Polski GROM w „rzeźnika z Vucovaru”

Jeden z planów zatrzymania „Rzeźnika z Vucovaru” zakładał ewakuację zatrzymanego z użyciem śmigłowców misji UNTAES. Zdjęcie: archiwum JW GROM
W historii sił specjalnych każdego państwa istnieją przełomowe momenty, które potwierdzają słuszność tworzenia i utrzymywania tego stosunkowo nielicznego i tajemniczego, ale niezwykle potrzebnego we współczesnym świecie rodzaju sił zbrojnych. Dla JW GROM stała się nim przeprowadzona prawie ćwierć wieku temu operacja „Little Flower”. W związku z rocznicą tych wydarzeń warto przypomnieć sobie jej przebieg i następstwa.
Zdjęcia: arch: Piotra Gąstała, Andrzeja Kruczyńskiego, Tomasza Gede, Romana Jasińskiego, archiwum JW GROM, Ambasada RP w Waszyngtonie
Zobacz także
Dominik Nikiel Buty na trudne warunki? HaiX Commander GTX

Są takie buty, które od razu dają znać, że nie przyszły tu dla ozdoby. HaiX Commander GTX to przykład sprzętu, który wywodzi się z wojska, ale całkiem dobrze odnajduje się też poza poligonem – w lesie,...
Są takie buty, które od razu dają znać, że nie przyszły tu dla ozdoby. HaiX Commander GTX to przykład sprzętu, który wywodzi się z wojska, ale całkiem dobrze odnajduje się też poza poligonem – w lesie, górach, na szlaku, a nawet w pracy terenowej. To model, który powstał, żeby znosić trudy codziennego działania w naprawdę wymagającym środowisku – gdzie nie ma miejsca na kompromisy, a wygoda i wytrzymałość muszą iść w parze.
Militaria.pl Militaria.pl dla służb mundurowych

Militaria.pl to sklep, w którym znajduje się niezbędne wyposażenie przeznaczone dla żołnierzy, funkcjonariuszy Policji, Straży Granicznej, Służby Więziennej, a także dla służb medycznych i innych instytucji....
Militaria.pl to sklep, w którym znajduje się niezbędne wyposażenie przeznaczone dla żołnierzy, funkcjonariuszy Policji, Straży Granicznej, Służby Więziennej, a także dla służb medycznych i innych instytucji. To lider branży z bogatym asortymentem odzieży, obuwia i sprzętu dostosowanego do działań profesjonalistów.
Fabryka Broni „Łucznik”- Radom sp. z o.o GOTOWY. NA WSZYSTKO. Pistolet MPS z Fabryki Broni

Pistolet MPS, czyli Modułowy Pistolet Samopowtarzalny MPS, kal. 9x19 Para, to najnowsza konstrukcja opracowana przez inżynierów Fabryki Broni „Łucznik" – Radom, której prezentacja stanowi istotny krok...
Pistolet MPS, czyli Modułowy Pistolet Samopowtarzalny MPS, kal. 9x19 Para, to najnowsza konstrukcja opracowana przez inżynierów Fabryki Broni „Łucznik" – Radom, której prezentacja stanowi istotny krok w kierunku unowocześnienia oferty polskiego przemysłu zbrojeniowego w segmencie broni krótkiej. Powstanie tej konstrukcji jest efektem szczegółowych analiz, konsultacji ze środowiskami wojskowymi, policyjnymi oraz cywilnymi użytkownikami broni, a także wnikliwej obserwacji trendów światowych. Wynikiem...
Bałkański kocioł
Towarzyszące rozpadowi byłej Jugosławii krwawe walki pomiędzy nacjami tworzącymi do niedawna wspólne państwo dotknęły również rejon Wschodniej Slawonii. Na tym obszarze, przed wybuchem wojny domowej należącym do jednych z bogatszych w dawnej Jugosławii, szczególne silne były antagonizmy pomiędzy Serbami a Chorwatami. Panująca wówczas napięta sytuacja doprowadziła do tego, że ponad 40 lat po zakończeniu II wojny światowej w Europie ponownie miały miejsce liczne akcje eksterminacji poszczególnych grup etnicznych, dochodziło do wypędzeń ludności z miejsc ich zamieszkania, masowych gwałtów i innych aktów przemocy. Wybuch wojny na pełną skalę wymusił ostatecznie interwencję ze strony społeczności międzynarodowej.
