Dywizja BRANDENBURG cz. 1 – początek.
Canaris podczas wizyty u Brandenburczyków, po lewej Oberst Hippel, po prawej Major Kewisch. Fot. http://www.balsi.de/Weltkrieg/Einheiten/Sondereinheiten/Brandenburger/Baulehr-Kp.htm
Koniec szlaku bojowego SS FJ Btl 500/600 mógłby stanowić zamknięcie tematyki niemieckich sił powietrznodesantowych oraz oddziałów specjalnych. Zestawienie jednak nie jest kompletne. W gronie niemieckiej elity Luftwaffe, Wehrmachtu oraz SS zabrakło dotychczas charakterystyki Dywizji Brandenburg. Związku taktycznego, który operował na wszelkich możliwych frontach i daleko poza nimi na tyłach wroga, a jego żołnierze podejmowali się zadań nie tylko samobójczych, ale i niewykonalnych. Być może cały cykl poświęcony niemieckim oddziałom „specjalnym” powinien rozpoczynać się właśnie od charakterystyki Brandenburczyków, doskonałych żołnierzy Canarisa, przerastających pod względem zaciekłości w walce, brawury, wyszkolenia i karności nawet „strażaków Hitlera” – Oddziały Fallschirmjäger.
Zobacz także
Dorota K. Bates Tactical Sport 2 Tall Side Zip DryGuard 03582
Firma Bates rozpoczęła swoją działalność od produkcji butów dla wojska. Obuwie szybko zyskało popularność i firma poszerzyła produkcję o kolejne modele przeznaczone dla innych służb mundurowych oraz służb...
Firma Bates rozpoczęła swoją działalność od produkcji butów dla wojska. Obuwie szybko zyskało popularność i firma poszerzyła produkcję o kolejne modele przeznaczone dla innych służb mundurowych oraz służb cywilnych. Obecnie Bates to jeden z największych i najbardziej rozpoznawalnych w kraju i na świecie producentów obuwia dla służb mundurowych. Przez to, że buty są solidne i sprawdzają się m.in. w jednostkach specjalnych, zdobyły popularność wśród wszelkich służb cywilnych, organizacji paramilitarnych,...
Kuba Wesołowski Split Skis - narta składana przeznaczona do zadań specjalnych
Już od wielu lat ludzie próbowali stworzyć narty składane. Pierwsze patenty pojawiły się w Stanach Zjednoczonych jeszcze w latach 50. Jednak technologia nie była w stanie sprostać projektom. Polski...
Już od wielu lat ludzie próbowali stworzyć narty składane. Pierwsze patenty pojawiły się w Stanach Zjednoczonych jeszcze w latach 50. Jednak technologia nie była w stanie sprostać projektom. Polski produkt SPLIT SKIS w ciągu zaledwie kilku lat rozwoju otrzymał dwie międzynarodowe nagrody innowacyjności. W Niemczech, na zimowych targach sprzętu sportowego ISPO w Monachium, oraz w USA – na targach OR SNOW SHOW w Salt Lake City, zdobywając Innovation Award 2023.
Militaria.pl Lato w pełnym rynsztunku — z Helikonem na upały
Lato to wymagająca pora roku dla mundurowych i innych osób pracujących na zewnątrz. Wysokie temperatury i długa ekspozycja na promienie słoneczne mogą prowadzić do przegrzania, udarów i poparzeń skóry,...
Lato to wymagająca pora roku dla mundurowych i innych osób pracujących na zewnątrz. Wysokie temperatury i długa ekspozycja na promienie słoneczne mogą prowadzić do przegrzania, udarów i poparzeń skóry, co skutecznie utrudnia pełnienie obowiązków. Dlatego tak istotny jest dobór odpowiedniej odzieży i akcesoriów, które znajdziesz w ofercie marki Helikon-Tex.
Brandenburczycy, którzy z biegiem czasu rozrośli się od kompanii do pełnej dywizji zasługują również na uwagę ze względu na specyfikę działań, których się podejmowali. Od typowo frontowych zadań rozpoznania, zwiadu, osłony czy dywersji i dezinformacji po tajne działania przy współudziale agentów Abwehry, gdzieś w państwach okupowanych lub neutralnych, daleko od własnych oddziałów i mogących w takiej sytuacji liczyć tylko na siebie. Do tego dochodzą jeszcze liczne działania zmierzające do neutralizacji zagrożeń wynikających z operowania partyzantów na terenach okupowanych. W głównej mierze oddziały Brandenburczyków operowały w tym zakresie na Bałkanach, które z biegiem wojny angażowały coraz większe siły i nie dawały szans na łatwe zwycięstwo. Specyfika Brandenburczyków jest widoczna także z innej strony – samej struktury ich oddziałów. Od doskonale wyposażonych oddziałów liniowych, szybkiego rozpoznania i uderzeniowych, po bataliony ochrony wybrzeża, spadochroniarzy, oddziały tropikalne, i szereg dalszych oddziałów specjalnych, nie tylko ze względy na wyszkolenie i wyposażenie ale i pod kątem rekrutowanych do nich ochotników, np.: kompania perska, brygada arabska, legion indyjski, legion muzułmański itp.
