątrz plutonu (np. jeśli wiemy, że grupa szturmowa będzie dużo strzelać, to wchodzący za nimi drugi rzut powinien przenosić dodatkowe magazynki dla żołnierzy, którzy ujęli przyczółek). Jeżeli koniecznie musimy mieć dodatkową amunicję, to najlepiej przenoszoną w bandolierach, bądź zwykłej torbie sportowej, czy plecaku, gdzie zapakowana jest amunicja dla większego pododdziału.
Wojna to sport zespołowy, a przenoszenie 20 magazynków na własny użytek robi z żołnierza unikalny płatek śniegu zamiast sensownego członka całego pododdziału.
W kwestii tego, jak magazynki przenosić na sobie, to najlepiej jeżeli co najmniej jedna ładownica nie ma żadnego zabezpieczenia niż sama retencja. Jest to nasza szybka ładownica, tzw. happy mag, z której dokonujemy pierwszej awaryjnej zmiany magazynka (gdy skończyła się nam amunicja w karabinku). Jeżeli chodzi o pozostałe ładownice, to magazynki mogą być zabezpieczone zarówno gumosznurkiem (shingle), jak i klapką.
Oba te rozwiązania nie wpływają znacząco na prędkość dobycia kolejnego magazynka i podobnie chronią przed zanieczyszczeniem górę magazynka, która jest bezpiecznie schowana we wntrzu ładownici. W przypadku użycia klapek, nie ma większej różnicy, czy będą one zapinane na rzep, czy plastikową klamrę - ładownica jest elementem wyposażenia, który zostanie użyty dopiero w trakcie kontaktu, więc nie ma znaczenia, czy możemy używać jej w absolutnym reżimie dźwiękowym.
Inaczej sprawa ma się z kieszeniami na granaty - tu lepiej, gdy choć jedna zapinana jest klamrą bądź zamkiem, a nie rzepem. Co najmniej jeden granat musi być łatwo dostępny, najlepiej po stronie ręki silnej - dzięki temu po tym, jak wyciągniemy go z ładownicy i ręką wspierającą odegniemy wąsy zawleczki i ją wyrwiemy, to od razu będziemy gotowi do rzutu, nie przekładając granatu między dłońmi.
W przypadku szturmu na przygotowany do obrony obiekt (np. okop) koniecznym jest zabranie większej liczby granatów. Wtedy zamiast specjalnych kieszeni sprawdzają się proste cargo, w których granaty leżą luzem. Oczywiście takie rozwiązanie wymaga dodatkowego zabezpieczenia zawleczek (gdzie część granatów ma dodatkowe bezpieczniki wbudowane fabrycznie, np. M67).
Wodę przenosić możemy w formie manierki na boku kamizelki bądź camelbaka na plecach. Manierka nie jest tak wygodna w użyciu w trakcie marszu jak bukłak, ale umożliwia identyfikację, ile płynów nam zostało, oraz łatwiej za jej pomocą filtruje się wodę. Bukłak pozwala przenosić więcej płynów, łatwiej z niego pić w trakcie marszu, ale trzeba pamiętać, że zamontowanie go na kamizelce znacząco utrudnia przenoszenie razem z nią plecaka. Niezależnie od tego jakie rozwiązanie wybierzemy starajmy się mieć co najmniej trzy litry wody ze sobą (na oporządzeniu, bądź w plecaku) i awaryjnie dodatkowy litr na kamizelce, czy pasie na czarną godzinę.
Wyposażenie medyczne
Kolejnym elementem oporządzenia żołnierza piechoty powinna być medycyna. Minimum, jakie powinien przenosić żołnierz, to cztery opaski uciskowe (teoretycznie na cztery kończyny, ale realnie nierzadka jest sytuacja, że jedna opaska nie zatrzymuje krwawienia, a po drugie, można domniemywać, że przyszły konwencjonalny konflikt będzie odbywał się w dużych ośrodkach miejskich, w których wciąż przebywa ludność cywilna, która wymagać będzie pomocy medycznej) oraz indywidualny pakiet medyczny - apteczkę.
