COIN - szacunek i braterstwo
Wywiad z Panem Arturem Szwechowiczem, pasjonatą JW GROM
Autor publikacji przedstawia genezę kolekcjonerstwa specjalnych pamiątkowych quasi-monet zwanych coinami i zaistnienia tego zwyczaju-tradycji w Polsce, a następnie przeprowadza wywiad z Arturem Szwechowiczem, pasjonatą JW GROM Zdjęcie: archiwum JW GROM/jUnioR
„Powinnością będącego blisko legendy jest zachowanie jak najwięcej z niej dla tych, których ominął ten honor.”
Istnieje wiele przykładów tradycji, które budują koleżeństwo i poczucie wspólnoty w wojsku i innych formacjach resortów siłowych. Nie tak już młoda tradycja wręczania monet funkcjonuje w naszych siłach zbrojnych od ponad 27 lat. Pomimo że zwyczaj ten jest utożsamiany głównie z formacjami uzbrojonymi, to od pewnego czasu przenika do świata cywilnego.
Zdjęcia: archiwum JW GROM/jUnioR
Zobacz także
Krzysztof Mątecki Nowa jednostka specjalna Irlandii
Ministerstwo Obrony Narodowej Republiki Irlandii ogłosiło powstanie nowej jednostki specjalnej pod nazwą Ireland Special Operations Forces, w skrócie IRL-SOF. Nowa formacja powstanie dzięki rozbudowie...
Ministerstwo Obrony Narodowej Republiki Irlandii ogłosiło powstanie nowej jednostki specjalnej pod nazwą Ireland Special Operations Forces, w skrócie IRL-SOF. Nowa formacja powstanie dzięki rozbudowie i restrukturyzacji istniejącej od 1980 roku jednostki specjalnej Army Ranger Wing (ARW). Tekst: Krzysztof Mątecki Zdjęcia: Óglaigh na hÉireann / Irish Defence Forces
Krzysztof Mątecki Podlaska GZD
W 2019 roku powołano do życia Podlaską Grupę Zabezpieczenia Działań, która ma za zadanie zwalczać przestępczość zorganizowaną specjalizującą się w przestępstwach gospodarczych. Grupa ta działa na terenie...
W 2019 roku powołano do życia Podlaską Grupę Zabezpieczenia Działań, która ma za zadanie zwalczać przestępczość zorganizowaną specjalizującą się w przestępstwach gospodarczych. Grupa ta działa na terenie województwa podlaskiego i całej Polski, a jej głównym zadaniem jest wsparcie Wydziału Działań Taktycznych i Operacyjnych Ministerstwa Finansów (WDTiO) w czasie ich działań realizacyjnych. Tekst: Krzysztof Mątecki Zdjęcia: Gazeta Policyjna, Marek Kupczewski, PUCS w Białymstoku
Krzysztof Mątecki, Tomasz Łukaszewski Policyjni kontrterroryści
Polska dysponuje 18 wysoce wyspecjalizowanymi jednostkami kontrterrorystycznymi Policji, których nadrzędnym celem jest fizyczne zwalczanie terroryzmu. Siedemnaście z nich to Samodzielne Pododdziały Kontrterrorystyczne...
Polska dysponuje 18 wysoce wyspecjalizowanymi jednostkami kontrterrorystycznymi Policji, których nadrzędnym celem jest fizyczne zwalczanie terroryzmu. Siedemnaście z nich to Samodzielne Pododdziały Kontrterrorystyczne Policji (SPKP), podlegające pod Komendy Wojewódzkie Policji. Skład uzupełnia Centralny Pododdział Kontrterrorystyczny Policji „BOA”, który od tego roku odpowiada za koordynację i przeprowadzanie selekcji do służby KT.
Wiele firm, głównie dużych korporacji, wyróżnia w ten sposób najlepszych pracowników. Jeszcze inne monety są rozdawane cywilom w celach reklamowych, a nawet sprzedawane jako narzędzie do pozyskiwania funduszy.
Dzisiaj użycie monet w wojsku jest znacznie bardziej zniuansowane. Podczas gdy wiele monet jest nadal rozdawanych jako dowody uznania dla dobrze wykonanej pracy, szczególnie osobom służącym w formacjach umundurowanych, niektórzy wymieniają je niemal jak wizytówki lub autografy, które mogą dodać do swoich kolekcji. To niejako odbiega od pierwotnej koncepcji coinów.
