Przeczytaj także: Inforce WML
Klymit to niewielka firma, zamysłem jej projektantów było stworzenie odzieży alpinistycznej o lepszych właściwościach termoizolacyjnych niż polarowa czy puchowa, a jednocześnie dużo lżejszych i zajmujących mniej miejsca po spakowaniu. Po okresie badań i eksperymentów zdecydowano się na stworzenie lekkich kamizelek napełnianych gazem przenoszonym w niewielkich zbiornikach - argonem, który ma znacznie lepsze właściwości izolacyjne od powietrza, którego zresztą jest składnikiem. Technologia NobleTek opatentowana przez Klymit pozwala na kontrolowane napełnienie kamizelki powietrzem - im jest go więcej, tym warstwa izolująca jest grubsza. Oczywiście do zastosowań wojskowych taki sprzęt nie będzie się nadawał ze względu na zbyt delikatną konstrukcję, ale we wspinaczce wysokogórskiej sprawdza się bardzo dobrze. Doświadczenia wyniesione w trakcie tych prac przeniesiono również do ekspedycyjnych mat do spania, gdzie do tej pory królowały maty samopompujące oraz karimaty.
Klasyczne karimaty są tanie, ale zajmują dużo miejsca, a ich właściwości izolacyjne nie są rewelacyjne. Maty samopompujące, znacznie lepiej izolujące od podłoża, są najczęściej mniejsze, ale dość kosztowne, natomiast maty, które trzeba samemu napompować przed użyciem, błędnie kojarzone z ciężkimi materacami, nie są zbyt popularne. W Klymit zdecydowano się na zmodyfikowanie mat do pompowania i ich maksymalne odchudzenie - tak powstała seria Inertia, napełniana powietrzem, o szkieletowej konstrukcji. W związku z przenikaniem się środowisk outdoorowych i wojskowych, nowy wynalazek od razu zainteresował przedstawicieli jednostek specjalnych i dość szybko pojawiła się wersja nazwana Inertia Recon, przygotowana od początku w matowej, piaskowej barwie, a nie w jasnych kolorach. Obecnie istnieją trzy wersje mat, różniące się rozmiarami, w tym po spakowaniu, oraz masą całkowitą.
Przeczytaj także: Pomocnik i skrzydłowy
Podstawowym modelem, który rozpoczął serię, jest Inertia X-Frame o niemalże szkieletowej konstrukcji i masie zaledwie 275 g - w zestawie znajdziemy matę, niewielką pompkę z elastycznego tworzywa, zbliżoną kształtem i konstrukcją do gruszki medycznej, zestaw naprawczy z fragmentem materiału oraz klejem, do użycia, jeśli mata zostanie przebita. Wszystkie te elementy spakowane są w niewielki worek transportowy z cienkiego nylonu. Po napompowaniu, do czego wystarczy zaledwie kilka dmuchnięć, oraz poprawieniu stanu napełnienia maty do własnych wymagań za pomocą pompki, osiąga długość 182 cm i szerokość 45 cm. Spakowana ma wymiary puszki piwa.
Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera! |
Zaskakująca, szkieletowa, a żeby nie rzec, że dziurawa konstrukcja maty nie wzięła się znikąd - została opracowana wedle koncepcji Body Mapping Technology i oparto ją na wynikach badań ludzkiego ciała - za pomocą kamer termowizyjnych obserwowano miejsca, w których tracimy podczas snu najwięcej ciepła, oraz te, w których rozkłada się największy nacisk. Miejsca, które pozostawiono, to okolice stóp, łydek w okolicy stawów kolanowych, miednicy, barków oraz oczywiście rejon głowy, określane przez producenta jako Loft Pockets. Inertia X-Frame pomimo szkieletowej konstrukcji jest całkiem wygodna - oczywiście nie można jej porównywać do komfortu pełnej karimaty, ale wbrew pozorom, możliwe jest nawet spanie na boku. Dolna część maty po napełnieniu lekko się unosi i przesuwa się wraz ze śpiącym użytkownikiem, nie wyjeżdżając spod niego. Producent sugeruje jej używanie jako maty do spania na wszystkie pory roku, z wyjątkiem zimy. Ze względu na bardzo wąską konstrukcję, najlepiej stosować ją we wnętrzu worka biwakowego.