Czworonożni towarzysze broni
SPECIAL OPS
Od blisko 12 tysięcy lat psy towarzyszą ludziom, pełniąc różne funkcje, w tym tropicieli, stróżów i obrońców, niewiele krótsza jest też historia wykorzystania ich do walki u boku wojowników. Czworonożni przyjaciele wspomagali żołnierzy podczas kolejnych wojen, od czasów starożytnych po ostatnie konflikty zbrojne, stając się obecnie nieodzowną częścią nowoczesnych armii, w tym m.in. niezwykle ważnymi członkami zespołów bojowych jednostek sił specjalnych.
For almost 12 thousand years dogs have accompanied human beings and worked in various functions, including scouts, guards and defenders and their history as companions of warriors is not much shorter. The four-legged friends supported soldiers in wars - from the ancient times till the military conflicts of our times, and have become the indispensable part of the modern armies, including extremely important members of the combat detachments of the special operations forces units.
Zobacz także
Krzysztof Mątecki Nowa jednostka specjalna Irlandii
Ministerstwo Obrony Narodowej Republiki Irlandii ogłosiło powstanie nowej jednostki specjalnej pod nazwą Ireland Special Operations Forces, w skrócie IRL-SOF. Nowa formacja powstanie dzięki rozbudowie...
Ministerstwo Obrony Narodowej Republiki Irlandii ogłosiło powstanie nowej jednostki specjalnej pod nazwą Ireland Special Operations Forces, w skrócie IRL-SOF. Nowa formacja powstanie dzięki rozbudowie i restrukturyzacji istniejącej od 1980 roku jednostki specjalnej Army Ranger Wing (ARW). Tekst: Krzysztof Mątecki Zdjęcia: Óglaigh na hÉireann / Irish Defence Forces
Krzysztof Mątecki Podlaska GZD
W 2019 roku powołano do życia Podlaską Grupę Zabezpieczenia Działań, która ma za zadanie zwalczać przestępczość zorganizowaną specjalizującą się w przestępstwach gospodarczych. Grupa ta działa na terenie...
W 2019 roku powołano do życia Podlaską Grupę Zabezpieczenia Działań, która ma za zadanie zwalczać przestępczość zorganizowaną specjalizującą się w przestępstwach gospodarczych. Grupa ta działa na terenie województwa podlaskiego i całej Polski, a jej głównym zadaniem jest wsparcie Wydziału Działań Taktycznych i Operacyjnych Ministerstwa Finansów (WDTiO) w czasie ich działań realizacyjnych. Tekst: Krzysztof Mątecki Zdjęcia: Gazeta Policyjna, Marek Kupczewski, PUCS w Białymstoku
Krzysztof Mątecki, Tomasz Łukaszewski Policyjni kontrterroryści
Polska dysponuje 18 wysoce wyspecjalizowanymi jednostkami kontrterrorystycznymi Policji, których nadrzędnym celem jest fizyczne zwalczanie terroryzmu. Siedemnaście z nich to Samodzielne Pododdziały Kontrterrorystyczne...
Polska dysponuje 18 wysoce wyspecjalizowanymi jednostkami kontrterrorystycznymi Policji, których nadrzędnym celem jest fizyczne zwalczanie terroryzmu. Siedemnaście z nich to Samodzielne Pododdziały Kontrterrorystyczne Policji (SPKP), podlegające pod Komendy Wojewódzkie Policji. Skład uzupełnia Centralny Pododdział Kontrterrorystyczny Policji „BOA”, który od tego roku odpowiada za koordynację i przeprowadzanie selekcji do służby KT.
Psy w działaniach wojennych - historia
Najstarsze z odkrytych dotąd przekazów o udziale psów w działaniach wojennych pochodzą z połowy VII wieku p.n.e. Podczas wyprawy Efezjan na należące do Związku Jońskiego miasto Magnezja nad Meandrem w zachodniej części Azji Mniejszej oddziały jazdy obrońców wypuszczały przed sobą psy bojowe, których atak dezorganizował linie przeciwnika, ułatwiając ich przełamanie przez uzbrojoną we włócznie kawalerię. W bitwie pod Peluzjum na Synaju, stoczonej zwycięsko w 525 r. p.n.e. przez wojska perskiego króla Kambyzesa II z siłami faraona Psametycha III, te pierwsze miały zdobyć przewagę psychologiczną nad Egipcjanami, m.in. używając przed swymi nacierającymi szykami psów atakujących.