12 listopada 1995 r. w Erdut po długich negocjacjach pomiędzy rządem Republiki Chorwacji a lokalnymi władzami chorwackich Serbów podpisano porozumienie o pokojowym przyłączeniu regionu do Chorwacji i przyjęciu tymczasowej administracji nad Wschodnią Slawonią przez ONZ na okres dwóch lat.
W dniu wygaśnięcia mandatu Operacji Organizacji Narodów Zjednoczonych Przywrócenia Zaufania w Chorwacji (UNCRO), 15 stycznia 1996 r. Rada Bezpieczeństwa rezolucją nr 1037 utworzyła Tymczasową Administrację Organizacji Narodów Zjednoczonych dla Wschodniej Slawonii, Baranii i Zachodniego Sirmium (UNTAES). Nadrzędnym celem misji była pomoc w reintegracji tych obszarów z państwem chorwackim i ustabilizowania sytuacji w regionie. Komponenty cywilne i wojskowe UNTAES czyniły to poprzez: nadzorowanie demilitaryzacji regionu, monitorowanie powrotu uchodźców, pomoc we wprowadzaniu w życie postanowień porozumienia pokojowego, utworzenie tymczasowych sił policyjnych, zorganizowanie tymczasowej administracji.
Siły ONZ liczyły początkowo ok. 5000 żołnierzy (wspartych sprzętem ciężkim i lotnictwem), 100 obserwatorów wojskowych i 600 cywilnych policjantów. UNTAES współpracowała także z oddziałami IFOR (zastąpionymi wkrótce przez SFOR) oraz NATO stacjonującymi w regionie.
Polacy w misji UNTAES
Wśród państw antycypujących w misji we Wschodniej Slawonii była też Polska. W ramach komponentu wojskowego Warszawa wystawiła 10 żołnierzy, którzy znaleźli się w liczącej łącznie 100 osób grupie obserwatorów wojskowych. Pierwsi z nich udali się w rejon mandatowy 11 listopada 1996 r.
Do zadań Polaków i ich kolegów należała pomoc we wprowadzaniu w życie porozumień postanowienia pokojowego zgodnie z mandatem misji. W ich gestii było też nadzorowanie przygotowań i przebiegu wyborów municypalnych i samorządowych przeprowadzanych pod kontrolą ONZ. Informacje na temat spraw cywilnych i wojskowych, które zbierali, stanowiły też istotny element „siatki wywiadowczej” UNTAES, które to pozwalały zapewnić bezpieczeństwo ludności lokalnej oraz personelowi misji. Polacy byli zakwaterowani w pokojach wynajętych u miejscowych rodzin, co było częstym rozwiązaniem podczas misji pokojowych.
Oprócz obserwatorów w listopadzie 1996 r. Polska wysłała do Wschodniej Slawonii również operatorów z Wojskowej Formacji Specjalnej GROM, podlegającej ówcześnie Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. Udział w misji 53 żołnierzy GROM był konsekwencją deklaracji złożonej przez prezydenta RP na forum ONZ, ale także przychyleniem się do prośby prezydenta USA, który cenił i znał możliwości tej jednostki z jej czasów operacji na Haiti.
GROM działał we Wschodniej Slawonii jako Polska Specjalna Grupa Policyjna, nazywana później, ze względu na wykonywane zadania, Polską Grupą Specjalną. Stanowiła ona bezpośredni odwód dowódcy sił zbrojnych UNTAES o charakterze sił szybkiego reagowania oraz ochrony kierownictwa misji (tworząc tzw. Wojskową Grupę Interwencyjną).
Do podstawowych zadań GROM należało: eskorta i ochrona VIP-ów oraz grup mniejszości narodowych, eskorta konwojów, zapobieganie demonstracjom, ochrona obiektów o strategicznym znaczeniu. Polscy operatorzy zostali rozmieszczeni w bazie na obrzeżach miejscowości Erdut. Jednocześnie specialsi starali się utrzymywać kontakty z obserwatorami wojskowymi ONZ, dzięki czemu zdobywali cenne informacje „z terenu”, co w przyszłości ułatwiło im działanie we Wschodniej Sławonii.
