Uczennice liceum w mieście Chibok, w północno-wschodniej Nigerii, zostały porwane z terenu szkoły 14 kwietnia. Ponad 200 dziewcząt, które zostały uprowadzone przez członków islamskiego ugrupowania Boko Haram, znajduje się nadal w ich rękach. Kilkudziesięciu z nich udało się uciec porywaczom. Podobny przypadek miał miejsce w miejscowości Warabe, także w północno-wschodniej części Nigerii. W nocy z poniedziałku na wtorek uzbrojeni napastnicy (prawdopodobnie członkowie Boko Haram) uprowadzili osiem dziewcząt w wieku 12-15 lat.
Mimo szeroko zakrojonej akcji poszukiwawczej prowadzonej przez wojsko i siły specjalne Nigerii, nie udało się do tej pory uwolnić dziewcząt ani zlokalizować miejsca ich pobytu. Prezydent Nigerii zapowiada rychłe uwolnienie dziewcząt z rąk porywaczy.
Z propozycją pomocy w odbiciu uprowadzonych dziewcząt wystąpiły Stany Zjednoczone. W rozmowie telefonicznej prezydent Goodluck Jonathan oraz amerykański sekretarz stanu John Kerry uzgodnili formę współpracy obu państw przy uwalnianiu porwanych dziewcząt. Zgodnie z umową do Nigerii zostanie skierowany oddział amerykańskich żołnierzy i policjantów doświadczonych w prowadzeniu śledztw oraz negocjowaniu uwalniania zakładników. Wraz z nimi udadzą się także eksperci amerykańskiego wywiadu oraz osoby specjalizujące się w udzielaniu pomocy ofiarom porwań i przemocy.
Wspólna akcja sił obydwu krajów koordynowana ma być przez ambasadę USA w Nigerii.
Członkowie zbrojnego ugrupowania Boko Haram dążą do utworzenia w północnej części kraju islamskiego państwa wyznaniowego z szarłatem, jako obowiązującym prawem. Porwania dziewcząt i młodych kobiet zdarzały się już wcześniej, ale nigdy na taką skalę.