Challange Coin, tak nazywany jest w języku angielskim, czasami stosowana jest nazwa Coin lub Unit Coin.Skąd nazwa „Challenge Coin”? Czyli w wolnym tłumaczeniu „Wyzwanie na monety”.
Wiele historii wskazuje, że rzucanie sobie wzajemnych wyzwań przez żołnierzy, których celem ma być ukazanie coina własnej jednostki, wywodzi się z okresu tuż po II wojnie światowej. Wtedy to zwyczaj ten został zaczerpnięty przez stacjonujących w Niemczech Amerykanów od miejscowych bywalców barów. W ówczesnym czasie był to zwyczaj „Pfeening Check”.
Na wezwanie osoby sprawdzającej, żołnierze będący w barze musieli okazać feniga. Jeżeli ktoś nie miał tak drobnych monet, oznaczało, że dysponuje znacznie większą gotówką i musi postawić swoim towarzyszom kolejkę. Jeżeli natomiast wszyscy okazali fenigi, otrzymywali kolejkę od osoby rzucającej wyzwanie. Dziś to jest właśnie „Challenge Coin”, a formy wyzwań nie dotyczą już tylko piwa w barze, a przybierają czasami iście fantazyjne wyzwania, zwłaszcza wśród żołnierzy jednostek specjalnych.
W naszym kraju Challenge Coin nazywany jest po prostu coin. Rzadko używa się określenia „moneta”, pomimo że to literalne tłumaczenie słowa coin. Pewnie dlatego, że do naszej armii zwyczaj wręczania i honorowania monetami przywędrował zza wielkiej wody ponad 27 lat temu…
Coiny mają zazwyczaj od 40 mm do 50 mm średnicy (wszystko co powyżej to medale) i około 2,5 do 4,5 mm grubości. Natomiast style różnią się szalenie – niektóre nawet mają nietypowe kształty, takie jak tarcze, pięciokąty, groty strzałek i nieśmiertelniki.
Monety są zwykle wykonane z cyny, miedzi lub niklu, z różnymi dostępnymi wykończeniami (niektóre monety z limitowanej serii są nawet pozłacane). Projekty mogą być proste – grawerowanie insygniów i motta jednostki – lub wielokolorowe ze szkliwionymi podkreśleniami w trójwymiarze. Mogą to być wielowymiarowe projekty, małe dzieła sztuki. Niezależnie od kształtu, wielkość coina zawsze pozwala umieścić go w kole o średnicy do 50 mm, tak aby mieścił się w dłoni. To pozwala za pomocą specjalnego sposobu wręczania uhonorować coinem obdarzaną osobę.
Jak zapoczątkowana została ta tradycja? Jest prawie niemożliwe, aby ostatecznie stwierdzić, gdzie i kiedy rozpoczęła się tradycja bicia monet i wręczania ich w dowód uznania, braterstwa i szacunku. Jedno jest pewne: monety i służba wojskowa sięgają znacznie dalej niż nasz współczesny wiek.
Funkcjonuje kilka wersji tego, jak zapoczątkowana została ta tradycja, każdy może wybrać sobie odpowiednią. Najpowszechniejszą jest, chociaż nikt nie ma 100% pewności, jak powstały pierwsze coiny, historia sięgająca I wojny światowej, kiedy to dość majętny, amerykański oficer lotnictwa wykonał brązowe medaliony z insygniami swojego dywizjonu, które rozdał swoim żołnierzom. Krótko po ich wręczeniu jeden z młodych latających asów został zestrzelony nad Niemcami i schwytany. Niemcy zabrali mu wszystkie rzeczy, z wyjątkiem małej, skórzanej sakiewki, którą nosił na szyi. W niej natomiast znajdował się jego medalion, wręczony przez dowódcę.
Pilot uciekł z niewoli i przedostał się na stronę francuską. Ale Francuzi nie dali mu wiary i uznawszy, że jest niemieckim szpiegiem, skazali go na egzekucję przez rozstrzelanie. Próbując udowodnić swoją tożsamość, pilot zaprezentował medalion. Francuski żołnierz rozpoznał insygnia jednostki, a wykonanie wyroku zostało wstrzymane. To uratowało życie lotnikowi i wkrótce po tym znów zasiadł za sterami samolotu. Wydaje się nieprawdopodobne? Ale nie takie scenariusze pisze życie, tym bardziej na wojnie. Ciężko znaleźć natomiast oficjalne potwierdzenie tej historii. Niemniej jednak to właśnie ona jest uznawana za początek funkcjonowania coinów w siłach zbrojnych US Army.