Wśród malowideł ściennych z IV w. p.n.e. można natknąć się na sceny przedstawiające egipskiego wojownika z trzymanym na smyczy psem, który atakuje nieprzyjaciela, greckich hoplitów prowadzonych przez psy do walk z Persami oraz Asyryjczyków z potężnymi czworonogami w najeżonych kolcami obrożach, atakującymi piechotę wroga. Psy strzegły obozy Ateńczyków i Koryntian, silne molosy wykorzystywali w swych kampaniach Hunowie Atylli i wojska Aleksandra Wielkiego, a król Persji Kserkses I sprowadzał dla wojsk kierowanych do podboju Grecji groźne odmiany aż z Indii. Specjalnie szkolone do walki masywne psy, będące przodkami włoskich mastiffów i rottweilerów, towarzyszyły przez lata legionom imperium rzymskiego, biorąc udział w bitwach (wyposażone w metalowe półpancerze z ostrymi występami), polowaniach na nieprzyjaciół ukrywających się w jaskiniach Sardynii, patrolach strzegących obozy oraz konwoje w podbitej Germanii, a nawet ciągnąc w nich zaprzęgi z żywnością i amunicją. Od Rzymian korzystania z pomocy tego rodzaju psów nauczyli się szybko ich wrogowie: Hunowie, Galowie i Germanie.
W średniowiecznej Europie odnotowano udział psów m.in. w wojnie między Burgundią a Szwajcarią w 1476 r. oraz użycie 800 bloodhoundów przez armię lorda Essex podbijającą Irlandię. Rozpowszechnienie broni palnej praktycznie wyeliminowało psy jako środek walki, ale jeszcze w XV w. wykorzystywali je hiszpańscy konkwistadorzy eksplorujący Amerykę Południową przeciwko tubylcom. Podczas wojny siedmioletniej w wojskach pruskiego króla Fryderyka II Wielkiego rozpoczęto szkolenie psów do roli szybkich łączników, przenoszących meldunki, a oddziały Napoleona Bonaparte powszechnie ochraniały swoje obozy i umocnienia z pomocą czujnych czworonogów.
W 1884 r. w Niemczech powstał pierwszy ośrodek szkolenia psów wojskowych do zadań wartowniczych, łącznikowych i sanitarnych, a wkrótce podobne pojawiły się także w innych krajach Europy Zachodniej. Przed wybuchem Wielkiej Wojny armia niemiecka dysponowała 30 tysiącami psów służbowych, francuska 20 tysiącami, a włoska 3500. Na frontach I wojny światowej zginęło około miliona czworonożnych żołnierzy, wypełniających różne funkcje. Belgowie i Francuzi używali dużych ras do ciągnięcia wózków z ciężkimi karabinami maszynowymi, małe terriery sprawdzały się jako łącznicy skrycie i szybko przenoszący meldunki, inne przyuczano do rozwijania linii telefonicznych, wyszukiwania rannych na ziemi niczyjej między liniami przeciwników, ostrzegania przed zbliżającym się nieprzyjacielem, a nawet przed gazami bojowymi. Psy używano także do pilnowania obozów jenieckich.
