Gdzie bije pancerne serce, czyli The Tank Museum w Bovington - cz. 3
The Tank Museum w Bovington
Dlaczego to właśnie niemiecki czołg Tygrys zyskał największą sławę podczas II wojny światowej? Powodów jest zapewne wiele i z pewnością także one wpływają na to, iż 30 kwietnia 2016 r. do Muzeum Czołgów w Bovington ściągnęły tłumy pasjonatów urzeczonych magią stalowego potwora. Tiger Day to właśnie jeden z tych dni, kiedy pancerna bestia ukazuje się w pełnej krasie. Kilka tysięcy osób milknie, kilka tysięcy par oczu i uszu skupionych jest na charakterystycznym kształcie i dźwiękach silnika i gąsienic Panzerkampfwagen VI Tiger, który majestatycznie wjeżdża na arenę. Po nasyceniu zmysłów i zapełnieniu kart pamięci w aparatach i kamerach pozostaje tylko zakupić pamiątki i obejrzeć maszyny w centrum rekonstrukcyjnym, które po remoncie dopełnią hale obiektu pancerną magią.
Zobacz także
Militaria.pl Linie oporządzenia - jak efektywnie zarządzać ekwipunkiem?
Rozsądne rozłożenie ekwipunku może nie być łatwą sprawą, szczególnie kiedy bagażu jest sporo. Jednym z najlepszych sposobów na rozplanowanie umiejscowienia przedmiotów jest stosowanie się do zasad linii...
Rozsądne rozłożenie ekwipunku może nie być łatwą sprawą, szczególnie kiedy bagażu jest sporo. Jednym z najlepszych sposobów na rozplanowanie umiejscowienia przedmiotów jest stosowanie się do zasad linii oporządzenia.
Transactor Security Sp. z o.o. Zastosowanie bezzałogowych statków powietrznych kategorii VTOL w ochronie granic państwowych
Ochrona granic stanowi jedną z podstawowych funkcji państwa. Ich nienaruszalność jest ważnym czynnikiem zapewnienia bytu narodowego i suwerenności kraju. Każde państwo dysponuje określoną organizacją do...
Ochrona granic stanowi jedną z podstawowych funkcji państwa. Ich nienaruszalność jest ważnym czynnikiem zapewnienia bytu narodowego i suwerenności kraju. Każde państwo dysponuje określoną organizacją do ochrony swoich granic, albowiem jest to jeden z najważniejszych czynników, które mają duży wpływ na bezpieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne.
Dariusz Leżała, Transactor Security Sp. z o.o. Przenośne systemy rentgenowskie w rozpoznaniu zagrożeń CBRN-E
Rozpoznanie i neutralizacja zagrożeń CBRN-E, do których zaliczamy zagrożenia chemiczne, biologiczne, radiologiczne, nuklearne oraz zagrożenia związane z materiałami i urządzeniami wybuchowymi, wymaga ciągłego...
Rozpoznanie i neutralizacja zagrożeń CBRN-E, do których zaliczamy zagrożenia chemiczne, biologiczne, radiologiczne, nuklearne oraz zagrożenia związane z materiałami i urządzeniami wybuchowymi, wymaga ciągłego rozwoju sprzętu specjalistycznego umożliwiającego ich ujawnienie i identyfikację. Naprzeciw tym wymogom wychodzi firma Transactor Security Sp. z o.o., która w ofercie ma najnowsze rozwiązania sprzętowe firm VIDISCO Ltd. oraz Viken Detection.
W 1794 r. William Blake, angielski poeta, pisarz, malarz i prekursor romantyzmu, wydał zbiór wierszy pt. „Pieśni doświadczenia” (Songs of Experience), w którym najbardziej znanym utworem jest „Tygrys” (The Tyger). Czytając pierwsze wersy utworu, nietrudno wyobrazić sobie charakterystyczną “pudełkowatą” sylwetkę jednego z najbardziej znanych czołgów nie tylko II wojny światowej, ale całej jednej z najsłynniejszych maszyn w historii broni pancernej.
