Podczas ćwiczeń pododdziału Rangersów na teoretycznie bezpiecznym terenie w Afganistanie, dochodzi do ataku talibów. W jego wyniku, żołnierze słynnego pułku i jeden z „Nocnych Łowców” giną, zaś odpowiadająca za ich transport Sandra Brux, drugi pilot i jedyna kobieta w 160. SOAR, odnosi rany i zostaje wzięta do niewoli. Dla talibów i współpracujących z nimi bojowników z ugrupowania Hezb-e Islami Chalis (HICh) kobieta jest łakomym kąskiem propagandowym i finansowym (porywacze żądają okupu w wysokości 25 mln dolarów). Chęć jej uwolnienia przez towarzyszy broni wzmaga fakt, iż Brux zostaje brutalnie zgwałcona, co dodatkowo sprawcy uwieczniają w formie nagrania wideo, i okaleczona. Oczywiście, sprawa uwolnienia kobiety nie jest taka prosta, jako że rozbija się nie tylko o konieczność ustalenia miejsca przetrzymywania pilotki, ale również o delikatne kwestie polityki międzynarodowej i relacji z lokalnymi, skorumpowanymi i jak zawsze powiązanymi z terrorystami władzami.
Zobacz galerię zdjęć: Weekend Snajpera & Zawody LONGSHOT 2016
Jednocześnie, poznajemy snajpera z U.S.Navy SEALs z oddziału DEVGRU – Gilliana Shannona. Jasnym jest, że przydzielona mu do wykonania misja w Iranie nie będzie ostatnią, a służy przedstawieniu Gila jako profesjonalisty, wyjątkowo sprawnego snajpera, twardziela z rozterkami zawodowymi natury moralnej, które ustępują pod naporem wpojonych tradycyjnych zasad i wewnętrznego kodeksu, dominującego wobec oczekiwań przełożonych. Tym samym narrator przybliża protagonistę jako niepokornego wojownika, który stawia wyżej człowieka od instytucji, braterstwo broni ponad konsekwencje formalno-prawne, a miłość do kraju ponad jego administrację z prezydentem na czele. Ot, kolejny amerykański twardziel, który wie, kiedy i komu należy skopać tyłek, zaś od białych rękawiczek dyplomacji woli pył, piach, krew, pot i zły, z domieszką, oczywiście, prochu strzelniczego. Do tego typu bohaterów zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Gillian nie jest jednak, na szczęście, taktycznym Jonnym Bravo – do bohaterów jednak jeszcze wrócę.
Przeczytaj także: 8. Międzynarodowe Zawody Snajperskie w Czechach
Książka „Snajperzy. Droga bez powrotu” rozgrywa się na trzech poziomach, które łączą się dramatycznym, kulminacyjnym finale. Uwaga narratora skupia się na głównym bohaterze, jego relacjach z żoną, kolegami z oddziału oraz przełożonymi. Druga płaszczyzna to równoległe wydarzenia w kryjówce talibów i bojowników HiCh w Afganistanie, gdzie głównymi bohaterami jest porwana Sandra Brux oraz jej ciemiężyciele, ewentualnie lokalna społeczność. Trzecia, niemniej ważna w rozwoju wydarzeń sfera, to kuluary polityczno-wojskowych decydentów, których białe kołnierzyki są zdecydowanie czystsze od nich samych.
Jak łatwo zgadnąć, „Snajperzy” są wypełnieni akcją. Trudno nie przyznać,
że opisy starć, operacji oglądanych z różnych punktów widzenia, są
najmocniejszą stroną powieści. Można nawet powiedzieć, że od pierwszych stron
adrenalina towarzysząca głównym bohaterom jest i nam - czytelnikom, sukcesywnie
pompowana między wierszami. Krótkie przerwy na złapanie oddechu (zarówno dla
bohaterów czy czytelnika) i tak są wypełnione napięciem w oczekiwaniu na dalszy
rozwój wydarzeń. Ostatnie strony książki to kulminacja tego napięcia, kiedy od
kul i odłamków jest równie gęsto, co od wersów czy nawet słów na jednej
stronie. Autorzy nie szczędzą nam też brutalności wojny i zdecydowanie nie
owijają w bawełnę.
Dowiedz się więcej: Nowy karabin wyborowy US Army
Akcja odrobinę przyćmiewa samych bohaterów. Oczywiście, mamy ich zarysowanych na tyle dokładnie, by wyobrazić sobie ich na fabularnej mapie relacji – wiemy, na kogo można liczyć, kto jest uwikłany w niewygodne powiązania, a kto jest skur…, którego należy omijać i komu należałaby się łomot – w imię zasad i/lub ku chwale ojczyzny. Autorom udało się odmalować relacje, m.in. braterstwo broni czy skomplikowane układy wywiadowcze, wojskowe i administracyjne, jednak trudno uniknąć wrażenia, że ludzie, których spotykamy na kolejnych stronach są dosyć przewidywalni, graniczący z pewnego rodzaju stereotypowością. Niekoniecznie należy jednak traktować ten fakt jako minus. Po prostu jesteśmy już przyzwyczajeni do pewnych rodzajów bohaterów w ramach danego gatunku, gdzie specjalnie „Ameryki się nie odkryje”.