Stazy najlepiej rozmieścić w różnych miejscach swojego ekwipunku, np. jedną w mundurze, jedną na pasie, dwie na kamizelce. Opaski muszą być sklarowane (przygotowane do użycia - zdjęte opakowanie oraz zarzepione tak, aby łatwo było założyć ją na ranną kończynę), a część z nich musi być dostępna oboma rękoma. Umiejscowienie jednej z nich musi być ujednolicone dla wszystkich żołnierzy w pododdziale. Sam IPMED jest dosyć „problematycznym” elementem ekwipunku. Jest to wielka odstająca cegła, która z mojego doświadczenia umieszczana jest w jednym z pięciu miejsc:
- Tył pasa: bardzo dobre miejsce pod względem widoczności IPMED-a, nieprzeszkadzające w poruszaniu, ale utrudniające działanie w dużym plecaku i długotrwałą jazdę samochodem. Część z dostępnych na rynku apteczek ciężko jest wyciągnąć samodzielnie z tego miejsca.
- Bok bocznego pasa spinającego kamizelki: utrudniony dostęp oboma rękoma, słaba lokalizacja pod względem poruszania się w ciasnych przestrzeniach (zwiększa nasz profil wszerz), utrudniająca noszenie plecaka (apteczka wadzi o jego ramię). Zaletą jest fakt, że jest to zwyczajowe miejsce do przenoszenia IPMED-a i będzie ono pierwszym miejscem, które sprawdzi inny żołnierz w poszukiwaniu apteczki.
- Dangler na froncie kamizelki: wygodne rozwiązanie nawet dla większych IPMED-ów, dobrze widoczne dla innych żołnierzy, bardzo łatwe dostępne. Jego wadą jest zajęcie przestrzeni, która mogłaby służyć na inne przedmioty oraz niewielkie zwiększenie naszego profilu przy czołganiu.
- Dangler na tyle kamizelki: wygodne rozwiązanie dla mniejszych IPMED-ów, wystarczająco widoczne dla innych żołnierzy, w przypadku apteczek, które można wyciągnąć na oba boki, łatwo dostępne obiema rękami, gospodaruje ona przestrzeń, która rzadko kiedy jest wykorzystywana. Raczej komfortowo nie zmieści się tu większy IPMED.
- Apteczka w kieszeni cargo spodni: umożliwia zagospodarowanie kamizelki czy pasa innymi przedmiotami, apteczka zawsze jest przy nas, w miarę dostępna obiema rękami, ale może utrudniać bieganie oraz jest trudno widoczna dla innych żołnierzy, szczególnie spoza naszego oddziału.
Mając oporządzenie do walki, wodę oraz medycynę zasadniczo posiadamy wszystko, co konieczne jest dla żołnierza piechoty do efektywnego prowadzenia krótkotrwałych działań. By jednak rozwinąć jego potencjał, warto dodać kolejne elementy, zgodnie z ich priorytetem. Na polu walki kluczowa jest komunikacja między żołnierzami. Jednakże pododdział, w którym każdy żołnierz ma radio musi być wysoce wyszkolony z przepisów korespondencji radiowej, bo inaczej przy pierwszym kontakcie kanał zostanie zapchany przez mnóstwo nieistotnych, zaburzających dowodzenie komunikatów.
W działaniach piechoty, szczególnie o różnym poziomie wyszkolenia indywidualnego dobrze sprawdza się jedno radio na trzech-czterech żołnierzy. Pozostali muszą być jednak przygotowani na sytuacje, w której zostanie im powierzona radiostacja (np. na posterunek obserwacyjny) - innymi słowy muszą mieć kieszeń na radio, niezależnie od tego, czy mają je wcześniej przydzielone, czy nie. Taka kieszeń musi być w zasięgu ręki, żeby żołnierz mógł samodzielnie wyciągnąć stamtąd radiostacje, zmienić kanał, głośność, itp. Dodatkowym elementem komunikacji są panele ATAK, panele sygnalizacyjne, światła chemiczne, czy markery IR - z większości z nich użytek zrobią dowódcy sekcji i radiooperatorzy. Kolejnymi elementami jest sprzęt sekcyjny - dodatkowa amunicja, czy lufy do głównych środków ogniowych, baterie do radiostacji, nosze i sprzęt żołnierzy, którzy niosą już bardzo dużo.