Tyger Tyger, burning bright,
In the forests of the night;
What immortal hand or eye,
Could frame thy fearful symmetry?
Tygrys, tygrys w puszczach nocy
Świeci blaskiem pełnym mocy.
Czyj wzrok, czyja dłoń przelała
Grozę tę w symetrię ciała?
(tłum. Stanisław Barańczak)
Tiger Day 2016
Tiger Day jest niczym koncert wielkiej gwiazdy. Nim główna atrakcja pojawi się na scenie, publiczność rozgrzewa support. Sceną jest „Arena Kuwejcka”. To na nią wjeżdża „Król Muzeum w Bovington” i bynajmniej nie był to jeden z dwóch Tygrysów Królewskich, które znajdują się w zbiorach instytucji, ale „Tiger 131” – przechwycony przez Brytyjczyków w Tunezji w 1943 niemiecki PzKfpw VI Tiger Ausf E. Ale zacznijmy od początku…
Uzupełnij wiedzę: Gdzie bije pancerne serce, czyli The Tank Museum w Bovington - cz. 1
Jest 30 kwietnia 2016 r. Pierwsi odwiedzający pojawiają się bardzo wcześniej rano – parking zapełnia się szybko samochodami przyjezdnych, choć liczba gości nie jest jeszcze tak widoczna - ludzie, póki co, rozchodzą się po ogromnym terenie obiektu. Jednak im bliżej południa, tym tłum bardziej gęstnieje. Wykonanie zdjęcia eksponatu bez „mistrzów drugiego planu” czy po prostu innych współzwiedzających graniczy z cudem. Wykłady poświęcone Tygrysowi i Królewskiemu Tygrysowi przyciągają spore grupy zainteresowanych, podobnie jak możliwość poznania współczesnej załogi czołgu „Tiger 131”, który wyjedzie dopiero za kilka godzin.
Skąd się biorą czołgi (i gdzie są trzymane nim trafią na ekspozycję)?
Oprócz opisanych w poprzednich częściach eksponatów z muzealnych hal, goście Bovington Tank Museum mogą zobaczyć także miejsce ilustrujące proces konstruowania czołgu i jego produkcji. W „Fabryce” będziemy mamy okazję zobaczyć dawną przykładową linię produkcyjną pojazdów pancernych oraz wybrane modele (np. Ferreta) z wyciętymi elementami pancerza, przez które można zajrzeć do środka. Znajduje się tu również Centurion, przecięty na pół, przez którego będziemy mogli przejść niczym przez rozstąpione morze. Dzięki temu możemy z bliska przyjrzeć się wnętrzu pojazdu – rozkładowi poszczególnych członków załogi, jak i silnikowi, czy zobaczyć, jak gruby był faktycznie pancerz. W "Fabryce" znajdują się też atrakcje dla najmłodszych, jak np. wieżyczka czołgu, pozwalająca poczuć się niczym dowódca siedzący w jednym z włazów.
Absolutnym „must-visit” jest też centrum rekonstrukcyjne (Vehicle Conservation Centre), gdzie znajdziemy wszystkie te pancerne bestie, które dopiero czeka „życie w sławie i chwale” w muzealnych salach. To tu, mając za sobą lata służby, porzucone, dochodzą one do siebie, poddawane są procesowi rekonstrukcji, naprawom i konserwacji, by wreszcie mogły odpocząć na pancernej emeryturze lub poczuć nową siłę – drugie życie, energię, która zaprowadzi je podczas kolejnych pokazów na „Kuwait Arena”.
Pojazdy stoją elegancko zaparkowane w równych rzędach, tworząc niekiedy szpaler luf – pomiędzy część z nich będziemy mogli wejść, dotykając ich surowości: „zmarszczek” i „blizn”, nim zabiorą się za nie ekipy mechaników. Stoi tutaj choćby radziecki BRDM czy Khalid (Al-Khalid) – pakistański czołg podstawowy z przełomu XX i XXI wieku, a także repliki czołgów z I wojny światowej – brytyjskiego „Big Brute”, czyli Mark IV, czy niemieckiego A7V.
