Nie ulega wątpliwości, że problem Państwa Islamskiego i związane z tym zagrożenia mają charakter typowego już dla obecnych czasów konfliktu asymetrycznego. Z definicji, tego rodzaju konflikty wymagają użycia sił zdolnych do prowadzenia działań niekonwencjonalnych, dla których wsparciem są siły konwencjonalne. Biorąc pod uwagę uwarunkowania budżetowe oraz polityczne (zwłaszcza kryzys ukraiński) powtórne zaangażowanie dużych konwencjonalnych sił amerykańskich (czy też „koalicji chętnych”) jest mało prawdopodobne.
Idealną, z punktu widzenia państw zachodnich ścieżką, co widoczne jest także w ogłoszonej przez Baracka Obamę strategii, było by oczywiście rozwiązanie problemu przez lokalne siły irackie (szyickie i sunnickie) , kurdyjskie i „umiarkowanej opozycji syryjskiej” w sposób zarówno militarny, poprzez rozbicie sił Państwa Islamskiego jak i polityczny czyli poprzez stworzenie alternatywy dla rządów fundamentalistów.
Jest to scenariusz w
tej chwili wciąż wątpliwy gdyż to Państwo Islamskie wciąż
dysponuje przewagą nad „konkurencyjnymi” ugrupowaniami –
zarówno militarną jak i polityczną, także w warstwie
ideologicznej, co było źródłem jego spektakularnego sukcesu,
zwłaszcza w Iraku.
Nawet tam gdzie taki scenariusz został
zrealizowany, a więc w Libii w roku 2011 i w Afganistanie w latach
2001 – 2002, niewiadomą pozostaje problem polityczny. W Libii
zwycięskie siły rebeliantów nie zdołały wytworzyć stabilnych
struktur władzy, a Afganistanie wyparcie talibów nie zapobiegło
ich powrotowi po kilku latach a przyszłość tego terytorium jest
wciąż bardzo niepewna.
To oznacza, że zasadniczy ciężar działań militarnych muszą na siebie przejąć interwenci. Zasadniczy zarys charakteru tej interwencji jest już widoczny w postaci operacji lotniczych, zarówno nalotów na siły fundamentalistów, lotów rozpoznawczych i najmniej widocznych choć ważnych, zadań wykonywanych przez lotnictwo transportowe.
Biorąc pod uwagę
faktyczny brak obrony przeciwlotniczej, (poza środkami o małym
zasięgu, groźnymi głównie dla śmigłowców), o przeciwniku w
powietrzu nie mówiąc, siły lotnicze – amerykańskie i
sojusznicze - znajdują się w sytuacji taktycznie luksusowej. Czy może to mieć
decydujące znaczenie dla przebiegu i wyniku walk? Odpowiedź jest
niejednoznaczna. Lotnictwo wojskowe państw zachodnich to wciąż
przede wszystkim część konwencjonalnych sił zbrojnych
przeznaczonych do walki z podobnym przeciwnikiem. Przez prawie dekadę
poprzedniego etapu wojny w Iraku i przez ponad dekadę działań w
Afganistanie, siły zachodnie już działały w takich warunkach.
Rzeczą oczywistą jest że można w takich warunkach zadawać
istotne straty siłom rebeliantów, ich zapleczu i kierownictwu
(dawny lider irackiej Al-Kaidy, Abu Musab az-Zarkawi zginął w roku 2006
wskutek nalotu amerykańskich F-16).
Problemy są zasadniczo dwa. Po pierwsze, przeciwnika trzeba najpierw wykryć – i upewnić się że jest to faktycznie przeciwnik. W sytuacji jaka panuje w konflikcie asymetrycznym jest to samo w sobie problematyczne. Po drugie trzeba zapobiec odbudowie potencjału przez przeciwnika czyli rekrutacji nowych rebeliantów na miejsce już zabitych. Inaczej nowi będą pojawiać się w zasadzie „bez końca”. Alternatywny scenariusz, czyli pacyfikacja o charakterze eksterminacyjnym pozostaje tylko narzędziem dyktatur.
To w sposób oczywisty oznacza że podstawowym narzędziem które wykazuje swoją przydatność w takich sytuacjach są siły specjalne. Ich zasadniczą zaletą jest zdolność do działania w sposób mniej widoczny, są w stanie „wpisać” się w lokalne warunki oraz mogą użyć siły w sposób wysoce precyzyjny.
Nie ulega wątpliwości, że w każdym rodzaju konfliktu rozpoznanie ma charakter fundamentalny. W tym obszarze, siły specjalne wraz ze służbami specjalnymi mają szczególnie duże możliwości w zakresie rozpoznania zarówno samych sił przeciwnika, jego zaplecza oraz ogólnej sytuacji w obszarze konfliktu. Jak wykazują doświadczenia z przeszłości, są to nierzadko informacje trudne do zdobycia w inny sposób.
Za drugi ważny element należy uznać całe spektrum akcji bezpośrednich. Mogą one mieć rozmaity wymiar, od uderzeń w przywódców Państwa Islamskiego, po operacje ratowania zakładników. Można sądzić, ze z punktu widzenia zachodnich decydentów, szczególnie ważne są te cele, które związane są z przybywającymi z państw zachodnich uczestnikami konfliktu.
Paradoksalnie, trzeci z elementów a więc wsparcie udzielane lokalnym siłom może okazać się najmniej relewantnym elementem. Działania tego rodzaju wymagają bowiem obecności sił które faktycznie da się wspierać – i tu powracają wspomniane wcześniej zależności polityczne i ideologiczne. Można działając krótkofalowo wspomagać i szkolić lokalne siły, ale nie ma gwarancji, że nie zmienią one sojusznika, jak to już się zdarzało. W tej perspektywie, można sądzić, że tego rodzaju wysiłki będą (w znacznej mierze już są) skoncentrowane na wsparciu sił kurdyjskich.
Zważywszy na znaczy zakres utajnienia, zwłaszcza działań rozpoznawczych oraz wywiadowczych oraz sił i środków do nich wykorzystywanych, należy mieć na uwadze znaczą ogólność możliwych prognoz w tym zakresie. Pewne jest jednak, że w przypadku konfliktu z Państwem Islamskim, podobnie jak innych podobnych konfliktów, działania sił i służb specjalnych odgrywają i będą odgrywać istotną rolę. Czas pokaże, czy rola ta będzie wystarczająca by mówić, że był to jeden z decydujących o wyniku tego konfliktu czynników.