Psy w czasie II wojny światowej
W czasie II wojny światowej Armia Czerwona szkoliła psy do roli nosicieli meldunków, transportu amunicji na niebezpieczne stanowiska, wyciągania w bezpieczne miejsca rannych oraz wykrywania min. Już w latach 30. pojawiła się w ZSRR oprócz tego idea wykorzystania czworonogów jako „żywych bomb” do niszczenia czołgów przeciwnika. W 1941 r. Sowieci sformowali kilka takich czterokompanijnych oddziałów liczących po 504 psy, tresowane do szukania charakterystycznych dla czołgów zapachów paliwa i wczołgiwania się pod znalezione pojazdy. Umieszczony wertykalnie nad grzbietem prętowy zapalnik ulegał wówczas złamaniu, inicjując eksplozję przenoszonego przez psa ładunku wybuchowego. W Moskwie zorganizowano centralny ośrodek szkolenia „psów przeciwpancernych”, z pomocą którego powstały dwa pułki zwierząt nieświadomych, że szkolone są do samobójczych misji oraz ponad 160 mniejszych, samodzielnych pododdziałów tego typu. Początkowo udało się z ich pomocą zadać istotne straty niemieckim wojskom pancernym na froncie wschodnim, szacowane na około 300 zniszczonych maszyn, ale ostatecznie ta metoda walki obróciła się przeciwko pomysłodawcom, gdyż psy często nie rozróżniały, do kogo należy pachnący paliwem pojazd i wbiegały pod czołgi radzieckie.
W Stanach Zjednoczonych, za sprawą Szwajcara W.A. Prestre z Santa Fe, pojawił się natomiast wówczas dość szalony pomysł masowego szkolenia psów do zabójczego atakowania Japończyków. Amerykańskie siły zbrojne utopiły krocie w nieudanym programie, którego efektem miało być przygotowanie nawet dwóch milionów czworonogów o agresji ukierunkowanej na ludzi żółtej rasy, by wysadzić je przed własnymi wojskami podczas desantów na wyspy japońskie. Tresura pod tym kątem, rozpoczęta na jednej z wysp na Missisipi, przyniosła jednak zbyt wiele problemów – za mało było odpowiednich pozorantów (jeńców i amerykańskich żołnierzy-ochotników japońskiego pochodzenia), nie wszystkie psy okazywały się dość agresywne, inne bały się wystrzałów lub nie radziły sobie z desantowaniem. W Korpusie Piechoty Morskiej, w tym formacji specjalnej Marine Raiders, szeroko korzystano natomiast w latach 1943–1945 na Pacyfiku z psów-zwiadowców, przede wszystkim rasy doberman.
Musiały one łączyć spokój i opanowanie psa tropiącego w razie potrzeby maksymalną agresywnością bojowego. Ich zadaniem podczas patrolowania terenu i postojów w terenie było jak najwcześniejsze, ciche ostrzeganie o obecności wroga oraz kierunku, na jakim się znajduje, zwłaszcza zasadzek i ukrytych snajperów, a także wywęszenie innych pułapek (booby traps), min i skrytek z materiałami wojskowymi. Innym przyczynkiem do historii psów we współczesnych siłach specjalnych były w okresie II wojny światowej pierwsze skoki spadochronowe przewodników z ich czworonożnymi partnerami. W brytyjskim 13. batalionie powietrznodesantowym służyło pięć takich psów, przede wszystkim owczarków niemieckich, które wzięły udział w desantach w Normandii w 1944 r. i za linię Renu w 1945 r. Żołnierze brytyjskiej SAS (Special Air Service) skakali natomiast z owczarkiem border collie podczas misji we Włoszech i w Afryce Północnej.
Psy służbowe po II wojnie światowej
W latach 1966–1973 prawie 5000 psów służyło w oddziałach amerykańskich w Wietnamie, w tym 3747 podczas działań bojowych, z czego zginęły tam w akcji 232 z nich i 295 ich przewodników. Najszerzej korzystano tam z pomocy psów przy ochronie baz. US Air Forces od lat 40. zatrudniała psy stróżująco-obronne (ang. sentry and attack dogs) do służby patrolowej wokół swych obiektów oraz ostrzegania przed niebezpieczeństwem i obrony dostępu do posterunków ochronnych. W czasie „zimnej wojny” stanowiły one bardzo ważny element system ochrony baz nosicieli broni jądrowej i jej składów, zyskując ze względu na swe zdolności strzeżenia takich miejsc w nocy przydomek „Guardians of the Night”. Po udanych atakach partyzantów Vietcongu na bazę sił powietrznych w Da Nang 1 lipca 1965 r. jej ochronę natychmiast wzmocniono kierowanymi tam na czteromiesięczne tury 40 psami, które okazały się tak skuteczne w wykrywaniu zagrożeń, że w tym samym roku we wszystkich bazach USAF w Wietnamie i Tajlandii rozmieszczono ich 467, radykalnie powstrzymując ataki dywersyjne przeciwnika.