Przygotowania
Wspomniana rezolucja zobowiązywała UNTAES do pełnej współpracy z Międzynarodowym Trybunałem Kryminalnym do spraw Byłej Jugosławii (ICTY) w zakresie wykonywania przez niego swoich obowiązków. Instytucja ta powstała w celu sądzenia zbrodniarzy wojennych za czyny popełnione na obszarze b. Jugosławii. Aby móc tego dokonać, trzeba było przede wszystkim odnaleźć i zatrzymać podejrzanych. Nie było to łatwe zadanie, ponieważ osoby te ukrywały się, niejednokrotnie poza obszarem Bałkan, a także często cieszyły się poparciem lokalnej ludności, co jeszcze bardziej utrudniało ich namierzenie.

Tymczasowy administrator UNTAES J. P. Klein (bez beretu) w otoczeniu polskich obserwatorów wojskowych misji.
Jedną z nich był dawny burmistrz Vukovaru Slavko Dokmanovic. Wraz z płk. Mile Mrksiciem, mjr. Veselinem Sljivancninem oraz kpt. Miroslavem Radiciem był on oskarżony o dokonanie masakry we wsi Ovcara, gdzie za ich pozwoleniem wymordowano ponad 260 pacjentów vukovarskiego szptala, którzy schronili się tam po zakończeniu bitwy o to miasto w listopadzie 1991 r., zbezczeszczenie grobów, pogwałcenie praw i zwyczajów wojennych oraz przestępstwa przeciwko ludzkości. 3 kwietnia 1996 r. wydano wstępny, tajny akt oskarżenia wobec Dokmanovica, którego nazywano „rzeźnikiem z Vukovaru”. Miało to pomóc w wywabieniu go z Federacyjnej Republiki Jugosławii. Planowana operacja zatrzymania była niezwykle istotna dla przyszłości regionu, jak i całego ICTY. Społeczność międzynarodowa uznała bowiem, że jedynym sposobem na zapewnienie wdrożenia postanowień z Erdut musi być zapewnienie, że osoby odpowiedzialne za zbrodnie wojenne zostaną przekazane do Hagi, co pozwoli na szybszą reintegrację regionu, a także da jasny czytelny sygnał innym osobom oskarżanym o zbrodnie na Bałkanach, że nie mogą czuć się bezkarne.
Na początku 1997 r. prokuratorzy śledczy z ICTY udali się do kwatery głównej UNTAES w Vukowarze, z planem aresztowania Dokmanovica. Tymczasowy administrator, szef UNTES, emerytowany amerykański generał i dyplomata Jacques Paul Klein wykazał się zrozumieniem dla ich planów, wydając postanowienie o udzieleniu wsparcia ze strony podległych mu sił ONZ. 8 stycznia Klein ustnie potwierdził decyzję o pojmaniu Dokmanovica.
Szybko okazało się jednak, że najlepsze chęci ze strony dowództwa misji oraz prokuratorów nie wystarczały do zaplanowania i skutecznego przeprowadzenia niespotykanej do tej pory operacji. Pion wojskowy UNTAES nie miał wystarczających informacji na temat ochrony czy też potencjalnych tras poruszania się poszukiwanego. Problemem była także koordynacja działań w związku z wielonarodowym charakterem sił ONZ we Wschodniej Slawonii. Istniało także duże prawdopodobieństwo wycieku informacji o planowanej operacji ze względu na bliskość sił serbskich, chorwackich (które na własną rękę poszukiwały Dokmanovica), a także innych osób, które mogły być np. zwolennikami byłego burmistrza Vukovaru.
W związku z tym żołnierze GROM w najgłębszej tajemnicy przygotowali dwa różne plany działania. Najpierw podzielili swoje sekcje i przydzielili je do współdziałania z belgijskimi spadochroniarzami na transporterach opancerzonych M113, aby przygotować zasadzki na trzech głównych drogach dojazdowych do Vukovaru.
Alternatywny plan zakładał aresztowanie Dokmanovica przed lub po konferencji w hotelu Dunaj (w tym samym mieście), poświęconej zbrodniom wojennym Chorwatów. Aby uniknąć problemów ze strony jego serbskich zwolenników, zaplanowano ewakuację podejrzanego z dachu hotelu przy użyciu dwóch ukraińskich śmigłowców Mi-8. Po przykryciem dokonano rozpoznania wszystkich wymienionych miejsc, a także przeprowadzono wspólne treningi żołnierzy GROM z belgijskimi spadochroniarzami i ukraińskimi pilotami. Ostatecznie na 24 godziny przed wykonaniem zadania operację odwołano, ponieważ poszukiwany nie pojawił się w miejscu, gdzie był spodziewany.