Historia Challenge Coin
Piękna historia, niemniej jednak oficjalne pierwszą monetę Challenge Coin wybił już w 1951 r., podczas wojny koreańskiej, generał porucznik (wówczas pułkownik) William „Buffalo Bill” Quinn, dowódca 17. Pułku Piechoty. Na awersie monety znajdują się insygnia jednostki, nad którymi umieszczono lata 1950–1952, czyli okres działań jednostki w Korei. Natomiast na rewersie umieszczono podobiznę Bizona, pod którym umieszczono rok 1812, w którym utworzono jednostkę. Bizon natomiast był pseudonimem, a zarazem radiowym sygnałem wywoławczym dowódcy.
Kolejnym konfliktem zbrojnym, podczas którego coiny ewoluowały do dzisiaj stosowanych zwyczajów, była wojna w Wietnamie. To też okres, w którym na tak dużą skalę udział brały jednostki specjalne. No a wiadomo, że specjalsi zawsze wyznaczają trendy.
Pierwsze monety z tej epoki zostały stworzone w 11th Special Forces Group (SFG) i były niczym więcej niż starymi monetami z wytłoczonymi jednostronnie insygniami jednostki, ale żołnierze jednostki nosili je z dumą. Pomysł ten niezwłocznie podchwycił dowódca 10th Special Forces Group, jednostki, która w tamtym okresie współdziałała z 11th SFG w Wietnamie. Tym oto sposobem Dowódca 10th SFG pozostawał jedyną osobą w US Army bijącą monetę jednostki w tamtym okresie. Trwało to do połowy lat osiemdziesiątych, kiedy to nastała moda na monety. Wszystkie jednostki wchodzące w skład sił zbrojnych USA zaczęły bić swoje coiny.
Natomiast niezaprzeczalny i bezdyskusyjny jest fakt, że pierwsze monety z insygniami jednostek wojskowych (legionów) bił Marek Antoniusz w 32 r. p.n.e., związane to było z konfliktem, jaki prowadził on z Oktawianem, i kosztami, jakie musiał ponieść na opłacenie legionistów. Były to tak zwane „denary legionowe”. Każdy legion na rewersie swojego denara miał numer legionu, znak orła (aquila), a po jego prawej i lewej stronie znaki centurii (signa).
Więc jeśli kiedykolwiek, szanowny Czytelniku, zastanawiałeś się, w jaki sposób, kiedy i gdzie powstała tradycja wręczania coinów, możesz wybrać wersję historii, w którą wierzyć.
W naszym kraju, szczególnie w Wojsku Polskim, wręczanie coinów, jest w dniu dzisiejszym już dość powszechnym zwyczajem. Jednostki wojskowe, jak również samo Ministerstwo Obrony Narodowej czy nawet Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, biją swoje monety. Swoje coiny bije nawet Ordynariat Polowy Wojska Polskiego.
Kiedy rozpoczęła się tradycja wręczania coinów w dowód uznania, braterstwa czy szacunku w Polsce, skąd do nas przywędrowała? Jaka jednostka pierwsza posiadała swoje coiny?
Jedna z wersji mówi, że pierwszą monetę w 1998 roku wybił gen. broni Henryk Szumski, szef Sztabu Generalnego. Natomiast nie jest to zgodne z prawdą. Pierwszą monetę biła Jednostka Wojskowa GROM.
Pisząc o coinach, postanowiłem przeprowadzić krótki wywiad z Panem Arturem Szwechowiczem. Pasjonatą JW GROM, kolekcjonerem coinów, medali, odznaczeń i innych memorabiliów dotyczących Jednostki oraz jej historii. Człowiekiem, który otrzymał z rąk Dowódcy Jednostki Wojskowej GROM – Honorową Odznakę GROM.
Panie Arturze, skąd wzięła się u Pana pasja kolekcjonerska?
Moja pasja rozpoczęła się z chwilą rozpoczęcia pracy w Jednostce. Możliwość pracy dla tak elitarnej jednostki spowodowała chęć zgłębienia jej historii. Będąc tak blisko Legendy, nie mogło być inaczej, niby troszkę z boku, ale jednak w środku.
Czy mógłby Pan pokrótce opisać, co znajduje się w Pana kolekcji?