Wzorem sił powietrznych wkrótce zaangażowano kolejnych czworonożnych stróżów w większości dużych baz Army, Navy i Marines. Według US War Dogs Association te i inne psy w siłach amerykańskich na terenie Azji Południowowschodniej przysłużyły się do zapobieżenia stracie co najmniej 10 tysięcy żołnierzy. To także zasługa tych pełniących funkcję zwiadowców, towarzyszących patrolom żołnierzy i marines w wietnamskich dżunglach. Pierwszy taki pies pojawił się już pod koniec lat 60. w skierowanej do Wietnamu nowej formacji specjalnej Navy SEAL. Był to owczarek niemiecki Silver, należący wraz ze swym przewodnikiem, Quartermaster 3rd Class Dewaynem „Wally’m” G. Schwalenbergiem do SEAL Team 2 z Little Creek w stanie Wirginia. Ukończył tam szkolenie psów atakujących, w zakresie wykrywania pułapek, patrolowania, zwiadu, desantowania ze śmigłowca i jako pierwszy pies w marynarce wojennej USA zaliczył do grudnia 1967 r. pięć skoków spadochronowych. W Wietnamie Silver służył przez rok. Na cześć takich jak on czworonożnych weteranów wojny wietnamskiej w Narodowym Muzeum Piechoty w Fort Benning, w Parku Pamięci Karoliny Południowej, w Bristol w stanie Pensylwania, Holmdel w stanie New Jersey oraz innych miejscach wzniesiono pomniki i tablice Vietnam War Dog Memorial.
Psy służbowe obecnie
Obecnie psy służące w siłach zbrojnych określane są w terminologii anglojęzycznej jako MWD (military working dogs), a wraz z tymi w innych służbach po prostu jako psy służbowe lub skrótem K9 (K-nine), nawiązującym brzmieniem do angielskiego canine – psowaty. W Siłach Zbrojnych RP służy dziś ponad sto psów, przede wszystkim patrolowo-obronnych w ochronie (służbie patrolowej i wartowniczej) różnego rodzaju składów i magazynów logistycznych, bazy antyrakietowej w Redzikowie, Portu Wojennego w Gdyni oraz 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego Poznań-Krzesiny. Psy do wyszukiwania śladów zapachowych materiałów wybuchowych znajdują się przede wszystkim w składzie 2. Mazowieckiego Pułku Saperów oraz Żandarmerii Wojskowej, która dysponuje także psami do wyszukiwania zapachów środków narkotycznych i tropiącymi.
Od 2004 r. przewodników i psy służbowe o takich specjalnościach przygotowuje się na potrzeby WP na pięciomiesiecznych Kursach Szkolenia Przewodników i Tresury Psów, organizowanych dwa razy w roku przez Wojskowy Ośrodek Farmacji i Techniki Medycznej (WOFiTM) w Celestynowie, który szkoli także pozorantów do treningów oraz sanitariuszy weterynaryjnych. Czworonożni absolwenci tych kursów brali udział w operacjach zagranicznych, podczas których m.in. przyczynili się do zatrzymania 97 osób podejrzanych o działalność terrorystyczną i kilku poszukiwanych listami gończymi. Owczarki niemieckie i golden retriever z WP zostały odznaczone za swą służbę medalami NATO „za wzorowe wykonywanie zadań służbowych oraz osiągnięcia w misjach poza granicami kraju”. Program kursów w Celestynowie wymienia także szkolenie psów bojowych, ale na tym polu pionierami w SZ RP byli żołnierze JW GROM.