Plusem jest fakt ukazania lokalnej społeczności w większej liczbie
odcieni niż tylko czarnym. Oczywiście, talibowie i ich towarzysze z HiCh są
postaciami ewidentnie negatywnymi, ale mamy tu również do czynienia z innymi
przedstawicielami afgańskiego społeczeństwa, nastawionymi negatywnie wobec ugrupowań
terrorystycznych, ale i niekoniecznie zachwyconych obecnością Amerykanów.
Analogicznie, również po stronie „gwieździstego sztandaru” mamy tych dobrych i
złych oraz moralnie dwuznacznych. Oczywiście, nie jest wskazany z imienia i
nazwiska konkretny prezydent, ale ewidentnie krytyka dotyczy liberalnej części
administracji.
Zobacz również: 30 godzin z życia snajpera, czyli zawody Sniper’s Mission w Wędrzynie
Choć książce na pierwszy plan wysuwa się dynamiczna akcja, autor szczególną uwagę poświęca także detalom wyposażenia i uzbrojenia, zwłaszcza głównego bohatera. Jest to atrakcyjny element, zwiększający wiarygodność i znajomość tematu przez autora, jak i zwiększający wartość samej lektury o dodatkową warstwę merytoryczną. Tym bardziej irytująca może być (a przynajmniej dla mnie była) wpadka z opisem „wysłużonego AK-74 kalibru 5.56mm ze składaną kolbą” – zastanawiać może, czy „rąbnął” się tu autor, tłumacz czy człowiek odpowiedzialny za finalna korektę i redakcję – opcja konwersji „kałasza” z 5.45mm na 5.56mm w środku Afganistanu (nawet przy założeniu, że rusznikarze działają tam z iście „ułańską fantazją”), jest dla mnie najmniej prawdopodobną. Taki szczegół potrafi wybić z rytmu lektury i stać się źródłem kwestionowania wiarygodności dalszych opisów.
Nie warto jednak się uprzedzać – sam jestem tego przykładem, bo choć mamy
prawo oczekiwać pewnego poziomu realizmu i merytoryki, to wspomnianą „literówkę”
(tak ostatecznie zdecydowałem się do tego podejść, nie wnikając w powód) szybko
zrekompensowała mi sama przyjemność lektury. Wartka akcja pozwoliła zapomnieć
po kilku stronach o „przekalibrowanym kałaszu”, a uzupełniał ją obrazowy język,
który w całości przeniósł moją uwagę na odtwarzanie przed oczami tzw. świata
przedstawionego i wsiąknięcie w wir wydarzeń. Oczywiście, możemy kwestionować,
czy wszystkie one miały one miejsce. Być może są one średnią wyciągniętą z kilku
historii, zlepkiem najbardziej dramatycznych momentów, ale z pewnością
dostarczają niemałej dawki czytelniczej przygody i satysfakcji.
Polecamy lekturę: One shot - one magazine! - SPECIAL OPS prezentuje "SNAJPERÓW"
Jak informuje nas zajawka na IV okładce, prawa do ekranizacji książki już zostały wykupione przez Sony Pictures, a więc w najbliższym czasie możemy spodziewać się kolejnego obrazu skupionego wokół U.S. Navy SEALs w stylu „Ocalonego” (Lone Survivor), „Snajpera” (American Sniper) czy „Aktu odwagi” (Act of Valor) - oby tylko z lepszym aktorstwem niż w przypadku tego ostatniego tytułu. O poziom patetyczności i kultu amerykańskiego żołnierza (specjalsa) raczej nie musimy się martwić, ale taki już urok kina zza Oceanu. Z drugiej strony, jak już wspomniałem, książka jest krytyczna (nie tylko między wierszami) wobec administracji (szczególnie jej najwyższych szczebli) czy nawet ogółu świata polityki USA i sposobu, w jaki załatwiane są sprawy (bezpieczeństwo narodowe - polityka międzynarodowa - public relations - sondaże popularności i wyniki w kolejnych wyborach).
Mam szczerą nadzieję, że ekranizacja dojdzie do skutku.Jeżeli ekipa filmowa opowie tę historię w równie ciekawy sposób, jak zrobił do duet McEwen & Koloniar, wówczas chętnie wybiorę się w drogę ze snajperami jeszcze raz - tym razem filmową, a może nieco na przekór tytułowi – wrócę do lektury książki dla odświeżenia sobie fabuły przed kinowym seansem.