Operatorzy GROM dokonują przeszukania zatrzymanego w polskiej bazie w Erdut. Warto zwrócić uwagę na popularne w wojskach specjalnych wielu krajów nomeksowe kombinezony, utrudniające identyfikację Polaków.
ymczasowy administrator misji zdawał sobie sprawę, że proces planowania nie był idealny, ale jednocześnie nie uważał, jak niektórzy jego współpracownicy z UNTAES, że sprawę postawienia przed sądem „rzeźnika Vucovaru” należy odłożyć ad acta, zwłaszcza wobec zbliżających się wyborów samorządowych na obszarze mandatowym. Jak przystało na człowieka urodzonego i wychowanego na Alasce, nie bał się on podejmowania trudnych, ale niezbędnych decyzji. Gdy więc w maju 1997 r. specjaliści z ICTY poinformowali, że istnieje kolejna szansa na aresztowanie Dokmanovica na obszarze mandatowym misji, J. P. Klein podjął wyzwanie. Przede wszystkim ze względów na chęć zachowania jak najgłębszej tajemnicy zawężono krąg osób, które miały zajmować się planowaniem operacji do tymczasowego administratora, dowódcy kontyngentu wojskowego misji, dowódcy polskiego kontyngentu i szefa Zespołu Dochodzeniowego ICTY.
Pod względem operacyjnym planowanej akcji nie uzgadniano nawet z Warszawą. Podjęto też decyzję o tym, że pochwycenia dokonają jedynie wydzieleni żołnierze GROM (23 osoby), którzy byli najlepiej przygotowani do tego typu działań, a do tego znali już dość dobrze teren Wschodniej Slawonii oraz rozumieli mentalność lokalnej ludności słowiańskiej. Wybór operatorów z Polski miał też tę zaletę, że nie wymagał ściągnięcia innego profesjonalnie wyszkolonego i wyposażonego oddziału specjalnego, co mogło zwrócić uwagę osób postronnych.
Jeszcze w maju 1997 r. w ciągu dwóch tygodni od spotkania w Hadze pod kierunkiem dowódcy grupy specjalnej GROM opracowano ramowy plan operacji. Następne cztery tygodnie zajęło jego dopracowanie i utworzenie zespołu uderzeniowego. Jednocześnie Polacy przygotowali zespół do konwojowania pojmanego, zespół snajperski i rozpoznania oraz zabezpieczenie medyczne. W ramach przygotowań podjęto też decyzję, że na lotnisku w Ćepin (k. Osijeku) miał czekać samolot, którym aresztowany i zespół ICTY mieli opuścić rejon Bałkanów.
Wraz ze zbliżaniem się dnia, na który przewidziano akcję, nasiliły się przygotowania. 23 czerwca operatorzy GROM-u przeprowadzili próbę generalną w rejonie misji, w której wziął udział personel ICTY i UNTAES. Wszystko odbyło się w tajemnicy przed lokalną ludnością. Ostatecznie operacja, która otrzymała kryptonim „Little Flower”, została zaakceptowana przez J. P. Kleina, który przebywał w tym czasie w Nowym Jorku, gdzie przekonywał do jej przeprowadzenia, jak się potem okazało skutecznie, Sekretarza Generalnego ONZ.
Akcja
Przez trzy kolejne dni na przejściach granicznych pomiędzy Chorwacją a Federalną Republiką Jugosławii (FRJ) zamaskowani operatorzy bezskutecznie czekali na pojawienie się Slavko Dokmanovica. Okazało się, że w „polowaniu na grubego zwierza” potrzebna jest odpowiednia „przynęta”. W tym celu agenci ICTY wykorzystali fakt, że Dokmanovic nadal jest właścicielem domu na terenie administrowanym przez UNTAES. W dniach 24–25 czerwca spotkali się z poszukiwanym w miejscowości Sombor w FRJ, aby wzbudzić jego zaufanie i poinformować go, że nic mu nie grozi ze strony ICTY oraz UNTAES. Przekonany o bezkarności „rzeźnik z Vucovaru” zgodził się na spotkanie z przedstawicielami misji ONZ w celu omówienia kwestii rekompensaty za wspomnianą nieruchomość. Ustalono, że po przekroczeniu granicy zostanie przejęty przez transport ONZ i wyruszy bezpiecznie na dalsze rozmowy w tej kwestii.