Przeczytaj poprzednią część relacji: Gdzie bije pancerne serce, czyli The Tank Museum w Bovington - cz. 2
Do Bovington zgłaszają się liczni kolekcjonerzy, prywatni właściciele itp. którzy pragną odsprzedać swój sprzęt do Muzeum – nie każdy jednak pancerny pojazd ma szansę się tu znaleźć. Instytucji zależy na oryginałach, lub egzemplarzach jak najmniejszym stopniu zmodyfikowanych, sprawnych, wyjątkowych w jakiś sposób lub posiadających ciekawą historię. Wszystko jest dokładnie sprawdzane, weryfikowane.
W orientacji terenowej w warsztacie pomocna jest makieta całości z legendą na podeście górującym nad „morzem pancerzy”. Można też przekonać się, jak szybko części czołgu poddają się korozji czy po prostu działaniu siły czasu. Czołg mimo swojego pancerza, jest tylko przedmiotem, o który prędzej czy później upomną się siły natury (jeśli nie będzie się o niego dbało)
Bez pamiątki nie wyjedziesz
Na osobny opis zasługuje sklep z pamiątkami. Odnajdą tu coś dla siebie praktycznie wszyscy – przypadkowi turyści, którzy zajechali do Bovington, bo usłyszeli o tym miejscu od znajomych, ludzie rozpoczynający przygodę z czołgami, a także ci, którzy przyjechali do legendarnej miejscowości w Dorset niczym do mekki i dla których dźwięk czołgowego silnika i gąsienic jest najpiękniejszą muzyką na śweicie.
Z jednej strony mamy więc koszulki z rozmaitymi pojazdami pancernymi, w tym oczywiście z „Tygrysem 131” oraz „Furią” (T-shirt zdobi napis-cytat „Best job I ever had”), ale trafi się też egzemplarz z T-72 z polskimi oznaczeniami, a nawet T-34 z polskim orzełkiem (ale z numerem 184, nie 102).
To także raj dla poszukujących literatury fachowej (m.in. wydawnictwa Osprey) i filmów dokumentalnych na DVD, ale znajdą się też prawdziwe perełki, jak angielski przekład oryginalnej instrukcji napisanej dla załóg tygrysa – dzieło propagandowo-dydaktyczno-instruktażowe ze wszystkimi ilustracjami i zachowaniem stylu.
Są też nieśmiertelne kubki, czapki, naszywki, kartki, magnesy na lodówkę, długopisy, puzzle, breloczki, a nawet słodycze (cukierki i ciasteczka) czy wreszcie piwa (np. Landship). Furorę robił model „Tiger 131” z klocków Cobi, choć w sklepie znajdziemy również szereg innych modeli, nie tylko tego producenta.
Jeśli nasycicie już oczy widokiem pancernych maszyn i nagle dopadnie was głód, możecie całkiem nieźle posilić się w „kantynie”, którą zdobią zdjęcia prezentujące posiłki czołgistów z różnych epok (a jakże! Spójność tematyczna jest zachowana „po całości”!).
Top Panzer Model
Ciekawostką podczas Tiger Day są prezentacje realistycznie wykończonych modeli w różnej skali, rozmaitych czołgów, transporterów opancerzonych czy ciężarówek, sterowanych zdalnie i wydających dźwięki imitujące odgłosy silnika, wystrzałów czołgowej armaty czy kaemu. Niektóre z nich miały możliwość wypuszczenia „spalin”, lecz w warunkach Tank Museum jest to zabronione. We włazach czy w przedziałach desantowych modeli siedzą żołnierze, w pełni umundurowani z bardzo wiernie odwzorowanymi detalami i realistycznymi rysami twarzy. Część z pojazdów jest wystawiona w wersji surowej, bez farby, aby zwiedzający mogli przekonać się, jak realistycznie można wykończyć model, ale również, ile jest z tym „roboty” (i frajdy!).
