Page 7 - Wywiady SPECIAL OPS
P. 7

SPECIAL OPS  WYWIAD Y  Rozmawiał: Tomasz Łukaszewski  Moje serce bije





 Zdjęcia: arch. Andrzeja Kruczyńskiego

 Płk (rez.) Andrzej „Wódz” Kruczyński
 Były oficer GROM, uczestnik działań
 specjalnych i misji zagranicznych.          dla sił specjalnych
 Wszechstronnie wyszkolony w zakresie
 operacji antyterrorystycznych oraz działań
 sił specjalnych. Współpracował z czołowymi
 służbami i formacjami zagranicznymi.
 Kierował dużymi grupami ludzi podczas
 poważnych i ryzykownych przedsięwzięć.
 Od kilku lat w biznesie jako: trener,  człowieka  było  to  coś  niesamowitego.  Marzyłem   ze wschodu, zatrzymywanie przestępców w Warsza-
 kierownik szkoleń, konsultant, instruktor.  o tym, aby mieszkać w dużym mieście i trafiłem do   wie, typowo policyjne akcje, do których też często
 Współautor podręcznika dla szkół  Warszawy. Nie chciałem służyć w tzw. „zielonych   nie byliśmy przygotowani. Często musieliśmy działać
 ponadgimnazjalnych „Edukacja  garnizonach”, te wiejskie klimaty znałem. Marzy-  w ubraniach cywilnych, a nie oficjalnie w mundurach.
 dla bezpieczeństwa” oraz książki
 „Imprezy Masowe. Organizacja,  łem, żeby pomieszkać w dużym mieście, poczuć   Część rzeczy była naciągana do granic możliwości.
 bezpieczeństwo, dobre praktyki”.  smak takiego miasta. Teraz jakbym miał wybierać,   Nie jest tajemnicą, że w pewnym momencie chroni-
 Autor książek „72 Godziny”  to chętnie wróciłbym na starość do takiego „zielo-  liśmy Pana Macierewicza na sławnym Żoliborzu. Nie
 oraz „Zielona Droga”.   nego garnizonu”.                                  tylko my chroniliśmy, ale także inne służby go chro-
                                                                           niły. Dobrze, że nie doszło tam do wymiany ognia,
           Jednostka  Wojskowa  GROM  na  początku                         bo żadna ze stron nie wiedziała o drugiej. Możemy
 W 2020 roku minęło 30 lat od dnia sformowania Jednostki Woj-  istnienia  była  przyporządkowana  do  Mini-  mówić o dużym szczęściu, że nie było wtedy żadnych
 skowej GROM. Pan był jednym z pierwszych żołnierzy, którzy poja-  sterstwa Spraw Wewnętrznych. Czy od po-  ofiar śmiertelnych przez tzw. „friedlyfire”, przez nie-
 wili się w Jednostce…  czątku  organizowana  była  jako  jednostka        uwagę i brak przepływu informacji.
