Page 20 - SPECIAL OPS - FORMOZA
P. 20
WYWIAD
SPECIAL OPS Rozmawiał: Tomasz Łukaszewski
Zdjęcia: arch. Sebastiana Kalitowskiego
Z MIŁOŚCI
DO MORZA I OGNIA
le o niej wiedziałem. Jednostka była bardzo
Wywiad z kmdr. ppor. rez. Sebastianem Kalitowskim, byłym dowódcą
grupy specjalnej płetwonurków w Formozie, ekspertem tajemnicza. Chodziły opinie, że komandosi,
bezpieczeństwa morskiego, założycielem i prezesem pierwszej polskiej płetwonurkowie bojowi, którzy w niej służy-
firmy bezpieczeństwa morskiego Maritime Safety & Security. li, niechętnie uchylali nawet rąbka tajemnicy że za każdą personalną kandydaturą stała
o wykonywanych przez nich zadaniach. Do tego ja ani żaden z moich osoba, która zaproponowała kandydata do jednostki i brała za niego
kolegów nikogo tam nie znaliśmy. Czasem widywaliśmy ich w porcie z tego powodu też pełną odpowiedzialność. Odpowiedzialność za swoje
wojennym, a można było ich poznać po wysportowanych sylwetkach, działania była jedną z priorytetowych wartości w jednostce. Ja taką
charakterystycznie „nieregulaminowo” podciągniętych rękawach, co propozycję kandydowania do jednostki otrzymałem po rekomendacji
było pewnego rodzaju nonszalancją, inaczej noszonym niż w marynar- starszego o rok kolegi, który dowodził już w jednostce grupą specjalną.
ce czarnym berecie, bardziej przypominającym styl, jak nosili swoje Znając mnie, zaproponował moją kandydaturę do służby w jednostce.
nakrycia głowy żołnierze „czerwonych beretów”, naszywce z paskudą Widział we mnie potencjał, który pozwoliłby służyć mi w Formozie. Było
na mundurze i nożu szturmowym noszonym na udzie w spodniach. to dla mnie bardzo budujące i nobilitujące, że w tej tajemniczej jed-
W zasadzie było wiadomo tylko tyle, że wykonują trudne, ściśle tajne nostce, o której wszyscy mówili, ale nikt nie wiedział dokładnie, czym
zadania, a ich służba wymaga nie tylko żelaznego zdrowia i kondycji, się ona zajmuje, zainteresowano się moją osobą jako ewentualnym
ale także dużej sprawności fizycznej. W tych niepotwierdzonych opo- kandydatem do służby. Tak jak wcześniej byłem przekonany, że w ma-
wieściach często mówiono, że żołnierze tej jednostki wykonują głów- rynarce wojennej nie zabraknie mi przysłowiowego londonowskiego
nie zadania na terenie nieprzyjaciela. Wyobraźnia dla żądnego wrażeń „niedźwiedziego mięsa”, to miałem pewność, że najwięcej go będzie
młodego człowieka dopowiadała resztę. Jednostka w tamtych czasach, właśnie w Formozie. Moja kandydatura przeszła pozytywnie wstępną
gdy miałem w niej zaszczyt służyć, nie organizowała ogólnodostępnych weryfikację, a potem rozpoczął się proces szczegółowej weryfikacji,
selekcji. W okresie mojej służby potrzeby kadrowe jednostki były sto- m.in. rozmowy z dowódcą i innymi oficerami, badania lekarskie, testy
sunkowo niewielkie, służyło nas łącznie nie więcej niż kilkadziesiąt osób, psychologiczne, testy sprawnościowe, które w moim wypadku wszyst-
z czego większość była w grupach bojowych. Reszta to dowództwo, kie wypadły pozytywnie. Równolegle zbierano informacje o kandydacie
sztab, logistka oraz grupa szkolna. Pozwalało to na dobór kandydatów wśród jego przełożonych, ale także wśród jego kolegów. Zdobywano
bez szeroko organizowanej selekcji, w której z kilkuset czy kilkudzie- bardzo szerokie informacje o kandydacie: czy podoła trudom służby
sięciu osób należy wyłonić kilkunastu czy zaledwie kilku kandydatów. w jednostce, czy potrafi współpracować w małych zespołach, czy jest
Żołnierze z Formozy sami poszukiwali kandydatów i typowali interesu- odporny na trudy, na ewentualne niepowodzenia, na złe warunki at-
jące osoby, które mogłyby sprostać trudom służby. Głównie wśród ab- mosferyczne, długotrwały wysiłek fizyczny, stres itp. W ten sposób
Jakie powody miały wpływ na decyzję, że wybrał Pan służbę poza nauką większość czasu spędzałem na wodzie. Było to tylko dopeł- solwentów Akademii Marynarki Wojennej, Szkoły Chorążych Marynarki z kilku kandydatów wybierano jedną lub dwie osoby, w zależności od