Pies bojowy sił specjalnych łączy umiejętności psa atakującego/obronnego, zwiadowczego, tropiącego oraz wykrywającego zapach materiałów wybuchowych. Stąd w terminologii angielskojęzycznej nosi nazwę psa „wielofunkcyjnego” MPC (multi-purpose canine). Pomaga wytropić przeciwnika w terenie oraz podczas przeszukiwania obiektów, w tym trudno dostępnych miejsc, i wykrywając te zamaskowane, ubezpiecza zespół ostrzegając głosem lub bezgłośnie przed obecnością niewidocznego wroga, a w przypadku zagrożenia lub na rozkaz błyskawicznie atakuje lub wykorzystywany jest jako psychologiczny środek przymusu. Wykrywając zapach substancji wybuchowych ostrzega pozostałych operatorów przez IED (Improvised Explosive Devices), a wyposażony w zamontowaną na głowie lub kamizelce kamerę odgrywa również nieocenioną rolę zwiadowcy, przekazującego z daleka swemu zespołowi obraz z niebezpiecznych lokalizacji. MPC przygotowane są do desantowania z przewodnikiem drogą powietrzną i wodną, zjazdów po linach i korzystania z pojazdów. Uczy się ich także wielu specyficznych umiejętności, np. wyciągania rannego z zagrożonego obszaru, zabierania jego broni itp.
Chociaż pies najsprawniej i najszybciej porusza się bez obciążeń, MPC zaopatrzone są często w specjalne kamizelki ochronne, wyposażone w uchwyty transportowe ułatwiające ich szybkie podnoszenie i przenoszenie lub podpięcie do uprzęży zjazdowej czy spadochronowej, a także mocowanie różnych akcesoriów, od radia po zagłuszarki sygnałów zdalnie aktywujących zapalniki improwizowanych ładunków wybuchowych (jammery C-IED). Od spodu kamizelka jest wzmocniona, by chronić zwierzę przed skaleczeniem podczas pokonywania przeszkód i czołgania się w trudnym terenie, może też mieć wkłady balistyczne, jak kamizelki kulo-, odłamko- i nożoodporne przewodników. Takie kevlarowe modele Intruder firmy K9 Storm zakupiła w 2010 r. dla psów bojowych swej najlepszej jednostki specjalnej (Naval Special Warfare Development Group) amerykańska marynarka wojenna za 86 000 dolarów. Obecnie do najpopularniejszych należy Revere K9 Modular Assault Vest firmy Tyr Tactical, również z rozkładanym wspornikiem dla kamery w części grzbietowej, choć takowe, np. marki MOHOC, mogą być mocowane także na głowie czworonożnego operatora.
Psie nogi zabezpieczane są przed skaleczeniem specjalnym obuwiem z antypoślizgową podeszwą, jak choćby Bark’n Boots Grip Tex amerykańskiej firmy Ruff Wear, a oczy goglami ochronnymi, zwanymi „doggles”. Kagańce, wzmocnione od wewnątrz blachą, służą w mniejszej mierze do ochrony przed ugryzieniem psa, a bardziej jako narzędzie walki, uderzenie, którym powoduje dotkliwe obrażenia. Inne wyposażenie MPC to obroże elektroniczne, umożliwiające przewodnikowi skryte przekazywanie drogą radiową komend za pomocą wibracji, z lokalizatorem GPS, czasem też funkcją podświetlenia. Rozwój na tym polu nie ustaje – amerykańscy rangers w najnowszych zamówieniach oczekują nowych, zdalnie włączanych sensorów dla swych MPC, z silnym światłem zielonym lub widocznym tylko w podczerwieni, urządzeniem umożliwiającym programowanie i odtwarzanie komend głosowych, a wszystko zasilane baterią wystarczająca na co najmniej 36 godzin.
Doskonałym partnerem operatorów zespołu specjalnego czyni psa, poza wysoką inteligencją i umiejętnością współdziałania, zwłaszcza jego szybkość i dynamika (skoczność) oraz o wiele wyższa percepcja zapachów. Przeciętny pies jest co najmniej dwa razy szybszy od człowieka, co bardzo utrudnia skuteczną obronę przed jego atakiem i w zasadzie uniemożliwia ucieczkę. 220–300 milionów receptorów węchowych psa, w porównaniu do zaledwie 5 milionów człowieka, sprawia, że jego zmysł powonienia wychwytuje i rozróżnia z nieosiągalnej dla nas odległości oraz z niemożliwą precyzją sygnały zapachowe. Przewagę zapewnia mu również kilkakrotnie czulszy słuch rejestrujący dźwięki w znacznie szerszym zakresie częstotliwości i z o wiele większej odległości.