 Nie byłem od samego początku. Mój numer przydzielony po przyjściu   wojskowa, czy bardziej w kierunku jednostki specjalnej o profilu   Pierwsza misja realizowana na Haiti pokazała nam, że tak jak jest do tej
 do Jednostki to 63. Kiedy dołączyłem, to w Jednostce było już około pięć-  policyjnym?  pory, to nie powinno być. Dotychczas, była to taka, można powiedzieć, zaba-
 dziesięciu osób. Z moimi kolegami dołączyliśmy  do JW 2305 w Warszawie,   Z nazwy była Jednostką Wojskową 2305, tak więc stanowiło to pewne   wa z lepszym sprzętem. Fajnie to wyglądało, ale jak zaczęliśmy brać pod lupę
 kiedy skończyliśmy Wyższą Szkołę Oficerską Wojsk Zmechanizowanych we   zaprzeczenie dla usytuowania jednostki w strukturach tego MSW. My się   doświadczenia Brytyjczyków, rasowych specjalsów, jak wygląda taka typo-
 Wrocławiu, tzw. „Zmech”. Tam przyjechali tzw. „kupcy” i zaoferowali, że jest   w ogóle tym nie przejmowaliśmy. Byliśmy zachwyceni tym, co robimy, ja-  wa misja, działanie w odosobnieniu, gdzie trzeba wyjść na kilka dni, dotrzeć
 praca w nowo tworzonej Jednostce, o ile będziemy chcieli stanąć do przy-  kim sprzętem dysponujemy. Co chwila przyjeżdżali nowi tzw. kooperanci.   i wycofać się, to zaczęliśmy się przyglądać naszym możliwościom w tym kie-
 gotowanych testów sprawności fizycznej i innych egzaminów, w tym rozmo-  Na początku byli to koledzy ze Stanów Zjednoczonych, oni wiedli prym.   runku. Wtedy okazało się, że to jest dopiero początek drogi. Trzeba wszystko
 wy z psychologiem, to możemy spróbować. Zgłosiło się kilkanaście osób,   Po kilku latach byli to koledzy z Wielkiej Brytanii, z legendarnego SAS-u.    zmodyfikować, dokupić sprzęt i różnej innej broni o zróżnicowanym kalibrze,
 większość egzaminy zaliczyło i byliśmy przekonani, że zostaliśmy przyjęci   Mieliśmy zatem dwie szkoły: amerykańską i brytyjską, które bardzo się   aby było z czego wybierać. Zawsze mówię, że jak rasowy komandos dostaje
 do Jednostki. Okazało się jednak, że przed nami są następne testy i jesz-  różniły, ale dla nas wszystko było nowe. Dla nas było najmniej ważne, czy   zadanie, to jest on odpowiednio wyszkolony, z dużym bagażem doświadcze-
 cze jakaś Selekcja – o której nic nie wiedzieliśmy. Mnóstwo wody jeszcze   byliśmy w MSW czy MON. Skupialiśmy się na treningu, na programie szkole-  nia, świetnie przygotowany fizycznie i mentalnie  do wykonania zadania i co
 upłynęło w Wiśle, zanim staliśmy się pełnoprawnymi żołnierzami Jednostki   nia, na przeróbce pewnego materiału.  Ta czapa z naszej perspektywy była   chyba jest najważniejsze, wie, co będzie mu potrzebne w akcji. Sam sobie
 Wojskowej nr 2305.  nieistotna, ale później okazało się, że jest to bardzo ważne. Będąc w struk-  dobiera sprzęt do tej akcji. Ale żeby to robić, to musi mieć z czego wybierać.
          turach MSW bardzo ogranicza się pole manewru tego typu jednostek i po   Magazyn  broni musi być doskonale wyposażony w różne rodzaje broni oraz
 Jak  Pan  wspomina  swoje  początki  w  GROM?  Czy  Jednostka,   latach, jak najbardziej i słusznie została podjęta decyzja, że jeśli chcemy   inny sprzęt specjalistyczny. Musi mieć z czego wybierać. Jak mam tylko Ka-
 o której informowano, że jest to jednostka specjalna tworzona na   działać szeroko i być pełnoprawnym członkiem elity sił specjalnych, tak jak   łasznikowa, to wybór jest żaden, z tym karabinkiem biegałem cały czas. Jest
 nowy wzór tego typu formacji zachodnich, spełniła Pana oczekiwa-  to ma miejsce w tej chwili, to nie ma innej opcji niż przejść w struktury   to dobry karabinek, ale nie do każdej roboty.
 nia, czy pojawiło się rozczarowanie?  MON. To było też niebezpieczne i groźne, bo istniało ryzyko, że zostaniemy
 Wszystko było dla mnie nowe. Moje doświadczenia związane z wojskiem   włożeni do jednego worka z wszystkimi innymi jednostkami. GROM zawsze   Czy doświadczenia zdobyte podczas realizacji policyjnych na te-
 nie były zbyt bogate, to tylko cztery lata szkoły oficerskiej, w tym półroczna   borykała się z określonymi problemami, a jego dowódcy musieli podejmo-  renie kraju przełożyły się później w działaniach Jednostki podczas
 praktyka dowódcza, gdzie trafiłem do Szczecina do batalionu szkolnego.   wać różne, często ryzykowne działania dla rozwoju Jednostki. Gdyby tego   wykonywanych misji?
