Niewątpliwie sytuacja do jakiej doszło w wyniku zamieszek w Kijowie i zmiany władzy na Ukrainie budzi niepokój. Nie ulega wątpliwości, że jest to jeden z najpoważniejszych kryzysów w Europie w dwudziestym pierwszym wieku.
Nie ulega też wątpliwości, że ładunek emocjonalny zawarty w doniesieniach medialnych i wypowiedziach polityków jest poważny. Jednak w polityce i bezpieczeństwie nie liczą się emocje, ale fakty i zimna gra interesów.
Gdy odłoży się na bok emocje, i uwzględni fakty, okazuje się ze konflikt dookoła Krymu jest specyficzny. O ile obecnie jest on najczęściej przedstawiany jako interwencja jednego państwa – Rosji w wewnętrzne sprawy Ukrainy, i na podobieństwo wcześniejszych konwencjonalnych konfliktów, w innych częściach świata, to jednak taki obraz pomija szereg istotnych faktów.
Otóż ów konflikt jest kolejnym rozgrywającym się na obszarze postradzieckim a więc na obszarach tworzących do roku 1991 jedno wielkie państwo. Związek Radziecki był formalnie federacją piętnastu republik, a w tych występowały także mniejsze, również formalnie autonomiczne twory (republiki i obwody). Formalnym kryterium podziału, widocznym także w nazwach jednostek administracyjnych było kryterium etniczne. Istniała więc na przykład Ukraińska czy Litewska Socjalistyczna Republika Radziecka, w skład Gruzińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej wchodziła Abchaska Autonomiczna Socjalistyczna Republika Radziecka.
Rozpad Związku Radzieckiego przypominał pod względem geografii politycznej dekolonizację. Gdy mocarstwa kolonialne wycofywały się z Afryki, nowe państwa przejmowały terytorium dawnej kolonii, mimo że podziały kolonialne były podziałami sztucznymi, wynikającymi jedynie z geografii fizycznej i interesów mocarstw. Nie odzwierciedlały rzeczywistych warunków społecznych – jednak zdecydowano się zaakceptować taki stan rzeczy, gdyż ponowne wytyczanie granic byłoby otwarciem puszki Pandory.
Ten sam mechanizm zadziałał w roku 1991. Związek Radziecki funkcjonował jako państwo zupełnie inaczej niż sugerowałyby to formalne zapisy. Liczne migracje – przymusowe lub dobrowolne, zmiany społeczne (rozwój miast, industrializacja) fakt że w sferze polityki gospodarczej, nie mówiąc już o obronności ignorowano podział administracyjny sprawiły że de facto było to państwo unitarne a nie federalne.
Podczas rozpadu ZSRR wybrano najprostsze z możliwych rozwiązań. Republiki stały się formalnie suwerennymi państwami, z teraz formalnie własną gospodarką i siłami zbrojnymi. Stąd też Ukraina, Kazachstan czy Białoruś stały się nagle państwami atomowymi, o znacznych arsenałach uzbrojenia konwencjonalnego nie mówiąc. Podobnie stało się z przemysłem zbrojeniowym.
Paradoksalnie, dwanaście z piętnastu byłych republik utworzyło szczególny twór jakim jest Wspólnota Niepodległych Państw, która w założeniu miała być organizacją współpracy regionalnej, także w wymiarze bezpieczeństwa wypełniającą próżnię jaka nastała po rozpadzie ZSRR.
Mimo że nie miały miejsca próby rewizji granic państwowych na dużą skalę, to jednak bardzo szybko tarcia etniczne dały o sobie znać, niektóre konflikty – takie jak w Górnym Karabachu - wybuchły jeszcze gdy istniał Związek Radziecki.
Te wszystkie konflikty, które trwały i czasem trwają do dziś, są w istocie rozciągniętymi na okres wielu lat konwulsjami towarzyszącymi śmierci supermocarstwa, walką o uporządkowanie sytuacji w obrębie pewnego zamkniętego zbioru jakim są państwa postradzieckie.
