Luneta zapakowana jest w gustowne pudełko. Już po jego otwarciu czuć, że mamy do czynienia z produktem z wyższej półki. Producent zadbał, by w zestawie znalazło się wszystko, czego potrzeba, by jak najszybciej zamontować urządzenie na karabinku i strzelać. I tak w zestawie otrzymujemy oprócz lunety:
- niewielką osłonę przeciwsłoneczną;
- dźwignię zmiany powiększenia;
- klucz do bębnów;
- zapasowe baterie podświetlenia;
- ściereczkę do czyszczenia optyki.
Jeśli wcześniej używaliście Razora HD II generacji, to możecie poczuć się zawiedzeni. Na pierwszy rzut oka lunety są bardzo podobne. Ci, którzy przywykli do typowych celowników LPVO (Low Power Variable Optic), będą zaskoczeni – celownik jest większy i grubszy od typowej „biegówki”.
Luneta wykonana jest bardzo starannie i solidnie. Ruchome elementy urządzenia spasowane są bardzo dobrze, nie znalazłem żadnych luzów. Razor pokryty jest charakterystycznym anodowaniem w kolorze Vortex Stealth Shadow, podobnie jak wszystkie topowe produkty amerykańskiego producenta optyki. Zbudowany jest jak klasyczny celownik sportowy do krótkich i średnich dystansów. Wyróżniają go bębny poprawek i regulacji podświetlenia w centralnej części urządzenia. Są niewysokie, ale rozległe. Pokrętło podświetlenia znajduje się po lewej stronie. Posiada 11 ustawień mocy podświetlenia. Bęben jest blokowany i żeby zmienić intensywność podświetlenia, należy go nieco odciągnąć. Na górze znajduje się pokrętło poprawek na pionowych, a po prawej stronie bęben poprawek bocznych. Nie są to bębny otwarte i żeby dostać się do regulacji, należy odkręcić najpierw nakrętki ochronne. Pokrętła mają proste zerowanie, zwane w instrukcji reindeksacją. Celownik w pionie i poziomie oferuje aż 30 miliradianów na poprawki i jest to wartość umożliwająca bez pochylania celownika na strzelanie sporo powyżej 500 m z .223 Rem.
Vortex produkuje 2 wersje tego celownika – jedna przygotowana głównie na rynek amerykański z poprawkami w minutach kątowych i druga dla reszty świata w miliradianach. W pierwszej wersji jeden klik to ¼ MOA (około 0.73 cm/100 m), w wersji metrycznej jednostka pomiarowa to 0.1 MRAD (1 cm /100 m).
W celowniku zabrakło regulacji błędu paralaksy i został on fabrycznie ustawiony na 150 jardów. Producent wyszedł z założenia, że przy małych powiększeniach i niewielkich odległościach nie ma on znaczenia, zaś przy wyższych i ustawieniu go dostatecznie daleko, błąd nie będzie występował do realnego zasięgu strzelania, czyli 300–400 m. To dość sprytne rozwiązanie, o ile strzelec będzie pamiętał, żeby przy małych dystansach nie przesadzać z przybliżeniem celu.
Jakość obrazu nie budzi najmniejszych zastrzeżeń. W całym zakresie powiększeń obraz jest klarowny i ostry. Vortex wsadził w ten celownik najlepsze komponenty – nazwa Razor do czegoś zobowiązuje. Obwódka wokół obrazu jest bardzo cienka. Pole widzenie wynosi 39 m na 100 m przy najmniejszym powiększeniu i odpowiednio 3,9 m przy zoomie ustawionym na 10x.
Widoczność krzyża przy największym powiększeniu jest doskonała, a wielkość znaków odpowiednia. Trzeba mieć jednak na uwadze, że jest to celownik o 10-krotnym powiększeniu, więc coś, co dobrze wygląda przy jednym końcu, niekoniecznie musi tak samo wyglądać na drugim. Niestety, fizyki się nie oszuka – zmniejszając powiększenie do około 3x, znaki na krzyżu powoli zanikają. Celowanie do ciemnych przedmiotów może stać się nieco problematyczne. Jedynym rozwiązaniem jest włączenie podświetlenia centralnego punktu celowniczego. W zasadzie przy powiększeniu 1-3x należy mieć cały czas włączone podświetlenie.