Obejrzyj galerię zdjęć: Duchy Bitwy o Poznań: galeria ożywionych wspomnień
Podczas Tiger Day, przed Muzeum, swoje stoisko miała Brytyjska Armia, która prezentowała podstawowe wyposażenie i uzbrojenie swoich żołnierzy, a także ich przeciwników podczas misji w Afganistanie czy Iraku.
"Let the Tiger out!"
Koło południa coraz więcej osób pojawia się na trawniku wokół „Kuwait Arena”, coraz więcej z nich podchodzi bezpośrednio do okalającego arenę muru, chcąc zająć jak najlepszą pozycję. W każdą minutą zbliżającą do 14:00, czyli godziny wyjazdu Tygrysa, coraz więcej osób jest na zewnątrz obiektu. Z głośników rozbrzmiewają wojenne piosenki pancerniaków, które przerywa bardzo poważnie brzmiące słowa z dźwiękami z wojennych kronik w tle: “Beware of the Tiger Tank! This is the Tiger Day! Never has any German war machine been so feared! The tank beauty of Bovington!”.
O 13:30 pojawia się „support”. Napięcie rośnie! Długo wyczekiwane pojazdy zwiastują niechybne nadejście głównej atrakcji – każdy z nich objeżdża arenę, by zaprezentować się wszystkim widzom z różnych stron. Jako pierwsza pojawia się “Matylda”, a dokładnie zaledwie 11-tonowy czołg Matilda MK1 (A11). Następny to nieco cięższy, bo ważący 16 ton Mark III Valentine. Oba w nomenklaturze określano jako „infantry tanks”, a więc te, które miały atakować wspólnie z piechotą, a nie dokonywać śmiałych i gwałtownych wyłomów w liniach przeciwnika i wdzierać się głęboko w jego terytorium niepowstrzymanym pancernym zagonem. Kolejny – Comet, był ostatnim z czołgów typu „cruiser” stworzonym w typowej roli „kawalerii pancernej”. Pojazd był szybki i dobrze uzbrojony, należał do jednych z najlepszych brytyjskich czołgów, lecz pod względem pancerza ustępował np. Panterze. Gdy Cometa już „zgasła”, tzn. gdy i jej załoga zrobiła swoją rundkę po arenie, nadszedł czas na Centuriona ochrzczonego „Chatty” z armatą 105 mm, czyli w późniejszej wersji. Czołg uważa się za jedną z najlepszych maszyn pancernych na świecie – do tej pory można go znaleźć w szeregach południowoafrykańskich w wersji pod nazwą „Olifant”.
Warto zobaczyć: "Przełęcz ocalonych", czyli sanitariusz inny niż wszyscy
Po Centurionie na arenę, niczym na scenę Gali Oscarowej, wjeżdża „Furia”, czyli Sherman M4A3E8 – dokładnie ten egzemplarz, którego nie udało mi się niestety zobaczyć w ramach dioramy w Muzeum Bovington w „filmowym zakątku” i dokładnie ten, który zagrał w firmie Davida Ayera z Bradem Pittem jako jego dowódcą.
Po serii alianckich czołgów nadchodzi czas na pojazdy z drugiej strony barykady. Jako pierwsza wjeżdża maszyna w malowaniu korpusu Erwina Rommla – Deutsches Afrika Korps – Panzerkampfwagen III Ausf L – egzemplarz ten jest w świetnym stanie i regularnie, podobnie jak „gwiazda pokazu” pojawia się na imprezach w Bovington regularnie. Można go obejrzeć w Woodward Exhibition Hall – na jego tyle znajdziemy niemiecki hełm w malowaniu pustynnym.
Po Panzer III na arenę wjeżdża SdKfz 2 – pojazd nieporównywalnie mały, bo będący jedynie motocyklem półgąsienicowym (Kleines Kettenkraftrad / Kettenrad), który prowadzą żołnierze ubrani w mundury niemieckich spadochroniarzy.