Dotyczy to także Krymu, który jako baza morska dająca możliwość obecności floty na Morzu Czarnym był dla Rosji obszarem szczególnego zainteresowania .I w tym przypadku widać konsekwencje wcześniej opisanej specyfiki funkcjonowania ZSRR. Istniejąca w latach 1921 – 1991 Krymska Autonomiczna Socjalistyczna Republika Radziecka do roku 1954 wchodziła w skład Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Przekazanie Krymu Ukrainie było wówczas gestem propagandowym, który nie miał znaczenia dla faktycznego statusu Krymu. W roku 1991 sytuacja się zmieniła. Dopiero w roku 1997 kompromisowo unormowano status baz rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, choć napięcia w relacjach ukraińsko – rosyjskich pozostały.
Obecny kryzys napędzany jest kilkoma czynnikami, z którym najważniejszym jest wyraźnie chęć utrzymania przez Rosję kontroli nad Krymem (gdzie około sześćdziesięciu procent mieszkańców stanowią Rosjanie) w sytuacji w której w Kijowie władzę utraciły siły prorosyjskie.
Można sądzić że poprzez demonstrację siły i efektywności własnych wojsk, połączoną z działaniami psychologicznymi i dezinformacyjnymi (wyprowadzenie na ulice żołnierzy bez oznaczeń wskazujących na ich przynależność państwową) i działaniami dyplomatycznymi Rosja może osiągnąć ten cel.
Biorąc pod uwagę zakres powiązań pomiędzy Rosją a państwami europejskimi, zwłaszcza natury gospodarczej, mało prawdopodobne jest aby doszło do bardziej aktywnych działań, zarówno sił rosyjskich jak i państw zachodnich. Konflikt zbrojny – nawet bardzo ograniczony – pomiędzy Rosją i Zachodem nie leży bowiem w niczyim interesie. Siły zbrojne pozostaną prawdopodobnie jedynie narzędziem oddziaływania psychologicznego.
Nie można wykluczyć, że może dojść jednak do konfrontacji ukraińsko – rosyjskiej. Z uwagi na dysproporcję potencjałów, zarówno gospodarczych jak i militarnych, wynik takiego starcia byłby przesądzony a udzielenie przez NATO lub Unię Europejską zbrojnego wsparcia Ukrainie jest niemal nieprawdopodobne.
Mało prawdopodobne jest jednak aby potencjalne starcie było pełnoskalowym konfliktem zbrojnym. Celem Rosji w tym konflikcie nie jest zmiana władzy w Kijowie, bo to możliwe jest do osiągnięcia, przy pewnej dozie cierpliwości innymi, bardziej subtelnymi i nie rzucającymi się w oczy zachodniej opinii publicznej środkami – także poprzez działania służb specjalnych.
Celem wydaje się być jedynie utrzymanie stanu bieżącego, a więc zapewnienie swobody działania Flocie Czarnomorskiej. To można osiągnąć łatwo i obecnie Rosja już to osiągnęła, gdyż jej siły praktycznie kontrolują Krym i mogą łatwo udaremnić ukraińskie siłowe próby zmiany tego stanu rzeczy.
W takim konflikcie, przy założeniu że faktycznie celem jest jedynie utrzymanie Krymu – a jak dotąd wszystko na to wskazuje – nie należy spodziewać się konfliktu na dużą skalę. Potencjalne działania zbrojne mogą mieć charakter znany już ze wcześniejszych konfliktów i obejmować selektywne, względnie precyzyjne użycie sił morskich, lotniczych, ograniczonych działań lądowych i bez wątpienia także operacji sił specjalnych.
Jest bardzo możliwe, że rosyjskie siły specjalne mogłyby w razie potrzeby zostać użyte do sparaliżowania działań sił ukraińskich, zwłaszcza poprzez ataki na kluczowe elementy systemów łączności i dowodzenia, także samą kadrę dowódczą oraz ewentualnie decydentów politycznych. Nie ulega wątpliwości że takie działania prowadzone byłyby we współpracy ze służbami specjalnymi. Jest także możliwe, gdyż leży to w naturze zadań wykonywanych przez siły specjalne, że operacje te byłyby upozorowane na działania nieznanych sprawców, lub wręcz zbuntowanych żołnierzy ukraińskich. Zarazem przeciwdziałanie takim działaniom było by bardzo trudne, zwłaszcza w świetle niedawnego przejścia jednego z ukraińskich dowódców na stronę Krymu.