W kamizelce warto przenosić też kilka małych, acz istotnych przedmiotów:
- latarka czołowa - ważna przy pracach obozowych, czytaniu mapy po zmroku itp. Oczywiście, biorąc pod uwagę nasycenie pola walki optoelektroniką czołówkę odpalamy tylko w miejscach bezpiecznych, a jeżeli mamy wątpliwości, to pod dwoma warstwami poncho, leżąc na ziemi,
- trudnopalna kominiarka, która w połączeniu z trudnopalnymi rękawicami jest fundamentem do pracy z pojazdów. Kominiarka może też być szybkim maskowaniem twarzy, bądź tożsamości,
- notes i długopis: doświadczonego żołnierza, niezależnie od stopnia, poznaje się tym, że na odprawach pojawia się z tymi dwoma przedmiotami,
- multitool: proste narzędzie, które pozwoli nam wykonać prace obozowe, proste naprawy czy usunięcie trudniejszego zajęcia na broni. Wybierajmy taki z możliwie wieloma narzędziami, przecinakami do drutu i wymiennymi bitami,
- GPS, mapa i kompas: każdy żołnierz musi znać swoją pozycję w terenie i w razie potrzeby być w stanie dalej nawigować. Najłatwiejszym sposobem na osiągnięcie tego jest GPS. Urządzenia te, mimo że niewykrywalne (te niekomunikujące się z telefonem czy komputerem inaczej niż za pomocą kabla to pasywne odbiorniki), można zakłócić, więc koniecznym jest też umiejętność posługiwania się „staroszkolną” mapą i kompasem,
- dodatkowe baterie do każdego sprzętu, jaki mamy ze sobą. Radiostacja, optoelektronika, celownik - zawsze zabieraj jedną więcej baterię niż wydawałoby ci się, że do niej potrzebujesz. I tak skonfigurowana kamizelka pozwoli nam efektywnie działać w styczności z przeciwnikiem.
Tak skonfigurowana kamizelka, zawierająca odpowiednią balistykę i powyższe elementy wyposażenia pozwoli nam efektywnie działać w styczności z przeciwnikiem.
Pas
Kamizelka przenosi juz balistykę, amunicję, granaty, wodę, radiostację, optoelektronikę i medykamenty, a więc cały sprzęt krytyczny do wykonania misji. Tym samym żołnierz może działać tylko i wyłącznie w niej, bez potrzeby wykorzystywania pasa. Głównym zadaniem pasa jest zwielokrotniać już posiadane możliwości. Powinien przenosić on dodatkową amunicję, granaty, wodę i w razie konieczności pistolet. U większości osób (poza bardzo wysokimi) pas źle działa w połączeniu z plecakiem, który wykorzystywany jest zaś w praktycznie we wszystkich działaniach spieszonych piechoty.
W przypadku działań z pojazdu pas najczęściej wbija się w tył pleców, nie pozwalając się komfortowo oprzeć. Na dłuższą metę nie jest to najwygodniejszy sposób przenoszenia ekwipunku i w działaniach długotrwałych połączenie kamizelki z pasem działa zdecydowanie gorzej, niż samej kamizelki. W kilkudniowym zadaniu pas, w przeciwieństwie do kamizelki, wielokrotnie jest ściągany (marsz z duzym plecakiem, sen, potrzeby fizjologiczne itd.), co w razie kontaktu ogniowego może skutkować niemożnością jego użycia, a w najgorszym razie zagubieniem. Dlatego też na pasie nigdy nie dajemy ekwipunku krytycznego dla naszego przeżycia, bądź powodzenia misji, jeśli nie jest on zdublowany na kamizelce.
Jak skonfigurować taki pas?
Po stronie ręki wspierającej umieszczamy jeden-dwa magazynki pistoletowe i karabinkowe w otwartej ładownicy, do której mamy bardzo szybki dostęp. Jest to nasza amunicja, którą wykorzystujemy jako pierwszą do przeładowania awaryjnego. Następnie umieszczamy torbę zrzutową - możliwie dużą, która służy nie tylko na puste magazynki, a też do przenoszenia wyposażenia. Następnie umieszczamy kieszeń cargo ogólnego przeznaczenia, na tyle małą, że nie zawadza w działaniu, nieznacznie poszerzając nasz profil, a na tyle dużą, że zmieści dodatkowe magazynki czy taśmę do UKM-a. Jeżeli przenosimy w niej łatwy do uszkodzenia sprzęt, np. noktowizor, to dobrze taką kieszeń wyłożyć dodatkową osłonką, np. wykonaną z popularnych „czekoladek” - wkładek ochronnych do spodni mundurowych WP. Pod ręką dominującą umieszczamy stazę, pistolet, granat.