 Myślałem, że tam będzie coś się działo dużo ciekawszego i pożytecznego dla   nie robili, GROM nie byłby dzisiaj w miejscu, w którym się znajduje. Nie   Pierwsze  działania  na  misjach  były  związane  z  ochroną  VIP-ów.  Tak
 przyszłego oficera, a wróciłem zdegustowany i rozczarowany, z taką myślą,   byłoby sukcesów.  było na Haiti, później we Wschodniej Sławonii, gdzie chroniliśmy szefa mi-
 że jak tak ma wyglądać wojsko, to ja siebie tam nie widzę. Postanowiłem, że   sji OBWE, później było Kosowo, gdzie pojechaliśmy w ubraniach cywilnych
 zrobię wszystko, żeby z takiego typowego MON-u się wyrwać, żeby nie trafić   Na  początku  działania  GROM-u  miały  charakter  antyterrory-  i także chroniliśmy szefa misji. To było nasze główne zadanie. Każdy trening,
 do zielonego garnizonu. Teoretycznie były jakieś możliwości, ale trzeba było   styczny, wsparcia działań policyjnych. Kiedy zaczęły się działania,   każda umiejętność, nabyte doświadczenia, zostaną kiedyś spożytkowane.
 mieć tzw. „plecy”. Kogoś znajomego gdzieś wysoko postawionego. Ja takich   które można nazwać realizacjami wojskowych sił specjalnych?  Nikt nigdy nie powiedział, że to był czas zmarnowany. Był on jak najbardziej
 znajomości nie miałem. Można było trafić np. do Kompanii Reprezentacyjnej   Nie jest tajemnicą, że część osób, które trafiały do GROM-u, przychodziło   cenny. Z perspektywy minionych lat, można się teraz śmiać z dokonań na
 Wojska Polskiego. Kiedy zjawili się w szkole Ci „kupcy”, byłem zachwyco-  z jednostek policyjnych. Z natury rzeczy oni mieli już swoje doświadczenia   Haiti, czy akcji w Pęcicach, działań podczas „nocy teczek”, ale nie byłoby
 ny i wiedziałem, że nieważne jak będzie, ale gorzej być nie może niż tam,   i taktykę działania typowo policyjną. Zdarzała się wymiana zdań, czy jest to   późniejszych sukcesów, gdyby nie te doświadczenia. Trzeba powoli wcho-
 gdzie mógłbym trafić. Trafiłem do Warszawy, a tam zupełnie inny świat,   lepsze i korzystniejsze dla nas, przecież jesteśmy specjalistami. Przyjęliśmy   dzić na wyższy pułap. Gdybyśmy na początku lat dziewięćdziesiątych od
 inni ludzie, inne nastawienie. Taka atmosfera pracy zespołowej, przyjaźń,   taką opcję zero, która zakładała, że musimy wyjść wszyscy z jednego po-  razu zostali rzuceni na głęboką wodę, mogłoby to się różnie potoczyć…
 wspieranie się i niesamowity sprzęt. Na początku dostałem cały asorty-  ziomu, wyrównać ten poziom i robić to, do czego jesteśmy szkoleni. Pierw-  Przykładowo, na Haiti było  pokojowe wejście sił militarnych, ale był także
 ment: od butów, ubrania, po pagery. Dla mnie był to kosmos.  Dla młodego   sze akcje rzeczywiście były takie typowo policyjne. To była walka z mafią   rozważany wariant wejścia siłowego. Gdyby się dwie strony nie dogadały, to

 6                                                                                                               7
 SPECIAL OPS                                                                                  magazyn ludzi akcji
   2   3   4   5   6   7   8   9   10   11   12