Moja kolekcja to przede wszystkim przedmioty dotyczące Jednostki. Zabrzmi to nieskromnie, ale posiadam największą kolekcję gromowskich coinów i medali okolicznościowych. W moich zbiorach znajdują się również ryngrafy dotyczące Jednostki i według mojej wiedzy, jest to również największy zbiór w kraju. Dodatkowo mam wszystkie książki, jakie zostały wydane w języku polskim, czasopisma z artykułami traktującymi o Jednostce.
Dodatkowo posiadam również oryginalne wydanie pracy doktorskiej gen. Romana Polko, którą dostałem bezpośrednio z BBN-u. Zabawny jest fakt, że bardzo długo na nią „polowałem”, rozpytywałem kolekcjonerów, szukałem na portalach aukcyjnych i nic. W końcu postanowiłem przedzwonić bezpośrednio do BBN-u i zapytać, czy można tę pracę kupić, aby uzupełnić kolekcję. Dowiedziałem się, że niestety, nie można jej kupić.
Ku mojemu zdziwieniu otrzymałem informację, że mogę ją otrzymać za darmo. Szczęśliwym trafem otrzymałem przedostatnią sztukę. Ostatnia sztuka została zdeponowana w archiwach BBN-u. Takie kolekcjonerskie szczęście.
To zgodnie ze znanym mottem „audaces fortuna iuvat”.
Tak, dokładnie tak.
Posiada Pan największą kolekcję coinów wydanych w Jednostce lub przez żołnierzy Jednostki z okazji ważnych dla nich wydarzeń. Czy interesował się Pan coinami innych jednostek wojskowych?
Nie. Rozpoczynając pracę dla Jednostki i mając styczność z ludźmi, którzy służą swojej ojczyźnie pod mottem Tobie Ojczyzno, wiedziałem, że moja kolekcja będzie dość wąska i dotyczyć tylko tej Jednostki. Co do coinów innych jednostek, no cóż, nie chciałem rozmieniać się na drobne.
Czym dla Pana są coiny?
Coin sam w sobie to jest zwykła bezwartościowa blaszka. Ładnie malowany kawałek metalu. Natomiast liczy się to, co z coinem jest związane. Można powiedzieć to, co za nim stoi, jaką historię, wydarzenie odzwierciedla. Bohaterstwo i ludzi, którzy też za tym coinem się kryją. Jak ktoś wręcza komuś coina, dziękując mu, czy to za pracę, czy wspólne przeżycia, to bardzo budujące, a sama atmosfera jest w tym momencie również podniosła.
A otrzymanie coina jest bardzo satysfakcjonujące. Ja nie patrzę tak do końca na coiny jak na przedmioty do kolekcjonowania, bardziej pociąga mnie ta idea, która towarzyszy całemu zdarzeniu.
Czyli za tym kawałkiem kolorowego metalu stoją takie ideały jak braterstwo, szacunek, przyjaźń?
Dokładnie tak. Można powiedzieć, że coin jest jak księżyc, od którego odbijają się promienie słońca. Coin odzwierciedla wszystkie tak ważne dla żołnierzy ideały, często niestety zapominane na co dzień przez cywili. Braterstwo, szacunek i przyjaźń.
Przed wywiadem rozmawialiśmy o specjalnym sposobie wręczania coinów, specyficznym sposobie. Mógłby Pan wyjaśnić ten zwyczaj?
Coina podaje się ukrytego w dłoni, gdy wyciąga się ją do uściśnięcia. Zazwyczaj towarzyszy temu dość mocny uścisk. Następuje też obrócenie uściśniętych rąk, tak aby dłoń obdarowanej osoby była na spodzie. Żołnierz lub osoba, która go otrzymuje, orientuje się dopiero, gdy poczuje metal na dłoni w czasie uścisku. Tak otrzymanego coina szanuje się i to bardzo, bo w ten sposób osoba wręczająca daje do zrozumienia: jesteś wart, by go dostać. Osoba zawsze jest mile zaskoczona, że dostąpiła tego zaszczytu, szczególnie jeżeli coin jest wręczany przez żołnierzy Wojsk Specjalnych. Oni nie rozdają ich jak wizytówek. A na ich zaufanie trzeba pracować.
Czy kiedykolwiek otrzymał Pan coina w ten sposób?
Tak, kilka coinów otrzymałem od żołnierzy Jednostki. Było to dla mnie bardzo ważne wydarzenie. Raz otrzymałem dwa coiny jednocześnie, na dwie ręce. Dość zabawna sytuacja.
Który z zebranych przez Pana coinów jest dla Pana najcenniejszy?
