Samobójczy zamach został dokonany w Adenie, w południowej części Jemenu, przed bramą ośrodka wojskowego do, w którym znajduje się punkt rekrutacyjny dla chętnych pragnących wstąpić w szeregi wojska. Zamachowiec wysadził się w powietrze wraz z ciężarówką wyładowaną materiałami wybuchowymi na wprost zgromadzonych przed bramą rekrutów. Zgromadzeni przed bramą rekruci czekali na załatwienie formalności związanych ze wstąpieniem do wojska. Po przeszkoleniu mieli dołączyć do żołnierzy walczących na terenie Arabii Saudyjskiej przy granicy z Jemenem z rebeliantami.
W wyniku eksplozji śmierć poniosło, co najmniej 71 osób a około 100 zostało rannych.
Odpowiedzialność za dokonanie zamachu wzięło na siebie Państwo Islamskie (IS).
Od kilku lat na terenie Jemenu trwa rebelia Huti przeciwko legalnie wybranemu prezydentowi kraju Abd ar-Rab Mansura Al-Hadiemu. Za rebelią stoi poprzedni dyktator tego kraju. W trakcie rebelii Huti opanowali większość kraju wraz ze stolicą, Saną. W miarę postępujących walk obecny prezydent uciekł do Arabii Saudyjskiej, gdzie poprosił o schronienie oraz o pomoc militarną w walce z rebeliantami wspieranymi przez Iran. W marcu 2015 roku zawiązała się międzynarodowa koalicja, pod wodzą Arabii Saudyjskiej, walcząca z rebeliantami Huti na terenie Jemenu. Mimo ciężkich walk duża część Jemenu znajduje się w rękach rebeliantów. Obecnie Aden stanowi tymczasową stolicę dla obszarów kontrolowanych przez legalny rząd, gdyż dawna stolica, Sana, jest od dwóch lat w rękach Huti.
Rebeliantów Huti wspiera Al-Kaida oraz Państwo Islamskie dokonując zamachów na członków sił bezpieczeństwa oraz polityków skupionych wokół prezydenta Al-Hadiego.
Społeczność międzynarodowa czyni starania, żeby zakończyć wojnę domową w Jemenie oraz doprowadzić do rozmów pokojowych. W lipcu na terenie Kuwejtu, pod auspicjami ONZ, prowadzone były rozmowy zwalczających się stron. Jednak po kilku dniach zostały zerwane bez osiągnięcia jakiegokolwiek porozumienia.
Możliwości zakończenia konfliktu w Jemenie szukali, w miniony czwartek, sekretarz stanu USA John Kerry oraz saudyjski książę Mohammed bin Salman.
Bratobójcze walki pochłonęły już kilka tysięcy ofiar, głównie cywilów. Zmusiły także setki tysięcy osób do opuszczenia swoich miejsc zamieszkania.