Przed przystąpieniem do scharakteryzowania Brandenburczyków zwłaszcza w okresie od 09.1939 do 09.1944 czyli od momentu oficjalnego powołania pierwszej „specjalnej” kompanii do momentu przekształcenia „specjalnej” Dywizji Brandenburg w Dywizję Grenadierów Pancernych, należy zwrócić uwagę na kilka istotnych kwestii. Opisywanie Brandenburczyków jest problematyczne przede wszystkim ze względu na niewielką ilość miarodajnych informacji oraz bezmiar błędnych i nierzetelnych opracowań, zwłaszcza na stronach www., które dodatkowo trudno jest zweryfikować. Opracowanie w miarę wiarygodnego materiału traktującego o Brandenburczykach momentami wydaje się syzyfową pracę, którą w pewnym momencie trzeba zaczynać od początku. Muszę w tym momencie zaznaczyć, że przedstawione niżej materiały dotyczące Sonderverbande Brandenburg są opracowaniem autorskim i zapewne pomimo dołożenia dużej staranności nie jest wolne od błędów.
Tyle tytułem wstępu, pora uchylić rąbka tajemnicy owiewającej ludzi związanych z Sonderverbande Brandenburg i misje, których realizacji podjęli się w trakcie II wojny światowej. Początek pododdziału oznaczonego jako 800. Baulehr Kompanie z.b.V. (800. Kompania szkolno-budowlana do zadań specjalnych), to rozkaz, który 27 września 1939 r. otrzymał Hauptmann Theodor von Hippel (pracownik II wydziału Abwehry), polecający mu utworzenie specjalnego oddziału do realizacji zadań wyznaczonych przez Abwehre, oraz akcji poprzedzających i ułatwiających przemarsz i walkę Wehrmachtu. Jednak korzenie oddziałów specjalnych z pogranicza misji szpiegowskich oraz działań dywersyjnych i rozpoznawczych w armii niemieckiej sięgają znacznie dalej.
Prekursorem tworzenia jednostek specjalnych w armii niemieckiej był generał Paul von Lettow-Vorbeck, , który od 1914 roku dowodził siłami niemieckimi w Afryce Wschodniej. Właśnie ten front I Wojny Światowej pokazał, jakie możliwości dają mobilne jednostki formowane i działające na wzór oddziałów burskich, które przeprowadzając rajdy na tyły wroga wiążą liczniejsze siły przeciwnika przy minimalizacji strat własnych. Jednak zanim Vorbeck doszedł do takich wniosków przez pierwszy rok wielkiej wojny stosował tradycyjne metody walki. Sukcesy, jakie w tych starciach z wojskami brytyjskimi odnosił pociągały za sobą jednakże wysokie straty w ludziach, które ze względu na peryferyjność areny walk trudno było uzupełnić. Tym samym generał został zmuszony przez sytuację do zmiany stosowanej taktyki. Od połowy 1915 roku niemieckie oddziały kolonialne z powodzeniem zaczęły więc stosować taktykę partyzancką, co w krótkim czasie przełożyło się na zminimalizowanie strat oraz związanie znacznych sił brytyjskich. Praktycznie aż do zakończenia wojny generał opierał się przede wszystkim na tego typu działaniach i dzięki takiej taktyce jako jeden z nielicznych niemieckich dowódców zakończył wojnę niepokonany. Taktykę zastosowaną w Afryce przez generała Vorbecka obserwował w praktyce Theodor von Hippel, który zakończył wojnę w stopniu Hauptmana.
Wraz z powrotem do Niemiec zaczął teoretycznie dopracowywać taktykę działania mobilnych jednostek specjalnych, przeznaczonych do operowania na tyłach wroga. W jego zamyśle niewielkie, wszechstronnie przeszkolone oddziały żołnierzy płynnie posługują się językiem obcym doskonale nadają się do dywersji i sabotażu przeprowadzanych za linią wroga i poprzez niszczenie systemu łączności i zaopatrzenia mogą dezorganizować funkcjonowanie dowodzenia. Wraz z początkiem lat dwudziestych Hptm. Hippel próbował bezskutecznie zainteresować swoim pomysłem dowództwo Reichswery. Niechęć do koncepcji stworzenia „specjalnej” jednostki podyktowane było w tym momencie być może ograniczeniami, jakie traktat wersalski kończący I wojnę światową nałożył na niemiecką armię, oraz doświadczeniami tej wojny - walki okopowe nie wymagały tego typu działań za linią wroga. Fiasko w Reichswerze nie oznaczało jednak końca dążeń Hptm. Hippela. Jego pomysłem zainteresował się szef niemieckiego wywiadu i kontrwywiadu wojskowego – Abwehry admirał Wilhelm Canaris. Widząc potencjał jednostek specjalnych i wynikające z tego korzyści dla przyszłych działań niemieckiego wywiadu wojskowego Admirał Canaris umieścił Hptm. Hippela w Wydziale II Abwehry (Abw. II – Sabotage und Sonderaufgabe). Pomysł utworzenia specjalnej jednostki znakomicie wpisywał się w działalność Abw. II, w którego gestii leżały: dywersja, sabotaż na tyłach wroga, zakłócanie łączności i komunikacji, dezorganizowanie oporu, wywoływanie wewnętrznych walk oraz tworzenie i wsparcie działania V kolumny.
