Latarka przyszła do nas w tradycyjnej plastikowej walizce, znanej już z innych produktów Olight (np. m22 Warrior, m30 Triton). W środku znajdowały się: instrukcja obsługi, karteczka z reklamą produktów Olight, smyczka na rękę/szyję, zapasowe oringi, pierścień ułatwiający chwyt papierosowy, tuba na 2 szt. baterii cr123, sztywna kabura z mocowaniem do pasa za pomocą szlufki z velcro oraz oczywiście sama latarka.
Na pierwszy rzut oka latarka wygląda jak skrzyżowanie M22 i M3X… Duuuży (średnica 63 mm) reflektor przykręcony do kompaktowego „body” mieszczącego 2 szt. baterii cr123 (w dołączonej tubie zapobiegającej obijaniu się baterii o wnętrze latarki) lub 1 szt. akumulatora 18650 (całość ma długość tylko 163 mm!). Pokrycie anodyzacją oceniamy bez zastrzeżeń, gwinty są równo nacięte i fabrycznie przesmarowane… chodzą lekko i płynnie. Od strony głowicy gwint nie jest powleczony anodyzacją – umożliwia to sterowanie zmianą trybów.
Przeczytaj także: Nożownik
Jednak największa niespodzianka czeka nas w głowicy. Za szybką mieniącą się powłokami antyrefleksyjnymi ukrywa się… oskalpowana fabrycznie dioda xm-l2! Tu kilka słów tytułem wyjaśnienia. Standardowa dioda jest otoczona kopułą z krzemu. Na świecie (w tym i w Polsce) kilku pasjonatów zajmowało się usuwaniem tej kopuły (tzw. „skalpowaniem”), w celu uzyskania lepszego skupienia wiązki światła kosztem wielkości spila (promienia głównego) oraz lekkiej zmiany barwy/odcienia światła. Oczywiście po takich zabiegach latarki traciły gwarancję producenta… Olight jako pierwszy producent na świecie zdecydował się zaproponować użytkownikom latarkę z fabrycznie usuniętą kopułą, jednocześnie oferując wszelkie prawa gwarancyjne.
Jak "TO" świeci? Użytkownik ma do dyspozycji trzy tryby stałe oraz stroboskop. Po włączeniu latarki klikiem, zmiany trybów dokonujemy szybko odkręcając i zakręcając głowicę o ćwierć obrotu. Sterowanie może się również odbywać jedynie za pomocą włącznika na "dupce" – co prawda mamy dzięki niemu dostęp tylko do 3 z 4 wszystkich trybów… ale dla mnie na co dzień taka forma sterowania była najwygodniejsza i nie odczuwałem potrzeby kręcenia głowicą. Latarka zapamiętuje ostatni wybrany tryb, obsługuje włącznik chwilowy/momentary, więc sterowanie może wyglądać następująco: zapamiętujemy sobie jako ostatnio używany tryb LOW lub MED – zapalą nam się one w trybie momentary (po chwilowym naciśnięciu włącznika) lub na stałe po pełnym "kliku". Do trybu High mamy szybki dostęp za pomocą dwukliku, do stroboskopu za pomocą trzykrotnego kliknięcia. Dla mnie takie rozwiązanie jest idealne…