I wreszcie wybija 14:00! Nadchodzi czas na gwiazdę, na którą wszyscy czekali. Konferansjer, który opowiadał przez cały czas o poszczególnych pojazdach, gdy tylko wyczekiwana maszyna pojawia się na skraju areny, stwierdza, iż zamilknie, abyśmy mogli posłuchać w spokoju pracy jego silnika i gąsienic. I faktycznie słychać tylko Tygrysa! To był ten moment, na który czekało kilka(naście) tysięcy par oczu, uszu, o sercach nie wspominając! Rolls-Royce wśród czołgów, pancerna bestia, Tygrys z Bovington w pełnej krasie!
Ostatnim punktem programu jest inny niemiecki „pancerny kociak”, a mianowicie Leopard I, który w porównaniu ze swoimi wiekowymi kolegami po prostu śmigał po arenie, choć i tak nie była to jego maksymalna prędkość, jaką mógł osiągnąć.
Po pokazie Tygrys przejeżdża uliczkami kompleksu w Bovington niczym gwiazda – majestatycznie, powoli, wydając odgłosy, które długo będą wspominane przez panzer-maniaków. Widzowie co rusz zmieniają pozycję wzdłuż trasy, by zrobić kolejne zdjęcia. Pancerna legenda wraca do Muzeum, ale nie do swojego oryginalnego miejsca ekspozycji, lecz w pobliże wystawy tematycznej Battlegroup Afghanistan, gdzie wydzielona przestrzeń pozwala na zgromadzenie wokół większej liczby gości.
W trakcie Tiger Day, posiadacze biletów premium mogą przyjrzeć mu się z bliska, podobnie jak i filmowej „Furii” i innym pojazdom biorącym udział w pokazie – wejść na pancerz (oczywiście, w rozsądnym zakresie), zajrzeć do środka, porozmawiać z załogami – było to możliwe w strefie dla VIPów (bilety do niej wyprzedały się w tempie Blitzkriegu!). Jednak i bez tego, zarówno zwiedzanie The Tank Museum w Bovington, jak i udział w Tiger Day jest niezapomnianym przeżyciem.
Gdy opadnie kurz…
Jak głosi krążący po sieci mem, pieniądze szczęścia nie dają, ale za pieniądze można kupić czołg i to jest szczęście… Nim uda nam się zebrać kwotę potrzebą do zakupu swojego czołgu, na początek można zorganizować pieniądze na wizytę w Muzeum w Bovington – to również jest szczęście i to niemałe! Choć nie jest to jedyny obiekt poświęcony broni pancernej na świecie, to z pewnością ogromne wrażenie robi rozmach, z jakim je przygotowano, spójność ekspozycji, konsekwencja w realizacji, dbałość o szczegóły i formę prezentacji oraz dotarcia do widzów, dzięki czemu z wypiekami na twarzy wyjdą stąd nawet osoby, których zainteresowanie czołgami kończyło się na oglądaniu serialu „Czterej pancerni i pies” w dzieciństwie.
Zobacz także: Eben Emael – jak Dawid z Goliatem
Fakt posiadania przez The Tank Museum słynnego „Tygrysa 131” przyciąga niezmiennie kolejne rzesze gości z całego świata. Ci, którym nie wystarczy Tiger Day lub którzy na niego nie dotarli, mogą skorzystać z „ogólnopancernej” imprezy Tank Fest czy dodatkowo wybrać się do Bovington na imprezy tematyczne, jak np. Tank 100 z 17 września, który upamiętniał setną rocznicę pierwszej bitwy z udziałem czołgów pod Flers-Courcelette. Tego typu wydarzenia stanowią okazję do prezentacji nowych eksponatów i dodatkowych lekcji historii. Wystarczy śledzić więc na bieżąco stronę www.tankmuseum.org oraz fanpage The Tank Museum - tegoroczny Tiger Day startuje 29 kwietnia!
Jeśli więc pytacie mnie o wyprawę do Bovington do Muzeum Czołgów, śmiało (parafrazując słyną kwestię z filmu „Furia”), odpowiedzieć Wam: „the best trip I ever had”.