W piątek
27 czerwca 1997 r. po godz. 14 lokalnego czasu Dokmanovic wraz z współpracownikiem i ochroniarzem Milanem Kneźeviciem pojawił się na przejściu granicznym w Bogojevie. Po przekroczeniu granicy wsiadł do podstawionego samochodu ONZ kierowanego przez specjalnie przeszkolonego operatora GROM, późniejszego dowódcę jednostki. Sam pojazd również został dodatkowo przygotowany, m.in. przez uszkodzenie blokad drzwi i pasów bezpieczeństwa pasażerów. Z przodu i z tyłu poruszały się dwa pozostałe pojazdy, także prowadzone przez operatorów z Polski. Przez całą drogę pasażerowie auta byli obserwowani przez snajperów ukrytych przy trasie przejazdu.
Gdy auto mijało polską bazę w Erdut, zza rogu wyjechała ciężarówka prowadzona także przez operatora GROM. Samochód z Serbem nagle skręcił i uderzył w worki, co miało obezwładnić poszukiwanego i jego współpracownika. Mimo to ochroniarz Dokmanovica próbował sięgnąć po broń, jednak dzięki gwałtownym manewrom Polaka nie udało mu się z niej skorzystać. Chwilę później do auta doskoczyli operatorzy GROM, którzy wyciągnęli zbrodniarza i postawili pod ścianą jednego z kontenerów w bazie. Obaj zatrzymani zostali skuci, a jeden z prokuratorów odczytał akt oskarżenia Dokmanovicowi.
20 minut później w konwoju „rzeźnik” został przewieziony na lotnisko w Ćepinie. Na miejscu polski paramedyk przeprowadził jego badania medyczne, aby sprawdzić, czy oskarżony o zbrodnie wojenne może zostać bezpiecznie przetransportowany do Hagi. W międzyczasie miała miejsce ostra wymiana zdań między siłami ONZ i ICTY, a chorwacką obsługą lotniska, która nie znając personaliów aresztowanego nie chciała zezwolić na start samolotu. Dopiero interwencja J. P. Kleina, który z pokładu ukraińskiego śmigłowca Mi-8 nadzorował przebieg akcji, pozwoliła zakończyć spór.

Przekazanie podejrzanego załodze samolotu belgijskich sił powietrznych, którym kilka minut później odleciał do Hagi.
Dokładnie po godzinie i 9 minutach samolot z poszukiwanym opuścił teren administrowany przez UNTAES. Przebieg całej operacji „Little Flower” był na bieżąco rejestrowany na dowód, że nie złamano żadnych praw zatrzymanego oraz do celów archiwalnych.
Ważnym aspektem całej operacji była także swoista maskirowka ze strony GROM-u, który starał się ukryć swój udział w zatrzymaniu Dokmanovica. Ujawienie informacji o zatrzymaniu byłego burmistrza Vucovaru mogło bowiem skutkować zemstą na Polakach, zarówno z GROM-u, jak i polskich obserwatorach wojskowych przebywających ówcześnie na obszarze misji UNTAES. Nie była to niemożliwa opcja, ponieważ kilka lat wcześniej podczas trwania misji UNPROFOR nasi oficerowie biorący w niej udział stali się zakładnikami Jugosłowian, którzy przykuwali ich do obiektów, które mogły być obiektem ataku ze strony sił NATO.
W celu zmylenia osób postronnych 27 czerwca na terenie lotniska Klisa, gdzie odbywały się międzynarodowe zawody sportowe sił wojskowych biorących udział w misji UNTAES, dowódca polskiego kontyngentu skierował do udziału w nich część podległych mu operatorów, w celu odwrócenia uwagi od prowadzonej równocześnie operacji specjalnej. Dodatkowo w czasie samego zatrzymania poszukiwanego Serba operatorzy GROM byli zamaskowani, a do komunikacji używali jedynie języka angielskiego lub ustalonych wcześniej gestów, co miało uniemożliwić rozpoznanie ich pochodzenia. Jednocześnie bojąc się reakcji ze strony zwolenników Dokmanovica wzmocniono ochronę bazy w Erdut.