Razor HD 1-10x produkowany jest tylko z dwoma krzyżami celowniczymi. Jeden przeznaczony do celowników z poprawkami w minutach kątowych, drugi dla metrycznego systemu miar. W naszym celowniku mieliśmy oczywiście ten drugi – EBR-9 MRAD.
Krzyż zbudowany jest klasycznie, podobnie do innych opartych na Mildocie, tylko zamiast kropek wytrawione są kreski i odpowiednie numery. W centralnej części znajduje się przerwany okrąg z kropką na środku – tylko ta część jest podświetlana. W górnej części znajdują się znaczniki umożliwiające szybki pomiar do celu typu torso IDPA. Przy powiększeniu 6x można już próbować mierzyć odległość do celów, przy mniejszym powiększeniu widoczność znaczników jest utrudniona.
Do pełni szczęścia brakło mi tylko górnej części krzyża, która umożliwiałaby przenoszenie punktu celowania nie tylko do obiektów dalszych, ale też bliższych. Nie jest to wada, po prostu tak jest, a celowniki typu LPVO powinny zapewniać jak największą możliwość obserwacji przedpola oraz jasny klarowny obraz.
Nie ma jednak róży bez kolców – przy powiększeniu powyżej 8x wielkość eye boxa, czyli obszaru, w którym oko widzi dobrze cały obraz w celowniku, jest mała. Przy małych powiększeniach nie ma problemu z trafieniem okiem w obraz. Dla typowego użytkownika oznacza to, że już na etapie montażu celownika trzeba wszystko dobrze pomierzyć i wypróbować go w różnych powiększeniach i przy różnych postawach. Jest to nieco bardziej wymagający celownik i trzeba poświęcić trochę więcej czasu na trening i dobre przygotowanie.
Razor HD gen III 1-10 ma dwóch konkurentów – March 1-10x24 i IOR 1-20x26. Cała trójka różni się jednak między sobą. I o ile konkurencja bardziej skupiła się na strzelaniach na większe odległości (odkryte bębny, regulacja paralaksy), to Vortex poszedł swoją drogą, stawiając w pierwszym rzędzie możliwości celownika w na niewielkich odległościach i w dynamicznych sytuacjach, niejako dodając jako opcję zdolność Razora do prowadzenia ognia na średnich dystansach.
Uważam, że ma to sens o ile potencjalni nabywcy nie będą traktować tego celownika jako urządzenia do wygrywania Longshota. Jeśli natomiast strzelacie 3 Guna i chcecie jednocześnie powalczyć na zawodach taktycznych mid-range, to Razor jest celownikiem właśnie dla Was. Musicie jednak pogodzić się z kilkoma ograniczeniami i spędzić z nim trochę czasu na strzelnicy.
Czytaj też: Dobre szkiełko to podstawa – Vortex w natarciu! >>>
Razor nie jest najtańszym celownikiem typu LPVO. Jednak gdy przyjrzeć się uważnie, to otrzymujemy świetnie wykonane, solidne urządzenie, które sprawdzi się równie dobrze w IPSC, jak i na Mykicie Mid Range. Jeśli doda się do tego wieczystą gwarancję oraz dobry serwis, to może się okazać, że cena jest całkiem atrakcyjna. Należy wziąć także pod uwagę, że to najnowszy projekt Vortexa, sytuujący się najwyżej w hierarchii produktów firmy, więc otrzymujemy to co najlepsze w 2020 roku.
Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera! |
[luneta, lornetki, sprzęt optyczny, wyposażenie indywidualne, Vortex Razor HD, celowniki, wyposażenie specjalne]