Piekielny tydzień w OSŻW Warszawa!

„Hell Week” – „piekielny tydzień”

Organizowany cyklicznie w OSŻW Warszawa „piekielny tydzień” to certyfikacja kończąca pięciomiesięczny kurs podstawowy dla żołnierzy Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej w Warszawie.

Organizowany co roku „Hell Week” ma przygotować żołnierzy do służby w szeregach jednego z dwóch Wydziałów – Działań Specjalnych lub Ochrony.

Nazwa „Hell Week” nie jest przypadkowa. Pomimo że kojarzy się ona ze szkoleniem odbywającym się w Navy Seals, to piekielny tydzień w naszej rodzimej wersji ma swoją tradycję.

Pomysł na szkolenie narodził się w głowie jednego z operatorów OSŻW, który brał udział w kursie dla pod­oficerów wojsk specjalnych w Stanach Zjednoczo­nych. Przywiezione przez niego doświadczenia przekuły się w sposoby urozmaicenia szkolenia, prowadzenia różnych zajęć i na samą certyfikację szkolenia podstawowego.

Celem piekielnego tygodnia jest sprawdzenie determinacji, wytrzymałości fizycznej i zdolności operatorów do logicznego myślenia w skrajnych warunkach.

Podczas kilkudniowego egzaminu żandarmi poddawani są ekstremalnym obciążeniom, zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Przez sześć dni i sześć nocy doświadczeni instruktorzy sprawdzają granice wytrzymałości psychicznej i fizycznej oraz predyspozycje indywidualne kandydatów do służby w Oddziale.

Podstawową częścią piekielnego tygodnia są pozoracje, czyli symulowane działania wojenne. Kursanci podczas szkolenia certyfikującego działają pod ciągłą presją, w stanie permanentnego zagrożenia i wyczerpania.

Zasadzki, ostrzał z moździerza, odbicie VIP-a, ewakuacja rannego, wymagające strategicznego myślenia i współdziałania zadania, katorżnicze marsze i ćwiczenia fizyczne, brak snu, wyziębienie – tylko w takich warunkach instruktorzy mogą zobaczyć, kto nadaje się do służby w warszawskim OeSie.

Dziesiątka żandarmów trafia do piekła

Tegoroczna dziesiąta edycja piekielnego tygodnia odbywała się w dniach od 16 do 22 czerwca na poligonach w Drawsku Pomorskim i Ustce. Plan certyfikacji zakładał prowadzenie operacji w dwóch różnych częściach Polski. Zachód Polski, a dokładnie obszerny Poligon Drawsko Pomorskie i północ Polski, czyli Centralny Poligon Sił Powietrznych w Ustce.

W szkoleniu wzięło udział 10 żandarmów, którzy na czas szkolenia stali się anonimowi, nie mogli używać swoich nazwisk. Zamiast nich posługiwali się numerami, które otrzymali od instruktorów. Musieli udowodnić, że przez czas kursu podstawowego zdobyli odpowiednie umiejętności, oraz że potrafią wykorzystać je w boju.

Pierwszy etap certyfikacji to tzw. faza nuke, czyli faza bombardowania, zniszczenia siły fizycznej. Etap ten rozpoczął morderczy 13-kilometrowy marsz w określonym limicie czasowym na Poligonie w Drawsku Pomorskim.

Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że żandarmi mieli na sobie pełne oporządzenie, broń amunicję oraz plecaki ważące 40 kilogramów, które musiały pomieścić zapas żywności i wody, amunicji i innego sprzętu umożliwiającego samodzielne operowanie w rejonie działania minimum 3 doby.

Po osiągnięciu miejsca docelowego nie było mowy o odpoczynku. Po szybkim sprawdzeniu sprzętu kursanci otrzymali pierwsze zadanie polegające na zlokalizowaniu obozu przeciwnika.

