Adam Gawron kieruje zespołem projektowym odpowiedzialnym za nowy, budzący spore emocje kształt zewnętrzny obu wersji karabinków MSBS, obecnie prezentowany już w III generacji makiet. Korzystając z okazji, jaką było zaproszenie przedstawicieli „SPECIAL OPS” przez płk. rez. dr. inż. Ryszarda Woźniaka (szefa Zakładu Konstrukcji Specjalnych ITU WMT WAT) na prezentację podsumowującą obecny etap prac nad MSBS, postanowiliśmy namówić naszego kolegę i autora Adama na rozmowę o tym projekcie i jego w nim udziale. Sądzimy, że takie przedstawienie będzie ciekawsze od dotychczas pojawiających się materiałów i pozwoli odpowiedzieć na część pytań pojawiających się chociażby na forach internetowych w kraju i za granicą.
Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera! |
SPECIAL OPS: Adam, w jaki sposób trafi łeś do programu MSBS, jaka była i jest w nim Twoja rola?
Adam Gawron: Można powiedzieć, że trafiłem „z ulicy”, a właściwie przez
znajomego, redaktora czasopisma na temat broni palnej, który znalazł
się w grupie konsultującej wstępne założenia projektu MSBS. W 2008 r.
kilkakrotnie rozmawiałem z nim o różnych pomysłach. Zgłaszane wtedy
przeze mnie uwagi znalazły odzwierciedlenie w pierwszych makietach MSBS I
generacji, których zdjęcia i rysunki zaczęły pojawiać się w mediach.
Kiedy dowiedziałem się, że karabinki w tej formie mają być wykonane już
docelowo z metalu, jako demonstratory technologii, zdecydowałem, że
warto zaproponować konstruktorom nieco odmienne rozwiązania. Znajomy
skontaktował mnie z osobą, która zajmowała się tematem MSBS w Wojskowej
Akademii Technicznej – jak się później okazało, był to konstruktor
wiodący. Umówiłem się z nim na spotkanie, przyjechałem, zostałem
wpuszczony przez biuro przepustek jak każda osoba z zewnątrz... no i
zacząłem rozmawiać o przyjętych rozwiązaniach.
Mając bezpośredni kontakt z makietami zwróciłem uwagę na pewne problemy,
czy też niedociągnięcia, w sferze ergonomii tej broni – były problemy z
jej sprawną obsługą, z montażem niektórych akcesoriów. Pokutowało
trochę podejście traktowania „opakowania”, wyglądu broni po macoszemu w
stosunku do jej mechanizmów wewnętrznych. W założeniach programu MSBS
sfera zewnętrza broni miała być opracowywana w końcowej fazie – tak się
zresztą ostatecznie stało. Zależało mi na jak najlepszej ergonomii i jak
najłatwiejszej obsłudze. Po pierwszych rozmowach, jakie przeprowadziłem
w WAT, okazało się, że również konstruktorzy MSBS wykazują
zainteresowanie dopracowaniem broni od tej strony. Zaczęliśmy pierwsze,
jeszcze zupełnie nieoficjalne konsultacje. Staraliśmy się na początku
połączyć wszystkie rodzące się spostrzeżenia i uwagi w spójną
argumentację – taką, którą można zaprezentować oficjalnie. Stworzyliśmy
więc kilkudziesięciostronicową analizę rozwiązań przyjętych w MSBS i
porównaliśmy je z rozwiązaniami zastosowanymi w innych konstrukcjach, z
którymi miałem do czynienia, oraz przedstawiliśmy wstępną, szkicową
propozycję zmian rozmieszczenia takich elementów, jak manipulatory
broni.
Początkowo koncepcja zmian, jakie wynikały z tej analizy, nie mogła
wpłynąć na już powstały obraz broni, ale stopniowo, w miarę rozpoczęcia
prac nad jej zewnętrznym kształtem, miałem coraz większe możliwości
działania. Pierwszym zadaniem było wytypowanie zestawów akcesoriów
dodatków do MSBS: celowników, mechanicznych przyrządów celowniczych,
modułów wskaźników laserowych. Oprócz tego przygotowałem porównanie i
wybór rozwiązań kolb, chwytów pistoletowych itp. Następnie pracowałem
nad koncepcją już docelowego kształtu karabinka. W tym czasie były to
wciąż konsultacje zewnętrzne, ponieważ oficjalnie jeszcze nie
uczestniczyłem w programie, dopuszczenie do niego człowieka z zewnątrz
nie było zresztą proste – pozostaje on pod stałym nadzorem odpowiednich
służb, musiałem więc zostać zaakceptowany oraz oczywiście wykazać się
inicjatywą i efektywnością. Moją rolą było kierowanie zespołem
odpowiedzialnym za opracowanie formy zewnętrznej karabinków MSBS, dobór
akcesoriów, ich testowanie oraz praca nad materiałem szkoleniowym dla
nowej broni.