w Marynarce Wojennej, a nie np. w innym rodzaju sił zbrojnych? nienie, bo decyzja pomimo mojego wówczas niespełna 18-letniego wieku Wojennej, Szkoły Podoficerskiej Marynarki Wojennej, Szkoły Chorążych zapotrzebowania. W związku z tym, że ten system doboru ludzi do służ-
Do marynarki wojennej, podobnie jak wielu moich kolegów, trafiłem była silna i jednoznaczna. Jak się potem okazało, także trafna, bo nigdy im. Rodziny Nalazków z kierunku rozpoznania. Ówczesny dowódca, ko- by był skuteczny, ludzie sprawdzali się na swoich stanowiskach, kadra
z miłości do morza. Wstępowałem do niej dawno temu, w czasach, gdy jej nie żałowałem. mandor Andrzej Szymański, hołdował zasadzie, żeby dowódcami grup jednostki nie była zbyt liczna, nie dochodziło do częstej rotacji i przyjęć
było bardziej ważne być niż mieć. Zaczytując się książkami Josepha specjalnych byli jedynie oficerowie marynarki wojennej absolwenci Aka- do służby nowych żołnierzy. Jednostka wtedy też nie rozbudowywała
Conrada, Karola Olgierda Borchardta czy wielu innych pisarzy mary- Jak to się stało, że trafił Pan do Formozy? demii Marynarki Wojennej, jako osoby lepiej przygotowane do służby się strukturalnie i na tamten czas ten model był sprawdzony i sprawny.
nistycznych, dostrzegaliśmy w służbie na morzu niebanalną profesję, Po ukończeniu Akademii Marynarki Wojennej jako młody oficer musia- w charakterze dowódcy grupy specjalnej płetwonurków niż absolwenci Gdy jednostka rozbudowywała się i rozrastała kadrowo, przekształcała
w której można znaleźć oprócz romantyzmu pokonywania morskich łem objąć swoje pierwsze stanowisko dowódcze, które w moim wypadku innych uczelni wojskowych. Miało to sens nie tylko ze względu na to, i zmieniała swoją podległość, potrzeby doboru kadry i ich selekcja na-
przestrzeni, odwiedzania obcych portów, walkę z własnymi słabościami, było właśnie w Formozie. Przez lata studiów w AMW planowałem, a w za- że Formoza była jednostką Marynarki Wojennej, ale także ponieważ turalnie musiały także ulegać zmianie.
zmaganie się z żywiołami, silne brzemię odpowiedzialności, etosu, po- sadzie marzyłem, żeby po promocji na pierwszy stopień oficerski trafić byliśmy w rozkładach okrętów rozpoznawczych i musieliśmy co jakiś
czucia honoru i etyki zawodowej. Mnie dodatkowo pociągała także żoł- na żaglowiec marynarki wojennej ORP Iskra. Co było dla mnie naturalnie czas wypływać nimi w rejsy rozpoznawcze. Dowódcy grup specjalnych, Jak wspomina Pan początki swojej służby? Czy były jakieś róż-
nierska profesja, a marynarka wojenna dawała wyjątkową sposobność związane z wcześniej uprawianym żeglarstwem regatowym, które sta- którzy byli absolwentami wydziału nawigacji, pełnili także służby duble- nice między służbą w Marynarce Wojennej a służbie w Formo-
łączenia obu zawodów. Można powiedzieć, że to wybór „Ex amore maris rałem się także kontynuować w czasie studiów, kiedy to każdą wolną ra oficera wachtowego. Za czasów, gdy służyłem w jednostce, bardzo zie?
et ignis – z miłości do morza i ognia”. Na wybór służby w marynar- chwilę, gdy mogłem opuścić mury akademii, a nie było to przez pierwsze przestrzegano tej zasady. Co było zasadne też w związku z tym, że Przychodząc do Formozy, byłem bardzo wysportowany. Przed roz-
ce wojennej i podjęcie studiów w Akademii Marynarki Wojennej, a nie dwa lata studiów zbyt częste, poświęcałem na ściganie się po morzu marynarka wojenna to specyficzny rodzaj sił zbrojnych i nie zawsze poczęciem studiów w Akademii Marynarki Wojennej byłem dobrze
w innej uczelni morskiej czy wojskowej, dodatkowo miał wpływ fakt, że na jachtach. Oczywiście do takiej jednostki jak Formoza nie trafia się żołnierze, którzy przychodzili z innych formacji, odnajdywali się w owej przygotowany kondycyjnie, a kondycję budowałem od 10. roku życia,
od 10. roku życia uprawiałem czynnie żeglarstwo regatowe i w zasadzie przypadkiem i z ulicy. Przed tym, gdy zostałem jej żołnierzem, niewie- specyfice. W doborze kandydatów do jednostki bardzo ważne było to, kiedy rozpocząłem uprawianie wyczynowo żeglarstwa. Wymagało to
20 21
FORMOZA magazyn ludzi akcji