Psy lepiej też widzą w nocy dzięki odblaskowej błonie wewnątrz oka (tzw. makata), która odbija światło, mają także większy zakres widzenia peryferycznego, co pozwala im szybciej dostrzegać ruch w pobliżu i reagować. Gabaryty psa umożliwiają mu także bardziej skryte poruszanie się i przenikanie przez niewielkie przejścia. To właśnie one zadecydowały m.in. o szczególnej popularności w roli MPC owczarków belgijskich Malinois i holenderskich. Poza nadprzeciętną zdolnością do szybkiego uczenia się, sprawnością fizyczną, odpornością psychofizyczną oraz innymi zaletami cechującymi te rasy przewagę nad innymi dały im właśnie optymalna wielkość i masa. Są one wystarczające, by takie psy były bardzo niebezpieczne i skuteczne w ataku na człowieka (nawet w kagańcu potrafią z rozpędu obalić ponad stukilogramowego mężczyznę i zadać mu groźne obrażenia), a z drugiej strony pozwalają przeciętnemu przewodnikowi-operatorowi swobodnie podnieść współpracującego czworonoga, by np. pomóc mu pokonać ogrodzenie, dostać się na dach czy do wyżej położonego okna, wciągać go na wyższą kondygnację, przenosić, zjeżdżać z nim po linach czy skakać ze spadochronem.
Najpopularniejsze rasy psów w jednostkach specjalnych
Dziś „Belgi” i w mniejszej liczbie „Holendry” to najpopularniejsze psy w wojskowych oraz większości policyjnych jednostkach specjalnych – nawet w tych drugich coraz rzadziej pełnią służbę owczarki niemieckie i jak np. w węgierskiej TEK czy serbskiej SAJ rottweilery, przewidziane do węższego zakresu zadań, przede wszystkim obrony i ataku w zwykłych warunkach. Owczarki belgijskie od lat 80. są członkami takich jednostek kontrterrorystycznych jak francuska GIGN czy belgijska ESI (obecnie DSU), a dziś stanowią standard zarówno w policyjnych, jak i wojskowych.
Chyba najbardziej znanym przedstawicielem tej rasy jest jeden z około 2800 psów pełniących w ostatnim dziesięcioleciu służbę w amerykańskich siłach zbrojnych, z czego ponad 600 w kampaniach w Iraku i Afganistanie, a dokładniej jeden z MPC słynnej Devgru US Navy SEAL o imieniu Cairo – uczestnik operacji „Neptune Spear” z 2 maja 2011 r., podczas której w Pakistanie zlikwidowano przywódcę Al-Kaidy, Osamę bin Ladena. Jedyny spośród jej uczestników, którego imię ujawniono, ma za sobą trzy tury bojowe w Afganistanie i Iraku, a obecnie jest już na psiej emeryturze. Mniej szczęścia miał Bart, który wraz ze swym przewodnikiem Johnem „Jet Li” Douangdarą znalazł się wśród 22 operatorów Devgru, którzy z ośmioma innymi Amerykanami zginęli w śmigłowcu zniszczonym przez talibów 6 sierpnia 2011 r. Upamiętnia ich pomnik z brązu na terenie Siouxland Freedom Park w South Sioux City, w stanie Nebraska, wykonany przez Susan Bahary. Dwa lata wcześniej w nieudanej operacji odbicia z rąk talibów sierżanta Bowe Bergdahla 9 lipca oddział Devgru stracił innego psa bojowego o imieniu Remco, który zginął, ostrzegając w walce swego przewodnika i innych operatorów przed ukrytymi bojownikami. Na temat takich psów służących w Navy SEAL w oparciu o losy jednego z nich, owczarka holenderskiego Turbo po dwóch turach bojowych w Afganistanie, powstała książka autorstwa R.C. Cooka pt. „Senior Chief Turbo: Memoir of a Navy SEAL K-9”.