Jednak na realizację pomysłu z początku lat dwudziestych przyszło czekać blisko dwie dekady. Rozwój militarny III Rzeszy pod wodzą Adolfa Hitlera oraz przygotowania do spodziewanych przyszłych działań wojennych wojny spowodowały ponowne zainteresowanie forsowanymi przez Hptm. Hippela rozwiązaniami. 1938 rok przyniósł kryzys sudecki wywołany niemieckimi dążeniami do aneksji terytorialnych oraz utworzenie Batalionu „Ebinghaus”. Pododdział sformowany z członków Sudetendeutsche Freikorps swoją nazwę zawdzięczał oficerowi dowodzącemu Hptm. Ernstowi Ebbingausowi. W zamyśle nadzorującej powstanie jednostki Abwehry miała ona posłużyć dywersji na zapleczu wroga w przededniu rozpoczęcia działań zbrojnych, zabezpieczać istotne z wojskowego punktu widzenia elementy infrastruktury m.in. drogowej (mosty, tunele, etc.) oraz zdobywać i zabezpieczać tajne dokumenty. Dyplomatyczne rozwiązania kryzysu sudeckiego skazały podkomendnych Hptm. Ebbinghausa na długą bezczynność, którą zakończył dopiero chrzest bojowy w przededniu niemieckiego ataku na Polskę.
W ramach planu wojny z Polską o kryptonimie Fall Weiss, oddziały dywersyjne z Batalionu Ebbinghaus miały przeprowadzić szereg działań poprzedzających główne uderzenie Wehrmachtu. W zamyśle akcji chodziło przede wszystkim o uchwycenie i utrzymanie do momentu przybycia posiłków strategicznych lokalizacji i urządzeń na terenie Polski. Pierwotnie akcja oddziałów specjalnych miała być przeprowadzona w nocy z 25 na 26 sierpnia, jednak plan ten został wstrzymany z powodów dyplomatycznych – ustępstwa Wielkiej Brytanii i Francji w stosunku do III Rzeszy. Większość oddziałów dywersyjnych została zatrzymana jeszcze przed wyruszeniem lub przed rozpoczęciem działania. Większość, w jedynym przypadku wiadomości nie dotarły na czas i oddział przystąpił do realizacji zadania. Grupa dowodzona przez Leutnanta Hansa Albrechta Herznera otrzymała zadanie opanowania stacji kolejowej w miejscowości Mosty oraz uchwycenia i utrzymania tunelu kolejowego biegnącego pod przełęczą Jabłonkowską. 30-osobowa oddział Ltn. Herznera dotarła bez przeszkód na pozycje wyjściowe i zgodnie z planem przystąpiło do opanowania stacji kolejowej w Mostach.
W tym przypadku, o ile Niemcy zajęli główny budynek i wzięli do niewoli pracowników, to nie odkryli jednak centralki telefonicznej znajdującej się w podziemiach budynku. Skorzystał z niej jeden z pracowników informując o przeprowadzonym ataku dowódcę pobliskich oddziałów polskich. Fiaskiem natomiast zakończyła się próba opanowania tunelu kolejowego na przełęczy Jabłonkowskiej. Zaalarmowane odgłosem strzelaniny oddziały wartownicze przygotowały się do obrony oraz wysadzenia tunelu, do czego jednak ostatecznie nie doszło. Oddział Ltn. Herznera bezskutecznie oczekiwał przybycia głównych sił niemieckich, by w końcu nawiązać łączność ze sztabem 7. Dywizji Piechoty stacjonującej w Żylinie. Informacja o odwołaniu akcji zmusiła oddział dywersyjny do uwolnienia jeńców i wycofania się. Incydent zakończył się wymianą korespondencji między dowództwem sił polskich w tym rejonie, a jego odpowiednikiem po stronie niemieckiej, oraz spotkaniem oficerów w celu złożenia wyjaśnień i przeprosin. Ostatecznie tunel pod przełęczą Jabłonkowską został wysadzony 1 września i przywrócony do ruchu dopiero w 1940 roku – 1 tunel, a w 1941 roku – drugi.
Kilka dni później w nocy z 31 sierpnia na 1 września Batalion Ebinghaus ponownie przystąpił do działania operując na pograniczu polsko-słowackim oraz na Śląsku. Działania dywersyjne okazały się w pewnym zakresie pomocne, jednak okupione zostały wysokimi stratami. Wynikało to przede wszystkim ze zlekceważenia przeciwnika oraz niedostatecznego wyszkolenia.