Następnie przez całą dobę realizowali scenariusze taktyczne, jednocześnie poddawani byli nieustannej presji psychicznej i fizycznej. Instruktorzy obserwowali, jak radzą sobie z zadaniami oraz jak ze sobą współpracują w warunkach ogromnego stresu psychicznego i obciążenia fizycznego.

Przeczytaj także: OSŻW w Warszawie [bezpłatny E-BOOK] >>

Po dwóch dobach skrajnego wyczerpania kandydaci byli w tzw. fazie walking dead, czyli totalnego wyczerpania fizycznego, w której pracowali na sile umysłu, na odporności psychicznej. Żołnierze, którzy spali najwyżej trzy godziny na dobę, byli tak zmęczeni, że nawet hałas granatu hukowo-błyskowego nie był w stanie ich dobudzić.

Każda kolejna doba piekielnego tygodnia zaczynała się podobnie: postawienie zadania, planowanie, przygotowanie i wymarsz. Poziom trudności kolejnych zadań stawianych przed kandydatami w miarę rosnącego zmęczenia wzrastał.

Musieli oni podejmować właściwe decyzje, planować działania i je realizować w stanie fizycznego wycieńczenia i pod ciągłą presją instruktorów.

Każdy krok uczestników piekielnego tygodnia był bacznie obserwowany przez co najmniej czterech doświadczonych żołnierzy Oddziału Specjalnego. Najmniejszy błąd zostawał natychmiast wyłapany i ukarany dodatkowymi ćwiczeniami fizycznymi dla całej grupy.

Zadania taktyczne uzupełniały żmudne ćwiczenia fizyczne. Żołnierze mieli do pokonania tor psychologiczno-sprawnościowy, ale żeby nie było zbyt łatwo, mieli na to określony limit czasu.

Tor składał z podpunktów, które trzeba było zaliczyć. Zawierał elementy technik linowych, psychotestów, survivalu, taktyki, w których ważne było logiczne myślenie jak również podstawy matematyki.

Nieustanny sprawdzian

Wieczorem na uczestników szkolenia znowu czekało zadanie, planowanie i realizacja. Pomimo iż kursanci nie mieli o tym pojęcia, scenariusz szkolenia zakładał, że podczas patrolu żołnierze wpadają w zasadzkę.

W stronę niczego niespodziewających się żołnierzy padły strzały, pojawił się gęsty dym. Kursanci najpierw odpowiedzieli na kontakt przeciwnika, potem osłaniając się nawzajem, zaczęli się wycofywać. Lecz coś poszło nie tak. Usłyszeli krzyki „ranny”! Jeden z nich dostał postrzał i upadł.

Ekipa zerwała kontakt i skupiła się na opatrywaniu rannego kolegi. Dowódca usłyszał od medyka: „Postrzał w nogę i klatkę piersiową; potrzebna ewakuacja”. I tu zaczął się sprawdzian z medycyny taktycznej i procedury Medevac.

Kursanci wezwali śmigłowiec, który ewakuował rannego z rejonu działania. Reszcie grupy udało się dotrzeć w bezpieczne miejsce.

Tak wyglądał tylko jeden dzień i jedna noc z kilku, jakie przeżyli żołnierze podczas piekielnego tygodnia.

Jak zapewniają instruktorzy OSŻW i uczestnicy szkolenia, słynne motto Navy Seals „Jedyny łatwy dzień był wczoraj” bardzo dobrze oddaje rosnący każdego dnia poziom trudności szkolenia.

Hell Week 2023 ukończyło 9 z 10 żandarmów. Jedna osoba została wyeliminowana przez kontuzję. Przed żołnierzami, którzy ukończyli piekielny tydzień kolejne kursy, tym razem specjalistyczne.

Dopiero po ich zakończeniu będą mogli rozpocząć służbę w Wydziale Działań Specjalnych lub Wydziale Ochrony OSŻW w Warszawie. Czy teraz będzie łatwiej? Instruktorzy OSŻW z lekkim uśmiechem zapewniają, że to dopiero początek!

Zdjęcia: OSŻW Warszawa