Hmm, trudno powiedzieć. Ale będzie to w sumie ten pierwszy, tak zwany filmowy, który otrzymałem na oficjalnej premierze filmu „25 lat GROM”, która miała miejsce w Muzeum Powstania Warszawskiego. Doniosłe wydarzenie, brało w nim udział wielu przedstawicieli służb specjalnych. Coina wręczył mi wówczas dowódca JW GROM płk Piotr Gąstał. Drugim był coin numerowany (limitowana edycja 160 szt.) z okazji 25-lecia powstania Jednostki. Te dwa coiny są dla mnie najważniejsze.
Pański zbiór coinów i medali jest imponujący. Nie sposób jednak byłoby otrzymać je wszystkie. W jaki sposób wchodzi Pan w posiadanie coinów? Przez znajomych, na giełdach kolekcjonerskich, czy być może kupuje je Pan za pośrednictwem znanych portali aukcyjnych?
Początki to było Allegro. Teraz to głównie pomiędzy kolekcjonerami. Związane to jest głównie z faktem, że żołnierze bardzo dbają o coiny, aby nie „wyciekały” poza wąskie grono i nie pojawiały się na aukcjach. Jest to zrozumiałe, natomiast to w głównej mierze kolekcjonerzy dbają o to, aby coiny i historie z nimi związane nie zostały zapomniane. A zebrane w całość w ramach jednej kolekcji tworzą historię Jednostki. Moim zdaniem to ważne.
No właśnie, à propos historii zarówno Jednostki, jak i wręczania coinów. Są one ze sobą powiązane. Pańska kolekcja zawiera coiny, które jako pierwsze zostały wręczone w Wojsku Polskim. Może Pan powiedzieć coś więcej?
Tak jak we wszystkim, co związane jest z wojaczką, szczególnie w wydaniu specjalnym, tak samo w przypadku coinów GROM jest prekursorem. W Wojsku Polskim, powiedzmy liniowym, pierwsze coiny to lata 1998–1999.
Natomiast w GROMIE pierwsze coiny były już w 1991 roku. Przy czym był to coin wręczony żołnierzom wchodzącym w skład pierwszej grupy, która udała się na szkolenie do USA. Coin został wykonany przez Amerykanów. Następnie rozpoczęło się bicie coinów w JW GROM. Należy dodać, że w tamtym okresie popularne było wręczanie pamiątkowych medali. Nieznacznie większych od coinów, bo wynoszących od 6 do 7 cm średnicy.
W 1993 roku powstała partia medali zaprojektowanych i wykonanych przez Stanisławę Wątróbską. Są one jednostronne, srebrzone, częściowo emaliowane. Wykonano tylko 50 szt. Nie mają żadnych napisów, tylko logotyp Jednostki.
Ostatnio mój kolega kolekcjoner zakupił taki medal na jednej z aukcji, opisany jako medal pamiątkowy BOR. Brak opisów wynikał z faktu głębokiego utajnienia jednostki w czasie powstawania medalu. Dopiero rok później podczas operacji na Haiti oficjalnie przyznano, że Polska posiada specjednostkę.
Natomiast jeżeli chodzi o typowe coiny, to pierwsze wybijali snajperzy. Przy czym były one znacznie cieńsze niż produkowane obecnie. Ktoś nieobeznany z tematem mógłby stwierdzić, że to jakieś podróbki, no ale taka była wówczas rzeczywistość. Natomiast w 1997 roku kolega otrzymał coina od ówczesnego dowódcy JW GROM gen. Sławomira Petelickiego – Za Zasługi dla Jednostki.
A czy mógłby Pan przybliżyć historię pierwszego coina wybitego przez Amerykanów? Jest to niebywały unikat kolekcjonerski, który, pomimo dobrej woli wykonawcy, nie przypadł do gustu żołnierzom.
Przede wszystkim, w tym coinie nie gra, kolokwialnie mówiąc, Gromik. Jak wiadomo, jest to pikujący orzeł z gromem w szponach. Tu niestety Amerykanie za wzór wzięli pikującego orła Cichociemnych, czyli pikujący orzeł z wieńcem w szponach. Amerykanie w wieńcu umieścili dwa gromy, no i chyba tym przedobrzyli. Bo to kojarzy się jednoznacznie ze zbrodniczą formacją z okresu II wojny światowej.
No właśnie, coin nie został zbyt dobrze przyjęty przez żołnierzy, co działo się dalej, bo to sytuacja dość niezręczna?