MPC służą we wszystkich formacjach amerykańskich sił operacji specjalnych, od słynnej Delty, która jeszcze pod koniec ubiegłego wieku ćwiczyła z nimi skoki z bardzo dużych wysokości typu HALO/HAHO w maskach tlenowych, po najmłodszy Raider Regiment z Korpusu Marines. W MARSOC (Marine Special Operations Command) przygotowuje się je podczas 16-tygodniowych kursów, podzielonych na dwie fazy. Pierwsze osiem tygodni to szkolenie podstawowe w zakresie m.in. przeszukiwania obszarów i obiektów, wykrywania materiałów wybuchowych, tropienia przeciwnika, stosowania kontrolowanej agresji oraz pierwszej pomocy rannemu psu. W trakcie drugiej przewodnicy z psami ćwiczą pokonywanie wpław i łodziami długich dystansów, różne techniki ewakuacji do wody i z niej, działanie podczas szturmowania obiektów z użyciem ostrej amunicji oraz wykrywanie wymyślnie zamaskowanych IED. Własne zaawansowane kursy dla swych psów bojowych i ich przewodników (Advanced Handler’s Course) organizują także rangerzy w Fort Benning, w stanie Georgia.W Afganistanie psy bojowe działały również w składzie m.in. kontyngentów australijskich i brytyjskich sił specjalnych.
W 2010 r. żołnierze brytyjskiej SAS lądowali z nimi skrycie na spadochronach w jednym z mateczników terrorystów, a czworonożni operatorzy z zamocowanymi kamerami jako pierwsi rozpoznawali najniebezpieczniejsze rejony. Pod koniec 2014 r. talibowie rozpowszechnili w internecie film pokazujący, że psy nie tylko giną, ale czasem również trafiają do niewoli. Podczas jednej z operacji we wschodniej prowincji Laghman 23 grudnia zespół z brytyjskiego Task Force 42, złożonego z komandosów SAS, SBS, SRR i SFSG stoczył trudną potyczkę z partyzantami, podczas której zginął kpt SBS Richard Holloway, a oddzielony w zamieszaniu od przewodnika owczarek belgijski o imieniu Colonel wpadł w ręce talibów.
Jego dalszy los nie jest znany, ale prawdopodobnie został przez nich zabity, powiększając liczbę poległych na wojnie psów SAS. Z Afganistanu nie wróciło ich co najmniej osiem, ale choć nikt z jednostki nie chciał, by zginęły brutalna prawda jest taka, że ryzykuje się ich życie, by w danej sytuacji zwiększyć szanse przeżycia służących z nimi ludzi. Śmierć tych ośmiu psów uratowała życie przynajmniej ośmiu żołnierzy SAS, którzy bez nich sami znaleźliby się w identycznych okolicznościach. Na 75-lecie SAS w 2016 r. odsłonięto w kwaterze tej jednostki w Hereford pomnik „The Pursuit of Excellence”, przedstawiający dwóch operatorów tej formacji z psami bojowymi. Jest on wyrazem szacunku dla ich roli oraz pamięci o dwóch z nich, Scotty’m i Thorze, poległych podczas operacji w Bagdadzie w 2008 r.
Szczególnie tragiczny wymiar miała śmierć siedmioletniej suczki Diesel podczas obławy w podparyskim Saint-Denis na terrorystów, odpowiedzialnych za zamachy w listopadzie 2015 r. w stolicy Francji. Podczas szturmowania 14 lutego 2016 r. pomieszczeń budynku, w którym zostali osaczeni przez policyjną jednostkę RAID, należąca do niej Diesel zginęła, pędząc w kierunku zamachowców w zmasowanym ostrzale, prawdopodobnie od pocisków wystrzelonych przez antyterrorystów. Nawet w najtrudniejszej sytuacji każdy taki pies bez wahania bowiem wykonuje to, do czego był szkolony, co sprawia, że w pełni zasługują na status prawdziwych operatorów sił specjalnych i jednej ich najskuteczniejszych broni.