Plecak szturmowy
Inaczej grab bag, to mały plecak od 10 do 30 litrów, w którym żołnierz piechoty przenosi wyposażenie, które ma go wesprzeć poza bazą patrolową, czy pojazdem. Plecak ten ma za zadanie zatrzeć granicę między sprzętem bojowym a biwakowym. Przedmioty, które tam zabierzesz, mają wesprzeć cię w walce, ale też zapewnić podstawowy komfort w razie przedłużającej się misji. Musi być on w miarę lekki i nie przeszkadzać podczas dynamicznego poruszania się, ponieważ możliwe, że będziesz miał go na sobie w czasie walki.
Skąd nazwa grab bag? Jest to plecak, który masz łatwo „złapać”, czy to z pojazdu, czy plecaka wyprawowego i w ten sposób zwiększyć swoje możliwości w polu. Klasycznie jest on doposażony na 24 godziny. W cieplejsze dni, przy stałych dostawach wody, żołnierz mając do dyspozycji tylko sprzęt ze swojego grab baga jest w stanie we względnym komforcie być w polu nawet trzy dni i więcej. Co więc powinien zawierać?
Na samej górze przede wszystkim amunicje, najlepiej w już załadowanych magazynkach przenoszonych w jakieś formie bandolieru. Alternatywą jest taśma do UKM-u bądź bandolier z granatami. Pod nimi woda i jedzenie na czas działania. Na samym dole poncho wraz z odciągami, opcjonalnie trzy puste worki fortyfikacyjne i dodatkowa ocieplina. Jeżeli działanie jest długotrwałe i zakłada marsz, to koniecznie skarpety na zmianę w szczelnym opakowaniu.
Na zewnątrz plecaka troczymy łopatkę piechoty i duży worek typu drybag, który może posłużyć na sprzęt sekcyjny, jeżeli nie zmieściłby się w naszym oporządzeniu, ale też ten, którego nie mogą już nieść inni żołnierze naszego oddziału.
Podsumowanie
Powyższy opis ekwipunku jest tylko prostymi wytycznymi, którymi kierować się powinien każdy żołnierz piechoty oraz odpowiedzialny obywatel. Musisz pamiętać, że twoim zadaniem jest manewr i walka, a więc fizyczne starcie, a nie biwakowanie w lesie. Twój ekwipunek musi to odzwierciedlać. Namioty, kuchenki gazowe czy dodatkowe racje żywnościowe nie służą do fizycznej eliminacji przeciwnika i nie pozwolą nam wygrać wojny. Tym samym ich miejsce jest w pojeździe, bądź dużym plecaku wyprawowym, a nie w pasoszelkach, czy w grab bagu.
Nie da się zabrać wszystkiego. Niepoważnym jest trend, wedle którego „żołnierz musi być gotowym do walki bez poprawnie działającej logistyki” i próba rozwiązania tego większą ilością sprzętu indywidualnego. Rzeczywiście, żołnierz musi być gotowy do walki w bardzo ciężkich warunkach, jednakże bez logistyki jego wysiłki skazane są na porażkę. Odpowiedzią na wyzwania jakie niesie nowoczesny konflikt konwencjonalny nie jest i nigdy nie będzie dwadzieścia magazynków w plecaku, ale poprawnie działający łańcuch dostaw, umożliwiający wykorzystanie przejętej inicjatywy i parcie do przodu.
To nie jest proces, który włożysz do kieszeni cargo. W mojej opinii dla większości ekspertów, którzy wieszczą konieczność dodatkowych kilogramów, przygotowywanie swojego sprzętu na działania niezgodne z doktryną, na walkę w odcięciu od logistyki skończyłoby się wraz z marszobiegiem na trzy kilometry z chwalonym przez nich sprzętem.
Na koniec pamiętaj, wyposażenie indywidualne jest jednym z kluczowych czynników, które określają przydatność żołnierza w boju, ale żaden szpej nigdy nie zastąpi doświadczenia, sprawności fizycznej i hartu ducha.
O AUTORZE Light Fighter Solutions to projekt prowadzony przez dowódcę sekcji lekkiej piechoty w WOT z dekadą doświadczenia w Wojsku Polskim oraz autora ebooka: „Wyposażenie indywidualne żołnierza lekkiej piechoty w działaniach patrolowych”. LFS ma na celu propagowanie wiedzy o taktyce małych pododdziałów piechoty. Więcej znajdziesz na moim IG: lightfighter.solutions oraz stronie: www.lightfighter.solutions. |