Działania te okazały się skuteczne, ponieważ szybko pojawiły się informacje, że zatrzymania dokonali wynajęci przez ICTY rosyjscy najemnicy lub chorwacka policja. Tajemnicę udało się utrzymać do 11 sierpnia 1997 r., kiedy to jeden z polskich dziennikarzy relacjonujący wizytę ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i administracji Leszka Millera ujawnił prawdę o tym, kto w rzeczywistości dokonał zatrzymania Serba, mimo że został poproszony o jej niepodawanie. Na szczęśnie dla Polaków przebywających wówczas we Wschodniej Slawonii nie spotkały ich żadne konsekwencje ze strony stonników „rzeźnika z Vucovaru”.
Podsumowanie
Proces S. Dokmanovicia rozpoczął się 19 stycznia 1998 r. On sam nie doczekał wyroku, gdyż 29 czerwca popełnił samobójstwo, wieszając się w swojej celi. Mimo to operację „Little Flower” należy uznać za zakończoną sukcesem, pod wieloma względami.
Po pierwsze, było to pierwsze zakończone powodzeniem zatrzymanie podejrzanego o zbrodnie wojenne bezpośrednio na terenie b. Jugosławii. Pokazało to światu, że poszukiwani zbrodniarze nie mogą czuć się bezpieczni, nawet na terenie, gdzie do tej pory czuli się bezkarni.
W dalszej perspektywie zaowocowało to zintensyfikowaniem międzynarodowych działań na rzecz pojmania osób odpowiadających za zbrodnie na Bałkanach. Świadczy o tym przeprowadzona jeszcze w lipcu 1997 r. akcja brytyjskich żołnierzy, najprawdopodobniej z SAS, którzy pojmali dwóch bośniackich Serbów, także oskarżanych o zbrodnie wojenne. W wypadku tej operacji sukces był połowiczny, ponieważ w trakcie wymiany ognia zginął jeden z poszukiwanych, zaś po drugiej stronie postrzelony został brytyjski operator. W szerszej perspektywie akcja przyczyniła się też do sukcesu całej misji UNTAES, która miała doprowadzić do usunięcia czynników utrudniających reintegrację regionu z Chorwacją.
Operacja miała też olbrzymie znaczenie dla samego GROM-u. Oprócz gratulacji ze strony sojuszników, w tym samego prezydenta USA, wybrani jej uczestnicy zostali odznaczeni Krzyżami Zasługi za Dzielność. Dość szybko sukces polskich specjalsów stał się opisywany zarówno w kraju jak i zagranicznych, często cenionych periodykach.
Profesjonalizm „współczesnych Cichociemnych” podczas misji UNTAES zaowocował też tym, że jeszcze podczas jej trwania rozpoczęto rozmowy na temat ich wykorzystaniu w ramach sił szybkiego reagowania ONZ (SHIRBRIG). Coraz częściej pojawiały się także informacje o kolejnych prośbach ze strony społeczności międzynarodowej o wykorzystanie Polaków do ścigania innych zbrodniarzy wojennych z rejonu Bałkan. Nie można zapomnieć również o bezcennym doświadczeniu jakie zdobyli oni podczas służby w „bałkańskim kotle”, które wykorzystano w kolejnych misjach zagranicznych jednostki.
Profesjonalizm i zasługi operatorów GROM-u podczas misji we Wschodniej Slawonii były wykorzystywane także podczas negocjacji w sprawie przystąpienia Polski do NATO. Przykładem tego była kaseta VHS, którą Czesław Bielecki, przewodniczący Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, zabrał ze sobą do Kongresu USA, aby przekonać jego członków w sprawie polskiego członkostwa w Sojuszu. Na tym tajnym nagraniu przedstawiono informacje o operacji gen. Gromosława Czempińskiego w Iraku oraz akcjach GROM-u na Haiti i Bałkanach.
Dopełnieniem historii operacji „Little Flower” niech stanie się wręczenie w grudniu 2018 r. przez Prezydenta Andrzeja Dudę Krzyża Oficerskiego Orderu Zasługi RP J. P. Kleinowi, który ponad 20 lat wcześniej dostrzegł i skutecznie wykorzystał potencjał młodej polskiej jednostki specjalnej, która dziś uchodzi za jedną z najlepszych tego typu formacji na świecie.
Autor chciałby podziękować za pomoc przy powstaniu artykułu Piotrowi Gąstałowi, Andrzejowi Kruczyńskiemu, Tomaszowi Gede, Romanowi Jasińskiemu oraz całej JW GROM.