Materiały do napisania „Bólu” autor zbierał w latach 2012-2017. Nigdy by mu się to nie udało, gdyby nie dwie okoliczności. Od 1997 r. pisze o wojsku. Jest pierwszym dziennikarzem, któremu odznaki honorowe przyznały najlepsze polskie oddziały specjalne: GROM i Jednostka Wojskowa Komandosów z Lublińca. Obserwował żołnierzy w Kosowie, Macedonii, Bośni, Kuwejcie, Kongu, Iraku, Afganistanie. Tam zobaczył, że im trudniejsza misja, im łatwiej zostać rannym, tym medycy mają na niej wyższy status. Oni ratują innym życie.
Książkę możesz kupić w ksiegarniamilitarna.com.pl >>
Kpr. Jakub Tynka, postrzelony 4 lipca 2012 r.:
„Upadłem. Otworzyłem tylko oczy i czułem się totalnie bezsilny. Nie miałem siły nawet palcem ruszyć. Pomyślałem: Boże ja nie chcę jeszcze umierać! Straciłem przytomność. Wiem, że to niedorzeczne, ale zobaczyłem mojego nieżyjącego brata. Co jakiś czas klepał mnie po ramieniu i mówił, że będzie dobrze.”
Jakuba operował ppłk dr Robert Brzozowski:
„Zastanawiałem się, czy do szpitala doleci żywy. Postrzały w szyję należą do jednych z najcięższych obrażeń. To ze względu na skupienie, w ciasnej przestrzeni, wszystkich organów ważnych dla życia. Kuba trafił na stół w bardzo poważnym stanie. W czasie takich zabiegów zawsze mam świadomość, że w kącie sali operacyjnej siedzi śmierć. Siedzi i czeka na mój błąd.”
Sierż. Andrzej Skrajny, ranny w wybuchu ajdika 23 października 2011 r.:
„Wspierałem się na łokciach, żeby nie wpaść do środka Rosomaka. W lewej nodze czułem odrętwienie i mrowienie jednocześnie, jak po mocnym uderzeniu o ścianę. Szarpałem, żeby uwolnić prawą, ale złamana kość zahaczyła o metalowy element i blokowała ruchy.”
Andrzeja operował ppłk lek. Marcin Wojtkowski:
„Mariusza nie udało się uratować, więc ja skupiłem się na Andrzeju. Obie nogi rannego wyglądały makabrycznie, ale w gorszym stanie była prawa, bladosina, bardzo mocno pokiereszowana. Widać było zgruchotane i poprzemieszczane kości, wystawały połamane piszczele. Siła eksplozji obróciła stopę o 180 stopni. Wszystko wskazywało na to, że trzeba ją amputować.”
Urszula Marszałkowicz-Flis, pielęgniarka:
„Rafała nie zapomnę do końca życia. Jak go zobaczyłam, wydawało mi się, że nie przeżyje do następnego dnia. Wybuch 200-kilogramowego ajdika połamał mu prawie wszystkie żebra, kręgosłup w sześciu, a lewą rękę w siedmiu miejscach, uszkodził płuca, śledzionę.”
Ppłk Andrzej Pawelski, dowódca żołnierza poległego 6 sierpnia 2010 r.:
„Wiedziałem, że nie damy rady wyciągnąć Darka przygniecionego Rosomakiem. Powtarzał, że go boli. Obmyłem mu twarz z kurzu i piasku. Przyłożyłem mu butelkę z wodą do ust, żeby się choć trochę napił. Sanitariusz podał morfinę. Popatrzyłem Darkowi w oczy, krótko się pożegnałem… Powiedziałem, żeby się trzymał… Darek odszedł w spokoju.”
„Ból” to nie tylko reporterski zapis traumatycznych historii z Afganistanu. To również kompendium wiedzy o medycynie pola walki, strukturze służb medycznych Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie oraz mnóstwo ciekawostek związanych z historią i współczesnością.
Źródło: CreatioPR
Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera! |
[ból, jednostki specjalne, Wojska Specjalne, paramedycy, ranni na misjach, Jarosław Rybak, książka]