Na szczęście Amerykanie mieli przygotowane srebrne monety. Jednodolarówki, na których znajdują się amerykańskie symbole odnoszące się do wolności. Czyli wspólnej wartości, która też przyświeca żołnierzom. Jak wiadomo, JW GROM jest spadkobierczynią tradycji Cichociemnych, których mottem podczas II wojny światowej było: „Wywalcz jej wolność lub zgiń”.
Podpytując dalej o Pana kolekcję. Pierwszy coin, od którego rozpoczęła się kolekcja – w jaki sposób wszedł Pan w jego posiadanie?
To był 2007 rok. Był to mój pierwszy coin. Kupiłem go w Jednostce. To było już kilka lat po tym, jak rozpocząłem pracę. Był to czas, kiedy cywile również zaczęli być traktowani jako ważny element całej maszyny, jaką jest Jednostka. W końcu każdy ma swoje zadanie do wykonania, niezależnie od stanowiska, i jego praca jest potrzebna. Wtedy też poniekąd zezwolono cywilnym pracownikom wchodzić w posiadanie tego typu pamiątek.
Jest w Pana kolekcji pełno ciekawych coinów, np. taki coin z 2002 roku, wybity z okazji operacji „Enduring Freedom”. Wykonano tylko 40 sztuk, a jedna jest w Pańskiej kolekcji. Jakim sposobem?
Tak to ciekawy i bardzo ładny coin. Jak wszedłem w jego posiadanie? Powiedzmy, że kolekcjonerskim sprytem.
Rozumiem. Jak już jesteśmy przy misjach zagranicznych, jest w Pana kolekcji, z tego co wiadomo, jedyny coin wykonany lokalnie, poza granicami ojczyzny. To prawda?
Tak, to prawda. Z tego co mi wiadomo, to jedyny coin wykonany lokalnie, poza granicami kraju, podczas misji. Wykonany został podczas III zmiany w Afganistanie. Wszystkie były numerowane. Poza żołnierzami będącymi na misji nie były wręczane. Samo wręczenie również miało miejsce w Afganistanie.
Ciekawie też przedstawia się seria monet, która została wydana przez Skarbiec Mennicy Polskiej z okazji 25-lecia powstania JW GROM.
Tak, z tego co wiem, GROM jest to jedyna jednostka wojskowa, która została uhonorowana wydaniem przez Skarbiec Mennicy Polskiej srebrnych monet z okazji 25-lecia powstania Jednostki. Okazja piękna, bo to w końcu ćwierćwiecze, natomiast okazało się, że na coinie jest błąd. Zamiast słowa Jednostka, zostało wybite „Jenoska”. Po tym zdarzeniu dalsza seria monet pokazała się bez oznaczeń nawiązujących do JW GROM. Zamiast Gromika pojawiła się mapa Polski z wpisanym w nią orłem. Oczywiście była akcja wymiany i można było odesłać coina z błędem, w zamian otrzymywało się już poprawnie wybitego. Ja tego rarytasiku się nie pozbyłem i zamówiłem drugą monetę, poprawnie wybitą.
Czy jest jakiś coin, w którego posiadanie chciałby Pan wejść szczególnie?
Tak. Może do końca nie jest to coin, ze względu na swój rozmiar, raczej skategoryzowałbym go jako medal. To ten medal z 1993 roku, wspomniany wcześniej. Pozwoliłby mi on zachować ciągłość kolekcji od 1991 roku.
Pański zbiór jest zamknięty czy jest otwarty i stale uzupełniany?
Oczywiście, że nie jest zamknięty. Kolekcja stale się powiększa. Jak powiedziało się „A”, trzeba powiedzieć „B”. Tak więc zbiór jest otwarty.
Gdzie można oglądać Pańską kolekcję?
Moja kolekcja została udostępniona Jednostce i w chwili obecnej jest na ekspozycji w Sali Tradycji Jednostki.
Dlaczego zdecydował się Pan na taki krok, aby udostępnić swoją kolekcję Jednostce?
Poprzez udostępnienie swojej kolekcji chciałem wyrazić szacunek dla żołnierzy w niej służących. Szacunek dla ich historii i osiągnięć przez te wszystkie lata istnienia. Bo nie chodzi o to, aby tylko brać dla siebie. Ważne jest, aby człowiek myślał raczej w kategoriach, co ja mogę zrobić dla Jednostki.
Tymi słowami możemy zakończyć naszą rozmowę. Dziękuję Panu serdecznie za poświęcony czas. Życzę powodzenia w powiększaniu Pańskiej kolekcji.
Dziękuję serdecznie.